djack  Dołączył: 22 Kwi 2006
Jest jeszcze inna wersja.
Moryc pyta ojca - sklepikarza:
- Tate, na czym polega uczciwość w interesach?
- Synu, wyobraź sobie, ze obsługujesz klienta w naszym sklepie. Kupuje towar za 20 złotych, płaci banknotem 100-złotowym i wychodzi zapominając reszty. Co robisz w tej sytuacji?
- Biorę 80 złotych reszty i biegnę za nim, żeby mu oddać.
- A właśnie nie. Uczciwość w interesach nakazuje ci wezwać naszego wspólnika i podzielić się z nim uczciwie po połowie.
 
KasiaMagda
[Usunięty]
djack, bardzo lubię dowcipy-kawały z "żydowską filozofią" jak wyżej, jeśli masz jeszcze, to pisz :)

To nie kawał.
Słyszałam wiele, wiele dobrych i śmiesznych kawałów. Nie wiem dlaczego ale nie pamiętam ani jednego. :)
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Salci na łożu śmierci mówi do męża:
- Mosze, obiecaj mi, że jak ja umrę, to na mój pogrzeb pójdziesz pod rękę z moją mamą.
- No skoro taka jest ostatnia Twoja wola, Salci, to zrobię tak. Ale musisz wiedzieć moja droga, że przez to to ja radości z tego pogrzebu mieć nie będę...
 

djack  Dołączył: 22 Kwi 2006
KasiaMagda. zaglądnij na pierwszą stronę wątku. Tam parę wrzuciłem.

Stary, biedny Żyd siedzi na ławce i czyta wyjątkowo antysemicką gazetę. Podchodzi do niego kolega i pyta:
- Czemu czytasz tego antysemickiego szmatławca?
- A gdzie indziej się dowiem, że jestem wszechmocny i rządzę światem?

Świętej pamięci Szymon Kobyliński opowiadał kiedyś taka sytuację. Będąc jeszcze dzieckiem wszedł do sklepu prowadzonego przez Żyda. Wśród różnych towarów były tam również gazety, w tym również tak bardzo antysemicka. Pyta się sprzedawcy:
- Czemu pan sprzedaje w swoim sklepie taką antysemicką gazetę?
- Synu, ta gazeta kosztuje 12 groszy. Jak ja z tych 12 groszy mam 5 groszy zysku, to to dla mnie takie antysemickie nie jest.

- Moryc, ty mnie pożycz 2 tysiące.
- Nie mam dwóch, mam tysiąc.
- To pożycz tysiąc.
- A co z tym drugim?
- Będziesz mnie winien

No i klasyka z kabaretu Dudek.
- A jak tam twoje córki?
- Szóstą właśnie wydałem za mąż.
- To wspaniale!
- Nie bardzo, pięć starszych jeszcze w domu siedzi.

- A jak tam twoja żona?
- Ona mówi, mówi i mówi.
- A co mówi?
- A tego nie mówi.
- Się spytaj.
- Się boję.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
To może ja. Też lubię humor żydowski.

– Awner, czy nie chciałbyś mi pożyczyć 25 guldenów?
– Owszem, chciałbym, ale nie mogę.
– To może byś mógł 10 guldenów?
– Widzisz, tu znowu co innego: mógłbym, ale nie chcę.

-----

– Czy słuchaliście już śpiewu naszego kantora? – pyta komiwojażer w przedzile kolejowym. – Zapewniam was, że gdy podczas nabożeństwa noworocznego zaintonował ‚„Hinni heani” („Otom ja biedny”), cala bóżnica zatrzęsła się od płaczu.
– Tez sztuka! - mówi siedzący naprzeciwko agent. – Gdy w naszym mieście fabrykant reb Ajzyk Chaim ogłosił niewypłacalność i zaśpiewał „Hinni heani”, zatrzęsło się nie tylko całe nasze miasto, ale i kilka domów bankowych w stolicy.

-----

Jest święto Kuczek… Bankier Gruss zwraca się do swego plenipotenta giełdowego Izydora:
– Idę do synagogi, wrócę za trzy godziny. Przez ten czas nie chcę zajmować się interesami…
Po upływie pół godziny telefon z giełdy:
– Akcje „Semperit" zwyżkują. Kurs 430.
Izydor z trudem opanowuje zdenerwowanie. Po kwadransie znowu telefon:
– Akcje „Semperit" notują 450.
Izydor zrywa się z krzesła, w drżącej prawicy ściska bibularz. Telefon dzwoni w dalszym ciągu:
– Kurs „Semperitu" 470.
Izydor chwyta kapelusz, pędzi do synagogi i szepcze na ucho bankierowi:
– Panie szefie, akcje „Semperit" notują 470!
Chlebodawca mierzy go karcącym spojrzeniem.
– Panie Izydor! Popełnił pan trzy kardynalne błędy. Po pierwsze – nie pozwolił mi pan dokończyć świątecznej modlitwy. Po drugie – zakłócił pan spokój naszych współwyznawców modlących się w Domu Bożym. Po trzecie – tu w synagodze akcje „Semperit" notują już 485…

-----

Woźnica Jankiel kupił na jarmarku konia. Zaledwie jednak ruszył w drogę powrotną do domu, zerwała się gwałtowna burza. Koń się spłoszył i poniósł bryczkę.
Jankiel, w obliczu grożącej śmierci, ślubuje:
– Panie zastępów! Jeśli mnie ocalisz, to nie później jak jutro sprzedam konia, a utargowane pieniądze przekażę na budowę synagogi…
Burza ucichła i koń zwolnił biegu.
Nazajutrz Jankiel stoi na rynku. Trzyma konia za uzdę, a pod pachą – kurę.
– Czy ten koń jest na sprzedaż? – pyta go wieśniak.
– Tak, ale tylko razem z kurą.
– A co żądacie za jedno i za drugie?
– Kura kosztuje trzydzieści rubli, a koń trzydzieści kopiejek.

 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
- Rozenkranc, czy ty mi możesz pożyczyć sto złotych?
- Mogę. Tylko od kogo?

*

Mosze i Salcie prowadzą sklep z produktami dla religijnych Żydów. Jednak ci wyjeżdżają z dzielnicy, klientów coraz mniej, interes kiepsko idzie. W końcu któregoś dnia Salci proponuje, żeby się na katolickie dewocjonalia przerzucić.
Mosze, oburzony, odmawia.
Mijają miesiace, klientów jak na lekarstwo i w końcu Mosze uznaje, ze trzeba tak zrobić, jak żona radziła. Smutny i zestresowany znajduje numer hurtowni katolickich dewocjonaliów i składa pierwsze zamówienie.
- Pan mnie przyśle przed niedzielą 100 różańców, 100 modlitewników na komunie, 120 łańcuszków z medalikiem i 100 z krzyżykiem oraz 50 obrazków z papieżem.
- Bardzo dobrze, panie Rozenberg, już się pakuje, już się rachunek wypisuje, ale przed niedzielą nie będzie, bo dziś już późno, jutro sobota, a w szabas nie pracujemy...
 

TM_Mich  Dołączył: 08 Wrz 2009
Bardzo dobre i proszę o więcej.
 

djack  Dołączył: 22 Kwi 2006
Moryc Zimmerman chciał koniecznie zatrudnić się u Rotszylda. Poszedł więc do domu bankiera i wręczył lokajowi swoją wizytówkę z prośbą o rozmowę. Rotszyld czyta tę wizytówkę, a tam napis "Moryc Zimmerman - szwagier Boga". Zaintrygowany prosi Zimmermana do swojego gabinetu i pyta:
- Dlaczego pan pisze na swojej wizytówce, że jest pan szwagrem Boga?
- To proste. Mój teść miał dwie córki: Sarę i Esterę. Sarę ja wziąłem, a Esterę zabrał Bóg.

Pogrzeb małego Morycka. Zgromadzona na cmentarzu rodzina przekrzykuje się pod adresem zmarłego,
- A wyproś tam dla taty lepszy geszeft!
- A dla mamy lepszego zdrowia!
- Dla dziadka, żeby go nie strzykało w kościach!
- A dla babci...
W tym momencie wtrąca się rabin i mówi:
- Cisza! Jak się ma tyle interesów to się samemu idzie, a nie dziecko wysyła!

Słynny szachista Goldman zmarł. Stanął przed obliczem Boga.
- Goldman, może ty i byłeś sławny, ale jako człowiek to raczej źle się prowadziłeś. Te romanse, zdrady, szwindle. Ja cię chyba muszę wysłać do piekła.
- Boże, daj mi szansę
- Nie da rady, za dużo tego było.
- To mam propozycję. Zagrajmy w szachy. Jak Ty, Panie Boże wygrasz, to idę do piekła. Mówi się trudno. Ale jak ja wygram, to zostaję w niebie.
Bóg się zgodził. Zasiedli do szachownicy, rozstawili figury, a Goldman mówi:
- Tylko Panie Boże, bez żadnych cudów.

Goldman chwali się koledze, że ma sposób na wejście do nieba. Kolega się dziwi:
- Ty stary grzesznik i oszust? Niby jakim cudem?
- To proste. Jak stanę u bram nieba, to zrobię tak. Otworzę, zaglądnę i zamknę. Otworzę, zaglądnę i zamknę. Otworzę, zaglądnę i zamknę. Otworzę, zaglądnę i zamknę. I wtedy zniecierpliwiony święty Piotr spyta "Wchodzisz czy nie?". No to ja wejdę.

Wrzucone kilka lat temu.
http://pentax.org.pl/view...hlight=#1112140
 
KasiaMagda
[Usunięty]
Świetne historie :-B

O bacy też może być, bo żadnego nie pamiętam :-)
 
LinaLi  Dołączyła: 26 Kwi 2017
Tata uczy Jasia mówić.
Tata:
- Powiedz: "tata".
Jasiu:
- Mama.
Tata:
- Powiedz "TATA"!
Jasiu:
- Mama.
Tata:
- Powiedz KU*WA "TATA"!
Jasiu:
- KU*WA.
W tym momencie mama wchodzi do domu i pyta się:
Mama:
- Kto cię tego nauczył?
Jasiu:
- Tata.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
djack napisał/a:
I wtedy zniecierpliwiony święty Piotr spyta "Wchodzisz czy nie?". No to ja wejdę.
Święty Piotr? U bram, raju, do których puka Goldman? Albo Goldman pobłądził, albo Piotr był akurat w odwiedzinach u konkurencji.
 
KasiaMagda
[Usunięty]
PiotrR, może Święty Piotr musi obskoczyć i jedną i drugą bramę do raju, wszak był Żydem ;)
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
PiotrR napisał/a:
Święty Piotr?

A co, swój swojemu nie pomoże :?: Rodaka nie wpuści :mrgreen:
Jakiś czas temu, przed Bożym Narodzeniem, dostałem życzenia świąteczne od kilku znajomych. Pierwsze były z Izraela. I to od cyklisty :mrgreen:
 
Aphar  Dołączył: 03 Lip 2017
To może i ja coś dołożę, chociaż to pewnie już znacie:


Biedny Chłop miał osła. A że był biedny to postanowił osła sprzedać żeby starczyło na wyżywienie rodziny. Poszedł więc do Starego Żyda i mówi:
- Stary Żydzie, dzieci głodne, pracy nie ma, kup mojego osła za 100 florenów.
Żyd pomyślał, pomyślał i postanowił kupić osła. Dał Chłopu 100 florenów i odesłał go aby przyprowadził osła.
Po chwili Chłop wraca zmartwiony.
- Stary Żydzie, chyba muszę ci oddać te 100 florenów, bo osioł zdechł.
Stary Żyd zlitował się nad Chłopem i mówi:
- Zatrzymaj Chłopie te pieniądze i przynieś mi tego padłego osła.

Po kilku tygodniach Chłop spotyka Starego Żyda. Czując się trochę winny przeprasza go jeszcze raz za sprawę z osłem. A Stary Żyd na to:
- Nie masz za co przepraszać. Zarobiłem na tym ośle kilka stów.
- A jak to ci się udało?
- Zorganizowałem loterię, w której nagrodą był osioł. Sprzedałem 500 losów po 2 floreny każdy.
- I co, nikt nie miał pretensji że osioł jest nieżywy?
- Miał, ale tylko jeden. Więc oddałem mu jego 2 floreny.


A na deser fraszka napisana wiele lat temu przez mojego ojca:

Rozmowa handlowa nocą
- Ryfciuu, śpisz ? - akcje zwyżkują.
- Srulciu, cyt ! - to w zeszłym roku.
- Ryfciuu, chodź - bo się zepsują...
- Srulciu, śpij ! - kładź się na boku!!
I Srul nie zniósł tej udręki,
Puścił akcje z wolnej ręki.
 

Zbynio  Dołączył: 07 Maj 2007
Rozmawiają dwie blondynki:
- Jak spędzasz Sywestra?
- Sam schodzi.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
– Jak się całują graficy?
– CMYK-CMYK.

-----

80% nieszczęśliwych wypadków zdarza się w kuchni, jednak w 100% przypadków biedny mąż jest zmuszony to zjeść.

-----

Porażką zakończył się udział reprezentanta Białorusi na mistrzostwach świata w jeździectwie. O ile koń przeskakiwał przeszkody, o tyle wóz zmiatał wszystko, co spotkał na swojej drodze.

-----

– Jeśli dziecko nie chce jeść mięsa, to czym je zastąpić?
– Psem. Każdy pies je mięso.
 

artycja  Dołączyła: 03 Kwi 2010
Noc. Mieszkanie w bloku. Nowak uprawia seks z żoną. Wielokrotnie. Rano spotyka go na klatce sąsiad, emeryt Janusz. - Rychu, słuchaj... Kiedy kochasz się ze swoją żoną, to jej krzyki słychać w całym bloku. Zrób coś z tym! - Ale co, panie Januszu? - Usta jej zaklej taśmą, albo co... Następna noc. Rysiek zakleja usta żonie taśmą i zaczyna akcję. Po pierwszym orgazmie woła: - Panie Januszu, jest OK? - Tak - krzyczy zza ściany sąsiad. Po drugim orgazmie: - I co, może być? - Tak. I tak kilka razy. W końcu pan Janusz nie wytrzymuje: - Rychu, k(...), odklejaj taśmę! - Czemu? - Bo cały blok myśli, że to ty mnie bzykasz!
 
KasiaMagda
[Usunięty]
artycja, taki pikantny dowcip :-B , tego się nie spodziewałam, bo kojarzę Cię raczej z pierniczkami ;)
Proszę o więcej :)
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
KasiaMagda napisał/a:
kojarzę Cię raczej z pierniczkami

Więc kawał pasuje 8-)
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Piotruś, chyba nie miałeś na myśli "starych pierników" ? :mrgreen:

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach