eltomek  Dołączył: 20 Maj 2010
Czy to jeszcze fotografia?
Z góry uprzedzam, że nie jest moim celem wywołanie flame war, a tylko otwarta dyskusja o współczesnej "fotografii" z naciskiem na granicę, gdy z fotografii robi się rzemiosło fotoszopowe.

Jako amator w tej dziedzinie oprócz samodzielnych eksperymentów patrzę na zdjęcia innych. Gdy zaczynałem z fotografią analogową kilka lat temu sprawa była dla mnie prosta: przemyśleć kadr, wyymierzyć, zastanowić się nad pomiarem światła, dobrze wykardować i strzelić albo i nie. A potem pluć sobie w brodę, że mogło być lepiej :-) I oglądając zdjęcia znajomych, pochodzące prosto z laba człowiek miał pewne odniesienie.

Obserwując dzisiejsze trendy mam wrażenie, że takie praktyki odchodzą w niepamięć - może i dobrze, że istnieje wygodny i tani postprocessing na monitorze, może i nie warto poddawać się ideałom tylko iść z postępem i osiągnięciami.

Jednak to praktycznie uniemożliwia jakiekolwiek porównania moich prac ze zdjęciami innych, głównie w kontekście tego co jest osiągalne w zakresie wyżej wymienionych czynności, a tego gdzie wchodzi już zabawa w poprawianie rzeczywistości. I nie chodzi mi to u HDR, bo to jedna z dyscyplin deklarowanej cyfrowej obróbki, tylko zwykłe foty, które ja bym rzucił z "puszki" na ekran i surowo porównał z obrazkami z sieci, czy nawet tego forum. Nie zaprzeczam, że fotografowanie to sztuka, a sztuka wymaga różnych środków, również w metodach analogowych stosuje się różne techniki wpływające na kontrast, przebarwienia itd. Ale bądźmy przy tym szczerzy i jasno powiedzmy, że to nie jest "prosto z puszki" i że "takie foty robię kitem", tylko że "tu fotoszopą wykręciłem rozpiętość tonalną bo cienie zdominowałyby obraz, tu wykardowałem lekko bo mi z lewej jakiś koleś wszedł, no i trochę więcej nasycenia ponad horyzontem, bo tak ładniej niebo wychodzi".

W taki sposób szlag trafia cały warsztat, jak i moje próby dążenia do upatrzonego ideału :-) Bardzo chciałbym osiągać kiedyś dobre wyniki, porównywalne z innymi pracami deklarowanymi jako nierasowane, ale co mam sobie postawić jako cel skoro nie wiem czy mam dalej pracować nad techniką, czy też zbliżam się do maksimum tego, co można złapać na matrycę?

Przewrotnie proponuję konkurs RAW-challenge, ale polegający na tym, że oceniamy RAWy, a nie efekty postprocessingu.

Pozdrawiam!
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
eltomek napisał/a:
oceniamy RAWy

Robiąc zdjęcia analogiem oceniasz negatyw i porównujesz z innymi negatywami czy odbitkę po obróbce w ciemni?
 

Ex3  Dołączył: 27 Sie 2009
Jak chcesz dążyć do ideału (czym jest ideał?) to naucz się perfekcyjnie photoshopa, poznaj wszystkie techniki, sztuczki i tricki.
Potem kup średni/wielki format i ciemnię i staraj się osiągnąć ten sam efekt na slajdzie ;)
Albo zrób odwrotnie, najpierw slajd a potem photoshop :)
Edit:
A najlepiej na początek zdefiniuj czym dla Ciebie jest fotografia.
Czy to proces wytwarzania obrazu przy użyciu aparatu, czy może środek do przekazywania jakichś treści.
One way or another, efektem końcowym jest obraz i to na nim wypadało by się skupić.

 

eltomek  Dołączył: 20 Maj 2010
Zdano napisał/a:
eltomek napisał/a:
oceniamy RAWy

Robiąc zdjęcia analogiem oceniasz negatyw i porównujesz z innymi negatywami czy odbitkę po obróbce w ciemni?


Nie popadajmy w skrajności, proces wywoływania negatywów to przecież także zmienna, więc idąc tym tokiem rozumowania musielibyśmy porównywać surowy naświetlony materiał. Ale przecież wiadomo o co chodzi, weźmy bitmapę wyeksportowaną z RAWki.
 

Artiip  Dołączył: 22 Sty 2010
Jakby by Ci to wytłumaczyć, masz spojrzenie z fotografii kolorowej-analogowej, ze względu na bardzo wymagająca obróbkę chemiczną, nie dostępne są tam możliwości obecne dla fotografi czarno-białej, analogowej.
A tam tych możliwości po przez proste dobranie czasu dla pozytywu, dobranie wywoływacza i jego temperatury już sporo dawały, nie mówiąc już o możliwości przesłaniania części pozytywu podczas naświetlania, kadrowania i kilkunastu innych sztuczkach.
Jak widzisz w analogowej fotografii obraz z negatywu też nie był ostatecznym wyznacznikiem odbitki, tą można było zmienić.

Kolorową kliszę jak dasz do jakiegoś porządnego labu na odbitkę typu pro (gdzie parametry dobiera człowiek, a nie maszyna), to też będzie wyglądać inaczej od najtańszego labu w mieście.

Osobiście fotoszopować bardzo nie lubię, jednak podstawową obróbkę w wywoływarcę Raw dopuszczam.
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
eltomek napisał/a:
weźmy bitmapę wyeksportowaną z RAWki

W zależności od programu będziesz miał różny efekt, więc raczej musisz sam ingerować, anie zdawać się na to co wymyślił sobie programista.
eltomek napisał/a:
"tu fotoszopą wykręciłem rozpiętość tonalną bo cienie zdominowałyby obraz, tu wykardowałem lekko bo mi z lewej jakiś koleś wszedł, no i trochę więcej nasycenia ponad horyzontem, bo tak ładniej niebo wychodzi".

To wszystko o czym piszesz robiło się pod powiększalnikiem z tą różnicą, że na komputerze robi się to znacznie łatwiej.
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
Uprawiam fotografie tzw. uzytkową. I nie ukrywam, że bez PS nie dałbym rady.
Typowa sytuacja: na zdjecia przychodzi rodzina z 4 dzieci. Głowa rodziny już jest nieco posunięta w latach, ale chce wyglądac jak Klaudia Shiffer. Ma na sobie tonę fluidu, który kończy się na brodzie. Twarz jak po wakacjach na Teneryfie, skóra na szyi biała - jak to u Irlandek. I co mam zrobić? Photoshop - jak wiadomo - jest najwiekszym przyjacielem kobiety... Do tego owa matrona przyprowadza corke, taką 13 letnią, która ma akurat wysyp trądziku. I 14 latniego syna, ktory ma pryszcz na pryszczu. I siedmiolatka, ktory pol policzka ma podrapanego przez kota. I drugiego, z poobijanymi kolanami.
Mam dwie możliwości: obrobić tylko RAWa lub dodatkowo zmiękczyć skóre, pousuwać trądzik, zadrapania i dorobić opaleniznę na szyi. Jeśli tego nie zrobię - stracę klienta. Bo ona chce na zdjęciu być piękna. Że o jej dzieciach nie wsponę. Oszustwo? No może troche. Ale pecunia non olet...
Takie małe resume pytania @eltomka: PRAWDA albo PIĘKNO. Wybór należy do Ciebie. Ale na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedziec...
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Ex3 napisał/a:

A najlepiej na początek zdefiniuj czym dla Ciebie jest fotografia.
Czy to proces wytwarzania obrazu przy użyciu aparatu, czy może środek do przekazywania jakichś treści.


Z ust mi to wyjales.

Teraz nie pamietam czy gdzies to przeczytalem, czy uslyszalem w rozmowie z jednym ze znanych fotoreporterow, ale brzmialo to mniej wiecej tak: "mnie nie interesuje obrobka i idealny obraz, bo w tym wypadku zostalbym fineprinterem, mnie interesuje tresc"' i np. ja sie z tym w 100% identyfikuje. Ale rozumiem, ze dlakogos innego fotografia moze znaczyc cos calkiem innego, np. sliczne wymuskane HDR'y, albo glamourowate panny.

Osobiscie nie zastanawialbym sie, czy to jest czy nie jest fotografia, tylko robil co mi w duszy gra, albo czego klient oczekuje :mrgreen:
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
alekw napisał/a:

Osobiscie nie zastanawialbym sie, czy to jest czy nie jest fotografia, tylko robil co mi w duszy gra, albo czego klient oczekuje :mrgreen:

To bardzo celne stwierdzenie.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
Zobaczcie co Adams w ciemni wyprawiał ze swoimi zdjęciami. Są porównania obrazu prosto z negatywu i po obróbce ciemniowej, czyli te, które zazwyczaj znamy i pamiętamy:

http://www.youtube.com/watch?v=qZlovMptjyQ
 

eltomek  Dołączył: 20 Maj 2010
alekw napisał/a:

Osobiscie nie zastanawialbym sie, czy to jest czy nie jest fotografia, tylko robil co mi w duszy gra, albo czego klient oczekuje :mrgreen:


Zgadzam się z tym całkowicie, nie polemizuję z faktem, że fotografia jest sztuką przekazu czy też zaspokajania potrzeb klienta :-)
Ale muzyka też jest sztuką i prezentowana słuchaczom czyli ta docelowa forma też ma coś przekazać; z tym że utwór można od razu ładnie zagrać/zaśpiewać, albo zaśpiewać jaki Ricky czy Mandaryna i resztę zwalić na inżynierię dźwięku. Z tym, że nie nazywajmy tego wtedy śpiewaniem.
 

Ex3  Dołączył: 27 Sie 2009
Albo można zrobić jak u jazzmanów, zagrać po nutach (negatywie) albo improwizować na podstawie nut ;)
 

eltomek  Dołączył: 20 Maj 2010
Ex3 napisał/a:
Albo można zrobić jak u jazzmanów, zagrać po nutach (negatywie) albo improwizować na podstawie nut ;)


Nadal się zgadzam, z tym że improwizacja w przytoczonym przez Ciebie przykładzie to dynamika formy, nieprecyzyjnie określona treść całości lub części, jednak wykonana w taki sposób, aby dało się to odebrać. Poważne podejście do tego tematu nie polega na założeniu "poplumkamy sobie, zobaczymy co z tego wyjdzie, jak Janek będzie piszczał na saksofonie to się go wytnie i po sprawie".
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
eltomek, bliższe jest mi postrzeganie fotografii jako proces, który bynajmniej nie kończy się w momencie naciśnięcia spusty migawki.

I nie chodzi tu tylko o to, że dzieło nie kończy się w tej chwili, lecz dopiero po obróbce. Ale de facto nie kończy się nigdy, bowiem tworzy się na nowo przy każdej interakcji w odbiorcą, za pośrednictwem odbitki, bloga, wystawy czy puszki z zupą.

Dzieło to efekt wielu działań i zaangażowania. Owszem, można dołożyć starań by zaaranżować plan zdjęciowy, tak by nie było zbyt wiele do roboty. Ale nie uważam że taka fotografia jest "lepsza" i bardziej "autentyczna" od tej poddanej obróbce.

O granicach tej obróbki to oczywiście inna dyskusja. Ale jeśli miałbym wybrać: minimalna choćby obróbka czy jej brak, to wybieram to pierwsze.

Co nie znaczy, że nie robię zdjęć na nieobrabialnych slajdach czy nie zachwycam się ogromnymi polaroidami :-)
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
Moim zdaniem, błąd tkwi w założeniu. Istnieje bowiem wiele rodzajów fotografii i na jednych polach Photoshopowa ingerencja jest dopuszczalna, na innych niedopuszczalna, a na innych wręcz wskazana. Nie wyobrażam sobie ingerencji w fotografii lotniczej czy reportażowej (mówię o innej, szerszej ingerencji niż wywołanie RAWa), ale nie wyobrażam sobie braku ingerencji w fotografii reklamowej. W fotografii studyjnej - jeśli się uda bez ingerencji - to ok, ale z reguły trzeba to i owo poprawić.
Osobnym tematem jest zakres owej ingerencji. Czy tylko poprawiamy cerę w portrecie, czy też odchudzamy modelkę lub powiększamy jej biust? Rozjaśniamy cienie i przyciemniamy przepały, czy też robimy jej cały makeup? Te zabiegi przecież także występowały w fotografii 'ciemniowej'! Maski nie są wymysłem komputera - bo stosowano je także pod powiększalnikiem!
Moim zdaniem, ekran komputera - który zastąpił pracę w ciemni - jest naprawdę fantastycznym narzędziem. Ale granicę ingerencji w obraz każdy wyznacza sobie sam i sam określa (a przynajmniej powinien), czy to jeszcze fotografia, czy już grafika komputerowa.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
eltomek, poswieciles kupe czasu i rozpisales sie na temat, ktory w ogole na to nie zasluguje. To nie jest wcale rozmowa o wspolczesnej fotografii. To jest rozmowa o peryferiach rzemiosla, w penetracji ktorych pasjami lubuja sie fotoamatorzy. Pewnie ze dwa lata temu wytoczylbym dziala w obronie czystosci fotografii i napisal rownie dlugi elaborat tlumaczacy wyzszosc niemanipulacji nad manipulacja, ale dzisiaj juz rozumiem, ze to nie ma zadnego znaczenia. Czy proces jest naprawde tak istotny, by roztrzygac jego niuanse w kategorii problemu? Pojecie surowego zdjecia, to jakis fetysz swiata fotoamatorow - nie rozumiem go. Czy fotografie robi sie wg manifestu, tak jak filmy dogmy?

Fotoamatorzy spedzaja zdecydowanie za duzo czasu, mieląc wewnetrznie i zewnetrznie takie pseudoproblemy, oddalając się coraz bardziej od sedna fotografii. Najlepszym przykladem tego jest temat o Stephenie Shore, gdzies obok. Ciekawe skad to sie bierze? Amatorzy muzycy poswiecaja znacznie wiecej czasu na uwrazliwienie muzyczne i nie tocza odwiecznych sporow, czy sygnal gitary po przejsciu przez procesor cyfrowy to jeszcze dzwiek gitary, czy syntezatora.
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
Moim zdaniem w tym w wszystkim po prostu ważne jest, żeby starać się zawsze jak najlepiej
zrobić zdjęcie aparatem, a nie zdawać się tylko na obróbkę, traktować ją jako dodatek a nie
meritum.
Czyli pracować nad swoim warsztatem nie tylko w kwestii obróbki ale i poprawnego naświetlenia,
dobrania czasu, kadrowania, wykorzystania dostępnego światła, dobrania ogniskowej itd..

[ Dodano: 2011-04-15, 11:11 ]
dzerry napisał/a:
nie tocza odwiecznych sporow, czy sygnal gitary po przejsciu przez procesor cyfrowy to jeszcze dzwiek gitary, czy syntezatora
no odwiecznych to może nie ale jest wielu takich, którzy tylko lampę poważają, a tranzystorem (czy nie daj Boże cyfrą) gardzą jak silikonem w biuście ;-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Eldred, dobra, ale to na pewno nie przybiera takich rozmiarow jak odwieczny dylemat "surowego zdjecia".
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
Oczywiście, że nie :-)
Zwróć też uwagę jak to się rozkłada, co do obróbki to jest nagminne u romantycznie podchodzących do fotografii początkujących, a w muzyce to starzy wyjadacze najczęściej czczą lampę.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Eldred napisał/a:
co do obróbki to jest nagminne u romantycznie podchodzących do fotografii początkujących


W dużej mierze to jednak pochodna braków w warsztacie, braku pomysłu na to co zrobić ze zdjęciem, lenistwa oraz wyuczonych i zakorzenionych dróg postępowania ze zdjęciem (lab, jpg prosto z puszki).

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach