dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Benek napisał/a:
Jeszcze raz proszę - wyjaśnij kogo określasz mianem miernoty.
Jak sie czyta fora internetowe, to wsrod polskich fotografow do miernot zaliczyc mozna:
1. Gudzowaty - bo kasa tatusia
2. Kydryński - bo po znajomości
3. Tomaszewski - bo photoshop
4. Milach - bo nudne centralna kadry o niczym i iphone
5. Dąbrowski - bo mjusru
6. Szlaga - bo fleszem w twarz i dominanta
itd.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
Kadry zbyt wystudiowane mu nie pasowały, bo były zbyt malarskie, przez to były oderwane od problemu przedstawianego na zdjęciach.


No i to jest wlasnie dla mnie brak autentycznosci. Sztuczność, wtórność myśli.

Autentycznosc to dla mnie takie zdjecia, na jakie mnie w danej chwili stac - jesli uciekam przed tlumem z maczetami, wyjda mi inne zdjecia niz ze spaceru po parku. Ale i jedne i drugie beda autentycznie - nawet jesli w amoku ucieczki wyjdzie mi jakas ulozona kompozycja, albo jesli w parku zakopie sie w kupie lisci i zdecyduje sie zrobic zdjecie stamtad.

Cytat
Doskonałość formalna i techniczna jest nieautentyczna.


Bulszit. Myślenie o tym w trakcie fotografowania za to jest.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Logika jest jednak taka: zbyt "dobre" zdjęcie traci swoją wartość dokumentacyjną czy informacyjną. Ma wartość artystyczną, estetyczną. I to się kłóci z tematem, jakim jest wojna. Bo wtedy tragedia człowieka przestaje być podmiotem, a staje się przedmiotem.

Tak to przynajmniej opisują przytaczany fotograf, jak i Sontag. Rozumiem ich argumentację.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Ja tez, ale tylko z punktu widzenia odbiorcy. Z punktu widzenia tworcy obstawiam przy swoim.
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
dzerry napisał/a:
1. Gudzowaty - bo kasa tatusia


alkos napisał/a:
jesli uciekam przed tlumem z maczetami, wyjda mi inne zdjecia niz ze spaceru po parku

ja wiem że "upadłem" ale niech mi ktoś wreszcie wytłumaczy bo po prostu nie wiem,
a nie chcę pleść głupot, jeśli tłum jest wyreżyserowany i wynajęty za kasę, to
jest to autentyczne? nie uwłacza w żaden sposób realności fotografii?
Czy to prawda, co pisza na "głupich forach"
że Gudzowaty jeździ z ekipą która wszystko mu załatwia,
jak z tym wejściem na poranny trening mnichów buddyjskich?
Nie twierdzę że tak jest chcę tylko obalić mit lub potwierdzić,
jak się to ma do artystycznej treści zdjęcia, chyba nijak..
Tam okoliczności powstania zdjęcia nie są ważne.

Ale do autentyczności się chyba ma..
Problem w tym, że najczęściej takie zdjęcia działają właśnie swoją "autentycznością"
kiedy okazuje się że jest fałszywa, zdjęcie traci cały urok.

Nawet kiedy się dowiedziałem, że Doisenau fotografował najczęściej
swoich znajomych, podczas gdy myślałem, że to taki fajny odważny street,
inaczej patrzę na Jego zdjęcia (choć nadal je lubię).

[ Dodano: 2010-12-21, 07:55 ]
I najważniejsze, skoro taka fotografia może być ustawiana, ale się to ukrywa
dlaczego fotografia, która nie ukrywa że jest ustawiana jest gorsza?
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Cytat
jeśli tłum jest wyreżyserowany i wynajęty za kasę, to
jest to autentyczne?


Jako reportaz "Jak uciekłem z Mogadiszu" nie, jako "Hag Teuer - zegarki dla mezczyzn, ktorzy wiedza kiedy przestac byc twardzielem", pewnie owszem :-P

Pytanie retoryczne.

Eldred napisał/a:
Problem w tym, że najczęściej takie zdjęcia działają właśnie swoją "autentycznością"
kiedy okazuje się że jest fałszywa, zdjęcie traci cały urok.


Jestes pesymista albo zlych fotografow ogladasz :-)


Cytat
Nawet kiedy się dowiedziałem, że Doisenau fotografował najczęściej
swoich znajomych, podczas gdy myślałem, że to taki fajny odważny street,
inaczej patrzę na Jego zdjęcia (choć nadal je lubię).


To chyba kazdy musial przejsc. Taka inicjacja, podobnie kiedy okazuje sie ze twoi bohaterowie z dziecinstwa sa z krwi i kosci ;-)

Cytat
I najważniejsze, skoro taka fotografia może być ustawiana, ale się to ukrywa
dlaczego fotografia, która nie ukrywa że jest ustawiana jest gorsza?


Ze jak? Cos tu zgeneralizowales paskudnie...

Moze tak: gardze fotograficznym dokumentem (ale nie reportazem - to co innego!), ktory byl, a udaje ze nie byl ustawiany. Widzisz sprzecznosc? Cos, co ma z zalozenia mowic prawde, klamie o sobie.

Natomiast fotografia "studyjna" w zalozeniu podlega z miejsca duzo surowszemu kryterium oceny: skoro fotograf wzial sie za bary z caloscia, oceniam calosc. Swiatlo, obrobke, kompozycje, precyzje chwili - rzeczy ktore wybacza sie, albo przynajmniej przymyka na nie oczy w dokumencie.

Dokument ma zdac relacje; im bardziej poczuje sie tak, jakbym tak byl - tym lepszy. Obrazowo lub emocjonalnie. Dlatego potrafia tu dzialac zarowno sztywne, wizualnie przemyslane obrazki full-color (np. jednolity tlum wyborcow po horyzont - jak morze mrowek - w rogu pojedyncze podium i mowca), jak i w biegu, w goraczce strzelone, nerwowe, rozmazane kadry (np. plama ruchu, chmura gazu, jeden rozmaz - z niego ledwo do odczytania sylwetka biegnacego obok manifestanta)

Fotografia "studyjna" jest produktem estetycznym - a wiec podlega kryterium intelektu i smaku. Jak malarstwo.

Nie ma tu bezposredniego porownania. Inna funkcja.
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
ufff, dziękuję Alkosie, już się bałem że znów zostanę zbesztany, a ja zawsze piszę
z perspektywy kogoś kto chce się czegoś nauczyć a nigdy arbitralnie, jakkolwiek by
to nie brzmiało ;-)

alkos napisał/a:
Jako reportaz "Jak uciekłem z Mogadiszu" nie, jako "Hag Teuer - zegarki dla mezczyzn, ktorzy wiedza kiedy przestac byc twardzielem", pewnie owszem :-P

Pytanie retoryczne.

No fakt, ale jak się to ma do:

alkos napisał/a:
Cytat:
Nawet kiedy się dowiedziałem, że Doisenau fotografował najczęściej
swoich znajomych, podczas gdy myślałem, że to taki fajny odważny street,
inaczej patrzę na Jego zdjęcia (choć nadal je lubię).

To chyba kazdy musial przejsc. Taka inicjacja, podobnie kiedy okazuje sie ze twoi bohaterowie z dziecinstwa sa z krwi i kosci ;-)

Czyli to jednak norma, że się udaje, ale u starych mistrzów w końcu się
wydało. No jakoś ta inicjację przetrwałem.

I tak, jestem pesymistą, a w zasadzie racjonalistą co w obecnych czasach i sytuacji
(przynajmniej w Polsce) jest prawie tym samym :->


alkos napisał/a:
Ze jak? Cos tu zgeneralizowales paskudnie...

oczywiście że generalizacja, ale nie myślałem o tym w tych kategoriach,
to tera, jeśli tak łatwo ją obalić to tym lepiej dla mnie, bo się czegoś nauczę.

alkos napisał/a:
Moze tak: gardze fotograficznym dokumentem (ale nie reportazem - to co innego!), ktory byl, a udaje ze nie byl ustawiany. Widzisz sprzecznosc? Cos, co ma z zalozenia mowic prawde, klamie o sobie.

No właśnie i tutaj mam problem, bo nie wiem jak mam odbierać niektóre zdjęcia,
np. tych nieszczęsnych trenujących mnichów buddyjskich Gudzowatego,
czy w kategoriach artystycznych, wtedy zdjęcia są super i fotograf ma u mnie szacunek
czy w kategorii autentyczności wtedy mam mieszane uczucia bo niby mnisi prawdziwi
ale sytuacja ustawiona? a może nie? no właśnie tego nie wiem, ale czy potrzebuję zdjęć
z "bekstejdza" tamtej sesji do czegokolwiek?

alkos napisał/a:
Natomiast fotografia "ustawiana" w zalozeniu podlega z miejsca duzo surowszemu kryterium oceny: skoro fotograf wzial sie za bary z caloscia, oceniam calosc. Swiatlo, obrobke, kompozycje, precyzje chwili - rzeczy ktore wybacza sie, albo przynajmniej przymyka na nie oczy w dokumencie.

Dokument ma zdac relacje; im bardziej poczuje sie tak, jakbym tak byl - tym lepszy. Fotografia "studyjna" jest produktem estetycznym - a wiec podlega kryterium smaku.

Nie ma tu bezposredniego porownania. Inna funkcja.


O właśnie i tutaj tkwi całe sedno, jak oceniać fotografie, które nie wiadomo do końca
czy mają być dokumentem, czy ustawką artystyczną?
Najłatwiej by było, gdyby sam fotograf jakoś określał to co robi,
czy to by przeczyło istocie fotografii? Rozumiem, że jako artysta
nie powinien się tłumaczyć z tego co robi, ale jako dokumentalista?

[ Dodano: 2010-12-21, 08:51 ]
Już wiem!! najlepiej spytać na tym forum, rzucając linka 8-)
 

campanelli  Dołączył: 11 Paź 2009
Eldred, gdzieś kiedyś usłyszałem, że słynne zdjęcie uciekinierki z Afganistanu, było wielokrotnie planowane, ustawiane przez długi czas i ile to rolek filmu zostało zużytych. Tylko że nawet jeśli, to to zdjęcie jest wciąż dla mnie autentyczna, bo to naprawdę było ta osoba, a nie podstawiony model.

Jeśli ktoś wykonuje fotografię uliczną i podstawia swoich znajomych, to zupełnie co innego.

Zdjęcia Gudzowatego są fajne, ale strasznie przekombinowane. Choć bardzo mi się podobają jako zdjęcia w ogóle. A że Gudzowaty ma bogatego ojca, to mam to kompletnie gdzieś. Choć kiedyś w jakimś magazynie (tytułu nie pamiętam, może jakiś brukowiec) czytałem, że dzięki temu mógł sobie galerię otworzyć. Czy to wada? Ze swoimi zdjęciami trafił przynajmniej do ludzi.

ale ja się nie znam... ;p
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Cytat
Czyli to jednak norma, że się udaje, ale u starych mistrzów w końcu się
wydało.


Nie norma. Ale zdarza sie.

Cytat
O właśnie i tutaj tkwi całe sedno, jak oceniać fotografie, które nie wiadomo do końca
czy mają być dokumentem, czy ustawką artystyczną?


Przeszedlem przez to probujac ustawic sie jakos do Kapuscinskiego. I odkrylem, co znaczy (dla mnie) reportaz :-) W wielkim skrocie, to uogolnianie w dazeniu do prawdy. W przeciwienstwie do dokumentu, ktory ma przekazac pojedyncze zdarzenie. Synteza. W takim przypadku musimy ufac autorowi, ze te jego ustawki, koloryzacje, selekcje nie przeklamuja tego, w jaki sposob on sam widzi i doswiadcza sume faktow, ktore chce zrozumiec i nam przekazac, wyjasnic.

Oczywiscie, jak wszystko co robi czlowiek, jest to proces niedoskonaly i zawodny.

No, bo sie do pracy spoznie. Nara!
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
campanelli napisał/a:
Zdjęcia Gudzowatego są fajne, ale strasznie przekombinowane. Choć bardzo mi się podobają jako zdjęcia w ogóle. A że Gudzowaty ma bogatego ojca, to mam to kompletnie gdzieś. Choć kiedyś w jakimś magazynie (tytułu nie pamiętam, może jakiś brukowiec) czytałem, że dzięki temu mógł sobie galerię otworzyć. Czy to wada? Ze swoimi zdjęciami trafił przynajmniej do ludzi.

nie no, chyba lepiej że ktoś taki promuje fotografię a nie wozi się po imprezach wśród "warszawki" ;-)

Mnie nie wkurza Gudzowaty, ale nierówne szanse w tym kraju, i to (już abstrahując od Gudzowatego),
że profesjonaliści mają tak mało kasy i tak niskie mniemanie o sobie, że startują w konkursach fotograficznych dla amatorów i zgarniają sprzęt który potem schodzi na allegro, bo oni z kolei osłabiają zapał do rozwoju amatorom i zabijają w pewnym sensie fotografię (vide konkurs Samyanga itp, itd..).

[ Dodano: 2010-12-21, 09:07 ]
alkos, chyba muszę poczytać o różnicy pomiędzy dokumentem a reportażem, oczywiście w rozumieniu fotograficznym, jakbyś zaproponował jakiś dobry tekst na ten temat byłbym wdzięczny :->

alkos napisał/a:
No, bo sie do pracy spoznie. Nara!
oczywiście rowerem jedziesz? ;-) (bo ja tak)
Nara :-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Eldred, nie rozumiem twoich zarzutów do Gudzowatego. Przeciez sam fakt, ze otwarcie przyznaje sie do wielkiego formatu wyklucza z zasady klasyczny reportaż. MOim zdaniem te prace maja charakter quasi artystyczny i sa impresjami tego co on tam zobaczyl. A, ze ma ekpie, ktora mu zalatwia wejscie. Co w tym zlego? Profesjonalizm.

campanelli napisał/a:
Jeśli ktoś wykonuje fotografię uliczną i podstawia swoich znajomych, to zupełnie co innego.
campanelli, napisze to po raz kolejny. Zanim zabierzesz glos w jakiejs sprawie, sprawdz w ogole o czym piszesz. Czy to w ogole wiesz kto jest Doisneau i o jakich zdjeciach mowi Eldered?
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
dzerry napisał/a:
MOim zdaniem te prace maja charakter quasi artystyczny i sa impresjami tego co on tam zobaczyl.
nie wiedziałem po prostu jak je traktować, w ten sposób podchodząc do tematu to mnie się tez podobają, i to bardzo.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Eldred napisał/a:
oczywiście rowerem jedziesz? (bo ja tak)


No a jak! Dojechalem w normalnym czasie, tyle ze sniegu jest po kostki :-) Pierwszy raz musialem zsiasc i odpoczac po najwiekszej gorce, bo mi sie nazbieralo dranstwa miedzy opona a blotnikiem. MAsakra, tak sie spompowalem! :-) No ale jaki czlowiek szczesliwy jak juz dojedzie ;-)


Cytat
alkos, chyba muszę poczytać o różnicy pomiędzy dokumentem a reportażem, oczywiście w rozumieniu fotograficznym,


Mysle ze w rozumieniu literackim jest dosc podobnie - przynajmniej w sensie, w jakim ja uzywam tych slow.
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
alkos napisał/a:
No a jak! Dojechalem w normalnym czasie, tyle ze sniegu jest po kostki :-)
?? czyżby tego typu rower przecinał śnieg swoimi cienkimi oponami? bo ja mam koła 28' ale szerokie opony i w głębokim śniegu się prawie nie da jechać.

alkos napisał/a:
No ale jaki czlowiek szczesliwy jak juz dojedzie ;-)
no tak, tylko czy bardziej przez endorfiny czy przez to że już po wszystkim ;-)

EOT

alkos napisał/a:
Mysle ze w rozumieniu literackim jest dosc podobnie - przynajmniej w sensie, w jakim ja uzywam tych slow.
ok, postaram się co najmniej porównać definicje. Ale jeśli masz ochotę napisać jak Ty to rozumiesz, to byłoby super.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
alkos napisał/a:
Przeszedlem przez to probujac ustawic sie jakos do Kapuscinskiego. I odkrylem, co znaczy (dla mnie) reportaz W wielkim skrocie, to uogolnianie w dazeniu do prawdy.


Przykład Kapuścińskiego jest bardzo dobry. Fakt że ktoś tak wielki i zasłużony w ten sposób budował swoje reportarże znacznie rozszerza to pojęcie i uwalnia nas od dusznej dychotomii: prawda - fikcja.
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
jorge.martinez napisał/a:
Fakt że ktoś tak wielki i zasłużony w ten sposób budował swoje reportarże znacznie rozszerza to pojęcie i uwalnia nas od dusznej dychotomii: prawda - fikcja.
rozumiem, ale brzmi to niepokojąco, wręcz przypomina mi (oczywiście z lekką przesadą), sprawę Polańskiego.
Jeśli wielki dopuszcza się fałszerstwa, fałszerstwo staje się ok? Jestem naiwny, wiem, pytanie chyba retoryczne..
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Eldred napisał/a:
?? czyżby tego typu rower przecinał śnieg swoimi cienkimi oponami? bo ja mam koła 28' ale szerokie opony i w głębokim śniegu się prawie nie da jechać.


Tez mam dosc szerokie (schwalbe delta), do tego specjalnie spuszczone powietrze zeby wieksza przyczepnosc byla i jakos daje rade. Moze inny snieg tam u was? :-) Z cienkimi bym sie raz-dwa wylozyl.

Eldred napisał/a:
tylko czy bardziej przez endorfiny c


chyba to, juz sie nie moge doczekac powrotu :-)


Eldred napisał/a:
Ale jeśli masz ochotę napisać jak Ty to rozumiesz, to byłoby super.


No, tak jak juz napisalem... Co jest oczywiscie duuuzym uproszczeniem. Idealne przyklady to dokument w stylu news (np. palowanie w Minsku), gdzie nic, co nie autentyczne, jest niedopuszczalne; oraz z drugiej strony w/w impresyjny Gudzowaty z Mongolii.

To wszystko jest bardzo skomplikowane; nie mam wystarczajaco miedzy uszami zeby zabierac sie za definicje.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Eldred, nie zrozumiałeś.

Chodzi o to, że wielkość Kapuścińskiego polega na tym (m.in.), że potrafił mistrzowsko dokonać syntezy, o której pisze Alkos. I to doskonaly przykład na to, że wspomniana dychotomia jest złudna. Że między prawdą a fikcją jest wiele tonów pośrednich. Tak jak między mechanicznym obrazem zrobionym przez aparat, a dziełem sztuki jest przestrzeń, która wymaga stosownego wypełnienia.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Eldred napisał/a:
Jeśli wielki dopuszcza się fałszerstwa, fałszerstwo staje się ok? Jestem naiwny, wiem, pytanie chyba retoryczne..
Uwazasz, ze Kapuscinski fałszował rzeczywistość?
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Eldred napisał/a:
Jeśli wielki dopuszcza się fałszerstwa, fałszerstwo staje się ok?


Jesli ukrywa to, wypiera sie - to absolutnie nie. A jesli robi to jawnie czy puszcza do odbiorcy oko?

Poza tym, gdzie jest granica miedzy koloryzacja, naciaganiem a falszerstwem?

[ Dodano: 2010-12-21, 09:42 ]
dzerry napisał/a:
fałszował rzeczywistość?


O, i jeszcze - czym jest rzeczywistosc?

:evilsmile: :evilsmile:



(hitler!)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach