BAN YellowLabel  Dołączył: 30 Mar 2008
water-drinker, ewidentnie pomyliłeś napoje :-P
Nawet jeśli energy drinki są robione na bazie dużej ilości kofeiny to jest ona sporo zdrowsza niż cukier. Pobudza nasz metabolizm. Dlatego osoby ćwiczące rano piją kawę na czczo, czekają pół godziny i zaczynają trening aerobowy. Podobno super sprawa - nie wiem, nie próbowałem. Zbyt leniwy jestem na poranne bieganie :)

Co do bilansu:

Posiłki dzielimy na 6-7 mniejszych niż na 3 duże.


Na śniadanko węglowodany w postaci płatków owsianych lub od biedy kukurydzianych najlepiej zalanych gotowaną , gorącą wodą ale , że jest to niezjadliwe chude mleko też jest ok
+
jajka kurze - ilość około 2-3(zależy od wagi jaj) które to dostarczą białka i tłuszczu (W JAJKACH JEST JEDYNIE ZDROWY CHOLESTEROL mimo tego panującego, idiotycznego stereotypu opowiadanego z dziada pradziada). W postaci jajecznicy, sadzonych, gotowanych - łoteva.


Na II śniadanie tudzież lunch pieczywko razowe lub pełnoziarniste, broń boże białe wraz z piersią z kurczaka lub innym chudym mięsem (cielęcina, wołowina, indyk). W postaci jednej kanapki

Kolejnym posiłkiem może być jakaś sałatka warzywna - pomidor, ogórek, sałata lub coś w podobie.

Na obiad wybieramy znów chude mięsko (najlepszym źródłem białka jest pierś z kurczaka. W dodatku zawiera ZERO węglowodanów). Plus ryż brązowy albo kasza gryczana. Od biedy biały ryż też się nada.

Dla osób trenujących daje się jeszcze jeden posiłek tj. po treningu banan + jakieś białko (w postaci odżywki białkowej lub znów mięska). Jak nie trenujemy możemy wszamać tutaj jajko kurze.

Na noc - tu znów obalam kolejny stereotyp że po 18 to już jeść nie wolno - możemy sobie zjeść jakąś tłustą rybkę tupu makrela, tuńczyk(oczywiście z wody i dopiero samemu można zrobić jakiś sosik albo przyprawami po prostu go potraktować).
Jak nie lubimy ryb tak jak ja to szamiemy sobie serek wiejski z łyżką oliwy z oliwek.

No i ogólnie jeszcze:
-Wszystko smażymy bez tłuszczu. Jest suche, ale cóż. Możemy też dusić lub gotować. Zdrowiej ale dla mnie nie do przełknięcia.
-Jak najmniej soli w potrawach - przyprawy, zioła różne za to do woli.
-wybieramy posiłki o niskim indeksie glikemicznym (czyli potrawy którymi łatwiej się najadamy). Przykład? Zjedzmy jabłko a arbuza o tej samej wadze. Jabłko nas zapcha za to po arbuzie nadal będziemy głodni. Ziemniaki mają wysoki indeks glikemiczny zatem nie są odpowiednie.
- jeżeli nam nie zależy na utracie wagi to możemy jeść owoce. Niezaprzeczalnie są źródłem witamin. Ale te cukry proste...
- unikamy soków, napojów. Pijemy WODĘ.

itp itd..
 
water-drinker  Dołączył: 05 Lip 2008
Cytat
water-drinker napisał/a:
Cytat
Od siebie dodam, że z napojami izotonicznymi bym uważał.

Dlaczego?


Nie jestem zwolennikiem chemii. Łatwo o przesadę i nawet wpadnięcie w uzależnienie. Organizm ma jednak naturalne granice odporności. Przykład. Można szprycować się glukozą na zmęczenie, brak sił, bądź powalczyć o naturalne zastrzyki energii, wytrzymałość. W pewnym momencie zaś sobie odpuścić. Dlatego w krańcowym wycieńczeniu nie brałem jak niektórzy glukardiamidu, ale mówiłem sobie dość.

Cytat
Cytat
water-drinker napisał/a:
Prostsze rozwiązanie: 4 łyżki cukru na litr wody.

I to ma gwarantować uzupełnianie wypoconych mikroelementów i soli mineralnych? Fosforu, magnezu, sodu, potasu? Skąd one się w takim napoju mają brać? W cukru są czy o jakąś specjalną wodę chodzi? Jaką? I naprawdę zapewnia równowagę elektrolitową :?:


To jest najtańsza wersja, którą mogę zrobić domowym sposobem i na jaką mnie stać. Nie jestem zawodowym sportowcem. Ruch dla mnie jest formą relaksu, odpoczynku, rozrywki. Przy okazji jest to mieszanka raczej bezpieczna. Zbyt dużo magnezu w organiźmie daje takie sam efekt, jak niedobór. Człowiek się robi ospały, apatyczny. Także to nie jest panaceum na wszystko.

Chociaż zgodzę się. z Tobą. Dobrze dobrany może poprawiać możliwości, ale sam nie będę próbował bez konsultacji z lekarzem sportowym, nie mając za sobą szeregu badań. To kosztuje. Tak samo, jak kupowanie specyfików. Woda (zwykła / przegotowana / niegazowana) z cukrem w takiej postaci ma jedną, niezaprzeczalną zaletę. Nie przedawkujesz, bo Cię mdli ;-)

[ Dodano: 2010-03-31, 00:01 ]
YellowLabel, dodam małą adnotację odnośnie zdrowych chlebów razowych, czy czarnego pieczywa. Znajomy robił w piekarni. Generalnie nie wiadomo z czego to jest. Poza tym z tego, co mówił - kto trochę popracował przy wypiekach takiego chleba nie rusza. A napoje izotoniczne, że pomyliłem z energizerami - bardzo możliwe. Nie stosowałem tego.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
a ja tam od siebie jeszcze coś dorzucę.
YellowLabel napisał/a:
Po co w takim razie gro osób na diecie redukcyjnej stosuje bieganie w formie interwałów?

może mieć to związek nie z tętnem, ale kolejnością spalania. tak jak wspomniał matb najłatwiej w organizmie schodzą cukry, jak te się kończą, to organizm bierze się za tłuszcze, a na końcu jak i tych brakuje, to zjada sam siebie, znaczy rozkłada białka.
Zazwyczaj jest tak, że cukry "kończą" się po ok. 20-30 minutach, wtedy organizm sięga do zapasów zgromadzonych w tłuszczach. stosując bieg interwałowy zmuszasz organizm do szybkiego spalenia cukrów (mocne wysiłki w krótkim czasie), dzięki temu wydłużasz czas, kiedy podczas treningu organizm jest na głodzie cukrowym i bierze się za tłuszcze.

Ponieważ sam tego doświadczałem wielokrotnie (nie podczas biegania, ale treningu nie mniej intensywnego), ale i maratończycy to znają, nie zgodzę się tak do końca co do tego "zgonu" jak się cukry kończą. Maratończycy w okolicach, jeśli dobrze pamiętam, 10-15 kilometra dostają "kopa". To jest ten moment, kiedy właśnie kończą się cukry, a organizm przestawia się na spalanie tłuszczy. Ja to samo pamiętam z treningów. Dochodzisz do granicy, kiedy mózg mówi ci - KONIEC. Ty tę granicę przekraczasz i okazuje się, że możesz więcej, niż mogłeś przed przejściem na drugą stronę. Maratończycy muszą właśnie na ten moment uważać, bo łatwo wpaść w euforię i przeszarżować. Ja wtedy osiągałem właśnie najlepsze rezultaty treningowe, bo mózg najczęściej zwalnia obroty i od tego momentu większość treningu odbywa się na odruchach.

co do diety, jaką stosowałem. śniadanie - kasza manna, płatki owsiane, otręby pszenne, przede wszystkim na mleku, żeby było smaczniej - to dla mózgownicy, co by pracowała w szkole. drugie śniadanie - kanapki z wędliną i warzywami + owoc (jabłko lub banan). obiad - normalny polski obiad :mrgreen: kotlet+ziemniaki+surówka. kolacja - po treningu, więc zawsze to była po prostu orgia kulinarna. było tam wszystko - pieczywo, biały ser, żółty ser, wędliny, miód, dżemy (domowej roboty), owoce, płatki kukurydziane i inne, no ogólnie co tam było w lodówce... przyświecał mi jeden cel - różnorodność.
pewnie źle robiłem, ale właściwie jadłem do momentu, aż więcej nie mogłem.
kwestia tylko taka, że prawie codzienne treningi tak przyspieszyły mój metabolizm, że w pewnym momencie wyglądałem na chudszego od moich 70-75 kilowych kolegów o podobnym wzroście, podczas gdy sam ważyłem 85.

ale to jest tylko taka dygresja. najważniejsze, co chciałem powiedzieć, że największą korzyścią jaką cieszyć się będę do końca życia, dzięki kilkunastoletniemu hartowaniu ciała, to wolniejsze bicie serca. średnio 10-20 uderzeń mniej na minutę niż przeciętna. pożyję dłużej :mrgreen:

[ Dodano: 2010-03-31, 00:27 ]
aha, jeszcze ad napoje energetyczne, czyli red bulle, volty, tigery i inne - nigdy, nigdy, nigdy!
prawdziwe napoje izotoniczne - owszem, można.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
water-drinker napisał/a:
Nie jestem zwolennikiem chemii. Łatwo o przesadę i nawet wpadnięcie w uzależnienie.
No tak. Ja nie jestem zwolennikiem oddychania. Tu się człowiek dopiero uzależnia! Od razu wpada się w nałóg, a próby wyjścia z niego kończą się śmiertelnym zejściem.

Nie ma ta jak trollowanie, nie? :-P
water-drinker napisał/a:
To jest najtańsza wersja, którą mogę zrobić domowym sposobem i na jaką mnie stać.
Najtańsza wersja napoju izotonicznego? Po co takie bzdury wypisujesz? Domowym sposobem można zrobić solidny i niedrogi napój pozwalający na utrzymanie względnej równowagi elektrolitycznej w organizmie - tyle, że posłodzona woda nim nie jest i nie będzie.

[ Dodano: 2010-03-31, 00:50 ]
tatsuo_ki, ale cukry w kolejności spalania to są dopiero drugie a nawet trzecie. Ale fakt - fosfagenów to styka góra na kilka sekund, więc w sumie nie ma o czym mówić ';-)

Do przebiegnięcia maratonu trzeba zużyć około 150 000 mmol ATP. Zasoby ATP w organizmie człowieka o wadze 70kg to pewnie mniej więcej 100-120mmol, z rozkładu fosfokreatyny można uzyskać do 600 mmol. To ma znaczenie dla kogoś, kto biega na setkę albo podnosi ciężary, ale przy długotrwałym wysiłku? Nie...
Co do gospodarowania organizmu zasobami glikogenu to sprawa jest nieco złożona, bo to zależy od intensywności i długotrwałości wysiłku, ale też np. rodzaju wysiłku, bo inaczej zużywany jest z włókien mięśniowych ST a inaczej FT. I do tego jeszcze inaczej sprawa wygląda z mięśniami bezpośrednio pracującymi, a inaczej z tymi, których się nie wykorzystuje. W każdym razie podczas długotrwałego wysiłku wysoce wskazane jest stałe uzupełnianie glikogenu w mięśniach i na tym można zakończyć.
 

pawelek-79  Dołączył: 06 Wrz 2006
matth napisał/a:
podstawą diety jest niewracanie do starych nawyków


Nigdy, przenigdy nie zrezygnuję z :-B :mrgreen:

[ Dodano: 2010-03-31, 04:43 ]
water-drinker napisał/a:
Skoro tak przy teorii jesteśmy, jak wyliczać moc przy wysiłku fizycznym?


Pomiar wydychanego CO2 - innej, lepszej metody chyba nie ma.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
matb napisał/a:
tatsuo_ki, ale cukry w kolejności spalania to są dopiero drugie a nawet trzecie.

matb, jakby się w każdym temacie wypowiadać bez pewnych uproszczeń, to by ludzie już po dwóch dniach znienawidzili... sam rozumiesz, że na potrzeby sportowca amatora wystarczy informacja, ze najpierw spalane są cukry. nie wspominając o tym, że taką informację można kojarzyć z biologii ze szkoły :mrgreen:

co do ATP i maratończyka - tak długotrwały wysiłek mimo stałego uzupełniania na trasie różnych rzeczy, zawsze kończy się na sięgnięciu aż do rezerw białkowych, przynajmniej tak czytałem...

matb napisał/a:
W każdym razie podczas długotrwałego wysiłku wysoce wskazane jest stałe uzupełnianie glikogenu w mięśniach i na tym można zakończyć.

pełna zgoda. :mrgreen:

[ Dodano: 2010-03-31, 07:22 ]
a, no i ktoś wspominał, ale moim zdaniem było to za słabo zaakcentowane - każdy wysiłek fizyczny uzależnia w tym znaczeniu, że daje porządną dawkę endorfin :mrgreen: , to wspaniały i naturalny sposób na poprawę samopoczucia. u mnie to było do tego stopnia, że przez rok od zaprzestania bardzo regularnych treningów miałem wszelkie symptomy związane z tzw. "odstawieniem" :evil:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
matb napisał/a:
No tak. Ja nie jestem zwolennikiem oddychania. Tu się człowiek dopiero uzależnia! Od razu wpada się w nałóg, a próby wyjścia z niego kończą się śmiertelnym zejściem.

Nadmiar oddychania [hyperwentyalcja] ma podobne objawy [utrata przytomnosci] jak niedobrow, wiec moze cos w tym jest...

:mrgreen:
 
water-drinker  Dołączył: 05 Lip 2008
matb napisał/a:
water-drinker napisał/a:
To jest najtańsza wersja, którą mogę zrobić domowym sposobem i na jaką mnie stać.
Najtańsza wersja napoju izotonicznego? Po co takie bzdury wypisujesz? Domowym sposobem można zrobić solidny i niedrogi napój pozwalający na utrzymanie względnej równowagi elektrolitycznej w organizmie - tyle, że posłodzona woda nim nie jest i nie będzie.


A kto mówi, że jest? Woda z cukrem dłużej zostaje we mnie. Jak czuję słabnięcie - łykam i już. Nie jest to cudo, ale lepsze niż płyn bez niczego. Jeździłem w szczycie formy nawet przeszło 200 km dziennie, jednorazowo i obywałem się bez izotoników. Kwestia wytrenowania i rozwagi. Po takim wysiłku robiłem 3 dni przerwy, wcześniej swoje przejechałem, by na taki dystans się przygotować. :D

tatsuo_ki napisał/a:
Maratończycy w okolicach, jeśli dobrze pamiętam, 10-15 kilometra dostają "kopa". To jest ten moment, kiedy właśnie kończą się cukry, a organizm przestawia się na spalanie tłuszczy.


Istotne jest też pokonanie długu tlenowego na początku. Występuje po około 10 minutach biegu. Ważne jest wtedy zachowanie spokojnego, miarowego oddechu. Wystarczyło, że go pokonałem i mogłem biec... i biec... i biec...

mygosia napisał/a:
Nadmiar oddychania [hyperwentyalcja] ma podobne objawy [utrata przytomnosci] jak niedobrow, wiec moze cos w tym jest...

:mrgreen:

mygosia, brawo dla Ciebie :mrgreen:
 

pawelek-79  Dołączył: 06 Wrz 2006
water-drinker napisał/a:
Istotne jest też pokonanie długu tlenowego na początku.


A ja mam inne problemy:
1. kiedyś i teraz - kryzys na 4 kilometrze (niezależnie od poziomu wytrenowania). Wiąże się to prawdopodobnie z wyczerpaniem w mniej więcej tym czasie zapasów łatwo dostępnych cukrów.
2. teraz mam problem z kolką, która łapie mnie po 1 km i trzyma przez następne 3km, co sprawia, że moje czasy między najsłabszym a najlepszym okrążeniem w tej chwili sięgają ponad 2,5 minuty/1km. :-/
 
BAN YellowLabel  Dołączył: 30 Mar 2008
ja uwielbiam to uczucie kiedy nogi już wpadną w rytm, oddech się uspokoi i włącza się "jasio wędrowniczek" :D Wtedy aż nie chce się przestać machać tymi nogami tylko biegać biegać i biegać.
 
water-drinker  Dołączył: 05 Lip 2008
pawelek-79, może zwolnij oddech?
 

Mariusz_CH  Dołączył: 30 Gru 2008
mygosia napisał/a:
Nadmiar oddychania [hyperwentyalcja] ma podobne objawy [utrata przytomnosci] jak niedobrow, wiec moze cos w tym jest...

"Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Wszystko zależy od dawki"
Hiperwentylacja powoduje zwężenie naczyń mózgowych, a co za tym idzie utratę przytomności itd. a więc nadmiar tlenu też może zabić. :mrgreen:
 

Slava  Dołączył: 25 Kwi 2006
pawelek-79 napisał/a:
mam problem z kolką, która łapie mnie po 1 km i trzyma

Na kolkę pomaga rozciągnięcie mięśni brzucha -najłatwiej to przeprowadzić z pomocą drugiej osoby, ale w pojedynkę też można sobie poradzić
 

pawelek-79  Dołączył: 06 Wrz 2006
water-drinker napisał/a:
pawelek-79, może zwolnij oddech?

Staram się.
 

gacek07  Dołączył: 10 Maj 2008
YellowLabel napisał/a:
ja uwielbiam to uczucie kiedy nogi już wpadną w rytm, oddech się uspokoi i włącza się "jasio wędrowniczek" :D Wtedy aż nie chce się przestać machać tymi nogami tylko biegać biegać i biegać.


Święte słowa, gdy już złapię się właściwy rytm to dystans przestaje mieć znaczenie :)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach