PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Moi też czytali wydruki. Inna sprawa, że teraz trzeba chyba oddawać prace w formacie elektronicznym, bo uczelnie wrzucają je do systemu wykrywającego plagiaty.
 

matth  Dołączył: 21 Kwi 2008
Dokładnie.
 

TLu  Dołączył: 25 Gru 2006
Czy pliki ASCII lub PDF nie są formatami elektronicznymi? To nowość dla mnie :shock:
Chyba nawet łatwiej w nich wykryć plagiat niż w plikach DOC/ODF bo tam spryciarze po wklejeniu fragmentu czyjejś pracy zmieniają np. literki o na o z cyrylicy i jeszcze pare podobnych, więcej tu: http://www.zw.com.pl/artykul/220414.html
 

matth  Dołączył: 21 Kwi 2008
Dla dziekanatu nie są ;-)
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
matth, na prawdę :?:

u mnie dziekanat chciał obowiązkowo tylko wersję w PDF, a drukowaną tylko dla promotora i recenzenta

innego formatu niż pdf nie przyjmują

co nie zmienia faktu, że promotor nie był chętny do poprawiania pracy w formacie pdf - co dla mnie jest dziwne, ale musiałem się dostosować - po co mam sprawiać problemy :?:
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Morg napisał/a:
ale też do tworzenia dokumentacji oprogramowania
Znam i uzywam codziennie jednak duzo wygodniejszych narzedzi ;-)

 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
TLu napisał/a:
Czy pliki ASCII lub PDF nie są formatami elektronicznymi?
Ja się odnosiłem do wydruków. Że teraz sam wydruk to za mało.
 

TLu  Dołączył: 25 Gru 2006
PiotrR napisał/a:
TLu napisał/a:
Czy pliki ASCII lub PDF nie są formatami elektronicznymi?
Ja się odnosiłem do wydruków. Że teraz sam wydruk to za mało.

By zrobić wydruk, to trzeba mieć plik by go wydrukować.

Wydaje mi się, że jeśli promotor wprowadza poprawki do treści to staje się współautorem tych prac ;-) Promotor chyba nie jest od tego? Ma promować a nie za dyplomata pisać pracę.
Może niedzisiejszy jestem, bo piszę jak było w moich czasach i oczekuję że jest podobnie, a tu psikus. :-(
Chyba przez piszących prace promotorów mamy taki wysyp magistrów w kasach w sklepach ;-)
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
No cóż, u mnie promotorzy nie wprowadzali poprawek do treści, tylko jeśli już, to robili uwagi na marginesie. A generalnie najważniejsze było omówienie tego co napisałem na konsultacjach i ustna wymiana uwag.
A jak mnie promotorka (zupełnie niesłusznie) podejrzewała o plagiat, to mi na jakiś tydzień przed obroną zmienili recenzentkę na bardziej znającą się (to dopiero idiotyzm).
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
TLu napisał/a:
Można wstawiać komentarze bez zaawansowanej znajomości edytora.


W PDFach też można wstawiać komentarze podczas czytania dokumenu.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
romeoad napisał/a:
W PDFach też można wstawiać komentarze podczas czytania dokumenu.

tak, wiem

ale przekonaj promotora, profesora w pobliżu 60tki do tego żeby używał narzędzie którego nie zna :?:

On akurat wie jak wstawiać komentarze w Wordzie i magistrant musi się dostosować zazwyczaj.

Oczywiście istnieje jeszcze inna możliwość - że za każdym razem student może drukować pracę, zanosić do oceny, potem odbierać z komentarzami, wprowadzać zmiany, drukować, zanosić ... i tak w kółko Macieju, marnując papier (nie chodzi mi o koszty :!: )
może też przerzucić pracę z LaTeXa do Worda i mieć wszystko w pompie, wysyłać .doc'a mailem i dostawać spowrotem .doc'a z komentarzami od promotora

łatwe, przyjemne i przyjazne dla środowiska :-P
 

huri_khan  Dołączył: 18 Gru 2009
TLu napisał/a:
Promotor chyba nie jest od tego? Ma promować a nie za dyplomata pisać pracę. Może niedzisiejszy jestem, bo piszę jak było w moich czasach i oczekuję że jest podobnie, a tu psikus. :-( Chyba przez piszących prace promotorów mamy taki wysyp magistrów w kasach w sklepach ;-)

Dokładnie długopis jest najszybszy w poprawianiu, ale jeżeli promotor ma dużo czasu to może się bawić w "komputerze".

P.S. Dlaczego promotor ma dużo czasu ?
 

lRem  Dołączył: 07 Lip 2007
Też nie wyobrażam sobie pisania pracy w Wordzie. Może to dlatego, że nie znam go na tyle dobrze... Ale czy da się tam podczas pisania pracy skupić się na semantyce, a formatowanie załatwić plikiem ściągniętym po fakcie z Internetu?
 
spirit  Dołączył: 21 Lip 2007
lRem napisał/a:
Też nie wyobrażam sobie pisania pracy w Wordzie. Może to dlatego, że nie znam go na tyle dobrze... Ale czy da się tam podczas pisania pracy skupić się na semantyce, a formatowanie załatwić plikiem ściągniętym po fakcie z Internetu?


Skąd plik ściągnięty z internetu ma wiedzieć jak chcesz mieć sformatowaną pracę?? Do stworzenia kilku stylów nie potrzeba też szkolenia z Worda.
 

lRem  Dołączył: 07 Lip 2007
Plik z Internetu nie ma ,,wiedzieć'' (znaczy że co?!) o formatowaniu, on ma być formatowaniem. Mam napisaną pracę i dodaję sobie do niej styl. Jak nie przymierzając CSS do HTML-a.

W szczególności, ja nie wiem jak chcę mieć sformatowaną pracę. Chcę móc w jednej linijce określić, że ma to być styl zgodny z zaleceniami Bardzo Poważnego Grona Do Spraw Szerokości Marginesów. Bez wnikania w to, co to szanowne grono sobie wymyśliło.
 
spirit  Dołączył: 21 Lip 2007
lRem napisał/a:
Plik z Internetu nie ma ,,wiedzieć'' (znaczy że co?!) o formatowaniu, on ma być formatowaniem. Mam napisaną pracę i dodaję sobie do niej styl. Jak nie przymierzając CSS do HTML-a.


Skąd CSS „wie” co jest w HTMLu nagłówkiem, co „body” a co odnośnikiem?

W swojej pracy - żeby podpiąć plik i dostać wyjściowe formatowanie - musiałbyś tekst otagować, wskazać gdzie jest nagłówek, gdzie przypis, prawda?
W Wordzie załatwia się to stylami, można je zaimportować już przygotowane, nie ma problemu. Ale wskazać co jest czym musisz sam, jeszcze takich inteligentnych programów, które po „semantyce” same odgadują gdzie jest tytuł a gdzie wypunktowanie raczej nie ma.
 

lRem  Dołączył: 07 Lip 2007
Dokładnie tak. Otagowanie, czyli określenie semantyki explicite. Źródło w LaTeXu wygląda mniej więcej tak:
Cytat

\documentclass[a4paper]{report}

\input{praca.sty}
\title{Tytuł}
\author{Ja}

\begin{document}

\frontmatter
\maketitle
\tableofcontents
\input{przedmowa/przedmowa.tex}

\mainmatter
\input{rozdzial1/rozdzial1.tex}
\input{rozdzial2/rozdzial2.tex}
\input{rozdzial3/rozdzial3.tex}
\input{rozdzial4/rozdzial4.tex}
\input{rozdzial5/rozdzial5.tex}

\backmatter
\input{bibliografia/bibliografia.tex}

\end{document}


Do skopiowania do katalogu z pracą. Tekst pisze się mniej więcej tak:

Cytat

\chapter{Mechanika czegośtam}

\section{Podstawy teoretyczne}

\subsection{Wzory ogólne}
Pewną cechę oblicza się za pomocą \emph{wzoru Pewnego Pana}:
$$ a = \sum_{i=0}^{\infty}b $$


No i teraz ów styl wraz z klasą dokumentu określi jak co gdzie ma być rozmieszczone na stronie, numerację, czy strony tytułowe i spisu treści mają być osobno wydzielone, na ile szczegółowy ma być spis treści i tak dalej...

Dodatkowo dzięki rozbiciu treści na osobne pliki można ten sam kawałek opublikować w kilku różnych zestawieniach. Można też tą samą treść skompilować zarówno jako dokument, jak i slajdy na prezentację. Jeśli więc znajdziemy gdzieś błąd, to nie musimy ręcznie propagować poprawki po kilku plikach.

A na co pozwalają te importowalne style w Wordzie?
 
spirit  Dołączył: 21 Lip 2007
lRem napisał/a:

A na co pozwalają te importowalne style w Wordzie?


Na to samo, tylko zamiast wstukiwania \chapter czy \section przed każdym wydzielonym segmentem, wyklikuje się odpowiednie pozycje z katalogu stylów.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
A żeby za każdym razem nie przekładać ręki z klawiatury na myszkę i nie szukać w katalogu stylów, ustawiamy sobie do każdego potrzebnego stylu klawisz skrótu, jaki nam pasuje. :mrgreen:
 

TLu  Dołączył: 25 Gru 2006
lRem, masz rację, ale klikaczy przeraża klawiatura. Nie przekonasz ich, wolą przeklikiwać się przez menu i okna dialogowe niż wpisać \item. Na szczęście każdy może robić jak chce: jedni piszą inni klikają. I dobrze!

Osobiście wolę skupić się na treści, a formatowanie załatwić raz na zawsze klasą z pakietami i ewentualnymi własnymi poleceniami. Ponadto LaTeX pozwala mi mikrym nakładem pracy zrobić z tektu do druku plik PDF do wyświetlania i czytania z ekranu.

Wracając do tematu jest jeszcze jedna ważna sprawa: czas i na ile jest dla nas ważny.
W edytorach WYSIWYG zwykle wraz z objętością pracy i jej skomplikowaniem (tabele, obrazki, spisy, bibliografie, odsyłacze) rośnie nakład czasu nad zapanowaniem nad całością by się nie rozjechała. Trzeba pilnować stylów bardziej niż pies kiełbasy, by się praca nie przeformatowywała. Im dłuższa praca tym jej jednolitość formy coraz trudniejsza do utrzymania.
Korzystając z LaTeXa i naprawdę kilku poleceń zajmujemy sie treścią nie formatowaniem. Jednolitość formy jest wciąż taka sama, no chyba że autor jest bardzo pracowity i specjalnie psuje sobie dokument.
Przy małych i okazjonalnych pracach MSO/OO może być lepszym wyjściem, ale gdy pisze się częściej, wymagana jest pewna jednolitość formy kolejnych prac, to LaTeX czy ConTeXt są wybawieniem wraz z rozsądnym edytorem.

Przy okazji wszechstronności edytora Word, to na co najmniej dwóch konferencjach z tych w których uczestniczyłem, to kilku ważnych oficjeli prezentowało swoje dokonania właśnie przewijając strony w Wordzie, z treścią z materiałów konferencyjnych.
Proszę się nie uśmiechać pobłażliwie, bo wyglądało to o niebo lepiej niż gdy dyrektorzy z wielkich firm, którzy nie potrafili zmienić slajdu w PowerPoincie na innej dużej konferencji.

[ Dodano: 2010-01-11, 20:23 ]
PiotrR napisał/a:
A żeby za każdym razem nie przekładać ręki z klawiatury na myszkę i nie szukać w katalogu stylów, ustawiamy sobie do każdego potrzebnego stylu klawisz skrótu, jaki nam pasuje. :mrgreen:

Mój edytor podpowiada mi style, nie muszę go uczyć :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach