M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Fotopan HL/W.T.
Cytat
Fotopan HL, czyli w hołdzie moim nauczycielom



Kilka miesięcy temu omawiałem w tym miejscu obecne na naszym rynku filmy, papiery i odczynniki. Wszyscy czytelnicy „fine printera" wiedzą już, na jakich filmach fotografuję, jak je wywołuję i na jakich papierach robię większość odbitek. Jeden z czytelników zapytał mnie, dlaczego wśród opisywanych filmów brakuje tych o czutości ISO 400/27°? Dziś używam prawie wyłącznie filmów o czutości 100/21 °, a gdy potrzebuję wyższej — sięgam po Kodaka 1600 lub Deltę 3200. Nie czuję się więc upoważniony do pisania o „czterysetkach". Nie można jednak zapominać, że filmy te stanowią spory fragment rynku materiałów czarno-biatych — wielu fotografujących uważa je za produkty najbardziej uniwersalne. Ponieważ „Pozytyw" jest pismem szanującym swoich czytelników, postanowiłem przygotować przegląd filmów tej czułości. Test toczy się powoli. Robię zdjęcia, wywołuję filmy, porównuję odbitki. Ostatnio trochę zwolniłem — październik to początek roku akademickiego i muszę przygotować się do zajęć. Pewnego popołudnia, kiedy opracowywałem materiały o wywoływaniu filmów, wyciągnąłem spośród książek kopertę po papierze Fotonbrom, a w niej kilka starych odbitek. I wtedy przypomniałem sobie o moich początkach i o pierwszych materiałach. Zrozumiałem, dlaczego podświadomie bronię się przed używaniem filmów o czułości 400/27°... Kiedyś pewna „czterysetka" była moim podstawowym filmem. A zacząłem ją stosować dzięki książce, do której sięgam i dziś. Zanim więc zaczniemy omawiać dzisiejsze filmy o czułości 400/27°, pozwolę sobie napisać o swoich pierwszych krokach i oddać hołd moim nauczycielom. Zwłaszcza, że właśnie zaczyna się kolejny rok szkolny.
Dzisiejsza młodzież nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak trudno było fotografom w tym kraju jeszcze kilkanaście lat temu. Dziś wchodzimy do sklepu i mówimy: „poproszę 2 rolki tego filmu i 4 rolki tamtego". A wcześniej... W sklepach nie było nic — oprócz octu. Puste półki. I nagle dzwoni telefon, znajomy mówi: w Fotooptyce na Nowotki są filmy. Człowiek jechał i kupował to, co było. Wtedy nauczyłem się, że najlepszym miejscem do przechowywania filmów jest lodówka. A dokładniej — zamrażalnik. Głęboko zamrożone filmy wspaniale się przechowują. Ciągle mam doskonałe zdjęcia z przechowywanych w lodówce filmów, wywołanych 5-7 lat po dacie ich „przydatności do spożycia". Jeśli udało się trafić na film, jaki znaliśmy, wszystko byto OK. Kiedy kupiliśmy 100 rolek filmu, o którym nie mieliśmy pojęcia, zostawały dwie możliwości. Albo nauczyć się go naświetlać i wywoływać, albo znaleźć kogoś chętnego do wymiany. Życie towarzyskie kwitło — każdy wiedzia jakie filmy mają w lodówce jego koledzy.
Moją pierwszą ulubioną kombinacją film/wywoływacz był zestaw Foto 65/W4' charakteryzujący się wyjątkowo drobnym ziarnem i dużą ostrością. Potem koncentrat W47 nie znalazł się w którymś z planów pięcioletnich. A przejściow problemy z rublem transferowym doprowadziły do zniknięcia Foto 65. Zostałem praktycznie bez filmu i bez wywoływacza. I wtedy wpadła mi w ręce bardzo ciekawa książka: „O fotografowaniu" Andrzeja Mroczka.Możemy zobaczyć, że losy tej książki są również typowe dla wydaw- nictw PRL. Przyjęta do druku w 1984, wydrukowana została w 1987. Do dziś uważam, że to jedna z lepszych książek o fotografii. Pisząc o ówczesnym sprzęcie i materiałach autor stale podkreśla konieczność własnoręcznego sprawdzania obiektywów, światłomierzy, filmów i wywoływaczy. Część poświęcona opisom aparatów dziś wygląda nieco archaicznie, zaś reszta nie straciła nic ze swej aktualności. To od pana Mroczka nauczyłem się, że nawet najlepszy aparat fotograficzny nie zastąpi myślenia, notatek i ciekawości. Szczerze mówiąc, nigdy nie spotkałem Autora i nie widziałem jego zdjęć. Mogę jednak szczerze powiedzieć, że jest jednym z najważniejszych fotografików, których spotkałem na swej drodze.
Kiedy z rosnącym zaciekawieniem czytałem kolejne rozdziały, natknąłem się na zdjęcia zrobione na Fotopanie HL. Wcześniej film ten znałem jako grubo ziarnisty, nieostry i nietrzymający czutości. A tu coś zupełnie innego. Tylko że Autor zalecał, całkiem inny niż sugerowany przez producenta, wywoływacz oraz sposób ekspozycji. I potwierdził to, co wcześniej już przeczuwałem — że wywoływacze oraz czasy wywoływania zalecane przez Foton nie są najlepsze. A wywoływacz A49 był na naszym rynku, tylko że nikt nie zalecał go do wywoływania filmów wysokoczułych — bo negatywy będą bardzo miękkie. A Mroczek pisał na dodatek o tym, by stosować A49 rozcieńczony wodą w stosunku 1 +3. Postanowiłem spróbować. I już odbitki z pierwszego negatywu mnie zachwyciły. Piękne, ostre, miękkie negatywy o małym ziarnie. Tajemnicą jest temperatura — nigdy nawet nie przypuszczałem, że filmy czarno-białe można wywoływać w temperaturze 27°C. Po kilku dalszych próbach przekonałem się i do teorii pana Mroczka, i do filmu Fotopan HL. Kiedy już nauczyłem się wywoływać go tak, by praktycznie (pamiętajmy, że mówimy o latach 80.) nie było widać ziarna, spróbowałem drugiego sposobu — wywoływania z widocznym ziarnem. I proszę, mamy duże, równe, ostre ziarno. Fotopan HL był doskonałym filmem. Tajemnicą poliszynela jest to, że był to któryś z filmów Ilforda (HP3?), produkowany na licencji — tyle, że z racji naszej polskiej folii nie trzymał parametrów i firma nie zgodziła się na używanie swojej nazwy. Emulsja filmu jest zbudowana z dwóch warstw: pierwsza, niskoczuła odpowiada za kontrast odwzorowania. Druga — o czułości nominalnej, odpowiada za szeroką skalę półtonów i najjaśniejsze światła. Dzięki takiej budowie film okazał się bardzo wrażliwy na warunki naświetlania i obróbki. Na kilka lat został moim ulubionym. Anglicy mają słowo „flexible", określające możliwość dostosowania danego przedmiotu do konkretnych potrzeb. I HL-ka była właśnie takim filmem. Używali go reporterzy, fotograficy, artyści i portreciści. I każdy znajdował w nim wszystko, czego potrzebował. Prezentowane tu zdjęcia (brak zdjęć) mają kilkanaście lat. Kiedy na nie patrzę, wcale nie dziwi mnie nieustająca popularność Tri-X. Kiedy już ktoś przyzwyczai się do określonej emulsji, trudno przestawić się na coś nowego tylko dlatego, że stary produkt zniknął z rynku. A taki los spotkał HL-kę. Któregoś dnia Foton po prostu przestał ją produkować.
Dzisiejszy artykuł nie jest artykułem edukacyjnym sensu stricto. Chciałem nim tylko podkreślić znaczenie własnego doświadczenia (opartego jednak na rozsądnych wskazówkach starszych) oraz przypomnieć wszystkim młodym twórcom, że fotografia nie zaczęła się dzisiaj.
Wojtek Tkaczyński/pozytyw nr 10 (51)/październik 2003
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Zrobilem moze jedna rolke HL'ki w zyciu, bo tylko raz go widzialem w sklepie, w dodatku byl 3 razy drozszy niz foto65 :-)
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
Używaliśmy tylko i wyłącznie Fotopanu HL - i to w dodatku w ogromnych ilościach. Był to doskonały film, robiony na licencji Ilforda. Naświetlaliśmy go jak 30 DIN (czyli 800 ASA - teraz ISO) i wywoływaliśmy go dłużej. Efektem było oczywiście ziarno, ale ziarno było piękne, duże i regularne, w przeciwieństwie do ziarna z każdego innego wówczas dostępnego na rynku filmu, które było brzydkie i nieregularne.
W naszym przypadku ziarno nie mialo znaczenia, powiększło się z reguły na format 13x18, a gazetowy raster i tak je przykrywał. Jako ciekawostkę dodam, że filmy suszyliśmy... suszarkami do włosów, a odbitki płukalismy kilka minut... we wrzątku. Gazety miały ściśle określoną godzinę zamknięcia numeru i aby zdjęcie mogło się ukazać następnego dnia, musiało być oddane do tej godziny. Zawsze więc brakowało nam czasu...
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
HL-ki używałem notorycznie na koncertach naświetlanej jak u vito157, na 30 DIN a czasami nawet na 33. Potem, o zgrozo, Rodinal, bo nic innego nie było. A powiększenia nie tylko 30x40 ale i większe wychodziły akceptowalnie.
Przynajmniej wtedy akceptowalnie :-)
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
fotonyf napisał/a:
Potem, o zgrozo, Rodinal, bo nic innego nie było.


Co chcesz od rodinalu? :evil: ;-)
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
Wtedy nic nie chciałem.
Dziś szukałbym coś lepszego. co lubi(ła) ta emulsja.
Wtedy w Rodinalu wywoływałem niemal wszystko.
Niemal, bo zdarzało się sporadycznie kupić A-49.
Potem jeszcze był słynny wywoływacz duchów: UNIMAL.
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
Jeszcze bywał Hydrofen.
 

vito157  Dołączył: 28 Maj 2008
Dada napisał/a:
Jeszcze bywał Hydrofen.

I ten był akurat całkiem przyzwoity. To właśnie w nim wołałem HL...
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Na HL-ce robiłem pracę dyplomową....
 

Yeti  Dołączył: 04 Lip 2007
radekone napisał/a:
Co chcesz od rodinalu?

Ma rację, Rodinal był dla HL najgorszym wywoływaczem, a Hydrofen akurat najlepszym z tanich, w dodatku bez łaski naświetlało się jak 30 Din.
Niestety najgorszą cechą HL była niestabilność produkcji, bywały serie niemal takie jak Tri-X, ale też takie że nie nadawały się prawie do niczego. Ale filmy były w sklepach, były w puszkach 17 m, robiło się składkę i kupowało na próbę jakąś serię, a później jak była dobra to po całym mieście wykupywało się ją w całości :-)
Z czasem jednak tych gorszych serii było coraz więcej, widocznie Foton postanowił wykonywać plan w 110%.
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
Dada napisał/a:
Jeszcze bywał Hydrofen.
Fakt, czasami udawało się mi go dostać. Jeździłem do Warszawy 160 km, przeglądałem tam wszystkie znane mi Foto-Optyki i czasami, oprócz utrwalacza przywoziłem jakąś paczuszkę.
Ale Rodinal był wieczny :-)
Ćwiarteczka wystarczała na mnóstwo filmów, miała moc! :-)
 
cezex  Dołączył: 01 Cze 2009
Uwielbiałem ten film... lata „osiemdziesiąte”, kolejki w sklepach foto, telefony od zajomych, gdzie „rzucili”, w tych sklepach wtedy bez kolejek były tylko wałki gumowe do odsączania na chromowanych płytach suszarek i kuwety... może jeszcze Fotomal...
Stosowałem kombinację HL@30 (ew. 33DIN)+Hydrofen (jeżeli nie było to składałem na wadze laboratoryjnej) albo Microphen (Hydrofen tak się ma do Microphenu jak HL do HP4 czyli udoskonalonego HP3). Bywało, że udało się zdobyć rolkę 17m, wtedy można było się lepiej dostroić.
Jeśli chodzi o Atomal (A49) i Rodinal (R09), to podziękowałem tym szwabskim wynalazkom bardzo wcześnie, nie znajdując żadnych zalet w/w. w połączeniu z żadnym ówcześnie dostępnym filmem, nawet z NP (przy okazji: świetnie barwiące na fioletowo odczynniki). Nawet D-76 jest lepszy w moim mniemaniu. Nie mówiąc o cudownym miękkim D-23.
Ale niewaga. Podsumowując: HL to był świetny film w tamtych warunkach w tamtych czasach. Tony fotek. Teraz je skanuję w wolnych chwilach, jest tego sporo.
PZDR
Cez
 

fotonyf  Dołączył: 24 Kwi 2006
cezex napisał/a:
Rodinal (R09), to podziękowałem tym szwabskim wynalazkom bardzo wcześnie, nie znajdując żadnych zalet
Dla mnie miał jedną i niepodważalną - miałem go! :mrgreen:
 
cezex  Dołączył: 01 Cze 2009
fotonyf napisał/a:
cezex napisał/a:
Rodinal (R09), to podziękowałem tym szwabskim wynalazkom bardzo wcześnie, nie znajdując żadnych zalet
Dla mnie miał jedną i niepodważalną - miałem go! :mrgreen:


Kupiłem raz flaszkę 1L i po kilku testach odstawiłem, nie uzależniając się, oddałem bardziaj potrzebującemu... :-)
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
Masowo zużywałem HL-ki moczone w A.49, tak mniej więcej do 1994, a parę lat poźniej już nigdzie nie można było ich dostać. Oczywiście zainspirowany 'O fotografowaniu' większość HL-ek naświetlałem na ISO 1600. Jakby nie patrzeć, na tym filmie nauczyłem się bardzo wiele o fotografii.
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
Miłe wspomnienia. Dla mnie może raczej z entuzjazmu tamtych czasów. Też strzeliłem dziesiątki HL-ek wołanych w orwowskim R-09. Na potrzeby fotografii pamiątkowej to wystarczało.
A jeśli już mowa o panu Tkaczyńskim to tutaj ciekawy artykuł:
http://foto.pszoniak.net/...r_w_foto_wt.pdf
i dlaczego czarno-biały film nie umrze za szybko
 

szajba  Dołączył: 15 Sty 2008
Witajcie po dłuższej przerwie!
Odwiedzając ostatnio mojego Profesora z czasów Politechniki otrzymałem cały karton takich filmów. Każdy z nich oznaczony jest datą 11/96. Przez cały czas były przechowywane w chłodnym miejscu więc istnieje szansa, że coś z tego wyjdzie ;-) Filmy załadowałem do Zenita i Pentaxa P30. O ile z tym pierwszym nie mam problemów to przy P30 lekko głupieje podczas ustawiania czasów (brak kodu DX).
Czy mylę się mnożąc czas z wizjera razy 4? (w przypadku braku kodu DX aparat przyjmuje wartość ISO równą 100).

Polećcie proszę chemię do tego typu filmu, mając taki zapas materiałów nabrałem chęci do wołania :-)

 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
bardzo przyjemny film - ehhh
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Podobno parametry obróbki jak dla Ilforda HP-5.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
plwk, raczej jak dla HP4 z tego co pamiętam. Pzdr.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach