diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
raczej fala byla za wysoka...
 
reastdignity  Dołączył: 29 Kwi 2010
Sigma cała? :-P
 

diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
cala - juz zdazyla wyschnac i znowu sie zamoczyc:P
 
reastdignity  Dołączył: 29 Kwi 2010
ja się dziwie, jak to się dzieje, że nie osadzają się osady :idea:
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
diplodok napisał/a:
splyw dunajcem
zestaw k10 + sigma 10-20

przypomnijcie mi, żebym nigdy nie kupował na giełdzie sprzętu od diplodoka :-P
 

diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
PK, o 77 dbam :evilsmile:
 
reastdignity  Dołączył: 29 Kwi 2010
diplodok, bajdu bajdu :-P
 
rysiekll  Dołączył: 10 Maj 2007
Nigdy to nic przyjemnego mówić o wypadkach sprzętu, no chyba że traktuje się go zupełnie bezosobowo ;-) ... moja da35ltd przeżyła ostatnio upadek z wysokości kieszeni na kamień, prawo Murphy'ego się kłania :-/ , na szczęście spadła bokiem (oś obiektywu równolegle do podłoża) i skończyło się na porysowaniach, jak do tej pory wszystko w porządku :-) ... ale stresik był :evil:
 

tofik  Dołączył: 19 Lut 2007
Wróciłem właśnie z Madery, gdzie przedostatniego dnia postanowilem porobic zachód słońca na plazy. Plaza to za duzo powiedziane po prostu powulkaniczne skaly i kamienie wchodzace do oceanu. Stwierdziłem że pobawia sie długimi czasami, wziołem statyw, KX-a, sigme 10-20, i plecak innego badziewia. Chodzilem fotografowalem, ale takie naswietlanie po 1min. to jest dobre nad jeziorkiem a nie jak tam ciagłe fale. Ustawiasz sie z aparatem bo niby spojnie, zaczynam naswietlac, a tu widze duza fala i juz musze uciekac. Az w koncu nie zdazylem i koncówka fali runeła na sprzet. Kx zalany, sigma 10-20 zalana. Natychmiast wyjąłem baterie(pamietajcie to najwazniejsze co musicie zrobic w takim przypadku i to jak najszybciej). W hotelu troche go podsuszyłem w temperaturze pojowej, troche suszarką. Oczywiscie nie mogłem sie powstrzymac zeby go nie rozkrecic tu i tam - stwierdzilem ze lepiej odparuje jak cos by sie dostalo do srodka. Na drugi dzien wlozylem bateria i wszystko działa. Choc ta przygoda moze skrócic jego zywot to wiem.
Co za paradoks, Pentax ciagle chwalony za uszczelnienia, nie miał ich kiedy potrzebowałem. Dlaczego producent z nich rezygnuje? Chyba nawet K-5 ich nie ma?-absurd.
A teraz napisze wam najlepsze. W plecaku cały czas miałem Kadyszkę jako zapas. No ale wiadomo chce sie pracowac najlepszym co sie ma, przeciez napewno nic sie nie stanie:)
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
tofik, sorry, ale

po prostu epic fail z twojej strony... a nie mówię nawet o tym, że fala Ci runęła... :roll: ...
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
tofik napisał/a:
Chyba nawet K-5 ich nie ma?-absurd.

K-5 je ma ;-)
 

vegger  Dołączył: 19 Sty 2010
Kiedyś w Łazienkach robiłem zdjęcia wiewiórce moim Pentaconem 135mm F2.8 (m42) zamontowanym na k20d. Było bardzo zimno, na pewno gdzieś poniżej zera. No i smar w obiektywie trochę tak jakby zamarzł, że kręcąc pierścieniem od ostrości (zbyt mocno) obiektyw się wypiął i spadł na ziemię. Najgorsze było to, że o mały włos tą wiewiórkę prawie by zabił. Kawał to metalu i złomu ogólnego. Nie wiem też co sobie wiewiórka myślała podbiegając akurat w okolice gdzie obiektyw spadał. Na szczęście nic nikomu się nie stało.
 
Tomek D.  Dołączył: 18 Lip 2008
Moja ekstremalna przygoda z Pentaxem miała miejsce dwa tygodnie temu, w weekend "niepodległościowy". Byłem sobie akurat w górach w Małych Pieninkach i wieczorem wracając do Szczawnicy przez Palenicę, postanowiłem poszukać skrzynki (Geocaching). Skrzynkę umieszczono tuż obok szlaku, ale w dość podłym miejscu, bo "krzak" był sporawy i nachylenie zbocza też całkiem niezłe. Po całkiem długich poszukiwaniach (bo już było ciemno) udało się w końcu znaleźć ową skrzynkę. W tym momencie zapragnąłem uwiecznić to chwalebne znalezisko na fotografii. Wyjąłem swoją k20-stkę machnąłem fotę i z powrotem odłożyłem aparat do kabury. Niestety w ogólnym ferworze walki z nachyleniem stoku i gałęziami, zapomniałem o zapięciu kabury. Następnie schyliłem się po kijek trekkingowy i "usłyszałem swój błąd". Brzmiało to tak. Łup (aparat spada na ziemię), szszszszszszsz, szszszszsz, szsszszszzsz (i tak stacza się przez krzaki po liściach w dół). Straciłem go momentalnie z oczu. Mija kilka sekund i słyszę j**. Masakryczny odgłos spotkania z kamieniem i cisza. Pierwsza myśl: Ufff zatrzymał się gdzieś. Druga: Ciekawe, co z niego zostało? Trzecia myśl: No to sobie go teraz trochę poszukam w tej gęstwinie. Poszukiwania na szczęście nie trwały długo. Patrzę, leży. Całość zwarta. Pełna euforia. Odpalam - włącza się. Wszystko działa: AF, lampa, wyświetlacz sprawne. Obiektyw cały. Widzę tylko pleksi na wyświetlaczu pęknięte, myślę no nie tak źle. Wchodząc na górę zorientowałem się że nie mam dekielka, ale nie chciałem już go nawet szukać. Gdy chwilę ochłonąłem przyjrzałem się dokładniej obudowie i jak się okazało przeoczyłem mały szczegół. Mam dziurę w aparacie! - w dolnej części obudowy. Taką na 2 cm. Potem zobaczyłem też otarcie na tulejce filtra UV i delikatne zarysowanie na bagnecie osłony przeciwsłonecznej. Później sobie tak pomyślałem, że być może dekielek uratował obiektyw (niech spoczywa na wieki w spokoju pod Szafranówką). Ogólnie w nieszczęściu sporo jednak miałem szczęścia. Dziurę zakleiłem plastrem, bo jeszcze jeden dzień chciałem porobić zdjęcia. Po powrocie oddałem go do serwisu, bo koszty naprawy nie okazały się aż tak straszne jak się obawiałem (jakby kogoś interesowało to wymiana dolnego modułu obudowy i pleksi ekranika kosztowała mnie 150 zeta). Dziś wrócił już do mnie i wszystko gra jak najlepiej. Kończę historię taką myślą: "Na szczęście, co Pentax to Pentax". Pozdrawiam i uważajcie na aparaty ;)
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
Byłem na pewnych urodzinach czy imieninach. Towarzystwo polsko-słowacko-czesko-irlandzkie. Fotografowałem Pentaxem. W pewnej chwili podchodzi do mnie - a jakże - Polak i z pogardą mówi:
- Pentax... Eeee... Do bani... Nie ma to jak profesjonalny Nikon!
I dumnie pokazuje mi... D3000.
A że miałem już w sobie kilka guinnesów, nie namyślając się wiele, podszedłem do zlewozmywaka (kuchnia i living połączone były w jedno pomieszczenie), odkręciłem kran i na kilka sekund wsadziłem kadyche pod strumień wody.
- No - mówię - a teraz ty zrób to z Nikonem.
Zbladł i odwrócił się na pięcie. W pokoju rozległy się owacje. Po kilku minutach nikoniarz pożegnał się i opuścił imprezę.
Kadycha działa do dziś. Gwoli ścisłości - teraz jest w serwisie w UK, ale nie z powodu wody...
 

BAN paradziqs  Dołączył: 05 Sie 2009
tylko z powodu rdzy :P joke
 

barto125  Dołączył: 11 Lut 2010
Jeszcze się pochwal, jakie szkiełko miałeś założone ^^ I nie kupować nic od tego pana na giełdzie :D
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
barto125, jak dobrze poszukasz na forum, to odkryjesz jeszcze kilka/u "miss(-terów) mokrego podkoszulka" ;-)
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
@paradziqs: nie... to cos z elektroniką... Aparat jest dość intensywnie eksploatowany (ok. 20 tys. rocznie), w różnych warunkach, w wilgotności powietrza w zasadzie nie spadającej poniżej 70%. No i parę razy zaliczył twarde lądowanie na kafelki...

@barto: musiałem sprawdzic na zdjęciach i wyszło na to, że był to tamron 28-75/2,8. Ale obiektyw nie był moczony... Może i jestem głupi, ale nie az tak... ;) A sprzętu nie sprzedaję... Robi się z tego powoli małe muzeum... ;)

@PK: czego sie nie robi, żeby utrzeć nosa tym do C i N... ;)

Nawiasem mówiąc, wczoraj przyszedł email z serwisu. Naprawa będzie kosztować 192 funty. Boli... Ale nie mam wyjścia...
 

zy  Dołączył: 29 Lis 2006
vito157 napisał/a:
Naprawa będzie kosztować 192 funty


a nie taniej bedzie kupic nowa? (tzn. uzywana) i jeszcze na przeglad w serwisie zostanie
 

barto125  Dołączył: 11 Lut 2010
vito, nie lepiej kupić używana puszkę z mniejszym przebiegiem? Toż to koło 900zł naprawa...

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach