Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
dzerry, guerilla, hmm rozumiem. Nie wiem co o tym myśleć. To tak jakby mi powiedzieć że Pan Spock był hippisem :-P
eot :->
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Poza tym, z oceną fotografa poczekajmy na publikację zdjęcia. Mysle, ze dogłębna analiza ceni, może wnieść ciekawe wątki do dyskusji.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Dzerry, spójrz prawdzie w oczy. Jesteś wcieleniem Szatana i Chcesz zniszczyć świat fotografii. ;)
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
karmazyniello napisał/a:

Reżyseria nie wynikła ze strony fotografa, a ze strony dziadka. Fotografujący chciał jedynie aby scena trwała dalej.


Jak to dziadka? No tego już za wiele, to znaczy, że naturalne życie ulicy zniekształcone jest przez naturalne zachowania ludzi, a nie fotografa sztuczną ingerencję?

No to już naprawdę odwracanie kota ogonem o 180 stopni i kolejne 360 :) Razem 540 stopni.


Cytat
Idąc Twoim tropem fotograf wchodzący w materię miasta, zmienia go swoją obecnością.

A tak. Dlatego najszczersze jest Google Maps :) A tak poważnie, to wrzucam kamyk do ogródka tych, co twierdzą, że fotografia prawdziwa jest w wykonaniu np. nieportrecistów.

Gdyby przyjąć Twój odmienny od mojego punkt widzenia (cytat Twój powyżej), to uznać należy, że moje portrety w przebraniu też są tylko i wyłącznie "moją obecnością na ulicy Portret" i cóż z tego, że mieniam rzeczywistość swoja obecnością?!

Bohater mojego oburzenia (który nadal się nie przyznał publicznie i nie ukorzył), zrobił ruch ręką, a ja maluje wzory na ciele modela... jakaż to różnica?

Poza tym, ponowię tezę, że to tylko początek... potem można ustawiać dziewczynki i rzucać kamieniem w szybę, aż pęknie efektownie tak jak chcemy. W końcu kto kogo będzie sprawdzał... kłania się etyka, której guerilla mi odmawia.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
xrog napisał/a:
Rzeczywistość to jedno a fotografia to drugie.


Ale fajne wyrezyserowane nieszczere zdjecie :-)
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
iczek napisał/a:
Bohater mojego oburzenia (który nadal się nie przyznał publicznie i nie ukorzył),


Musiałby chyba naprawdę nie mieć nic ciekawego do roboty... Przed czym, kim i po co tu się korzyć? Zrobił, co chciał, wolny z niego człowiek... I to on fotografuje tak a nie inaczej, a nie kto inny... Sprawa indywidualnego podejścia i sumienia, odczuć względem własnej twórczości.

Poza tym, jestem pewien, że i Ty, Piotrze, nie od razu Iczkiem stałeś się ;) Jak to moja babcia mawiała, "każdy wół cielęciem buł".
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
xrog napisał/a:

Iczku, nie wiem, czy prowokujesz na poważnie czy w żartach, skłaniam się jednak do tego, że żartujesz. ;)
Bo od kiedy fotograf nie jest stwórcą rzeczywistości?
Rzeczywistość to jedno a fotografia to drugie.


Ja nie jestem stwórcą rzeczywistości. A śmiem nazywać się pstrykaczem niedzielnym. Jej się nie da tworzyć... Tworzy się mistyfikację.

PS
Zawsze prowokuje żartobliwie poważne tematy :)
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
iczek napisał/a:
Jak to dziadka? No tego już za wiele, to znaczy, że naturalne życie ulicy zniekształcone jest przez naturalne zachowania ludzi, a nie fotografa sztuczną ingerencję?


Fotograf na ulicy nie jest niczym nienaturalnym, tylko ludzie w jego obecności zaczynają kombinować ot i co.

Fotograf w momencie dostrzeżenia tego co chce ująć zaczyna kreować ( postawa ciała, aparat przy oku, paluchy kręcące pierścieniem na obiektywie, krok w tył, krok w przód, etc. )

iczek napisał/a:
Poza tym, ponowię tezę, że to tylko początek... potem można ustawiać dziewczynki i rzucać kamieniem w szybę, aż pęknie efektownie tak jak chcemy.


Zdjęcie R.Capy, pt: "Upadający żołnierz", to zrobione w Hiszpanii. Nikt do tej pory nie wie czy to była prawda czy naprędce zorganizowana scenka :!:

Czy kogoś to ostatecznie obeszło :?:
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
Mnie... do dzisiaj nie oglądam tego zdjęcia... bo poza kontrowersją kompletnie nic w nim nie ma...
No może poza mózgiem rozlatującym się,a le to mnie nie bierze w fotach Capy :)
 

xrog  Dołączył: 07 Lut 2008
iczek napisał/a:

Ja nie jestem stwórcą rzeczywistości. (...) Jej się nie da tworzyć... Tworzy się mistyfikację.


Ot i jak zwykle wszystko rozbija się o semantykę.
 

Lipa Dołączył: 20 Kwi 2006
guerilla napisał/a:
hahahaha

już dawno nie czytałem czegoś tak zabawnego o poranku

Michu to nie jest ale rzeczywiście zabawne :-) no chyba, że to jakaś forumowa ustawka...
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Jeśli teza jest taka: nie ma prawdy w fototografii, że zawsze na którymś etapie powstawania mamy do czynienia z ingerencją autora, to chyba nie ma co dyskutować. Bo to truizm.

A co do tezy:

iczek napisał/a:
że to tylko początek... potem można ustawiać dziewczynki i rzucać kamieniem w szybę, aż pęknie efektownie tak jak chcemy. W końcu kto kogo będzie sprawdzał... kłania się etyka


To nieustanna gra między autorem, widzem i krytykiem. Pierwszy się stroi, drugi się zachwyca, trzeci demaskuje.

W kontakście fotografii reportażowej wciaż na myśl przychodzi mi analogia do Kapuścińskiego. Wielki reportażysta, ale zarazem literat, którego prace to syntezy, opowieści, a nie ścisła relacja.
 
dagio  Dołączył: 29 Lis 2006
Temat na prawdę żartobliwy :)

Prosta sprawa: to czy fotograf chce być transparentny czy nie, to tylko i wyłącznie kwestia jego decyzji. Ja nie lubię gdy nie jestem zauważany, dla mnie bardzo często musi nastąpić ingerencja w rzeczywistość i to właśnie daje mi przyjemność. Spacerowałem już z wieloma osobami z aparatami i bardzo często ich zdjęcia były tylko obrazem z boku, z tyłu jakiegoś zdarzenia, bo zwyczajnie brakowało śmiałości, odwagi, by stanąć twarzą w twarz.

Choćby nie wiem jak bardzo chciało się być przezroczystym wchodząc w sam środek zdarzenia w sytuacji codziennej, to się nie uda. Inaczej gdy bohaterowie zdjęć są skoncentrowani na (i tu różne przykłady: walce, strajku, innym przykuwającym uwagę zdarzeniu), bo wówczas nawet jakiś aparat wycelowany z 30 cm w twarz nie robi różnicy, myśli i emocje są gdzieś obok.

Czasem udają się takie rzeczy dzięki szybkości działania. Tylko że w takich momentach ja często czuję się jak złodziej, który właśnie robi coś nieetycznego, ukradkiem robiąc zdjęcia ludzi, którzy mogą sobie tego nie życzyć.

Zastanawiające, czy gdyby wspomniana osoba zwyczajnie opuściła aparat mówiąc "proszę nie zwracać na mnie uwagi", starszy człowiek ruszyłby dalej, a osoba po chwili zrobiła to samo zdjęcie, to nadal byłaby reżyseria? Ludzie z grzeczności nie chcą wchodzić w kadr, więc czy machnięcie ręką "śmiało proszę iść" jest ingerencją? Raczej sposobem na wycofanie się z niej.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
iczek napisał/a:
A tak. Dlatego najszczersze jest Google Maps :)

ze szczególnym uwzględnieniem street view...

iczek napisał/a:
do dzisiaj nie oglądam tego zdjęcia... bo poza kontrowersją kompletnie nic w nim nie ma...

to, że czegoś nie widzimy, nie oznacza, że tego tam nie ma...
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Rzeczywiście, uniesienie autora wątku wielce zabawne i ciężko mi uwierzyć, że to nie prowokacja.
A co do samej opisanej sytuacji, to widzę tu wręcz odwrotną rolę fotografa - chciał być niewidzialny by zrobić prawdziwy street, swoim gestem chciał naprawić to, że ktoś go zauważył i tym samym zmienił to, co miało się wydarzyć, gdyby fotografa tam nie było.

"Złamało naszą przyjaźń." - to sprawia, że biorę cały post jako niezły żart i nie wierzę w jego powagę. Jeśli się mylę, to gratulacje dla fotografa, że ma o jednego fałszywego przyjaciela mniej 8-)
 

Ex3  Dołączył: 27 Sie 2009
Co do prowokacji to też mi się nie podobało jak Tomaszewski kazał dziewczynkom rzucać kwiatki ;) A co do dziadka to gest ręką był chyba najlepsza rzeczą dla zachowania rzetelności. Bo skoro dziadek zauważył działanie fotografa to fotograf ręką stał się "niewidzialny" w sensie obrazu który tworzył. Gdyby fotografa tam nie było to dziadek przeszedł by od razu ale obrazu by nie było. Ja tu widzę inny problem niż przewidywanie przyszłości. Mianowicie odgrywanie przeszłości. Co gdyby dziadek przeszedł zanim fotograf by się ustawił do strzału i zostałby poproszony przez niego o przejście jeszcze raz? W jednej i w drugiej sytuacji aktorzy ustawiają się w ten sam obraz i czy z punktu widzenia odbiorcy robi to jakąś różnicę ?
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
Eee, tez myslalem, ze chodzi o Tomaszewskiego i dziewczynki z kwiatkami.
Zrobiles panike jakby twoj byly kolega na tego dziadka nakrzyczal albo rzucil w niego lampa blyskowa..

On nie wykreowal nowej rzeczywistosci, tylko chcial aby ta biezaca toczyla sie dalej.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Cytat
On nie wykreowal nowej rzeczywistosci, tylko chcial aby ta biezaca toczyla sie dalej.


Tak jak Bruce Gilden krzyczał na znanym filmiku do dziadka, żeby szedł dalej i się nie uśmiechał :-)
 

Ex3  Dołączył: 27 Sie 2009
jorge.martinez napisał/a:
Cytat
On nie wykreowal nowej rzeczywistosci, tylko chcial aby ta biezaca toczyla sie dalej.


Tak jak Bruce Gilden krzyczał na znanym filmiku do dziadka, żeby szedł dalej i się nie uśmiechał :-)


Iczek to by wogóle z Gildenem nie gadał :D:D
 

xolox  Dołączył: 11 Paź 2008
Pewnie Iczek miał inne wyobrażenie na temat tego autora, hmm... ma w tym pewnie sporo racji co to za street skoro jest reżyserowany ? (Wiem wiem to tylko machniecie ręką, równie dobrze można pokazać środkowy palec to też tylko niewielki gest). Każdy może robić jak chce, tym bardziej że niema jakiejś jedynej definicji prawdziwego strettu.

Pomyślcie jak tamten streetowiec urósł by w oczach Iczka gdyby odpuścił kadr. Chyba czasem warto odpuścić ? A może głupoty gadam?


Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach