Alojzy N.  Dołączył: 30 Kwi 2008
Reanimacja źle wypłukanego i źle suszonego filmu
Opowiem Wam w skrócie moją historię:

Postanowiłem zacząć przygodę z fotografią tradycyjną. Me super, PAN 400 - miałem ten zestaw zawsze przy sobie i zapełniłem, jak sądzę, całkiem wartościowymi kadrami. Bałem się ten film wywoływać, bo jeszcze coś pójdzie nie tak... Ale w końcu się odważyłem, mając w pamięci moje jedno (jedyne) poprzednie wołanie filmu próbnego, które poszło naprawdę gładko. Czemu z tym miałoby tak nie być?

Problemy zaczęły się szybko (pęknięty termometr - nie mogłem być chyba pewny jego wskazań), tak przeciekający koreks, że musiałem wywowływacza dolewać, problemy z utrzymaniem temperatury - ostatecznie - wolna amerykanka trochę z tego wyszła.

Ale z powyższym mniejsza - bo się jakoś wywołało, obrazki są.

Prawdziwe schody zaczęły się przy płukaniu. Dokładniej, pod jego koniec. Gdy już chciałem zakończyć ostatnią kąpiel w koreksie (demi+kilka kropel PhotoFlo), zauważyłem, że piana niemiłosierna. To jeszcze raz przepłukałem w samej już demi. Zadowolony, że po wszystkim już, wieszam.

A to cholerstwo nie obcieka! Krople stoją na filmie jak zamrożone. Poprzednio tego nie miałem, jestem więc zaniepokojony. Próbuję jeszcze wodą z węża polewać. Dalej to samo.

Może tak powinno być? Poszedłem poczytać forum, była chyba 2/3 w nocy. Wracam dłuższą chwilę później do łazienki - zacieki! Nie, ZACIEKI!

Wrzuciłem na krótką chwilę do utrwalacza, znowu wypłukałem (choć już bez demi - skończyła mi się, wylałem). Powiesiłem...

Bez efektu. Zacieki. Nie schnie. Zdesperowany, zrobiłem coś baaardzo głupiego - zacząłem film przecierać ściereczką używaną do LCD.

Godzina 4, zasypiałem, myśląc o tych wszystkich kadrach, na których mi zależało, które sobie nieraz wyobrażałem, jak mogły wyjść, a które teraz pewnie straciłem.

Poranek:



Widać na zdjęciu imponujące zacieki. Coś takiego mam na wszystkich klatkach prawie, czasem to tylko małe plamki, czasem podłużne syfy. Do tego gratis, czyli poprzylepiane na kilku klatkach pyłki z tej pie......nej ściereczki.

A naprawdę mi na tym filmie zależy. Jak nigdy - zdjęcia chyba udane, a na pewno - nie do powtórzenia.

Czy mogę coś w tej sytuacji z filmem jeszcze zrobić? Może oddać do dobrego labu?

[ Dodano: 2009-03-13, 10:49 ]
O, zwróćcie uwagę - me brothers - był już piątek trzynastego. To więc nie tak, że ze mnie dupa - to wina daty!

 
spirit  Dołączył: 21 Lip 2007
Re: Reanimacja źle wypłukanego i źle suszonego filmu
Alojzy N. napisał/a:
To jeszcze raz przepłukałem w samej już demi. Zadowolony, że po wszystkim już, wieszam.

A to cholerstwo nie obcieka! Krople stoją na filmie jak zamrożone. Poprzednio tego nie miałem, jestem więc zaniepokojony. Próbuję jeszcze wodą z węża polewać. Dalej to samo.



Jeśli miałeś krople z demineralizowej to mogłeś je zostawić. Nie powinno być śladu po wyschnięciu. Rozumiem, że z węża lałeś już zwykłą wodą.

Wypłukałbym jeszcze raz w destylowanej (długo, dwa razy), powiesiłbym i polał z góry z demi z Mirasolem. Nie ma prawa być żadnych zacieków jeśli tylko masz czystą wodę.
 
ryve  Dołączył: 14 Wrz 2006
dokładnie - jeszcze raz wykąp w demineralizowanej. nie dodawaj żadnego szamponu czy innego "zapieniacza". jeśli woda jest czysta, to nie będzie zacieków. powieś i idź czytać forum. po jakiejś godzinie (najwcześniej! - żeby znowu Cię niecierpliwość nie zjadła ;-) ) wróć i zobacz co i jak.

ja po wylaniu utrwalacza z koreksu, stawiam go (otwartego) pod kranem (wcześniej ustawiam odpowiednią temperaturę) i płucze się tak parę minut. później wyjmuję szpulę z koreksu i wkładam do wieczka po "kiju" z płytami cd/dvd (rozmiarowo mi pasuje) i płuczę w kranówie jeszcze parę minut (max 5). potem wylewam tą wodę i zalewam demineralizowaną. trochę pobełtam i wylewam. wlewam demi drugi raz, bełtam i wylewam. biorę szpulę w łapę i strząsam z niej tyle wody, ile się da. a później wyjmuję z niej negatyw i wieszam go na żyrandolu pamiętając o tym, żeby szmatkę jakąś pod nim położyć i czymś obciążyć jego dolny koniec (nie będzie się zwijał).
i idę zająć się czymkolwiek na jakąś godzinkę.

zero zacieków.
 

Alojzy N.  Dołączył: 30 Kwi 2008
Ale sądzicie, że takie zacieki (że o przylepionych paprochach nie wspomnę) mogę samym płukaniem zmyć?
 
ryve  Dołączył: 14 Wrz 2006
tak. tylko bez nerwów. proponowałbym spokojnie nakręcić ten negatyw znowu na szpulę koreksową, włożyć do czegoś, zalać demi i zostawić tak na jakieś 15 minut (niech moknie, a co!). na upartego możesz dodać jakiegoś "szamponu", ale wtedy polecałbym dwukrotne płukanie w wodzie bez niego. kiedyś używałem jakichś zmiękczaczy, ale miałem po nich (niewielkie - to fakt) zacieki, więc dałem sobie spokój. dwukrotne płukanie w czystej demi po prostu u mnie zdaje egzamin.

raczej nie dotykałbym niczym samego negatywu (szmatki, szczypeczki, pierdułeczki) bo ilość rys może się tylko zwiększać a jeśli będziesz miał jakiegoś paprocha, to po skanowaniu możesz go "wypieczątkować" w programie graficznym, a po zabawie pod powiększalnikiem chyba łatwiej jest wyplamkować paproszka niż rysę.

cokolwiek byś robił, rób to spokojnie ;-)
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
Alojzy N. napisał/a:
Ale sądzicie, że takie zacieki (że o przylepionych paprochach nie wspomnę) mogę samym płukaniem zmyć?

Nie pozostalo Ci nic innego, niz sprobowac :-)

Musisz pamietac na przyszlosc, ze woda nie splywa natychmiast, nawet jesli uzyjesz jakiegos zmiekczacza do ostatniej kapieli. Mi on pomaga w strząśnięciu zasadczniej ilości wody (robie to podobnie jak Ryve), bo zmniejsza napiecie powierzchniowe.
 

Alojzy N.  Dołączył: 30 Kwi 2008
Dzięki chłopaki za rady i uspokajające słowo. :-B

Czyli nie ma żadnych cud-mikstur na takie zacieki? (Bo mi po głowie chodziło wiele rzeczy, od zwiększonej ilości nawilżacza, przez płyn do naczyń, po alkohol...)
 
ryve  Dołączył: 14 Wrz 2006
jest - woda demineralizowana albo z filtra odwrotnej osmozy. uwierz mi: to wszystko, czego potrzebujesz.

kiedyś kombinowałem z jakimiś fotonalami i tym podobnymi chemikaliami, stosowałem szczypce do ściągania nadmiaru wody z negatywu (gdzieś jeszcze w szufladzie leżą), ściereczki nawilżane w czymśtam... ale najlepsza jest po prostu _czysta_ woda.
 

Alojzy N.  Dołączył: 30 Kwi 2008
Rozumiem ryve, przy następnym filmie myślę, że sprawdzę Twój "minimalistyczny" sposób, brzmi sensownie.

Tylko w obecnej sytuacji mam wątpliwości, czy sama woda do oczyszczenia kliszy wystarczy. Mam w kuchni zmywarkę. Bardzo ładnie ściera zacieki z kawy z kubków, ale używa do tego masy chemikaliów, nie samą wodę. ;)

(Ale mam wrażenie, że się powtarzam i nudzę.)

[ Dodano: 2009-03-15, 23:35 ]
Wygląda na to, że film udało się z zacieków wypłukać! Moczyłem baardzo dużo, również w mieszance z nawilżaczem, ostatnie płukanie - demi. Powiesiłem, wyszedłem z domu, żeby nie korciło nic kombinować.

Ostatecznym wynikiem podzielę się, jak będę miał okazję toto zeskanować. spirit, ryve, dan, dzięki. :) :-B

(Co za ulga!)
 

ubeuszek  Dołączył: 03 Cze 2008
Mam problem podobny, jeno dużo bardziej hardkorowy. Na wywołanym świeżo filmie są dziwne białe zacieki. Po zdrapaniu ich z perforacji (tam ich najwięcej) są dziwnym białym klejącym się proszkiem... Może mieć na to wpływ świeże rozlanie nowej porcji utrwalacza? Może przypadkiem złe proporcje? Za długo utrwalane? Jak się tego pozbyć? To nie mój film :-(
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Oj, chyba zbyt krótko utrwalałeś! Wpakuj film do utrwalacza ( na kilka minut ) i jeszcze raz dobrze wypłucz. Powinno pomóc. Pzdr.
 

ubeuszek  Dołączył: 03 Cze 2008
Troszkę źle napisałem, pojawiły się owe cosie na świeżo wywołanym, ale to było wczoraj :-(
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Nie szkodzi. Naprawdę wsadź film do utrwalacza i wypłucz.
 

ubeuszek  Dołączył: 03 Cze 2008
O! Już widać efekty! Dzięki wielkie!

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach