rysiekll  Dołączył: 10 Maj 2007
Wczoraj kumpel Canoniarz :mrgreen: zarzucił mnie wieloma kawałami, jak to ma czasem w zwyczaju :-P , ale przytoczę tylko jeden przy którym poplułem monitor:

Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton właśnie zbliża się do ostatniego odcinka wyścigu. Lecz nagle... Co to?! Ktoś, nie wiadomo dlaczego rozlał na tor beczkę oleju, teraz na zakręcie czeka na kolarzy duża śliska plama. Ależ się będzie działo! Wpadają pierwsi zawodnicy. Oto właśnie reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem i gracją rzuconej cegły pędzi na spotkanie Matuszki Ziemi. Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownicę roweru, bierze szturmem, przelatuje nad nią i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o ziemię.
Sekundy później Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa się z roweru i zajmuje pozycję horyzontalną pod kołami swego bicykla. Następnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystało, chwilę balansuje wyprostowany po czym pada brzuchem na wyczekującą go tęsknie ulicę. Włoch zdążył tylko krzyknąć "Mamma mia!" i już leży rozpłaszczony na asfalcie jak dobra pizza na patelni. Amerykanin chwilę walczył próbując utrzymać się na siodełku wierzgającego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy zostaje zmieciony z rumaka niczym kowboj na rodeo. Wszyscy dają pokaz prawdziwie sportowej determinacji, walki i fantazji, tylko Polak, wjeżdżając zresztą jako jeden z ostatnich, wziął się i zwyczajnie wyje***...
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
- Gdybyś był prawdziwym gentelmanem, nie kazałbyś mi tego robić!
- Gdybyś była prawdziwa Lady, to nie mówiłabyś z pełnymi ustami.
 

piotr_luk  Dołączył: 14 Kwi 2007
Małgosia po raz pierwszy dostała okres i nie bardzo wie o co chodzi, więc idzie do Jasia, żeby coś poradził. Jasiu niewiele myśląc kazał Małgosi zdjąć majtki, popatrzył z uwagą i rzekł:
- No fachowcem to ja nie jestem, ale na pierwszy rzut oka, to ci jaja urwało
 

gezeb  Dołączył: 26 Maj 2007
 

rysiekll  Dołączył: 10 Maj 2007
 

screwdriver  Dołączył: 22 Mar 2007
Kiedyś, przeglądając forum http://www.fotoarts.pl natknąłem się na coś takiego (niestety nie mogę odnaleźć na tamtym forum tego posta i nie pamiętam autora):

pół żartem, pół serio, 7 poziomów fotografów :

Siedem Poziomów Fotografów:


Artysta: Najwyższy Poziom 7 (odpowiednik "Nieba" w mitologii chrześcijańskiej)
To najwyższy poziom, jaki można osiągnąć.


Artysta przelewa swoją wyobraźnię w materialną formę, którą nazywamy fotografią. Zatrzymuje w tej fotografii duszę miejsca, prawdziwą lub wyobrażoną, na którą reaguje widz.

Artysta w pełni panuje nad używanymi przez siebie narzędziami. Tworząc, artysta wykracza poza zwykłe, przyziemne istnienie, gdyż jego dusza ulatuje aby spotkać się z duszą, którą on chce ukazać. Artysta może uczyć się i ćwiczyć kiedy nie tworzy. Kiedy jednak tworzy, aparat staje się przedłużeniem jego umysłu. Gdy jest zaangażowany w proces twórczy, nie poświęca ani jednej świadomej myśli kwestiom technicznym, które tak doskonale opanował.

Używając muzycznego porównania, pianista może nieustannie ćwiczyć gamy, ale kiedy występuje, nie zastanawia się nad układem palców na klawiaturze. Zatraca się w nastroju chwili.

Podobnie jak profesjonalni surferzy, mający po kilkanaście desek, czy gitarzysta z kolekcją 23 kostek, artysta może posiadać wielką ilość aparatów - a każdy z nich służy do innego celu.

Inny artysta może mieć tylko jeden aparat, lub nie mieć go wcale. To nie ma znaczenia.

Artyści czasem ubierają się dziwacznie, a często bardzo późno kładą się spać.

Nikt nigdy nie ogląda ich prac, ponieważ nie są zbyt dobrzy w autopromocji. Ci, którzy potrafią się wypromować, spadają na poziom Dziwki. Niestety, o paradoksie, oznacza to, że nie zobaczysz nigdy zdjęć prawdziwego artysty - chyba że znasz go osobiście. Dobrzy artyści na ogół wstydzą się pokazywać swoje prace komukolwiek - chyba że bardzo dobrze ich znasz - ponieważ wkładają w nie swoją duszę.

Artysta może posługiwać się dowolnym rodzajem aparatu, także otworkowym czy jednorazowym, albo kamerą wielkoformatową. Posługują się takim instrumentem, jakiego potrzebują by stworzyć to, czego chcą.


Dziwka: Poziom 6

Dziwka to artysta, który sprzedaje swoją duszę, przyjmując za swoje dzieła pieniądze lub narkotyki.

Ponieważ zniża się do tego poziomu, jego wizja twórcza zapewne nie jest szczera.

Dlaczego? Jeżeli musisz sprzedawać swoją duszę, aby mieć kasę na jedzenie i mieszkanie, nie pieprzysz się dla przyjemności - co oznacza, że nie próbujesz niczego nowego.

Jeżeli dziwce uda się po latach starań zarabiać tyle, by wystarczyło na opłacanie rachunków, to raczej mało prawdopodobne, aby próbował nowego stylu, dopóki potrzebuje pieniędzy.

Artyści mający swojego "przedstawiciela" (co oznacza, że reprezentuje ich galeria czy agent - coś w rodzaju alfonsa) mogą go utracić, zmieniając styl.

Dlatego też sztuka wystawiana na sprzedaż przez jedną osobę raczej nie będzie ani lepsza, ani inna.

Jedyne, czego chcą od dziwki jego alfonsi (pardon, przedstawiciele) to styl, dzięki któremu jego zdjęcia sprzedają się. Przeczytaj książkę Barnbauma o artyzmie. Naprawdę rzadko zdarza się, aby odnosząca sukcesy dziwka zmieniła styl, który już został zaakceptowany.


Amator: Poziom 5

Amatorami są ludzie, którzy mniej niż połowę swoich zarobków osiągają z fotografii. Nie ma to nic wspólnego z jakością robionych przez nich zdjęć.

Tacy ludzie kochają tworzyć fotografie. Dobrzy amatorzy o czystych duszach mogą przeskoczyć pozostałe poziomy i stać się artystami.

Ludzie, którzy poza swoim normalnym zajęciem w weekendy zajmują się fotografowaniem ślubów itp. nie przestają być amatorami - po prostu biorą pieniądze za swoje zdjęcia.

Amatorzy, którzy sądzą, że lepszy aparat sprawi iż będą robili lepsze zdjęcia, ryzykują spadek na najniższy poziom - onanisty sprzętowego. Zbyt wielu amatorów daje się zwieść producentom aparatów i wierzy, że muszą mieć dobre aparaty aby robić dobre zdjęcia. Takie myślenie zabija tworzenie sztuki.

Amatorzy, którzy potrafią zatracić się w tworzeniu świetnych obrazów, znajdują się na dobrej drodze do uzyskania oświecenia.

Dobrze jest być amatorem - z tego poziomu łatwo można wznieść się na poziom artysty.

Amatorzy prawie zawsze używają lustrzanek Canona.


Pstrykacz: Poziom 4

Pstrykaczem jest moja mama, a wraz z nią większość ludzi. Takie osoby chcą mieć wspomnienia, a nie fotografie czy aparaty.

Pstrykacze, którzy są grafikami, bądź po prostu posiadają zdolności plastyczne, bardzo często tworzą fantastyczne zdjęcia, zadziwiając innych. Tacy pstrykacze są artystami, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na ogół także ubierają się lepiej niż artyści, którzy uważają się za artystów.

Uwierz mi: to fotograf robi zdjęcie, a nie aparat.

Pstrykacze używają zwykłych "małpek" albo aparatów jednorazowych, osiągając tak samo doskonałe rezultaty jak pozostali, korzystający z "Lejków", Nikonów, Canonów czy Contaxów.


Zawodowiec: Poziom 3

Zawodowy fotograf to ktoś, kto utrzymuje się wyłącznie (w 100%) z fotografii.

Zawodowcy nie tworzą sztuki aby żyć - tworzą komercyjne obrazy. Zwykle dobrze opanowali technikę i potrafią wygenerować całkiem porządne zdjęcia, jednak umiejętność przekazywania swoich wizji nie zawsze jest im dana.

Oczywiście, zawodowcy mogą tworzyć wspaniałe zdjęcia w czasie, kiedy nie pracują.

Zawodowcy poświęcają bardzo niewiele czasu na zastanawianie się nad swoim sprzętem - poza sytuacjami, kiedy muszą go naprawić. Spędzają większość czasu na poszukiwaniu zleceń i narzekaniu, że wszyscy inni fotografowie w mieście obniżają ceny.

Zawodowcy wydają na klisze i usługi laboratorium więcej w ciągu miesiąca niż na swój sprzęt w ciągu całego roku.

Nie istnieją profesjonalni fotografowie przyrody. Fotografowie przyrody mają jakiś inny etat, albo są utrzymywani przez żony.

Zawodowcy robią zdjęcia lustrzankami Nikona, średnioformatowymi Mamiyami lub aparatami wielkoformatowymi Calumet 4x5''. Nie stać ich na tak dobry sprzęt, jaki kupuje większość poważnych amatorów.

Jeżeli nie jesteś profesjonalnym fotoedytorem, pewnie nigdy nawet nie słyszałeś o zawodowych fotografach - chyba że przyjaźnisz się z jednym z nich. Faceci występujący w reklamach aparatów, którzy twierdzą, że używają tego czy tamtego aparatu, to tylko wynajęci modele.

Prawdziwi zawodowcy nie mają swoich stron internetowych i nie publikują biuletynów technicznych. Tacy ludzie są zwykle amatorami.


Bogaty Amator: Poziom 2

To amatorzy, którzy - posiadając zbyt wiele pieniędzy - kupują mnóstwo sprzętu. Ma on uwolnić ich swobodną ekspresję. W tej grupie znajdziemy przeważnie mężczyzn, a większość z nich jest w podeszłym wieku lub na emeryturze.

Bogaci amatorzy robią zdjęcia aparatami marki Leica, Contax, Alpa, Hasselblad oraz kamerami wielkoformatowymi Linhof (4x5'') Są to niewątpliwie świetne aparaty. Ale zdjęcia uzyskiwane nimi niczym się nie różnią od tych zrobionych Zenitem, Pentaxem, Bronicą czy Tachihara.

Biedniejsi bogaci amatorzy robią zdjęcia lustrzankami Nikona - a czasem też Canona.

Ostatnio ci kretyni kupują cyfrowe lustrzanki, przeznaczone dla reporterów gazetowych, takie jak Canon EOS-1D czy Nikon D1X. Aparaty te dają gorsze rezultaty techniczne niż aparaty, którymi posługują się pstrykacze. Naprawdę głupi ludzie czekali na pojawienie się Contaxa N Digital, który kosztuje 7 tysięcy dolarów. Jest mniej użyteczny niż cyfrowe lustrzanki Nikona czy Canona, a zdjęcia robi technicznie gorsze niż tania lustrzanka na zwykłe klisze.

Bogaci amatorzy myślą, że nieostre czarno-białe zdjęcia pokazujące ubogich ludzi to sztuka.

Niektórzy bogaci amatorzy łatwo spadają na ostatni poziom w hierarchii, ponieważ nadmiernie przejmują się kwestią sprzętu. Inni przechodzą wprost do tworzenia świetnej sztuki, ponieważ nie muszą przejmować się sprzętem - uważają, że właśnie ich jest najlepszy z możliwych. Co ciekawe, niewielu bogatych amatorów tworzy zwyczajne, przeciętne zdjęcia. Ich prace są albo świetne, albo całkowicie do dupy.


Onanista sprzętowy: Najniższy Poziom 1 (odpowiednik "Piekła" w mitologii chrześcijańskiej)

Ci mężczyźni (a do tej grupy zaliczają się wyłącznie mężczyźni) nie interesują się sztuką ani fotografią, ponieważ nie posiadają duszy. Nie mając duszy, nie potrafią wyrazić swoich wyobrażeń ani uczuć, dlatego też ich zdjęcia - o ile w ogóle jakieś robią - są do niczego.

Większość uprawia techniczne zawody - są wśród nich inżynierowie, komputerowcy i specjaliści od nauk ścisłych. Ludzie ci tak bardzo przejmują się wystawianiem cyfrowych ocen dla różnych rzeczy, że całkowicie zapominają o tym drobnym fakcie, iż aparat czy tabela z wynikiem testów ma niewiele wspólnego z duchem obrazu. Ponieważ tak bardzo interesują się mierzeniem osiągów aparatów, przezwaliśmy ich "onanistami sprzętowymi". Niestety, wielu z nich trafia na moją stronę KenRockwell.com poszukując informacji o osiągach aparatów.

Wielu z nich lubi też bawić się sprzętem audio, komputerami czy samochodami. Mogą cieszyć się z zabawek, takich jak aparaty, dla samej przyjemności ich posiadania. Rzadko, jeżeli w ogóle, korzystają z nich w celach, do jakich zostały stworzone.

Młodsi spośród nich grają w gry komputerowe, często "czatują" i surfują po Internecie. Starsi przyłączają się do klubów miłośników aparatów. (Należy zapisywać się do klubów fotograficznych, ale nigdy do klubów miłośników aparatów czy jakichkolwiek klubów, które usiłują wystawiać punkty sztuce, ponieważ sztuka jest czymś subiektywnym i nie może być oceniana za pomocą cyferek). Ludzie ci nigdy nie stworzą niczego godnego uwagi, korzystając ze swoich sprzętów. Ale z pewnością podnieca ich fakt posiadania, nabywania lub opowiadania o nich innym ludziom.

Jedynym rodzajem wyposażenia, na który nie zwracają najmniejszej uwagi, jest ten sprzęt, który jest rzeczywiście przydatny: oświetlenie.

Interesują się sprzętem dla samego sprzętu. Zagadają cię na śmierć, jeżeli tylko im pozwolisz. Jednak gdy wyrazisz chęć obejrzenia ich prac, cała odwaga natychmiast ich opuszcza. Mogą także pomyśleć, że chcesz zobaczyć ich aparaty.

Ktoś posiadający przyzwoite portfolio nie jest sprzętowym onanistą sprzętowym. Ktoś posiadający więcej aparatów niż porządnych zdjęć może nim być. Zapewne są nimi osoby, których strony internetowe pełne są artykułów o technice, a pokazują bardzo niewiele interesujących zdjęć.

Pod żadnym pozorem nie zadawaj się z tymi ludźmi, nie rozmawiaj z nimi ani nie czytaj ich stron internetowych. Dla nieuświadomionych jawią się niczym niewyczerpane źródła wiedzy. Ich chore, pozbawione życia dusze z rozkoszą wciągną cię do ich własnego piekła. Już nigdy nie uwolnisz się od rozważań o tym, jak ostry naprawdę jest twój obiektyw. Jeżeli zaczniesz się tym martwić, już nigdy nie sfotografujesz niczego poza murem z cegieł czy kartą testową.

Ludzie ci są łatwi do zidentyfikowania. Jeżeli doczytałeś aż do tego miejsca, zapewne widziałeś ich strony internetowe. Zawsze mają mnóstwo informacji o sprzęcie, ale niewiele zdjęć. Strzeż się informacji pochodzących ze stron, na których nie ma wielkiej ilości zdjęć, które ci się podobają.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
Ken Rockwell - poziom plus minus nieskończoność. Kolo, który po prostu nie potrafi skończyć gadać w odpowiednim momencie, generując tasiemcowate gluty bez pointy. Robi kolorowe zdjęcia. Bardzo kolorowe.
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
bEEf napisał/a:
Ken Rockwell
Mój ulubieniec, a Jarka Dąbrowskiego "ulubieniec" ;-)
Ale gdy zaczynałem 138 lat temu przygodę ze skanowaniem, to najpierw natknąłem się na stronę K.R., a potem na stronę Normana Korena www.normankoren.com - i to był dopiero strzał w dziesiątkę.

 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
zorzyk, ale jego pisaniny nie trawię za bardzo. Niech już lepiej robi zdjęcia ;-)
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
OK bEEf, tylko, tak jak napisałem, od niego sie u mnie zaczęło, stąd ten sentyment. Zresztą, niektóre teksty (co do meritum) były dla mnie przełomowe, np. "Why your camera doesn't matter" (tłum. własne: dlaczego jest obojętne, jaki aparat)
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
piotrecius, :-B
 

Flagoon  Dołączył: 28 Lut 2007
bEEf napisał/a:
Ken Rockwell

Gdzieś kiedyś na necie widzialem stronę pod tytułem: Ken Rockwell Chuckiem Norrisem fotografii. Z tego co pamiętam:

- Ken Rockwell nie czeka na odpowiednią porę do zrobienia zdjęcia. Ken Rockwell nagina czasoprzestrzeń do swoich potrzeb.

- Ken Rockwell nie używa obiektywów zoom. Po prostu przybliża lub oddala obiekty siłą swojej woli.

- Ken Rockwell nie używa lamp błyskowych. Po incydencie w Nagasaki stało się to utrudnione.

było tego całkiem sporo i mimo że go nie znałem, od razu domyśliłem się, że nikt go nie lubi :)

[ Dodano: 2007-08-21, 08:47 ]
No i znalazłem cały link (oczywiście na forum Pentaksa :))

http://www.bahneman.com/l..._Rockwell_Facts
 

rysiekll  Dołączył: 10 Maj 2007
Flagoon, zaplułem monitor :mrgreen:
 

costa  Dołączył: 11 Maj 2006
A mi się przypomniał stary kawał, ale niech opowie go autor: Za chwilę dalszy ciąg programu
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Kolejna informacja z serii "nieprawdopodobne". No cóż, lato, hormony szaleją...
LINK
 
danpe_
[Usunięty]
tref napisał/a:
Kolejna informacja z serii "nieprawdopodobne". No cóż, lato, hormony szaleją...
LINK


A ten gość co jego tyłek widać, to on już ma na sobie te pentaxowe stringi? :shock:
Który to taki buhaj?
 

rysiekll  Dołączył: 10 Maj 2007
tref napisał/a:
Kolejna informacja z serii "nieprawdopodobne". No cóż, lato, hormony szaleją...
LINK
Tia ... tylko to Super Express, prowokacja podobna do tej z gościem sikającym po ścianach kamienić na rynku w Krakowie.
 

White_Horse  Dołączył: 26 Cze 2007
http://aguuu.wrzuta.pl/audio/gl4rC5GlX7
Piękny utwór, poruszył moje serce :mrgreen:
Może wam też się spodoba.
 

vesper  Dołączyła: 19 Gru 2006
rysiekll napisał/a:
Tia ... tylko to Super Express, prowokacja podobna do tej z gościem sikającym po ścianach kamienić na rynku w Krakowie.

Niekoniecznie. Może to nowocześni młodzi ludzie, którzy właśnie wrócili ze Szkocji? Tam to ponoć bardzo trądi rozrywka i zwie się dogging....
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
vesper, na 100% fake. Ten szmat.... ekhm. Ta brzydka gazeta tak ma. Banda kłamli... ekhm. Zbiorowisko mijających się z prawdą osobników.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach