WuWu84  Dołączył: 25 Wrz 2007
bEEf napisał/a:
alkos napisał/a:
no tak, ale w stanie spoczynku trwalosc elektroniki jest baaaaardzo dluga, nie? a plytom zdarza sie padac samym w sobie, ot - na polce...

Obstawiam niestety, że dyskom też. Tak gdybam, ale przecież to niewykluczone. To tylko zapis magnetyczny...

Wczoraj wieczorem miałem taki przypadek. Padł mi dysk. Cóż zdarza się. Zabawne jest jednak to że był to stosunkowo nowy dysk (nieco ponad 3 lata). Nie był jakoś specjalnie wydajny wiec miałem na nim windowsa, jedną grę w którą gram raz na dwa tygodnie, a jego podstawowym zadaniem było przechowywanie cotygodniowej kopi (w tym kilku giga gniotów właśnie) z mojego dysku który liczy sobie już prawie sześć lat. Tak więc dysk przez sześć dni w tygodniu był sobie uśpiony aby nie szumiał, natomiast główny od tych prawie sześciu lat pracuje właściwie non-stop. No i padł mi wczoraj właśnie ten nowszy, sporadycznie używany z kopią bezpieczeństwa. Zaczął metalicznie klikać i tyle z niego :-(

Złośliwość rzeczy martwych...
 
forestowy
[Usunięty]
dzerry napisał/a:
forestowy napisał/a:
Wystarczy odpowiednio nazywać płytki/nośniki, pliki i katalogi oraz katalogować nośniki jakimś softem np. Where Is It.
Ta. I jeszcze mi powiedz, ze to robisz. We wszystkich radach dotyczacych archiwizowania, zdania zaczynajace sie od "wystarczy" sa zwykle najwiekszym problemem :-P

Oczywiście, a jaki to problem ? Przecież nie wrzucam zdjęć do jednego worka, tylko w jakieś w miare ponazywane i oznaczone datami katalogi. Jak się uzbiera więcej to na płyte a wher is it kataloguje nośnik jednym przyciskiem.
Poza tym na co dzień administruje siecią komputerową w firmie więc archwizowanie mam we krwi :)
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
WuWu84, tak z ciekawości - jakiej firmy są te dyski?
 

DDspeed  Dołączył: 03 Wrz 2007
Ja to nie wiem... Mam płyty CD-R, które mają po 10 lat i śmigają, a były często odczytywane przez całe swoje życie. W ogóle nie przypominam sobie, żeby jakaś moja płyta nagle straciła dane.

Ostatnio padł mi dysk Szajsunga, najnowszy ze wszystkich jakie mam w pecetach. Za to twardziel 1,2 Gig w moim P133 działa bez zarzutu od przynajmniej 12 lat.

Jedyną receptą jest chyba redundancja...
 

WuWu84  Dołączył: 25 Wrz 2007
mygosia napisał/a:
WuWu84, tak z ciekawości - jakiej firmy są te dyski?


Padł Spinpoint 40 GB 5400 RPM Samsunga, Barracuda 7200.7 80 GB ma się (odpukać) wciąż dobrze.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
bEEf napisał/a:
Obstawiam niestety, że dyskom też. Tak gdybam, ale przecież to niewykluczone. To tylko zapis magnetyczny...


hmmm, serio? masz jakies dowody?...
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
alkos napisał/a:
hmmm, serio? masz jakies dowody?...

Nie, gdybanie to gdybanie ;-) Ale czy naprawdę zapis magnetyczny jest taki trwały? A magnesy, tudzież pole elektromagnetyczne? Wstrząsy? Czy też zwykły i nieuchronny wzrost entropii w materiale? Już teraz problemem przy zwiększaniu gęstości zapisu jest to, że sąsiadujące bity na siebie oddziaływują.

Fantazjuję, ale coś intuicyjnie nie ufam temu sposobowi zapisu.
 

^mmm^  Dołączył: 04 Paź 2006
bEEf napisał/a:
Fantazjuję, ale coś intuicyjnie nie ufam temu sposobowi zapisu.

I masz rację. W końcu żyjemy w środowisku "zanieczyszczonym " elektromagnetycznie, a to nie pozostaje bez wpływu na trwałość zapisu magnetycznego.
 
dagio  Dołączył: 29 Lis 2006
co do dysków i ich niezawodności.. w zasadzie to się tyczy wielu dziedzin.
Sprzęt psuje się w przeważającej większości przypadków podczas uruchomiania lub wyłączania. Myślę, że dla zwykłego dysku twardego zdrowszym byłoby gdyby ciągle pracował, w sensie talerz się kręcił, niż na przykład 2 razy dziennie był włączany i wyłączany.

Ile razy padła Wam żarówka podczas palenia się.. a ile razy w chwili zapalania światła?

alkos, zapis magnetyczny nie jest niewiadomo jak trwały, podatny jest choćby na zmiany temperatury (punkt Curie to skrajność). Z biegiem czasu magnesy tracą na mocy, to oczywiste, gdyż nie ma perpetuum mobile. Energia uchodzi, nie jest uśpiona..

..ale ja już zasypiam, dobranoc Wszystkim
 
rozio  Dołączyła: 28 Lip 2006
Ja nagrywam na takich (zielonych) CD-R FUJI. Jakieś czarne powłoki mają, które chronią płytę przed UV itd. Pisze na nich, że są do archiwizacji zdjęć, ale co to warta to nie wiem. Jakieś wykresy tam pokazują na okładce tej płytki, ile danych w okresie czasu tracą w porównaniu do standardowych płyt CD-R.Trzymam to w ciemnej szafie. Większość zdjeć archiwizuje w jpg-ach, lepsze w rawach. Zdjęcia wywołuję na papier.
 

Jimmy  Dołączył: 27 Lis 2007
dzerry napisał/a:
No nic, pozostaje mi podziwiac systematycznosc i konsekwencje. Mi by sie nawet nie chcialo wlozyc plyty do nagrywarki - uzywam jej tylko do wypalania ISO z systemami operacyjnymi ;-)


Eee tam, jestem leniwy, systematyczności też mi brakuje. Po prostu jak mi się na dysku pojawi objętość płyty to nagrywam. A indeksy przez Picassę robi się dość szybko. Nagranie płyty w sumie też.

pozdrawiam
 

Szumak  Dołączył: 18 Cze 2007
Zarówno płyty CD jak i DVD mają różną jakość i co za tym idzie trwałość przy czym rozpiętość jakościowa jest dosyć znaczna. Trwałość płyt najwyższej jakości obliczana jest na około 200 lat, najtańsze płyty "padały" mi po miesiącu od nagrania.
TUTAJ jest trochę informacji na temat jakości płyt i wytwórni, które je produkują oraz metod rozpoznawania miejsca wytworzenia posiadanych krążków.
Z moich własnych testów tego co posiadam w domu oraz nowo kupowanych płyt wynika, że znacznie łatwiej jest kupić płyty DVD średniej jakości niż płyty CD, które zwykle trafiają na nasz rynek jako odpady produkcyjne.
TUTAJ jest link do płyt o wysokiej trwałości.
Więcej informacji na ten temat w googlach ;-)
 

l_uka  Dołączył: 20 Kwi 2006
Cytat
dla zwykłego dysku twardego zdrowszym byłoby gdyby ciągle pracował

niestety mylisz sie. Zwykle desktopowe dyski wlasnie nie sa przewidziane do ciaglej pracy, a wlasciwie na odwrot: producent zaklada przestoje w pracy takiego dysku po kilka godzin dziennie. Z doswiadczenia przy serwerach moge powiedziec, ze tam gdzie pakuje sie desktopowe dyski, az prosi sie o klopoty. I marka nie ma znaczenia - rok, dwa lata ciaglej pracy i nagle pada. Seagate wypuscil niedawno dyski sata o oznaczeniu ES i one faktycznie sa przewidziane do pracy 24/7, ale porownanie srednich czasow pracy tych ES do prawdziwych serwerowych SCSI czy raczej teraz SAS pokazuje, ze sata maja czas zycia od 1/3 do 1/2 krotszy. Tak czy siak, ja stawiam na archiwizacje na zewnetrznym, odlaczanym dysku, a jak ktos ma paranoje/super wazne dane/wiecej gotowki, to na dwoch dyskach - sa takie zewnetrzne Maxtory z dyskami w mirrorze. Idac dalej, jedna obudowa to jednak minus, bo co sie stanie z dyskami, jak spali sie zasilacz? ;-)
 

DDspeed  Dołączył: 03 Wrz 2007
W kwestii zapisu magnetycznego mogę powiedzieć, co wiem o archiwizacji nagrań muzycznych.

W archiwach Polskiego Radia najbardziej cenione są taśmy magnetyczne, bo ich trwałość jest nie do przecenienia. Archiwalne taśmy sprzed 50 lat mają się wciąż znakomicie. Warunkiem jest jednak poprawne przechowywanie. Archiwa dysponują klimatyzacją i zarówno temperatura jak i wilgotność jest utrzymywana na odpowiednim poziomie.

Z drugiej strony np. kasety DAT okazują się być wprost tragicznym nośnikiem archiwalnym, a to też taśma magnetyczna. Po paru latach po prostu dane się sypią i nic się raczej na to nie poradzi.

Tak czy inaczej archiwum postanowiło jakiś czas temu digitalizować archiwalne taśmy, bo jednak mogą się w końcu rozpaść. Jako najlepszą opcję do przechowywania na cyfrze wybrano macierze RAID na SATA.

Według mnie na domowe warunki wystarczą dwa synchronizowane dyski twarde. Naprawdę trzeba mieć cholernego pecha, żeby padły oba naraz. Nie wiem co może zagrozić zapisanemu dyskowi, który jest odłączony od kompa, ale miałem kopię niektórych danych zrobioną na odłączonym dysku 13 Gig bodaj Seagate'a. Ostatnio go po 2, czy 3 latach podłączyłem i wszystko śmigało. Ja jestem za opcją Alkosa.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
DDspeed napisał/a:
Według mnie na domowe warunki wystarczą dwa synchronizowane dyski twarde. Naprawdę trzeba mieć cholernego pecha, żeby padły oba naraz.

Albo zaliczyć włam do mieszkania, tak jak my. I wtedy co? Pomyślcie też o tym, moi drodzy, bo prawdopodobieństwo takiej akcji nie jest niestety zerowe, być może nawet większe od padu dwóch dysków na raz. Wbrew pozorom po takiej akcji najbardziej żal zdjęć i pamiątek, a nie kosztownych pierdół.

Jedyne wyjście do "dywersyfikacja" (modne słowo) backupów w conajmniej 2 różne miejsca. Choćby zanieść płytkę do pracy.

Poza tym co tam włam - spięcie w zasilaczu i wszystkie dyski idą do baby.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
A opcja skorzystania z usług firm zewnętrznych? Na czym by to miało polegać? Orientuje się ktoś?

No i... czyż oni nie korzystają z analogicznych narzędzi, z analogicznymi zagrożeniami?
 

DDspeed  Dołączył: 03 Wrz 2007
bEEf napisał/a:
Pomyślcie też o tym, moi drodzy, bo prawdopodobieństwo takiej akcji nie jest niestety zerowe, być może nawet większe od padu dwóch dysków na raz.


Prawdopodobieństwo że jutro mój dom zostanie nawiedzony przez gradobicie, pożar, wybuch gazu, atak terrorystów i szalonych robomyszy z Marsa też nie jest zerowe, ale starajmy się nie popadać też w skarjną paranoję :). Jak dwa dyski się zapełnią to można jeden wysłać do banku w Szwajcarii a drugi na strych do babci na wsi, więc metoda jest nadal ok, według mnie.
 
aneheli  Dołączył: 29 Kwi 2008
Ja jestem za CD/DVD, dysk dajmy na to 60GB zostaje skradziony, spalony, zmiażdżony, pogryziony przez 80 letnią babcie i ginie 60GB danych, a jak babcia zje jedną płytę to ginie od 700MB/4,5GB.
Przedstawione obrazowo ale czy np nie kupujecie 2 mniejszych kart do aparatu na wypadek awarii jednej z nich macie jeszcze dane na 2.
2 dyski to jakieś rozwiązanie, ale ja wole płyty, mniejszy jednorazowy wydatek :)
Dane na dyskach też trzeba by odświeżać, nie wiem czy są do tego jakieś specjalne programy, można by przegrywać dane z dysku na dysk aby pola na talerzu ponownie na świeżo się namagnesowały.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
DDspeed napisał/a:
Prawdopodobieństwo że jutro mój dom zostanie nawiedzony przez gradobicie, pożar, wybuch gazu, atak terrorystów i szalonych robomyszy z Marsa też nie jest zerowe, ale starajmy się nie popadać też w skarjną paranoję

DDspeed, daleki jestem od popadania w paranoję, a w skrajną to już w ogóle :-) Idąc tym tokiem rozumowania - nie popadajmy w paranoję i nie róbmy backupów w ogóle... Ja tylko piszę, żeby - jeśli już robić - to z sensem. Po prostu np nagrywanie na 10 różnych nośników i trzymanie tego w szafce w domu nie ma sensu. Ale wystarczy nagrać na 2, jeden wynieść do babci - i już. Poddaję po prostu pod rozwagę.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
bEEf napisał/a:
nie popadajmy w paranoję i nie róbmy backupów w ogóle

To jest jakieś wyjście. Tylko się nie należy za bardzo do zdjęć przywiązywać.
Mnie się wydaje, że jeśli zdjęcie ma naprawdę wysokie walory artystyczne i /lub sentymentalne, to można na odbitkę odżałować. Zaś śmieci to raczej nie zasługują na poświęcanie im zbytniej uwagi, czyż nie?
Kiedyś Koleżance Małżonce w powodzi chałupę zalało dokumentnie. I wszystkie prawie wszystkie albumy ze zdjęciami (takimi z rodziną, z młodości itd) szlag trafił. Bywa. Więc nasze dzieciaki już może nie będą wiedziały jak praprababcia w wieku lat 16 wyglądała. I za lat naście sobie nie będą mogły porównać która w wieku lat dwóch była bardziej podobno do matki, gdy też w wieku lat dwóch była. I nie zobaczą na jakich wycieczkach była rodzicielka w szkole podstawowej. Ale czy to naprawdę taka wielka strata dla ludzkości???

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach