PK  Dołączył: 24 Maj 2008
Pióro. Czy jest na sali famaceuta?
Pióro. Narzędzie czy biżuteria?
Większość notatek wykonuję długopisem, który raz trafia się lepszy, raz gorszy, chociaż- przyznam bez fałszywej skromności, że i tak bazgrzę jak kura pazurem. Chciałbym coś zmienić- jak zwykle najprościej narzędzie, własne nawyki i umiejętności- niekoniecznie się udaje.
W czasach antycznych, pamiętam, nawet byłem zadowolony z notatek robionych piórem, ale notorycznie zatykało się zaschniętym atramentem i stalówki się rozłaziły (na każdym, które miałem producent wstydził się podpisać).

Jakie macie doświadczenia z wiecznymi piórami- sprawdzają się jako codzienne narzędzie do pisania? Jakieś konkretne modele warte uwagi? Co z tuszem/atramentem- czy rodzaj ma znaczenie? Wygoda użytkowania- nabój vs zbiornik z tłoczkiem/pompką?
 

ZbyszekB  Dołączył: 27 Wrz 2010
PK napisał/a:
chociaż- przyznam bez fałszywej skromności, że i tak bazgrzę jak kura pazurem.
No cóż, masz predyspozycje adekwatne do swojego wykształcenia. :mrgreen:
 
MCsubi  Dołączył: 27 Paź 2009
Mam jakiegoś prostego Watermana od 7 lat (dostałem w robocie). Nigdy nie zaschło ani sie nie wylało, stalówka wciąż jak nowa, wypisałem pewnie ze 20 paczek naboi przez ten czas. Ze względu na notoryczne delegacje i pracę w dziwnych miejscach pióro przeżyło wiele.
Niestety - nie wpłynęło to pozytywnie na czytelność mojego pisma - nadal pełna kryptografia. Gdy chcę komuś coś przekazać - zmuszam się do pisma technicznego lub dużych liter. Dlatego w końcu kupiłem Galaxy Nota, bo szybciej skrobnąć sprawnie maila niż forsować czytelność w moim stylu pisma odręcznego :-)
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
Ja, co jakiś czas ściągam z Chin (aliexpres), w cenie już w okolicach 3$ już całkiem ładne modele, jakość jak na razie dobra, czasem gubię w kopalni, ale zawsze mam w zapasie. Kupuję całe metalowe, jeszcze nie zdarzyło mi się go zniszczyć, mimo ciężkich warunków eksploatacyjnych.
Ja polecam, wybór mają taki że głowa boli.
A wyglądają jak u nas kupione za co najmniej 100 zł.

Piórowy zawrót głowy

Tego męczę chyba już ze 3 miesiące na dole

A tym piszę sobie na górze
 
plis  Dołączył: 12 Paź 2011
Polecam pisanie piórem zwłaszcza osobom o brzydkim charakterze pisma (jak ja). Pióro niejako zmusza do innego ustawiania dłoni.
W tej chwili piszę piórem Sheaffer 100. Atrament Parker Quink, czarno-niebieski (w PL ma nazwę - granatowy). Stosunkowo prosty model pióra, a atrament tani (używam konwertera).
Lubię też pióra Lamy i takie podarowałem synowi.
Oczywiście w piórach i atramentach "sky is the limit" jeśli chodzi o ceny, ale nie ma takiej konieczności. Można pisać piórem z każdej półki cenowej i być zadowolonym. Jedynym problemem jest fakt, że niektóre pióra nie lubią niektórych atramentów i wtedy może być problem z laniem bądź zasychaniem.
 
MCsubi  Dołączył: 27 Paź 2009
plis napisał/a:
Polecam pisanie piórem zwłaszcza osobom o brzydkim charakterze pisma (jak ja). Pióro niejako zmusza do innego ustawiania dłoni.
Mnie nie zmusiło :mrgreen:
 

galex  Dołączył: 02 Cze 2006
No u mnie też nie działa... :-(
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
A u mnie zawsze działało. Tyle, że ja jestem z tych co to jeszcze mieli kaligrafię w podstawówce. :-P :mrgreen:
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
A w kwestii: "nabój czy zbiorniczek"?
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
PK napisał/a:
ale notorycznie zatykało się zaschniętym atramentem i stalówki się rozłaziły
Może, tak jak ja, byłeś zwolennikiem piór cienkopiszących? W takiej opcji atrament ma prawo zaschnąć, a stalówka się rozejść, bo rozpisanie takiego pióra łączy się ze zwiększonym naciskiem i tarciem (na sucho).
PK napisał/a:
(na każdym, które miałem producent wstydził się podpisać).
Daruj sobie takie wynalazki. Za kilka takich egzemplarzy kupisz tańsze markowe. Chociażby Parkera Vectora (w metalowej obudowie ciut droższe, ale trwalsze). Używam go od 15 lat i w połączeniu z atramentem Parkera nie zasycha, nie chlapie. Zasychał z atramentem Pelikana, zwłaszcza czarnym. Kiedyś, w czasach kiedy Rosjanie handlowali na bazarach, kupiłem garść tłoczkowych piór typu AR3. Po 3 złote za sztukę. Nie pisały cienko, ale też nie "lały", stalówka z końcówką irydową, metalowa skuwka. Kolega miał Pelikana, który mu ciągle zasychał i przerywał (zapchany kanalik dopływu, albo odpowietrznik). Ja mogłem moim "ruskiem" rysować linie do wyczerpania atramentu.
plis napisał/a:
niektóre pióra nie lubią niektórych atramentów i wtedy może być problem z laniem bądź zasychaniem.
Prawda. Wspomniałem wyżej. Uwaga również na atramenty chińskie - mogą powodować korozję stalówki - nawet w chińskich piórach - w stalówce mojego Hero (takiego za kilkanaście złotych) chiński atrament wyżarł sporą dziurę.
Kiedyś były bardzo dobre wietnamskie pióra na wzór Hero, ale grubsze. Miały złote stalówki i pisały naprawdę elegancko.
Córka też się napaliła na pióro. Kupiłem jej Shaeffera Extra Grip-a - z wyglądu takie szkolne, z przezroczystego fioletowego plastiku, zakręcane, za 35 złotych. Pisała nim przez całe gimnazjum i liceum, nigdy nie zawiodło, aż pękło w plecaku...
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Mam 'od zawsze' piora parkera, które czasem gubię, czasm któryś dzieciak przypadkiem dorwie i uszodzi, ale poza tymi kataklizmami nie wyobrazam sobie, bym był w stanie takie pióro zajechać. A piszę sporo, choć także tezę o pozytywnym wpływie piora na charakter pisma w moim wypadku nalezy wsadzić na regał z bajkami, gdzies miedzy Kopciuszka a obietnice wyborcze PiS :-)
Kiedyś, chwilę przed wymieraniem karbonskim mialem model ze zbiorniczkiem, ale bywał kłopotliwy. Moje Parkery to modele na nabój i sprawdzają się świetnie:
Klik
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Czyli jednak Vector. Były jeszcze takie w kształcie butelki, stalowe. Parker #25
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
powalos napisał/a:
jestem z tych co to jeszcze mieli kaligrafię w podstawówce

No i co z tego? Ja miałem rok pisma technicznego, tuszowe rapidografy, papier milimetrowy itp., na zaliczenie - efekt godny pożałowania :oops:
Apas napisał/a:
chwilę przed wymieraniem karbonskim mialem model ze zbiorniczkiem

Mnie się wydawało że wielkie wymieranie było pod koniec permu... ale fakt, dawno to było i mogę nie pamiętać - a już na pewno nie pisałem wtedy... niczym ;-)
 
MCsubi  Dołączył: 27 Paź 2009
W szkole to ja miałem piątki z kaligrafii, potem polibuda i biuro konstrukcyjne z tuszem (rapitami, jak awansowałem). Jechałem pismem technicznym bez szablonów. Niestety - komputery i czas zrobiły swoje, a raczej ciągły brak czasu.

Co do pióra - zdecydowanie naboje, dla paru groszy nie warto się babrać w atramencie.
 

galex  Dołączył: 02 Cze 2006
powalos napisał/a:
A u mnie zawsze działało. Tyle, że ja jestem z tych co to jeszcze mieli kaligrafię w podstawówce. :-P :mrgreen:


Mamy się licytować? :-)

Ja w 1. klasie korzystałem z kałamarza :-P

Nie pomogło, czytelnie piszę tylko na klawiaturze... :-(
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
Czyli wszystko rozbija się o brak talentu albo chęci... albo obu naraz. :evilsmile:
To może trochę o sprzęcie pogadamy? ;-) [/center]
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
galex napisał/a:
Ja w 1. klasie korzystałem z kałamarza :-P

Licytować się raczej nie będziemy. Dodam tylko, że u mnie w domu, o to aby ładnie pisać dbał (o dziwo) ojciec, Który do końca swoich dni pisał pięknym pismem. A oczywiście kałamarze i obsadki ze stalówką też były moimi podstawowymi "pisakami". Co więcej, przejście na długopisy jakoś nie zepsuło mojego pisma. Oczywiście gdy się staram. :lol: Pzdr.
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
galex napisał/a:
Ja w 1. klasie korzystałem z kałamarza

... takiego szklanego, wstawianego w dziurkę na środku ławki... aż się rozrzewniłem 8-)
powalos napisał/a:
ojciec, Który do końca swoich dni pisał pięknym pismem

Wiesz że coś w tym jest :-? Mój wręcz kaligrafował, mimo że w swoim życiu wielu klas nie skończył... takie czasy :-|
PK, nieważne jak piszesz, grunt żeby na farmacji był fakultet z grafologii :mrgreen:
 

szybkiparowoz  Dołączył: 20 Lut 2011
Od roku mniej więcej piszę znowu - po bardzo długiej przerwie - piórem. Kupiłem go ze względu na... design. No, tak po prostu, Lamy Safari spodobało mi się jako ładny przedmiot użytkowy, ale szybko też okazało się, że to naprawdę fajne narzędzie na co dzień.

Zalety: jest naprawdę ładne; ma świetną ergonomię; do wyboru różne grubości stalówki (w sklepach stacjonarnych widziałem trzy, na stronie producenta jest ich nawet sześć); opcjonalnie można dokupić "strzykawkę" i przejść na zasilanie atramentem; oryginalne naboje Lamy dostępne są w wielu kolorach, a ich atrament jest naprawdę szybkoschnący (zwracam na to uwagę, bo rozcieranie napisanego linijkę wyżej tekstu było moim utrapieniem przy wcześniejszym użytkowaniu piór/nabojów Parkera i Watermana); przystępna cena.

Wady: obsadka mieści tylko jeden, chociaż dość duży nabój (u konkurencji często jest miejsce na zapasowy).

A, i jeszcze w kwestii charakteru pisma: może sam w sobie się nie zmienił, za to mniej mnie boli ręka. Pisząc długopisem mam zwyczaj zbyt silnego dociskania go do papieru, co skutkuje bardzo szybko bólem palców; pióro wyeliminowało ten dziwny nawyk.

 

Ataman  Dołączył: 31 Maj 2006
Zawsze lubiłem pisać piórami. Długopisy gdzieś się tam walają, na "wszelki wypadek", ale z piórami przegrywają. Jak to się ma do charakteru pisma? Przytoczę zabawną historyjkę z czasów gdy jeszcze pracowałem na uczelni: wpada sekretarka -"Panie Bogdanie, niech mi pan przeczyta, co tu profesor nabazgrał.... bo pan ma taki podobny charakter pisma"
Z mojego doświadczenia: dobre pióro dobrze pisze. Mam już pewnie z kilkanaście lat jakiegoś taniego Parkera, i nigdy mnie nie zawiódł. Mam Watermana -dyżurne pióro w domu, używane sporadycznie, pewnie ze dwa trzy razy w miesiącu.. fakt, zasycha, ale wystarczy na dwie sekundy zanurzyć stalówkę w wodzie, potrząsnąć .. i pisze. Ostatnio na co dzień używam Duke D2 - fajne pióro, nic mu nie mogę zarzucić, nie zasycha nawet jak przez weekend nie jest używane. Tłoczek czy nabój? Nabój jest zdecydowanie praktyczniejszy. Gdy byłem młodszy to miałem "parcie" na atramenty, kałamarze etc.. ale wtedy zawsze paluchy mniej lub bardziej w atramencie przy napełnianiu ubabrane, z nabojami nie ma tego problemu, nie musisz mieć chusteczki pod ręką do wytarcia, nie dotkniesz atramentu paluchem. Ostrzegam natomiast przed chińskimi podróbkami markowych piór: kiedyś skusiłem się na podróbkę Mont Blanc (z całą świadomością, że to podróbka) - długo trwało, zanim w ogóle zaczęło pisać, trzeba było stalówkę "rozkleić", na drugi dzień znów zaschnięte, znów "myk" z błoną fotograficzną... i tak co jakiś czas trzeba było nie tylko moczyć, ale i "poprawiać". Jeden nabój wypisałem, i pióro wylądowało w szufladzie

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach