tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
z linku podanego wcześniej:
http://www.bielinski.art.pl/index.php?g=5&i=6
http://www.bielinski.art.pl/index.php?g=7&i=6
http://www.bielinski.art.pl/index.php?g=9&i=5

oczywiście kwestia jest sporna, czy te zdjęcia rzeczywiście oderwały się od kontekstu... pokazywane są obok typowo dokumentacyjnych, stąd już naznaczone są piętnem pokazywania sceny, aczkolwiek jeśliby były pokazane gdzieś zupełnie w oderwaniu od reszty, myślę, iż na treści wcale by nie traciły...

[ Dodano: 2010-01-20, 10:36 ]
http://www.google.pl/sear...la:pl:official&
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
tatsuo_ki, w jaki sposob sie odrywaja? Nie rozumiem pierwszego zdjecia. Rownie dobrze moglo powstac w nocnym autobusie. Dwa pozostale sa zrobione pod dyktando przedstawienia - swiatlo, scena, kadr - wszystko jest zdeterminowane przez tworcow i zaplanowane, by wlasnie tak to odebrac. Dla mnie to jest czysta dokumentacja.

Piszac o oderwaniu sie od kontekstu, mialem bardziej na mysli zdjecia, ktorym udalo sie przebic do ogolnego obiegu. Ja takich nie znam.

tatsuo_ki napisał/a:
http://www.google.pl/sear...la:pl:official&
Jak wpisze w google "party photography", to tez dostane duzo linkow.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
dzerry napisał/a:
w jaki sposob sie odrywaja?

gdyby na przykład to drugie zostało przedstawione jako zdjęcie zrobione w studio, wtedy również byłoby obciążone bagażem teatralności? wydaje mi się, że nie. można by je traktować jako oddzielne dzieło, obraz o jakiejś treści, o pewnym wyrazie artystycznym. To, że zostało zrobione w trakcie trwania spektaklu i wobec niego zostało pokazane, powoduje, iż interpretacja zdjęcia jest tym głębsza, im głębszą treść niesie ze sobą przedstawienie. To, o czym opowiada przedstawienie, jakaś jego część, jest poniekąd skondensowane w tym zdjęciu (być może również sporo niedopowiedziane, ale przecież nie o to chodzi, by całe przedstawienie zawrzeć w jednym obrazie).
oderwanie zdjęcia od kontekstu zrozumiałem jako możliwość zaistnienia znaczeniowego, posiadanie treści nie tylko w połączeniu z informacją, iż to zdjęcie zostało zrobione w teatrze, na przedstawieniu. wydaje mi się, iż drugie, ale również i trzecie spełniają ten warunek. co do pierwszego można by polemizować, sam nie jestem co do niego pewny...

dzerry napisał/a:
Piszac o oderwaniu sie od kontekstu, mialem bardziej na mysli zdjecia, ktorym udalo sie przebic do ogolnego obiegu. Ja takich nie znam.

myślę, iż tu jest właśnie to, o czym przede wszystkim dyskutujemy. rzeczywiście w zbiorach zatytułowanych "Największe fotografie" zdjęć teatralnych ze świecą szukać. tylko ja bym nie doszukiwał się przyczyny w ograniczeniach jakie może za sobą nieść fotografowanie w teatrze, a w sposobie odbioru zdjęć przez wspomniany ogół. Wydaje mi się, iż mimo wszystko duże znaczenie ma traktowanie fotografii jeśli w ogóle, to jako tej pośledniejszego gatunku sztuki niż formy, nazwijmy je, klasyczne, jak teatr, słowo pisane, malarstwo.
Fotografia jako podrzędna może najwyżej rejestrować wydarzenia na scenie, może potakiwać, cytować i przekazywać dalej, ale już nie może wchodzić z nimi w dyskurs. Jakkolwiek akademicko na razie to w moich ustach brzmi, wydaje mi się, iż tak nie jest.

wracając do odbioru fotografii, być może trochę zaciemniony mam obraz ze względów, powiedzmy, geograficznych, być może społeczeństwa zachodnie oduczyły się już tej maniery (są na forum osoby lepiej znające te rejony globu i ludzi tam żyjących)... ale wtedy czemu i z zachodnich źródeł nie nadchodzi ofensywa wspaniałej, artystycznej fotografii teatralnej?

tak teraz przyszło mi do głowy, czy przytoczony ogólny obieg, nie jest zagrożony wtórnym analfabetyzmem fotograficznym? już chyba wystarczająco wiele powiedziano o milionach internautów i ich urządzeniach rejestrujących obrazy, ale czy wystarczająco wiele powiedziano jaki mogą mieć wpływ na sposób postrzegania fotografii, nawet przez tych, którzy co najmniej zaczęli zgłębiać historię i punkty zwrotne omawianego medium.

także reasumując, przypuszczam, iż fotografia teatralna nie istnieje jako oddzielne, samoistne zjawisko, ze swoistymi treściami i przekazem, nie dlatego, że nie możliwe jest jego stworzenie, lecz dlatego, iż nie możliwe jest jego samodzielne przebicie się do świadomości ogółu, który to zawsze będzie te fotografie szufladkował jako "zdjęcia z przedstawienia".
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
tatsuo_ki napisał/a:
nie możliwe jest jego samodzielne przebicie się do świadomości ogółu, który to zawsze będzie te fotografie szufladkował jako "zdjęcia z przedstawienia"


Chyba trafiłeś w sedno.

dzerry, odpowiedz mi na pytanie, proszę, czemu taka fotografia ma mniejszą wartość artystyczną, jest odtwórcza i nadaje się tylko do dokumentacji spektaklu, porównując ją z fotosem i fotografią z poprzedniej strony.



Dla ułatwienia dodam, że przedstawia aktora, w teatrze, podczas czynności związanych z uprawianiem aktorstwa. Nie jest to przedstawienie, ani próba, ale z tego co pamiętam, to aktor będący tu przedstawionym był - jak się to określa - 'w roli' w momencie gdy robiłem to zdjęcie. Moim zdaniem to jest fotografia teatralna.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Teatralna w sensie robienia zdjec temu co dzieje sie na scenie w trakcie trwania przedstawienia, nie zas robienia zdjec w teatrze.
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
Teatr to nie tylko miejsce. Tak samo jak portret to nie tylko wygląd twarzy.
 

xrog  Dołączył: 07 Lut 2008
romeoad napisał/a:
czemu taka fotografia ma mniejszą wartość artystyczną, jest odtwórcza i nadaje się tylko do dokumentacji spektaklu, porównując ją z fotosem i fotografią z poprzedniej strony.


Ale ta fotografia po prostu jest nieciekawa, nie ma tu specjalnie o czym tu dyskutować, ma więc mniejszą wartość artystyczną, bo jej tu nie ma...
Może czegoś nie widzę - gdzie ją widzisz? Statyczna, zwykła fotka, nie widać gry aktorskiej, o której wspominasz, żadnej emocji... Nie rozpoznaję osoby na zdjęciu, więc walor 'sławnej postaci' też dla mnie tu nie istnieje.
Dlaczego ją dałeś za przykład?
 

andrusz  Dołączył: 28 Lip 2007
romeoad dla mnie na ww zdjęciu mógłby być równie dobrze kolega czekający na seans w kinie. Fotografia teatralna to chyba nie taka, która jest podpisana "teatralna"? ;-)
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
xrog napisał/a:
Dlaczego ją dałeś za przykład?

Ponieważ tak jak fotografia z poprzedniej strony, przedstawia osobę aktora. Że mniej sławny - cóż... Byłoby bardziej teatralnie gdyby tam siedziała Janda?

andrusz napisał/a:
dla mnie na ww zdjęciu mógłby być równie dobrze kolega czekający na seans w kinie

Dobra uwaga :-D Tylko widzisz, wiele ze zdjęć, które budzą zachwyt naszych kolegów z forum równie dobrze mogłoby być przypadkowym zwolnieniem migawki podczas wyjmowania/chowania aparatu do futerału. A jednak dla nich nie są. Czasami po poznaniu historii takiego zdjęcia, bądź też przeczytaniu prostego podpisu nagle przestają być w naszym odczuciu odbiorcy przypadkowym pstryknięciem. Z tego powodu uważam argumentację 'równie dobrze mógłoby' jako niezbyt istotną.

Zapewne inny byłby odbiór tego zdjęcia, gdybym pokazał ich więcej i mogłyby się ułożyć w historię. Może wówczas można by było zobaczyć teatr w serii ujęć, oraz w każdym z osobna.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Jeszcze raz sie powtórze, dyskusja tutaj nie trwa o to, czy walor autorski ma np. reportaż z pracy teatru (ujecia za kulisami, w garderobie, cwiczenia aktora trzymajacego kartki tekstu, czy jedzącego żurek w barze), ale podczas trwania spektaklu (gra świateł, scenografia, ekspresja aktora wynikająca z tekstu itd. itp.)

Jeżeli zrobię wspaniały portret, ciekawie oświetlonego, wyrażającego jakąś niesamowitą ekspresję aktora, to mój udział w tym zdjęciu istnieje, ale jest niewielki, ogranicza się jedynie do wyboru momentu naciśnięcia migawki, reszta to robota oświetleniowca, reżysera, autora sztuki oraz samego aktora. W studio stworzenie tego samego portretu wymaga jednak ode mnie wymyślenia ustawienia oświetlenia i takiego pokierowania modelem aby wyraził pożadaną _przeze mnie_ ekspresję. Trochę to jak robienie zdjęć w podróży i robienie zdjęć telewizora na którym puszczany jest film krajoznawczy.
 
krzysztof-l  Dołączył: 07 Sty 2010
alekw, dzerry - myślę, że trafiacie w sedno... choć los fotografa teatralanego nie jest może aż tak beznadziejny. Można znaleźć swoje (nie całkiem bez znaczenia) miejsce w zespole artystycznym pracującym nad przedstawieniem. Bez kreowania "na siłę" realizując niezmienną od zarania swych dziejów misję fotografii: pokazywać to co "niewidzialne" - wspierając wizję reżysera, scenografa, aktorów. Żywot przedstawień, nad którymi pracują całe zespoły teatralne jest zwykle krótki i bardzo często jedynym co po nich pozostaje, co przywraca pamięć artystycznych wrażeń to fotografie, dobre fotografie!
A do "przebijania się do ogólnego obiegu" jest w przestrzeni teatralnej wiele niewykreowanych miejsc i okazji by "obraz mógł otrzeć się o rzeczywistość".
 
quasi  Dołączył: 08 Kwi 2008
Tak sobie przeglądam wątek i nasunęło mi się parę pytań. Zupełnie neutralnych. Czy kiedykolwiek zrobiliście zdjęcie kogokolwiek podczas wykonywania obowiązków, pracy/zleceń :?: Chłopów, robotników, inteligencji. Czy ludzie są aż tak powtarzalni :?: Cóż też czyni artystę sławnym we własnej branży w odróżnieniu od amatora i miernoty :?:
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
alekw napisał/a:
Jeszcze raz sie powtórze, dyskusja tutaj nie trwa o to, czy walor autorski ma np. reportaż z pracy teatru, ale podczas trwania spektaklu


Ciekawe podsumowanie. Zaczynamy od stwierdzenia, że fotografia teatralna jest mało artystyczna, argumentując to tak, że podczas spektaklu fotograf nie ma wpływu na oświetlenie, emocje aktorów itp, więc jest odtwórczy, żeby na koniec podsumować, że fotografia teatralna to fotografowanie podczas spektaklu.

W studio z modelem można poszaleć - świetnie. Ale co z architekturą? Czy wówczas ustawienie światła i scenografii nie jest tak jak w teatrze nam narzucone? Czy ktoś może przypuszczać, że architekt nie brał pod uwagę jak światło będzie wydobywać kształt z zaprojektowanej przez niego bryły? Czy nie można zrobić fotografii (a nie fotosu) rzeźbie, tylko dlatego, że ktoś inny użyczył jej wyrazu emocjonalnego a jedynym środkiem wyrazu dla fotografa jest bieganie dookoła niej i szukanie odpowiedniego ujęcia? I na koniec - czym to się różni od fotografowania spektaklu?

O fotografii ulicznej w tym kontekście wspominać nie będę, bo jeszcze by wyszło na to, że w ogóle nie warto próbować o tym myśleć ;-)

Na zakończenie zdjęcie przedstawiające aktorów, podczas trwania spektaklu, na scenie, z nieco innego punktu widzenia niż zwykle widzi ich widz.

 
krzysztof-l  Dołączył: 07 Sty 2010
quasi napisał/a:
Cóż też czyni artystę sławnym we własnej branży w odróżnieniu od amatora i miernoty :?:


zobacz www.magnumphotos.com i www.plfoto.com a sam znajdziesz odpowiedź

[ Dodano: 2010-02-05, 01:39 ]
romeoad napisał/a:

Ciekawe podsumowanie. Zaczynamy od stwierdzenia, że fotografia teatralna jest mało artystyczna, argumentując to tak, że podczas spektaklu fotograf nie ma wpływu na oświetlenie, emocje aktorów itp, więc jest odtwórczy, żeby na koniec podsumować, że fotografia teatralna to fotografowanie podczas spektaklu.


nie czytasz dokładnie, dyskusja od początku dotyczyła fotografowania spektakli a nie teatru, niektórzy o tym zapominali, a to dwie różne rzeczy.

ps. załączone zdjęcie nie jest dobre: brak treści, brak przesłania, brak czegokolwiek...
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
krzysztof-l napisał/a:
nie czytasz dokładnie, dyskusja od początku dotyczyła fotografowania spektakli a nie teatru, niektórzy o tym zapominali, a to dwie różne rzeczy.


Na początku jest link do artykułu o fotografii w teatrze. Z kontekstu wynika, że bohater artykułu robi zdjęcia na próbach i spektaklach. Potem jest to zaklasyfikowane jako 'fotografia teatralna', jakby do niej nie należało np. fotografowanie reakcji widowni na spektakl lub po spektaklu itp. itd. Stąd moje poszerzenie, a przynajmniej próba poszerzenia takiej definicji i całość dyskusji. Swoją drogą ciekawe dlaczego nie spróbujesz odpowiedzieć na jedno z pytań w kolejnym akapicie, tym pod cytowanym przez ciebie.

ps Załączone zdjęcie nie jest dobre przede wszystkim z takiego powodu, że nie oddaje tego co autor chciał przekazać. Oddaje tylko namiastkę, najwidoczniej autor ma jeszcze sporo do nauki. Poza tym może być niezrozumiałe poprzez brak powszechnego kojarzenia przedstawionych postaci (brak znanych aktorów w rozumieniu takim jak J.Dean) i przez to nie wzbudzać żadnych emocji.
 
cinekk1  Dołączył: 17 Lut 2008
Z mojej winy ta cała dyskusja. Dałem ten link, bo niezbyt często spotykana sprawa. Sam robię zdjęcia w teatrze, ale nie fotografuję gotowego spektaklu. Tylko próby. I najczęściej z miejsc, których widz nigdy nie zobaczy. Wiem, to trochę z gatunku: Co robi foka pod lodem? Ale mnie taki zapis ciekawi. W braw pozorom, po aktorach teatralnych niewiele pozostaje. Zapis pracy, budowanie roli, emocje, często nietrafione, specyficzna atmosfera i bardzo fatalne robocze światło. Tego światła nikt nie ustawia. To wypalające wszystko halogeny, w których prawie nie ma koloru. I tak dwa miesiące. A potem na gotowe przychodzi pan fotograf i długim obiektywem najczęściej robi w światełku kolorowym płaskie zdjęcia do gazety i kilka do archiwum. A mnie to zupełnie nie interesuje. A jeśli wszystko co związane z teatrem nazywamy fotografią teatralną, to pewnie przez uproszczenie.
 

wieja  Dołączył: 10 Wrz 2007
Przepraszam za dygresję ale strasznie mi to trąci snobistycznym ahtyzmem jeśli ktoś twierdzi że o wartości zdjęcia przesądza to co poza nim.
Nie widzę różnicy między brakiem wpływu na światło czy scenę w teatrze i na ulicy. Podobnie możemy zdecydować o kadrze, kącie czy pozycji. A że jest to fikcja fikcji - uśmiech fotografowanej osoby czy jakiekolwiek zmiany w zachowaniu wynikające z świadomości bycia fotografowanym też chyba są fikcją fikcji?
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
wieja napisał/a:
Przepraszam za dygresję ale strasznie mi to trąci snobistycznym ahtyzmem
wieja, to ja teraz wzniose sie na wyzyny snobistycznego ahtyzmu i powiem Ci, ze podobnie jak wielu innych dyskutantow tego watku, nawet nie starasz sie zrozumiec istoty problemu. Ten temat jest klinicznym przykladem calkowitej rozbieznosci kodu jezykowego. Nigdy sie tutaj nie dogadamy, bo nadajemy slowom rozne znaczenia. Znizanie dyskusji do poziomu "na ulicy tez nie mozna zmienic swiatla" powoduje, ze po prostu opadaja mi rece. Po raz chyba trzeci deklaruje EOT tutaj.
 

wieja  Dołączył: 10 Wrz 2007
dzerry, chyba nie tyle nie staram się zrozumieć ile nie jestem w stanie ogarnąć - dlatego napisałem że to dygresja. Zastanawiam się czy ta dyskusja nie powinna w tej warstwie wzniosłej zamknąć się w prywatnym kręgu ludzi mających wykształcenie i wiedzę uprawniająca do takich polemik - oraz szacunek do siebie nawzajem. Bo garstka osób dyskutuje po szkocku o Szkocji a cała masa nas prostaczków się dziwi że nie rozumie tego angielskiego - ja to tak widzę.
Nie wiem czy to OT - zdarza mi się robić zdjęcia w teatrze oraz podczas spektakli i inaczej to odbieram - ale nie mam wykształcenia fotograficznego ani artystycznego.
 
krzysztof-l  Dołączył: 07 Sty 2010
cinekk1 napisał/a:
... bardzo fatalne robocze światło. Tego światła nikt nie ustawia. To wypalające wszystko halogeny, w których prawie nie ma koloru ...


cinekk1 - wyglądana to, że masz problemy z opanowaniem sprzętu, nie ma takiego czegoś jak wypalające bardzo fatalne światła robocze... zdarza się natomiast wypalające bardzo fatalne fotografowanie. Nota bene światła robocze niczym nie różnią się od innych poza tym, że są białe i obejmują równomiernie całą scenę, również w Zabrzu. :)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach