jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Stachu, dzięki za linki.

Ileż to razy mówiłem sobie: rodzinie to trzeba robić zdjęcia na poziomie. Potem zwykle i tak wychodzą pstryki i nawet nie chce się tych zdjęć obrabiać.

Mam jednak wrażenie ogólne. Rodzina musi być z lekka wyedukowana, by udało się coś dobrego ze zdjęć wyciągnąć. Bo aby uciec od pstryku trzeba być czasem stanowczym wobec fotografowanych, albo przynajmniej nie natrafiać na przyzwyczajenie do pozy (patrzymy na wprost i uśmiech).

Staram się tak fotografować moja dziewczynę. A moją 4-letnią siostrzenicę konsekwentnie przyzwyczajam do obiektywu w sumie odkąd przyszła na świat. Może po latach coś z tego będzie.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
Kurcze, ja jakoś nie rozumiem tych podziałów na pstryki powszednie i zdjęcia ambitne. Robi je przecież ten sam człowiek, a jedyna różnica jest taka, że przed obiektywem są najbliżsi. Wyjątkiem są takie obrazy, których znaczenie czytelne jest jedynie dla wtajemniczonych. Dla reszty moze to być zwyczajny pstryk. Tyle, ze takie zdjęcia nie powinny być wystawiane na widok publiczny.
 

archi  Dołączył: 30 Gru 2008
dagio, pięknie przeprowadziłeś nas przez rodzinne spotkanie.
Za moment, za konsekwencję, za jakość ... a przede wszystkim za naturalność.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Kuszelas, to cora?
 

Kuszelas  Dołączył: 12 Lis 2006
Mygosiu, dzięki za dobre słowo :mrgreen:
To wnuczka, możesz mi mówić dziadku, tylko bez tego dodatku na literę "S"
11 maja skończy pół roku.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
sylwesto, rozróżnienie między zdjęciami rodzinnymi a zdjęciami nierodzinnymi widzę nastepująco:
1) Zdjęcia rodzinne silnie nacechowane są konwencjami. Można by to porównać do zdjęć z wycieczki do zabytkowego miasta. Necechowanie to sprawia, że wprawdzie dla fotografującego i fotografowanego są one pamiątką, jednak wyrobione oko prędko się tymi zdjęciami znudzi.
2) To co napisałeś:
sylwesto napisał/a:
obrazy, których znaczenie czytelne jest jedynie dla wtajemniczonych
, to druga różnica. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by znaczenie to było tylko jednym z poziomów odczytywania zdjęcia. Obok znaczenia osobistego, subiektywnego może mieć bowiem odniesienie uniwersalne, za wiele lat dokumentalne czy historyczne, a jeśli fotografujący ma jako taką wiedzę i opatrzenie w klasyce fotografii, to także znaczenie inter-obrazowe (od intertekstualności :-) ) .
3) Z uwagi na konwencje i niewyrobienie modeli zdjęcia rodzinne są takie same, jak każde inne.

Oczywiście nie próbuję odebrać fotografującym radości z fotografowania swoich bliskich. Gorąco do tego namawiam. Sam, gdyby nie narodziny mojej siostrzenicy pewnie zapomniałbym o kupionym 2 lata wcześniej Zenicie TTL, z braku tematów do fotografownia. Fotografowanie bliskich jest przecież świetną szkołą.

Ja sobie to tak wyobrażam w moim przypadku: pierwociny zainteresowania fotografią znajdują się poza zdjęciami rodzinnymi, ale dynamika tego zainteresowania wiąże się w moim przypadku wlaśnie z fotografowaniem rodziny, potem od rodziny się uwalmian i kształtuję wrażliwość fotograficzną na innych polach, a potem, nauczony, uwrażliwiony, opanowawszy warsztat wracam do rodziny i nie wyzbywając się osobistego podejścia do fotografowanych i do sytuacji fotografowania, robię dobre zdjęcia, które cieszą nie tylko rodzinę, nie tylko mnie, ale także i postronnych :-)

 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
sylwesto napisał/a:
Tyle, ze takie zdjęcia nie powinny być wystawiane na widok publiczny.
A co powiesz o Sally Mann? :-P
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Kuszelas, a to gratuluję dziadkostwa :-)
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
@dzerry - gdybyś wywalił swoje zdjęcia w stylu Sally Mann dzisiaj na wystawie lub nie daj Boże w sieci, to byś już tutaj nie pisał :)
I pomimo, że wówczas w kulturze istniały jeszcze ostrzejsze wewnętrzne ograniczenia co do tego typu fotografii, to jakoś mam wrażenie łatwiej było je podciągnąć pod zabieg artystyczny.
Dzisiaj już byłbyś pedofilem.

Być może się mylę, ale świat na tyle zwariował, że jednocześnie pozwala na pokazywania o wiele więcej niż 20 lat temu, a w tej samej chwili zaostrza przepisy i działa represyjnie w stosunku do tych samych prac. Taka kwadratura koła.

I tak ogólnie, jeśli mogę napisać o publikowanych w tym wątku zdjęciach...
Moim zdaniem, to nie jest fotografia rodzinna. Jeśli za taką uznać każde zdjęcie z dzieckiem w kadrze (w łóżeczku, obok łóżeczka, w krzesełku obmazane żarciem, w wózku z lalką) to przestaje mieć sens definiowanie gatunku "fotografii rodzinnej". Dla mnie definicja jest bardzo wąska...

Fotografia rodzinna, to fotografia relacji rodzinnych.

Czy da się sfotografować relacje? Myślę, że tak. Wspomniana Sally Man jest idealnym przykładem. To nie są jedynie zdjęcie nagich dzieciaków. One niosą nieprawdopodobny ładunek emocjonalny. I najważniejsze jest to, że te emocje przelewają się nie tylko w głowie rodzica patrzącego na te foty, ale każdego widza!! To ważne.
Relacja rodzicielska ("o jakie mam cudowne dziecko i umazało się serkiem") ustępuje miejsca relacji bohater-widz. Dzieci Sally Man są mi czasami bliższe niż moje własne!! Poprzez jej zdjęcia.

Fotka Jarka z początku wątku nie jest dla mnie absolutnie fotografią rodzinną. To nadal Jarku Twój nurt streetowy, skojarzeniowy, momentowy. Ja nie widzę tutaj niczego co mówiłoby mi o rodzinie... :(
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
dzerry napisał/a:
sylwesto napisał/a:
Tyle, ze takie zdjęcia nie powinny być wystawiane na widok publiczny.
A co powiesz o Sally Mann?


Przyznasz pewnie, że w jej wykonaniu fotografia rodzinna nabiera zupełnie innego wymiaru niż się to potocznie rozumie i robi. Dlatego też i wybór co pokazać, a co nie dyktowany jest innymi kryteriami.

Widziałem jej pstryki (sic!) z pogrzebu ojca robione chyba na małym obrazku. Zupełnie zwyczajne, dokumentalne. No może z takim wyjątkiem, że artefakty - smugi przypominające ptaka - uznała za duszę jej zmarłego ojca. Przez to i te zdjęcia wyciągnięto na widok publiczny. No i co zrozumiałe, nie wyśmiano.

[ Dodano: 2010-04-28, 12:09 ]
jorge.martinez napisał/a:
Zdjęcia rodzinne silnie nacechowane są konwencjami. Można by to porównać do zdjęć z wycieczki do zabytkowego miasta. Necechowanie to sprawia, że wprawdzie dla fotografującego i fotografowanego są one pamiątką, jednak wyrobione oko prędko się tymi zdjęciami znudzi.


Nie wiem czy do końca można nazwać to konwencją. Może i tak. Jest to jednak przede wszystkim wynik ignorancji fotografujących. Zdjęcie dobre zgodnie z taką "konwencją" to takie, na którym można rozpoznać kto na nim jest i gdzie zostało zrobione. W miarę poprawnie naświetlone i dostatecznie ostre. To w zupełności wystarczy. Reszta praktycznie się nie liczy.

[ Dodano: 2010-04-28, 12:15 ]
jorge.martinez napisał/a:
Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by znaczenie to było tylko jednym z poziomów odczytywania zdjęcia. Obok znaczenia osobistego, subiektywnego może mieć bowiem odniesienie uniwersalne, za wiele lat dokumentalne czy historyczne


Niektórzy kolekcjonują takie stare pstryki (przepraszam za nadużywanie tego słowa, ale chyba najlepiej oddaje ono właściwy sens) i są gotowi za nie płacić.

 
kierdel  Dołączył: 20 Lip 2007
pancurski napisał/a:
Można ją jakoś zdefiniować, czy dla każdego jest czym innym ?
Pytam, bo zastanawiam się nad umieszczeniem tutaj dwóch zdjęć.

Moim zdaniem nikt jeszcze jej dobrze nie zdefiniowal, wiec dawaj zdjecia. Fajnie sie oglada. :-B

Edit:
Wlasnie odpowiedzialem na post z pierwszej strony. :mrgreen: Przepraszam...
 
rycerz  Dołączył: 05 Cze 2009
o! temat który jest bliski mojemu sercu! :-D

bardzo chciałbym robić zdjecia dzieciom i rodzinie, które mogłyby wzbudzać zainteresowanie wszystkich a nie tylko rodziców...
wiadomo my rodzice mamy bardzo emocjonalny stosunek do tego co na zdjęciu gdy robimy je dziecku, ale łatwo to zferyfikowac...

tak próbka
 
sokolik  Dołączył: 21 Kwi 2006
Cytat
Oczywiście, staram się unikać cukierkowych ujęć rodem z przysłowiowego "albumu cioci". Pomimo wszystko estetyka gdzieś się kołacze. Ale staram się. Staram się to zmienić.


Kolego! Całym swym postem a zwłaszcza zacytowanym fragmentem zdiagnozowałeś także i mój problem. A właściwie... nie zdiagnozowałeś tylko pomogłeś postawić mi autodiagnozę...
Fotografię rodzinną uwielbiam. I jednocześnie szczerze jej nienawidzę. Uwielbiam za potencjał, za nieznane pola eksploracji, jakie można znaleźć (choć przede mną są ciągle ukryte). Widać to choćby po niektórych zdjęciach prezentowanych w tym wątku.
Nienawidzę za... oj, długa lista... Powody pierwsze z brzegu: za to, że to ciągła walka. Walka z cukierkowatością z jednej strony. Z chęcią "udziwnień" z drugiej. Z podejściem osób fotografowanych - z trzeciej... I tak dalej...

Córa ma pięć lat. Przez pięć lat nazbierało się pięć magazynków slajdów. Segregator negatywów. I gigabajty cyfrowego śmiecia najprzeróżniejszego kalibru. I... gdybym miał coś z tego wybrać, aby pokazać tutaj - miałbym równocześnie duży problem. Na chwilę obecną nie śmiem.

Za to - już zupełnie na marginesie - śmiem się pochwalić, że niniejszym postem wracam na pentaksowe forum. Sprzętowo zostaję tu, gdzie jestem, ale za Wami szczerze się stęskniłem. Choć nigdy nie byłem zbyt aktywnym uczestnikiem... Tym bardziej, że widzę tu znajome nicki z nikoniarzy. Rycerz - Ty też tutaj? :) Patrzę na zdjęcie powyżej i jakbym swoje ostatnie próby widział. Ale to nie to. Wciąż szukam...
 

Lipa Dołączył: 20 Kwi 2006
lubię ten watek a moja siostrzenica lubi zdjęcia więc lekko ożywiam ;-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
A ja cos takiego ostatnio skleilem:
 

piotrecius  Dołączył: 31 Gru 2006
dzerry, syn gra na gitarze?
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
piotrecius napisał/a:
dzerry, syn gra na gitarze?
Nie :-) Widocznie paznokcie obcinalismy na raty :-)
 

zbyllu  Dołączył: 01 Mar 2008
dzerry, ładne studium rozwojowe dłoni. ;-)
Piękne czernie i klimat.
 
kefa  Dołączył: 13 Mar 2008
Lipa, podoba mi sie bardzo:)
 

Makler  Dołączył: 09 Mar 2009
Lipa, mi również się bardzo podoba i zachęcam do dalszego ożywiania.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach