komtur  Dołączył: 04 Cze 2008
Dada napisał/a:
Jest FuFu i nie ma już żadnych rozterek.

Tak, ale dla równowagi nie ma K-70! To mniejszy kaliber, ale rozstraja! :-D
 

a_czacha  Dołączył: 04 Wrz 2007
Ja miewam rozterki.
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
OMD5 czy OMD10 ?
 

DeTe  Dołączył: 14 Maj 2008
komtur napisał/a:
mniejszy kaliber

To zdecydowanie może powodować rozterki a nawet frustracje :roll:
:-P
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Nie wiem o czym mówicie.
 

Fenol  Dołączył: 31 Sie 2010
Jak mały kaliber to pewnie i lufa... jedna za drugą.
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
W tym przypadku to chyba nie kaliber a litraż :mrgreen:
 

joelle  Dołączyła: 28 Maj 2008
Taką mam rozterkę, bardziej przyjacielską niż miłosną - zauważam ostatnio dziwne zjawisko. Ludzie, którzy zdawali się być przyjaciółmi czy kumplami, nagle przestają się odzywać tak po prostu, bez powodu. Czasem może ktoś coś źle zrobi czy powie, ale bez rozmowy nie dowie się o tym. Być może nie ma świadomości tego, że mógł kogoś czymś urazić. A może po prostu ludzie robią się coraz bardziej zamknięci. Nie wiem naprawdę co może być powodem takiego zachowania, ale męczy mnie to.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
joelle, wystarczy im dać "komórki" w dłonie z wybranymi nawzajem numerami. Ludzie oduczyli się rozmów bezpośrednich. Widzę to jadąc pociągiem czy autobusem. Młodzi siedzą obok siebie milcząc. Każdy z nosem w swoim smartfonie. Wysiadają w tej samej miejscowości i rozpoczyna się dzwonienie do osoby obok której się siedziało, bo się "zapomniało" coś powiedzieć. Takie się to zycie robi dziwne. ;-) Pzdr.
 

joelle  Dołączyła: 28 Maj 2008
To chyba nie jedyny powód... bo z niektórymi nadal potrafią rozmawiać wprost
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Może i tak. Czasami jednak potwierdzam obserwacje poczynione przez Ciebie. Bez widocznego powodu kontakty się zaczynają rwać. Pzdr.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Cytat
Ludzie, którzy zdawali się być przyjaciółmi czy kumplami, nagle przestają się odzywać tak po prostu, bez powodu.


Znam osoby, które potrafią się o jakąś głupotę obrazić na dotychczas wielkiego przyjaciela i dotychczas wielka przyjaźń się nagle kończy. I druga strona, jeśli nie ma w sobie tyle śmiałości, żeby wprost zapytać o co chodzi, to się pewnie nigdy nie dowie. Po prostu zauważy, że kumpel/a nigdy nie dzwoni, więc sam/a w końcu też przestanie dzwonić, żeby się nie narzucać.
Po drugie niektórych trochę "wciąga" życie - praca, jedno dziecko, drugie, budowa domu, to, tamto i niestety grono tych przyjaciół, z którymi się regularnie widuje, trzeba ograniczyć, bo na wszystkich nie ma już czasu.
I wreszcie trzecie - ludzie się zmieniają i to bardzo. Może się okazać, że masz dwóch wielkich przyjaciół, którzy dziesięć lat temu potrafili przegadać całą noc, a teraz ledwo wytrzymają ze sobą godzinę, bo pierwszy opowiada tylko o swoich dzieciach, co na dłuższą metę jest męczące dla drugiego, a drugi z kolei nawija wyłącznie o swojej pracy albo jakiejś nowej pasji, co pierwszy też jest w stanie przyjąć tylko w ograniczonych ilościach. I kontakt naturalnie się urywa, bo jak X pomyśli: "Zadzwonię do Y, a ten mi będzie znów cały wieczór opowiadał o wszystkim, co zrobiła Karolinka w ostatnim roku", to rezygnuje z dzwonienia.
Zauważyłem też, że niektórzy z wiekiem robią się okropnie egocentryczni w konwersacjach. Mam na przykład kolegę, co to lubi opowiadać o swoim życiu, sukcesach zawodowych, nowym samochodzie itp... I to wszystko fajnie, chętnie posłucham, tylko jak już o tym opowie, a ja próbuję skierować rozmowę na inne tory (coś o moim życiu dla odmiany), to się nagle okazuje, że właśnie już musi lecieć, bo coś i cześć. No to od jakiegoś czasu nie dzwonię, bo mi się już nie chce. Być może z jego perspektywy wygląda, jakby kontakt zrywał się bez widocznego powodu. Może rzeczywiście zamiast tego powinienem mu powiedzieć co i jak, ale jakoś nie mam śmiałości... albo nie chcę urazić...
 
arekzg  Dołączył: 30 Wrz 2015
PiotrR napisał/a:

Po drugie niektórych trochę "wciąga" życie - praca, jedno dziecko, drugie, budowa domu, to, tamto i niestety grono tych przyjaciół, z którymi się regularnie widuje, trzeba ograniczyć, bo na wszystkich nie ma już czasu.


To chyba najczęściej. Własne życie pochłania ludzi.

Jak się spotyka najlepszego kumpla z podwórka, czy ze szkoły, którego nie widziało się kilka lat, to na początku nie wiadomo o czym rozmawiać.
 

joelle  Dołączyła: 28 Maj 2008
arekzg, ja się z tym nie zgodzę. Moja kumpela z dzieciństwa wyjechała na wiele lat za granicę. Po jej powrocie rozmawiałyśmy, jakbyśmy się w ogóle nie rozstawały.
 
arekzg  Dołączył: 30 Wrz 2015
joelle napisał/a:
rozmawiałyśmy, jakbyśmy się w ogóle nie rozstawały.

Ja też tak mam, ale dopiero po jakimś czasie.
 

0bleblak  Dołączyła: 15 Cze 2011
Niestety, często się zdarza, że wielu chce opowiadać o sobie, swoich radościach i problemach, ale nie potrafi słuchać. Choć druga strona też chciałaby coś powiedzieć. Czasem druga strona zostaje dopuszczona do głosu, ale wtedy jej historia stanowi jedynie bazę do kolejnych wynurzeń tej pierwszej. Ciężko wytrzymać monolog na dłuższą metę. Pierwszy lepszy przykład:
Ja: wiesz, strasznie mnie dziś bolała głowa.
Druga strona: mnie to dzisiaj dopiero bolała głowa.
A wolelibyśmy np. choć raz usłyszeć: a teraz już lepiej, przeszło ci trochę ?
Jeśli ktoś tak naprawdę nie jest zainteresowany rozmową z nami, a służymy mu jedynie za worek do wrzucania tego, co sam przeżywa, możemy stracić ochotę na kontakty.
Egocentryzm, stres, lęki, problemy z empatią, sporo by wymieniać. Ale tylko osoba, która urywa kontakt rzeczywiście mogłaby to wyjaśnić.

Inna przyczyna ... od piątku mam wolne, słucham sobie muzyki, czytam książkę, dobra herbata na stole, za oknem śnieg, zimno, wyjść mi się nie chce nawet do sąsiadów. Lenistwo ? Może ;-) Jak ktoś zadzwoni, zawsze mogę powiedzieć: "Wiesz, robota". To zdecydowanie lepiej brzmi :evilsmile:

joelle napisał/a:
arekzg, ja się z tym nie zgodzę. Moja kumpela z dzieciństwa wyjechała na wiele lat za granicę. Po jej powrocie rozmawiałyśmy, jakbyśmy się w ogóle nie rozstawały.


No właśnie. Mam trzy przyjaciółki, mieszkają bardzo daleko, ale jak się spotkamy, to tak, jakby nie dzieliła nas żadna odległość. Mimo, że widujemy się z częstotliwością nawrotów komety Halley`a. No i każda z nas zabiegana, ze swoimi problemami, pracą, itp. Dajemy jednak radę.
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
Jacy wszyscy szczęśliwi .... bez rozsterek....podejrzane :mrgreen: :roll:
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Analog czy cyfra?
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
Zależy do jakich celów :mrgreen:
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Matrymonialnych rzecz jasna.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach