bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
No dobra, zacznijmy od tego, że większość osób tu wypowiadający się przede wszystkim nie czyta tego, co ktoś napisał wyżej. I może na tym skończmy :-P
 
dlugas1982  Dołączył: 07 Lis 2008
bEEf, dokładnie, ja tylko rzucam okiem, bo produkujecie posty jak fabryka w Chinach
 

diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
dlugas1982 napisał/a:
Cytat:
tatsuo_ki napisał/a:
w kolejności alfabetycznej (nie wg. zasług) :
andybond, dlugas1982, diplodok, Fazi, Janusz Gdula, kierdel


piszą o mnie piszą

o mnie tez! o mnie tez!
tylko zastanawia mnie czemu jestem w srodku listy - gdybym byl najgorszy albo najlepszy to bym sie cieszyl...
a tak...
w srodku stawki...
tatsuo_ki, jaka kaluze mam przeskoczyc jeszcze?

co do wisniowki proponuje pojsc w slady naszych wielkich poprzednkow

"Akuratżem strząsał liść z kapelusza, kiedy podszedł do mnie mężczyzna wzrostu nikczemnego i wczepiając się w me oblicze wzrokiem zranionej sarny zadał mi jedno z tych pytań, pod naporem których całe dotychczasowe myślenie o świecie, wiedza zdobyta na uniwesytecie, fundamenty wspierające gmach czystego rozumu obracają się w pył: ty, dorzuciłbyś z dziesięć złotyk na kruszon?
Żaden, nawet najbardziej zniuansowany wykres nie mógłby oddać zawiłych, niekonsekwentnych i wzajemnie sprzecznych trajektorii, po których krążyła moja myśl w tej metafizyczniej pauzie upływającej trwożnie między pytaniem, a nieuchronnie spolegliwym gestem wystarczającym za odpowiedź. Odbezpieczyłem pugilares i wręczyłem autorowi pytania bilet narodowego banku opiewający na Stanisława Wyspiańskiego.
Ruchem oznaczającym tyleż zaproszenie, co rozkaz, skierowany zostałem do ławki, na której zalegało już ciasno kilku mężczyzn. Mój rozmówca okazał sie brakującym ogniwem sześcioosobowego łańcucha ludzi dobrej woli pracujących dzień w dzień, bez względu na pogodę, na Plantach nieopodal BWA.
Po chwili doniesiono kruszon. Spożywaliśmy w milczeniu. Nikt się nie przedstawił, a ten, co przez roztargnienie zdradził swoje personalia, poprosił o niepodawanie swojego nazwiska. Dało to asumpt do przypuszczeń że cała grupa jest odłamem klubu AA, więc i ja zachowałem pożądaną anonimowość. Dno szybko zaświeciło pełnym melancholii okiem.
Zaproponowałem, że skoro jest tak przyjemnie, a bliskie sąsiedztwo Sztuki tak zniewalające, to można by się zaznajomić bliżej z kompozytorem. Propozycję przyjęto przez aklamację. Odliczyłem dwieście dwanaście pięćset i po paru minutach doniesiono nobliwą butelkę. Kompozytor spoglądał na nas przez szkło uśmiechając się rozciągle. Ktoś troskliwy otulił butelkę stronicą "Rzeczpospolitej", czym sprawił, że zwyczajna przecież flaszka osiagnęła na krótki czas wymiar gęstej od znaczeń metafory. Degustowaliśmy na stojąco. Puchar przechodni wędrował z rąk do rąk. Niedaleko, nieznajomy człowiek w koszuli flanelowej i archetypowym nakryciu głowy rozpruwał czemuś asfalt. Mimo dochodzącego rytmicznie łoskotu można było podziwiać, jak pięknie filozofuje sie młotem.
Kiedy czupryna pianisty wynurzyła się już ponad taflę przeźroczystego płynu, okazało się, że z naszej grupy kilku ubyło. Mężczyzna o twarzy wzbudzającej zaufanie powrócił do wód pierwotnych, zastygając w pozycji embrionalnej. Drugi, w zielonej marynarce, wtopił się w pobliska trawę tak, że wystawało z niej tylko bezkrwiste ucho - biała flaga niemocy. Trzeci, wypatrujący przez cały czas znaków na niebie, oddalił sie w poszukiwaniu straconego czasu.
Pozostaliśmy we czwórkę. Twarz pianisty odzyskiwała powoli właściwe rysy. Jeszcze jedna, jeszcze dwie rundy i trójka biesiadników zmieniła stan skupienia tworząc zupełnie w tym miejscu nieplanowaną ekspozycję figur woskowych. Luźno wiszące giezła powtarzały wiernie wszystkie krzywizny ich ciał, a otwarte usta trwały w oczekiwaniu na niechybną muchę.
W tym momencie wypadła z BWA jakaś kobieta i do nas z wrzaskiem, żeby kończyć już ten performance, bo już późno. Odparłem wolno, ale stanowczo, ze jeśli chodzi o tego happenera w beretce i z młotem, to dawno sobie poszedł, a to , co my tutaj robimy, to nie żadna sztuka ino życie.
Opuszczając anonimowe combo kiperów dopełzłem jakoś do Rynku i tam odważnie rzuciłem w przestrzeń okołokosmiczną pytanie, które od wielu lat chciałem światu zadać, ale coś mnie powstrzymywało, pytanie wszystkich pytań: dlaczego jest raczej coś niż nic?
Wybiła dziesiąta. Z wieży popłynęły znajome dźwięki i już, już prawie miałem rozwiązanie, kiedy Azjata po raz kolejny zastrzelił strażaka i nieświadom niczego związał odpowiedź w czarny supeł nieskończoności. "
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
diplodok napisał/a:
tylko zastanawia mnie czemu jestem w srodku listy

rzeczywiście... nie wiem czemu na liście alfabetycznej dlugas1982 zajął twoje miejsce. musicie między sobą ustalić... choćby i biorąc wiśniówkę za arbitra...
 

diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
tatsuo_ki, mysle ze twoja pomoc w ustalaniu wszystkich szczegolow z wisniowka bylaby nieoceniona
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
matth, nie drażnij Arti'ego, bo poprosi o usunięcie wątku, który założył.

:evilsmile:
matb napisał/a:
do Krakowa mam jakieś 2,5h

Mi tu pisze mój podpowiadacz dróg, że mam jakieś 12h... ale przez Wrocław i samymi aurostradami prawie ;-) ...
 
dlugas1982  Dołączył: 07 Lis 2008
Cytat
rzeczywiście... nie wiem czemu na liście alfabetycznej dlugas1982 zajął twoje miejsce. musicie między sobą ustalić... choćby i biorąc wiśniówkę za arbitra...


zgadzam się na takie rozwiązanie, ale musi być czysta wiśniówka albo nawet bardzo czysta czyli bez wiśni nawet ;-)
 

Żaba  Dołączył: 08 Cze 2006
dlugas1982 przykro mi musi być wiśniówka to wręcz napój firmowy P@PL
 
dlugas1982  Dołączył: 07 Lis 2008
ok ponownie ulegnę :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach