Niewłaściwa dieta i zbyt duże obżarstwo naszego kota doprowadziły do powstania piasku w pęcherzu moczowym. Były symptomy w postaci wymiotów, ale zazwyczaj podejrzewane było robactwo...
Niestety piasek doprowadzał do zatkania cewki moczowej, jednocześnie podrażniał organy wewnętrzne. Nastąpiło krwawienie wewnętrzne.
Pewnego dnia Jazz zaczął posikiwać po domu, wieczorem w moczu pojawiła się krew. Okazało się, że kot ma złogi piaskowe i skrzepy krwi w pęcherzu. To te skrzepy niestety zatkały cewkę moczową.
U weterynarza, pod narkozą, podjęto próbę cewnikowania, niestety nie udaną. Kot został odsikany powłokowo, nie wiem co to znaczy. Po próbie cewnikowana narządy zmasakrowane i niestety ani kropli moczu przez całą noc.
Na drugi dzień znowu narkoza i ciach, Jazz nie ma już genitaliów. Przewód od cewki moczowej wyprowadzony do "nowej" dziurki, gdzie założono cewnik.
Od tego dnia Jazz chodzi, a w zasadzie śpi w kołnierzu. po założeniu kołnierza psychicznie kot nie istnieje. Sam stara się odsikiwać i to dobry objaw. W międzyczasie wizyty u weta na płukanie, przez cewnik, pęcherza ze skrzepów i piasku, strzykawką. Widziałem ten piasek, jak z plaży, grube ziarenka :/
Rana się go, kot fizycznie dochodzi do siebie. Niecały tydzień temu cewnik wyjęty. W czwartek zdjęte szwy i kot uwolniony od kołnierza.
Wszystko zaczęło się 10 kwietnia, a skończyło 30. W tym casie tylko 7 dni bez wizyt u weterynarza.
Ale jak pisałem, Jazz jest z nami. Nauczył się siurać dziurką
Teraz fiksuje bo jeszcze czekamy przed wypuszczeniem go na działkę
Znaczy że jest dobrze.