zbyllu  Dołączył: 01 Mar 2008
  HELIOS-40-2 1.5/85, JUPITER-9 2/85 a adapter M42 z kołnierze
Jestem szczęśliwym posiadaczem Heliosa-40-2 1,5/85.
Kiedyś dostałem jako bonus do zakupu przelotkę K – M42 bez kołnierza. Zakręciłem ją na Heliosie i bardzo polubiłem to szkło. Niestety adapter okazał się nieprecyzyjnie wykonany i nie było możliwości solidnego zamocowania obiektywu na korpusie. Kilka razy zdarzyło mi się, że podczas ostrzenia (pierścień nie chodzi luźno ale też nie stawia bardzo dużego oporu) w jednej ręce spoczywał obiektyw a w drugiej puszka. Wielokrotnie udawało mi się pozostawać w zespoleniu ( ;-) ) czując, że się z siebie wykręcają.
Komfort pracy nie był więc zbyt duży i postanowiłem kupić przelotkę z kołnierzem, zdając sobie sprawę z faktu nieostrzenia na nieskończoność. Portretówka to przecież – myślałem. W dziurkowanie korpusu obiektywu nie chciałem wchodzić.
Kupiłem, nakręciłem, zabagnetowałem, zatrzasnęło się. OK.
Miało nie być nieskończoności ale Helios nie sięgał dalej niż 8-10 metrów. To, mimo wszystko zbyt mały zasięg. Przelotka, (kupiona na Alle u sprawdzonego sprzedawcy) wystawała jakieś 2 mm powyżej krawędzi szkła. Spowodowało do skrócenie zasięgu ale też zmniejszenie dystansu minimalnego od obiektu fotografowanego o kilkanaście cm – taki mini-makro-efekt.
Postanowiłem zajrzeć do wnętrza bokehowni. Odkręciłem część zwaną przez Niektórych tutaj "dupką", co w przypadku Heliosa jest niezłym zadem. Sprzęt dzieli się między pierścieniem ostrzenia a sąsiadującym pierścieniem domykania przysłony. Chyba nie ma żadnych blokad, gwint normalny i bardzo długi.
Nie narusza się układu optycznego – znajduje się on w jednolitej, solidnej tulei.
W części zadniej znajduje się mechanizm ostrzenia z niewielką śrubką ograniczającą zakres ostrzenia ku nieskończoności i zapobiegającej zaklinowaniu się mechanizmu. Wykręciłem ją i uzyskałem 1-1,5 mm dodatkowego zakresu. Nie sprawdzając efektu uznałem, że to nie wystarczy i zajrzałem do części przedniej.
Na tuleję z gwintem nałożony jest aluminiowy pierścień dystansujący, który po prostu wyjąłem.
Po skręceniu całości okazało się, że obiektyw ostrzy poza nieskończoność (to już mi nie przeszkadza) a dystans minimalny jest chyba trochę większy niż przed operacją (ale spoko). Jedynym mankamentem jest fakt rozjechania się znaczników odległości i przysłon na obudowie ale przecież ostrzymy optycznie, nie na znaczki.
Zadowolony z efektu porzuciłem na razie śrubokręt. Chyba wkręcę na swoje miejsce śrubkę ograniczającą zakres obrotu pierścieniem ostrzenia aby uniknąć ewentualnego zakleszczenia się mechanizmu bo usunięcie pierścienia dystansującego daje zapewne wystarczający skutek. Oczywiście w jego miejsce można umieścić niższy pieścień i w ten sposób uniknąć zwiększenia dystansu minimalnego od fotografowanych obiektów.
Uff.
Dodam tylko, że mimo subiektywnego wrażenia nieszkodliwości przeprowadzonej przeze mnie operacji nie biorę odpowiedzialności za ewentualne uszkodzenia spowodowane efektami drżącej graby, słabej rąsi, gapowatości, ogólnych niedomagań manualnych, odkładania szklanek na opiłki żelazne lub piaszczyste plaże, rzucania handgranatowością Heliosa do celu i sił wyższych albo jeszcze wyższych.
W miarę wolnego czasu spróbuję zmierzyć się z Jupiterem 9 – zobaczymy.
Obiektywistom niechętnie wiercącym w "dupkach" życzę udanych zabiegów.

Rozkręciłem wczoraj Jupitera-9 i sprawa jest jeszcze prostsza bo nie ma śrubki blokująco-ograniczającej a pierścień dystansowy okazał się dwoma pierścieniami, więc wedle życzenia można wyjąć jeden albo dwa.
Ostrzy dalej niż chmury :-D
 

JacekK  Dołączył: 08 Wrz 2008
W rosyjskich obiektywach z przesłona preselekcyjną (rozbierałem kilka) wystepują cieniutkie pierścienie dystansowe używane przy justowaniu obiektywu. Zwykle są 2-3.
Wystarczy wyjąć taki, który ma grubość kołnierza.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach