Rivelv  Dołączył: 17 Sie 2008
potraff napisał/a:
Cytat
jest aktualnie rozwijany cykl o Virionie

Ooo nie wiedziałem.


a to akurat wiem - i nawet mi się podobał :)

i dobrze że mi przypomnieliście - przegapiłem premierę 3 tomu :) - a już się zastanawiałem co tu poczytać. :)
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Właśnie sobie uświadomiłem, że chyba nigdy nie czytałem Przygód dobrego wojaka Szwejka :shock:
Podjąłem stosowne kroki, by to zmienić :-)
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
A wiesz, że mam podobne braki w oczytaniu...
 

Kerebron  Dołączył: 10 Mar 2016
Ja też całość przeczytałem dopiero kilka lat temu. :-)
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
szpajchel napisał/a:
Właśnie sobie uświadomiłem, że chyba nigdy nie czytałem Przygód dobrego wojaka Szwejka :shock:
Im bardziej się wczytywać, tym smutniejsza jest to lektura. Za to ja mam fajnie, bo mogę ulokować na mapie Pragi (reszty Czech zresztą też) miejsca z książki. I nie chodzi mi o restaurację "U Kalicha" :-) Jest inna w dzielnicy Nusle, tylko wspominana przez Szwejka, za to działa do dzisiaj. Kto zgadnie która?
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
koralik napisał/a:
Poszukuje książki która pochłonie mnie bez reszty

No to skoro wśród (akceptowanych) propozycji jest fantasy, to grzech nie zaproponować Trudi Canavan i jej serii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Trudi_Canavan
"Trylogia Czarnego Maga", "Trylogia Zdrajcy", "Era pięciorga" i inne..
Parę lat temu pożyczyłem koledze pierwszy tom serii o Magu i mnie "przeklął" ;) Odkleić sie nie mógł, a potem nie akceptował żadnej innej książki, niż od Pani Canavan ;)
 

mr.ra66it  Dołączył: 03 Wrz 2011
Z rodzimej SF - J. Grzędowicz "Pan lodowego ogrodu".
 

Rivelv  Dołączył: 17 Sie 2008
eh ten Lodowy Ogród chyba mnie w końcu skusi - właśnie skończyłem najnowszy tom Viriona więc chyba czas wybrać się do tego ogrodu
 

mr.ra66it  Dołączył: 03 Wrz 2011
Dobrze mi się czytało cykl "Teatr węży" Agnieszki Hałas. Ma swój klimat. Wyszły do tej pory 4 tomy: "Dwie karty", "Pośród cieni", "W mocy wichry" i "Śpiew potępionych".
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Kytutr napisał/a:
Im bardziej się wczytywać, tym smutniejsza jest to lektura.

Chyba jestem na to przygotowany. Zresztą w paczce ze Szwejkiem przyszedł wybór pism innego wojaka i to na pewno będzie smutna lektura.
 

marfalc  Dołączył: 08 Sty 2010
" Dragi i wojna " Teresy Kowalik i Przemysława Słowińskiego .Opis narkotyków , ich działanie oraz skrócony opis jakie wojska i gdzie ich używały. Porusza też sprawę polską . Dodatkowo opis tytoniu , alkoholu i środków nasennych oraz uspokojających .

[ Dodano: 2019-12-12, 09:05 ]
"Podziemne linie lotnicze"
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4869025/podziemne-linie-lotnicze
Alternatywna wizja Ameryki w czasach współczesnych , nie było wojny secesyjnej i panuje jeszcze niewolnictwo.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


Drugą cechą było to, że należał do samobójców. Tu trzeba wyjaśnić, że błędem jest nazywanie samobójcami tylko tych, którzy rzeczywiście odbierają sobie życie. Między nimi wielu jest takich, którzy w pewnym sensie stają się samobójcami tylko przez przypadek, a chęć targnięcia się na życie wcale nie musi tkwić w ich psychice. Wśród ludzi bez szczególnej osobowości, bez zdecydowanego charakteru, bez wstrząsów w życiorysie, wśród ludzi tuzinkowych i żyjących stadnie są tacy, którzy kończą samobójstwem, chociaż w całej swej strukturze i ukształtowaniu nie należą do typu samobójców, gdy tymczasem bardzo wielu, może nawet większość spośród tych, których z istoty należy zaliczyć do samobójców, nigdy nie usiłuje targnąć się na życie. “Samobójca” - a Harry nim był - niekoniecznie musi żyć w szczególnie bliskim kontakcie ze śmiercią, taki kontakt można mieć, nie będąc samobójcą; ale właściwością samobójcy jest to, że swoje “ja” - obojętne, słusznie czy niesłusznie - odczuwa jako szczególnie niebezpieczny, niepewny i zagrożony element natury, że wydaje mu się, iż stale jest narażony i wystawiony na niebezpieczeństwo, tak jak gdyby stał na szczycie skały, gdzie słabe pchnięcie z zewnątrz lub drobna słabość od wewnątrz wystarczą, by strącić go w próżnię. Ten typ ludzi tym się wyróżnia w swym przeznaczeniu, że samobójstwo jest dla nich najbardziej prawdopodobnym rodzajem śmierci, przynajmniej w ich własnym mniemaniu. Przesłanką tych skłonności, ujawniających się zawsze już we wczesnej młodości i towarzyszących tym ludziom w ciągu całego życia, nie jest bynajmniej jakaś szczególnie słaba witalność, przeciwnie, wśród samobójców znajdują się natury wyjątkowo odporne, zaborcze i odważne. Ale podobnie jak bywają organizmy skłonne do gorączki przy najbłahszym schorzeniu, tak też bywają natury, zazwyczaj bardzo czułe i wrażliwe, które nazywamy “samobójcami”, skłonne przy najmniejszym wstrząsie poddać się intensywnie wizji samobójstwa. Gdyby istniała nauka, która miałaby dość odwagi i poczucia odpowiedzialności, by zająć się człowiekiem, a nie tylko mechanizmami zjawisk życiowych, gdybyśmy mieli coś w rodzaju antropologii czy psychologii, to zjawiska te byłyby wszystkim znane.

To, co powiedzieliśmy o samobójcach, dotyczy oczywiście tylko powierzchni, jest psychologią, a więc częścią fizyki. Z metafizycznego punktu widzenia sprawa przedstawia się inaczej i o wiele jaśniej, gdyż przy takim spojrzeniu “samobójcy” jawią się nam jako obciążeni poczuciem winy za indywidualizację, jako owe dusze, które za cel życia uważają już nie doskonalenie się i kształtowanie samych siebie, lecz unicestwienie się, powrót do matki, do Boga, do wszechświata. Natury takie są w większości zupełnie niezdolne do popełnienia prawdziwego samobójstwa, ponieważ pojęły dogłębnie tkwiący w nim grzech. Dla nas są jednak samobójcami, gdyż w śmierci, a nie w życiu widzą wybawiciela, są gotowi usunąć się i poświęcić, zgasnąć i wrócić do początku.

Tak jak każda siła może stać się słabością (a w pewnych okolicznościach nawet musi się nią stać), tak i na odwrót, typowy samobójca może ze swej pozornej słabości uczynić siłę i oparcie, ba, czyni to nawet bardzo często. Do tych przypadków zalicza się również przypadek Harry'ego, wilka stepowego. Jak tysiące jemu podobnych, uczynił on z wyobrażenia, że o każdej godzinie droga do śmierci stoi przed nim otworem, nie tylko młodzieńczo-melancholijną igraszkę fantazji, lecz zbudował sobie z tej właśnie myśli pocieszenie i oparcie. Wprawdzie każdy wstrząs, każdy ból, każda niepomyślna sytuacja życiowa natychmiast budziły w nim, jak we wszystkich ludziach jego pokroju, pragnienie ucieczki przez śmierć, stopniowo jednak stworzył sobie właśnie z tej skłonności filozofię, służącą życiu. Oswojenie się z myślą, że to zapasowe wyjście stale jest otwarte, dodawało mu siły, budziło w nim ciekawość wypróbowania cierpień i złych stanów, a gdy było z nim bardzo źle, mógł czasem ze zgryźliwą radością, z pewnego rodzaju zadowoleniem z niepowodzenia, pomyśleć: jednak jestem ciekawy, ile to właściwie człowiek potrafi wytrzymać! Jeśli osiągnąłem już granicę wytrzymałości, to wystarczy mi tylko otworzyć drzwi i już mnie nie będzie”. Jest wielu samobójców, u których takie właśnie myśli wyzwalają niezwykłe siły.

Z drugiej strony wszyscy samobójcy dobrze znają walkę z pokusą samobójstwa. Każdy w jakimś zakątku swojej duszy wie aż nadto dobrze, że samobójstwo jest wprawdzie wyjściem, ale przecież tylko jakimś wyjściem nędznym, nielegalnym, zapasowym, i że w zasadzie szlachetniej i piękniej jest dać się pokonać przez samo życie niż ginąć z własnej ręki. Ta świadomość, to złe sumienie, którego źródło jest takie samo jak źródło nieczystego sumienia tak zwanych masturbantów, skłania większość “samobójców” do nieustannego zmagania z pokusą. Walczą tak, jak kleptoman walczy ze swoim nałogiem. Również i wilk stepowy znał dobrze tę walkę, walczył różną i coraz to inną bronią. W końcu, w wieku lat czterdziestu siedmiu, wpadł na pewien szczęśliwy i nie byle jaki pomysł, który często sprawiał mu radość. Pięćdziesięciolecie swoich urodzin ustalił jako dzień, w którym pozwoli sobie na samobójstwo. Tego dnia - tak sobie postanowił - będzie mógł swobodnie skorzystać lub nie skorzystać z zapasowego wyjścia, zależnie od nastroju dnia. A teraz niech się dzieje, co chce, niechby nawet zachorował, zubożał, doznawał bólu i goryczy - wszystko jest ograniczone terminem, wszystko może trwać najwyżej tylko tych kilka lat, miesięcy, dni, których liczba z każdym dniem maleje. I rzeczywiście, o wiele łatwiej znosił teraz niejedno niepowodzenie, które dawniej dręczyłoby go dotkliwiej i dłużej, ba, może wstrząsnęłoby nim do głębi. Jeśli z jakiegokolwiek powodu było mu szczególnie źle, jeśli do opuszczenia, osamotnienia i zdziczenia jego życia dołączały się jeszcze nadzwyczajne dolegliwości lub straty, wtedy mógł tym cierpieniom powiedzieć: “Poczekajcie tylko jeszcze dwa lata, wtedy ja będę waszym panem!” Po czym z lubością wyobrażał sobie, jak to rankiem w pięćdziesiątą rocznicę urodzin napływać będą listy i powinszowania, gdy tymczasem on, pewny swej brzytwy, żegnać się będzie z bólem i zamknie za sobą drzwi. Wtedy artretyzm w kościach, melancholia, ból głowy i żołądka nic mu już nie zrobią!
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/314427/wilk-stepowy


[ Dodano: 2020-04-05, 21:59 ]
Cytat


Był sobie kiedyś facet, który przez cały dzień nie robił nic innego, tylko wytrząsał z włosów owady. Lekarz powiedział mu, że we włosach nic nie ma. Facet stał przez osiem godzin pod lejącą się z prysznica gorąca wodą i cierpiał nieustanny ból, który zadawały mu owady. Potem wyszedł spod prysznica, wytarł się, a one wciąż były we włosach; właściwie oblazły go już całego. Po miesiącu miał je w płucach.
Ponieważ i tak nic miał nic innego do roboty, zaczął rozpracowywać teoretycznie ich cykl rozwojowy i z pomocą Encyclopaedia Britannica postanowił ustalić szczegółowo, jaki to gatunek. Było ich już pełno w całym domu. Tak długo czytał o najróżniejszych gatunkach, aż zaczął je widzieć także na dworze, więc doszedł do wniosku, że to mszyce. Kiedy raz tak zdecydował, nigdy już nie zmienił zdania i nie zważał na to, co mówią mu znajomi, a mówili na przykład: mszyce nic gryzą ludzi.
Mówili mu tak, bo ciągłe ukąszenia byty dla niego torturą. W sklepie spożywczym 7-11, należącym do sieci obejmującej większą część Kalifornii, kupił środki owadobójcze w aerozolu: raid, black flag i yard guard. Najpierw opryskał dom, a potem siebie. Wydawało mu się, że yard guard zadziałał najlepiej.

Jeśli chodzi o stronę teoretyczną, to wyróżnił trzy stadia rozwoju- Insekty przenieśli na niego - jak ich nazwał - nosiciele, czyli ludzie, którzy nie zdawali sobie sprawy ze swojej roli w ich rozprzestrzenianiu. W tym stadium nie miały jeszcze szczypiec ani żuwaczek (to słowo poznał podczas tygodni spędzonych na badaniach naukowych, co było niezwykle ambitnym zajęciem jak na faceta, który pracuje w warsztacie „Hamulce i opony" i zajmuje się wymianą okładzin bębnów hamulcowych).
Dlatego też nosiciele nic nie czuli- Siadywał w odległym kącie living roomu i patrzył, jak wchodzą różni nosicie le - w większości byli to ludzie, których od pewnego czasu znał, chociaż trafiali się i nowi - pokryci mszycami w tej szczególnej, niekąśliwej fazie rozwoju. Wywoływało to na jego twarzy coś w rodzaju uśmiechu, ponieważ wiedział, w. ktoś taki jest wykorzystywany przez insekty i nic z tego nie kapuje.
- Czego się tak szczerzysz, Jerry? - pytali,
A on się tylko uśmiechał.
W następnym stadium owadom wyrosło coś na kształt skrzydeł, chociaż nie były to dokładnie skrzydła; w każ dym razie pozwalały im polatywać. Przenosiły się rojem z miejsca na miejsce - przeważnie na niego. Było ich pełno w powietrzu;
wyglądało to tak, jakby cały living room, cały dom wypełniała mgła. W tym stadium starał się ich nie wdychać.
Najbardziej było mu żal psa. Widział, jak owady siadają na nim, obłażą go i prawdopodobnie dostają się do płuc, tak jak do jego własnych. Prawdopodobnie - przynajmniej tyle podpowiedziały mu jego zdolności empatyczne - zwierzę cierpiało nie mniej niż on sam. Czy powinien je komuś oddać, żeby się nie męczyło? Nie, zdecydował, pies jest już nieodwracalnie opanowany przez insekty i zawlókłby je ze sobą.
Czasami brał go pod prysznic i usiłował oczyścić. Udawało mu się to nie lepiej niż ze sobą. Bolało go, kiedy patrzył, jak pies cierpi. W pewnym sensie to było najgorsze - cierpienie zwierzęcia, które nie może się poskarżyć,
- Co ty, k***, robisz cały dzień pod prysznicem z tym cholernym psem? - zapytał pewnego razu jego kumpel Charles Freck, który zaszedł do niego i zobaczył taką właśnie scenę.
- Próbuję spłukać z niego mszyce - odpowiedział Jerry. Wyniósł spod prysznica psa, który wabił się Max, i zaczął go wycierać. Charles Freck patrzył jak zaczarowany, gdy Jerry wcierał w psią sierść oliwkę dla niemowląt i talk. Po całym domu walały się puszki środków owadobójczych, buteleczki talku i oliwki dla niemowląt. Większość z nich była pusta - zużywał wiele opakowań dziennie.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/139688/przez-ciemne-zwierciadlo
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Rozpocząłem lekturę "Osobistego przewodnika po Pradze" Mariusza Szczygła. Czytam naprzemiennie kilka książek, więc jak skończę tą, to podzielę się opinią.
 
Zbyhó  Dołączył: 14 Cze 2015
Jak ktoś lubi Sapkowskiego powinien polubić Wegnera i Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Trochę inny klimat, mniej czarów.
Kolejne książki wciskają w fotel super się to czyta. Jak wychodzi nowa to zrywam nockę.
Zanim zamieszał bogów i awendri było prościej i wg mnie lepiej ale i tak nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
Polecam
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Czy ja wiem czy tak dużo mniej czarów ;-)

Ale lektura przednia.
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
Zbyhó, to sobie dopisze do listy :mrgreen:
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008


Zabrałem się za pisma filozoficzne Cycerona (obecnie czytam III tom)

Tom I
- O NATURZE BOGÓW
- O WRÓŻBIARSTWIE
- O PRZEZNACZENIU

Tom II
- O PAŃSTWIE
- O PRAWACH
- O POWINNOŚCIACH

Tom III
- KSIĘGI AKADEMICKIE
- O NAJWYŻSZYM DOBRU I ZŁU
- PARADOKSY STOICKIE
- ROZMOWY TUSKULAŃSKIE

Tom IV
- O STAROŚCI
- O PRZYJAŹNI
- TOPIKI
- FRAGMENTY

Cytat
"Ludzie mówią, że życie to jest to, ale ja wolę sobie poczytać"

"Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy" Marek Tulliusz Cyceron



Rzym - Cyceron do Marka Antoniusza
https://www.youtube.com/watch?v=OpkBkvT6U24

[ Dodano: 2020-07-30, 18:01 ]
Cytat
"Swoje wystąpienia autor przypłacił życiem: siódmego dnia przed idami grudniowymi siepacze odcięli prawą rękę i głowę Cycerona, by ponieść je Markowi Antoniuszowi."


[ Dodano: 2020-09-05, 01:44 ]
Równocześnie czytam :
Cytat


Wydanie zawiera trzytomowy cykl o starożytnym Rzymie. Jego bohaterem jest Marek Tulliusz Cycero, wybitny mówca, polityk i popularyzator filozofii greckiej, który żył w I wieku p.n.e.
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Wojciech Giełżyński "Moja prywatna Vistuliada"


Dzięki uprzejmości Izy i Penteusza mogłem przeczytać tę wspaniałą opowieść o spływie Wisłą w 1980 roku. Kawał solidnej dziennikarskiej pracy i przygody. Niesamowicie bogate przypisy. Rozmowy ze spotkanymi na trasie ludźmi, tymi żyjącymi na rzece i tymi mieszkającymi na brzegach. Bardzo głębokie spojrzenie w przeszłość, osobiste wspomnienia o Wiśle, której już nie ma. Krytyczne spojrzenie na sytuację Wisły w czasach komunizmu i planów na jej ujarzmienie. Wspaniała lektura, szczególnie dla kogoś, kto z Wisłą w jakiś sposób jest związany.
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Cytat
Moja prywatna Vistuliada"

Chętnie przeczytałbym.
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
Książkę zarekwirowałam z biblioteczki Penteusza, a na Grzybkach udostępniłam do poczytania Kytutrowi, bo sama zaczęłam od czytania innej. Także teraz w kolejce jestem ja. O dalszych wypożyczeniach niech decyduje Penteusz.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach