RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
Na tym polega największa przewaga cyfry nad analogiem. Cena (o szybkości nie wspomnę). Mając cyfre cena poszczególnego klapnięcia migawki jest stanowczo mniejsza. A wiec nie trzeba tak sie ograniczać. Zaś focenie ślubów to jest usługa - warto o tym pamietać. Nie należy mieszać w to ideologii. Ludzie mają pewne wymagania (jest pewien kanon co musi być) i pstryk musi im podołać. Nie będzie ich interesiło, że przegapił jakiś detal bo czekał na idealne ujęcie a nie chciał łamac swych zasad i robic większej ilosci kadrów. Ma być i tyle. Więc lepiej się ubezpieczac niż potem znaleźć z ręką w nocniku. Lepiej mieć za każdym razem średnie kadry (które ludziom zwykle starczają) niż raz na jakiś czas jeden j** (a w wiekszosci sytuacji nic). Brutalne realia. Zresztą z tego co wiem (a znam kilku reporerów) to analogami oni też trzaskali sporo kadrów - jakoś specjalnie nie oszczędzali na kliszy.
Zaś wydaje mi się (oczywiscie mogę się mylić), że średni format to raczej nie sprzet reporterski a wiec do takich akcji się totalnie nie nadaje. Szczególnie jak odbitki finalnie mają być 15x21cm. Bez sensu. Może sa ludki co plenery robia takowym, jednak sami sobie by krzywdę robili jakby próbowali ceremonie takowym focić. Poza tym przy aktualnych realiach to chyba także niezabardzo by się zwracało finansowo. Tak wiec to co piszesz to są raczej wydumane dywagacje niż cos popartego realną kalkulacją. Aczkolwiek w Pekinie (z tego co wiem) był kolo do dużym formatem (Graflexem może?) focił olimpiadę, jednak on robił to raczej dla zabawy niż zawodowo.

Anyway reasumując - jeżeli robisz dla siebie to możesz się bawić i dorabiać do tego potem ideologie jakie ci tam odpowiadają. Jednakże robiąc zawodowo liczy się stosunek ceny do efektu i tyle. Zaś w przypadku cyfry cena pojedynczego ujęcia jest tak nikła że po prostu nie warto na tym oszczędzać.
 
marucha  Dołączył: 22 Kwi 2006
RiddlerPL napisał/a:
Średni slub to tak na oko od tysiaca do dwu tysiecy zdjęć.

:shock: :shock: :shock:
Ale to się pozmieniało...
Właśnie przypomniał się mi motyw z rajdu samochodów zabytkowych w Krakowie. Nad Wisłą STAŁY wszystkie samochody. Dlaczego zaakcentowałem słowo "stały"? Zrobiłem to, ponieważ co chwilę słyszałem seryjne strzały lustrami. Nawet jeden fotomatołek był na tyle bezczelny, że wlazł mi w kadr, choć widział, że robiłem fotę z perspektywy żaby. Wpadł, po czym usłyszałem chyba z 5 kłapnięć lustra i pobiegł dalej. Nie ma to jak seria fotek tak dynamicznego obiektu, jakim jest stojący samochód. Pewnie w przypadku wesel dzieje się to samo...
Espresso chyba dobrze napisał:
espresso napisał/a:
Wyglada na to, że fotografowanie zeszło do roli podobnej do ślepej kury. Zawsze się ziarnko trafi.
 

mcgyver  Dołączył: 08 Lis 2006
Ano na ślubie powtórki są nieuniknione bo oczy zamknięte, bo spojrzenie nie takie... Mam jednak wrażenie, że spokojnie można się zamknąć w 500 strzałach wraz z weselem i plenerkiem. Jak się robi taki hurt to w pewnym momencie stajemy się bardziej widoczni niż para młoda... Tu trzeba dyskrecji i taktu, coby jak niejmniej rzucać się w oczy zrobić najważniejsze ujęcia i powiedzmy po 2,3 powtórki tam gdzie nie wyszło, a na weselu można szaleć. Mi z 8 gb jeszcze zostawało miejsca[czyli poniżej 500], a jak ktoś ma wprawę to spokojnie 2 razy mniej ujęć może zrobić.
 

mac_27  Dołączył: 09 Sty 2008
mcgyver napisał/a:
a jak ktoś ma wprawę to spokojnie 2 razy mniej ujęć może zrobić.


Jasne, że tak. Zupełnie przecież inną sprawą jest to ile młodzi dostają gotowych zdjęć.
Nie zapominajmy również o ułomności naszego sprzętu, szczególnie jak robi się na małej GO w trudnych warunkach oświetleniowych.
Wczoraj robiłem chrzest w kościele i na 3 zdjęciach pod rząd ktoś miał zamknięte oczy, na 4 ministrant zasłonił ręką dziecko, dopiero 5te było OK.
 
RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
Z tego co mi wiadomo to standardem jest jakieś 70+ zdjęć w fotoksiążce (ceremonia + wesele + plener). Do tego z 200-300 na płytce (zwykłe obrazki lub pokaz). Czyli licząc po 2 podejścia na każde udane zdjecie trzebaby ich łącznie z 600-700 zrobić. To jak ktoś ma pewny sprzęt u dużą wprawę. A jak nie ma?
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
RiddlerPL napisał/a:
Z tego co mi wiadomo to standardem jest jakieś 70+ zdjęć w fotoksiążce (ceremonia + wesele + plener). Do tego z 200-300 na płytce (zwykłe obrazki lub pokaz). Czyli licząc po 2 podejścia na każde udane zdjecie trzebaby ich łącznie z 600-700 zrobić.


A kto właściwie określa te standardy?

Zaproponuje się parze młodej wybór ze 100 ujęć, to wybierze z tylu, ile jej się poda. Zaproponuje się 10000 ujęć, to będzie przebierała w takiej ilości. W żadnym z obu tych przypadków nie chodzi ani o wymogi tzw. rynku, ani o jakość.
 
RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
Chyba rynek ustala standardy. I z tego co wiem ci znajomi co robią śluby nie dają wyboru. Sami decydują ile i czego dają by było właściwie. I chyba dobrze to robia bo zleceń mają w piip...
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
Dotychczas mało interesowałem się tą branżą, wczoraj zapoznałem się trochę z ofertą na portalu fotografów ślubnych. Wyobrażałem sobie takiego fotografa bardziej jako dokumentalistę niż, hmm, artystę, dlatego tym co zobaczyłem w prezentowanych portfolio byłem bardzo zaskoczony. Osiemdziesiąt procent zdjęć to straszliwy kicz, obróbka kreatywna posunięta do granic absurdu, scenerie idiotyczne (a to barak, a to ruina, a to jeszcze jakaś inna rudera... bądź przesłodzona łączka lub wybrzeże...). Nienaturalnie, fałszywie, po prostu głupio. Czy coś takiego naprawdę ustalone jest przez rynek?...
A ceny za takie badziewie nadzwyczaj wysokie, to mnie zaskoczyło po raz drugi. A po raz trzeci to, że fotografowie zachwalą swój sprzęt z jednakową czułością, co swoje zdję... przepraszam, produkty.
I czy, u licha, zawsze musi to być Canun lub Nikun, innymi nie potrafią? Czy, żeby nie być zupełnie w offtopie, tytułowy zestaw K7 + Tamron 70-200 zły do takiej roboty?
 
RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
#1. Bo taki to rynek. Produktów. Zobacz ilu tych ślubnych pstryków jest. Co sie dziwisz, że tak mało wśród nich artystów (a poziom taki niski). Zresztą ludziom żadko zależy na artystycznych zdjęciach (a jeżeli już to artyzm rozumieja poprzez typowe jelonki na rykowisku lub/i zdjecia w sepii). Przecietny Kowalski bardziej zwróci uwagę czy dobrze widać jaką wypasioną furą jechał do kościoła, czy będzie widać jakie dania były na stole (skoro tyle za nie zapłacił). Czy na fotkach ciocia Juzia "ładnie" wyjdzie (i na ilu w ogóle będzie), czy na zdjeciach zbiorowych wszyscy będą mieć przepisowe "banany" i pootwierane oczy. On za to płaci, on wymaga. ba częsć wręcz nie chce artystycznych zdjęć (czyli dla nicyh przekombinowanych i niezrozumiałych). Poza tym postaw się w pozycji takiego pstryka. Co tydzień/dwa foci to samo. Niby ludzie i miejsca się zmieniają, ale de facto sytuacje ciagle podobne i podobne (a do tego dosyć w ramach kraju ustandaryzowane). Ile czasu można silić się na oryginalność? Szczególnie jak klienci i tak tego nie docenią (a wiec nie bedzie za extra prace extra kasy). Znajomy zrobił kiedyś eksperyment - zdjęcia robił na 2 modły - część ambitnie, kombinowanie i artystycznie (take w obróbce), cześć zaś to dodwalał "standardy". Potem dał młodym do selekcji przemieszane. Wiesz co? Nie było dla nich śladu różnicy. Tak wiec po co się starac jak nikt i tak tego nie zauwazy/doceni (taki był jego wniosek). Zaś jak robi się nawała podobnych zdjęć pokazywanych ludom co i tak sie nie znają na foto to jak sie wybić? Chyba najlepiej cyferkami. 24 megapixele to więcej niż 12, co nie? Zaś wiecej znaczy lepiej więc mając te 24 będe lepszy od tego co ma tylko 12, co nie? Mało kto będzie świadom, zę na odbitce 13x18 róznicy nie będzie widać. Po rynku komórek/kompaktów widać to najwyraźniej (8 mpix w telefonie jest totalnie bez sensu a jednak marketingowo działa doskonale).

Zaś czy K7 + Tamron 70-200/2.8 będzie zły?
Zapewne nie, aczkolwiek te same body z Sigmą 70-200/2.8 z HSM będzie lepsze. Czemu? Bo cichsze (znacząco cichsze). Zaś "czarnych" bzyczenie AF-a potrafi wkurzać.
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
Ech, chyba rzeczywiście jest tak, jak piszesz :) Nie znajduję argumentów przeciwko takim wyjaśnieniom. Mogę tylko ubolewać, z pozycji estetycznych, że ludziom podobają się takie pozowane udziwnienia i przerysowania, i że chętnie, jak małpki w cyrku, dają się namawiać na nie znudzonym fotografom.
Zastanawia mnie natomiast jedno: czy fotografowie ślubni prezentują swój własny gust artystyczny, czy też nabywają takich twórczych manier przez naśladownictwo.
A może te krzywe kadry, tandetne winietki, zabójcze kontrasty, fałszywe kolory mają za zadanie wnieść życie w nieciekawy z zasady temat. Bo ileż można fotografować parę osób, czasem wcale nieprzystojnych - to taka refleksja na marginesie... :)
 
RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
Znam jedną zasadę (Którą często sam używam. Niestety). Jeżeli kadr sam w sobie jest nieciekawy można go próbowac ratować udziwnieniami. Dziwne kolory, kontrasty tudzież inne dodatki i "bajery" odwracają skutecznie uwagę od zdjecia jako takiego (i w ten sposób dosyć skutecznie je ratują). Popatrz na takie "spektakularne" zdjecia przez ten przymat. Tzn wyobraź sobie dane (jakieś "niesamowite") zdjęcie bez udziwnień i zastanów się co wtedy byłoby warte. Wyjdzie zaskakujaco często, że zdjecie to jest przeciętne lub gorzej...
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
RiddlerPL napisał/a:
Wyjdzie zaskakujaco często, że zdjecie to jest przeciętne lub gorzej...


A właśnie! Nikt nie chce mieć "przeciętnych" zdjęć, skoro uważa, że jego ślub jest sam w sobie nieprzeciętnym wydarzeniem... Tylko że, paradoksalnie, gdy wszyscy zaczynają robić zdjęcia podobne, choćby nie wiem jak zakręcone, to zaczynają one... przeciętnieć. No bo ile można patrzeć na kadry robione, np. fish-eyem? W końcu się znudzą. A co, jeśli zmieni się moda i nagle swój ślubny album ludzie zaczną postrzegać jako beznadziejny kicz? Doświadczenie uczy, że tylko klasyka jest naprawdę ponadczasowa i gustowna.
W Egipcie, w którym przebywam dość często, jest dziwaczny zwyczaj obrabiania zdjęć ślubnych (i każdych innych) w PS w taki sposób, że dookoła centralnej części kadru, np. państwa młodych na tle sztucznych kwiatów lub fototapety, umieszcza się liczne miniaturki głównego motywu zdjęcia. W ten sposób portret młodych otoczony jest przez kilka takich samych mini-portrecików. Fatalnie to wygląda, choć tam się podoba i uchodzi za wielce nowoczesne. Może nasi fotografowie ślubni także nie mają wyczucia estetycznego, tyle tylko, że objawia się to w inny sposób?
K7 + T 70-200 również uważam za dobre do zdjęć ślubnych nawet wewnątrz w kościele. Nawet przy rzekomym nieużytecznym wysokim ISO w korpusach Pentaksa. Nikt przecież nie będzie fotografował na 6400 czy 3200 lub 1600. Nie ma potrzeby. Używa się lampy błyskowej i jasnych szkieł :)

 
RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
Ja dosyć częst iżywam ISO 1600 w K7. W mniejszych formatach szum jest mało bolesny IMHO. Zaś pozwala to zachować znaczną część światła zastanego.
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
RiddlerPL napisał/a:
Ja dosyć częst iżywam ISO 1600 w K7. W mniejszych formatach szum jest mało bolesny IMHO. Zaś pozwala to zachować znaczną część światła zastanego.


Czy często zdarza Ci się korzystać z wyższych czułości niż 1600?
 
p_ttl
[Usunięty]
kzachert napisał/a:
Czy często zdarza Ci się korzystać z wyższych czułości niż 1600?


zwykle na koncertach nie schodzę poniżej tej wartości ;]
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
p_ttl napisał/a:
zwykle na koncertach nie schodzę poniżej tej wartości ;]


Pewnie też bym nie schodził, ale koncerty to przecież inna bajka - ciemno, dynamicznie, minimalne znaczenie statywu i lampy, jeśli w ogóle da się je zastosować. Specyficzna kategoria fotografii. Pytanie konkretnie dotyczyło warunków zdjęć ślubnych, wewnątrz pomieszczeń :)
 
p_ttl
[Usunięty]
kzachert napisał/a:
Pytanie konkretnie dotyczyło warunków zdjęć ślubnych, wewnątrz pomieszczeń :)


nie raz, nie dwa
trafisz do kościoła który jest w ciemnym drewnie na ścianach z małymi oknami w pochmurny dzień to zobaczysz.
Poza tym szum straszny tylko na dużych odbitkach - a lecę na k20
 
RiddlerPL  Dołączył: 19 Sty 2008
Sporadycznie wychodzę wyżej. Unikam ISO większych niż 1600 w K7 (dla K20D tą granicą jest ISO 2000) nie tyle ze względu na szumy, co na dynamike i kolory. Powyżej ISO 1600 zaczynają one wygladać dla mnie po prostu nieciekawie. Zwykle wole już dopalić lampą te "brakujące" 1 EV (poświęcając częśc klimatu) niźli pchać się w bardzo wysokie ISO i potem kombinowac z ostrą korektą zdjęcia. Także na koncertach. Ale mam dosyć jasną szklarnie która pomaga mi trzymac się tej zasady )de facto nie wyobrażam sobie focenia ciemniejszych imprez z czymś o świetle gorszym niż 2.8 (a i ta wartość dla mnie wywa niewystarczajaca często).

ps: Mała uwaga - ja nie focę ślubów, koncerty, imprezy owszem, ale ślubów/wesel nie. Znajomi owszem - stąd znam realia rynku dosyć dobrze.
 

Emir  Dołączył: 17 Lis 2007
p_ttl napisał/a:
Poza tym szum straszny tylko na dużych odbitkach - a lecę na k20


Ostrzysz AF czy ręcznie?
 
p_ttl
[Usunięty]
Cytat
Ostrzysz AF czy ręcznie?


i tak i tak

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach