koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
Klient w burdelu nie był zadowolony z usług jednej z pracownic i wzbraniał się zapłacić pełną należność. Jako że nie najmłodsza już panienka nalegała i nie była skłonna do ugody, spór znalazł swój finał przed SĄDEM.
Prowadzący sprawę sędzia już na wstępie stwierdził lekko strapiony:
- Szanowni Państwo, mamy pewien problem. Dzisiaj mamy u nas w sądzie "Dzień otwartych drzwi" i za chwilę pojawi się tu na sali wycieczka z gimnazjum. W związku z tym proszę, ze względu na młodzież, o założenie, że dzisiejsza sprawa ma charakter nie obyczajowy a mieszkaniowy. Czyli, mówiąc krótko, chodzi o lokal do wynajęcia ...
Stronom procesu nie pozostaje nic innego jak zgodzić się z sugestią sędziego i już po chwili, w obecności młodzieży, zaczyna się
przesłuchanie stron.
Zagaja sędzia:
- Oskarżony, proszę nam wyjaśnić, dlaczego nie uiścił pan opłaty za wynajęty lokal?
- Proszę Wysokiego Sądu - tłumaczy klient - wbrew zapewnieniom wynajmującej okazało się, że chodzi tu o zaniedbany lokal w starym budownictwie, o typowo dużym metrażu i nadmiernej wilgoci.
- To są znaczące zarzuty -posumował sędzia -co druga strona na to?
- Proszę sądu - zaczęła prostytutka - to że mój lokal to żadna "nówka", to widział lokator jeszcze przed wprowadzeniem. Ale wypraszam sobie mówić tu o jakiejś ruinie !!! Wilgoć pojawiła się już po tym jak lokator się wprowadził, a zarzut że lokal zbyt obszerny to czysta kpina. Widział kto za duże mieszkanie ?!!! Meble, po prostu, za małe ze sobą przytaszczył !!

 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
koralik, coś Ci się zdublowało :-)
Ale kawał dobry, może być dwa razy.
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
szpajchel, Wiem już poprawiłam :lol:
 
Rafalski17  Dołączył: 15 Lip 2010
dobre!!!
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Żona pyta męża:
- Czy ty mnie kochasz?
- Jak by ci to powiedzieć... Kochać, to ja kocham wódkę i papierosy. A między nami to jest coś poważniejszego.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
- Kochana, umiałabyś powiedzieć mi coś, co by mnie równocześnie bardzo ucieszyło i bardzo wkurzyło?
- Jasne. Wśród wszystkich twoich kumpli ty masz największego.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Przepraszam, że po angielsku, ale... nieprzekładalny. I brzydki :-)

What's better than roses on your piano?
Tulips on your organ...
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Apas, zgrabne :-) .
A ja właśnie dziś znalazłem kawał o tychże kwiatach cebulkowych. Ale... ja wiem? Nie urzekł mnie.

Chyba lepiej takie coś:

I'm looking to sell my Delorean. Good shape, low mileage...
Only driven from time to time.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
szpajchel, też fajne :-B
A tak a'propos DeLoreana, to mój dobry znajomy Sean Lynch popełnił niegdyś bardzo fajny projekt artystyczno-badawczy:
http://www.seanlynchinfo....s-report-3.html
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Apas napisał/a:
A tak a'propos DeLoreana

Przejrzałem, ciekawe.
‘If you were a piece of metal, would you prefer to be a sportscar or a trough for feeding pigs?
Czasem synek pozwala mi wybrać jakieś autko do wyścigu, więc kiedy mogę, wybieram czerwonego DMC-12 :-)
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Zawsze można wybrać Poloneza. Projektant ten sam ;-)
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Od poloneza to z tej listy wolałbym nawet nikona. ;)
(Choć zapewne polonez pali się bardziej spektakularnie)
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Marooned napisał/a:
Zawsze można wybrać Poloneza.

Nie można, nie ma Poloneza, który nadawałby się do porządnej (czyt. intensywnej) zabawy. Modele pojazdów z PRL, które można kupić, nadają się jedynie do gablotki.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Moderator przypomina: Dowcipy, nie dyskusje.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Lata 80-te. Do Polski przyjeżdża Gorbaczow. Porozmawiał z politykami i udał się do fabryki FSO. Zwiedził ją, a na końcu zapytał się dyrektora:
- Pracuje może u was Stasiu Maliniak?
- Tak pracuje - odpowiedział strasznie zdziwiony dyrektor.
- Przyprowadźcie wiec go do mnie.
Maliniak przyszedł do gabinetu, wypił z Gorbaczowem po kielichu, pogadali sobie.
Trzy miesiące później przyjeżdża do Polski amerykański gubernator. Sytuacja się powtarza. Gubernator zwiedza fabrykę FSO i pyta dyrektora:
- Czy pracuje u was Stasiu Maliniak?
- Pracuje.
- Przyprowadźcie więc go do mnie.
Wypili Whisky, pogadali sobie.
Następnego dnia Maliński ląduje na dywaniku u dyrektora.
- Powiedzcie mi Maliniak skąd wy znacie takich ludzi?
- No wie pan dyrektor, były te wczasy pod gruszą, to się ludzi poznało.
Zdenerwowany dyrektor stara się go podejść.
- Ale papieża to Maliniak nie znacie, co?
- Nie wierzy pan, że znam papieża?
- Założę się o nowego Poloneza, że nie.
- Dobrze, stoi. Ale jak panu to udowodnię?
- Pojedziemy do Rzymu. Ja stanę na Placu Świętego Piotra i poczekam aż Ty wyjdziesz na balkonik z papieżem pod rękę i mi pomachasz.
- Dobrze, zgadzam się.
Pojechali do Rzymu. Dyrektor stoi na placu patrzy, a tam Maliniak wychodzi z papieżem pod rękę i mu macha. Padł osłupiały na ziemie. Maliniak szybko wybiega, podchodzi do dyrektora i krzyczy:
- Panie dyrektorze niech się pan nie martwi o tego nowego Poloneza, ja się tam ciesze, że na wakacjach byłem, do Rzymu pojechałem...
- Ale tu nie chodzi o tego poloneza. Tylko jak tam stałeś z papieżem pod rękę i do mnie machałeś to podeszło dwóch Arabów i się mnie pytają: co to za facet w białym kitlu stoi obok Maliniaka!!!
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Rzecz dzieje się w Ameryce. W przedziale kolejowym siedzi Polak, a naprzeciwko niego młody Jankes. Młodzieniec zaczyna popisywać się oryginalną sztuką: opluwa dokładnie ścianę wokół głowy polaka, po czym wstaje i przedstawia się:
- John Clark, mistrz świata w pluciu. Polak, nie namyślając się długo, pluje Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i przedstawia się:
- Paweł Nowak, amator.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Chiński biznesmen spotyka w hotelu swojego kolegę z Niemiec. Po kilku godzinach gadania o interesach przy piwie, miedzy panami nawiązuje się nić koleżeństwa i przechodzą na bardziej ogólne tematy.
- Co sądzisz o waszym rządzie? - pyta Chińczyk.
- Nie mogę narzekać - odpowiada Niemiec.
- No, u nas też za to wsadzają... - kiwa głową ze zrozumieniem Chińczyk.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Dzieci są jak pierdnięcia. Nie znosi się innych, ale jest się cholernie dumnym ze swoich własnych.
 

kerad  Dołączył: 02 Sie 2006
- poproszę kilogram jabłek.
- zielonych czy czerwonych?
- bez różnicy, i tak muszę je obrać.
----------
Kiedy nowo poznani ludzie mówią mi "miło pana poznać", zawsze odpowiadam "proszę nie wyciągać pochopnych wniosków".
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
kerad, dopiero teraz zobaczyłem ten drugi - myślałem, że to coś w Twojej stopce :-D Muszę sobie to zapamiętać.

A propos jabłek - przydałby się jakiś dowcip o winnych jabłkach.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach