jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Np. taki Michu. Niewielu jest na forum użytkowników, którzy w równym co on stopniu nie potrzebowaliby rad na temat wrzucanych zdjęć.

A on jednak prezentuje je, a ja jestem mu za to wdzięczny, bo oglądanie ich wiele daje, i sam uczę się i odpowiednio nastrajam oglądając je.

Weźmy Kloda. Nie musi umieszczać tu zdjęć. Warsztat ma, odbiorców komercyjnych swoich prac też. Jednak robi to, dzięki czemu dyskutuje się na naszym forum o tych fotografiach i o fotografowaniu w ogóle.

A Fafniak? Nosz powiedzcie, że nie inspiruje? A że jeszcze pyta ludzi o zdanie? Na pewno jest pewien swojej fotografii, ale nie ma w dupie zdania ludzi, którzy mają jakieś skojarzenia czy myśli.
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
Kosmo, ale wazny jest dobor audytorium. Wystapil by Waglewski na festiwalu disco-polo i pewnie by zostal wygwizdany. Czy to by znaczylo, ze zle gra?
 

Kosmo  Dołączył: 11 Mar 2008
Sebastian napisał/a:
Kosmo, ale wazny jest dobor audytorium. Wystapil by Waglewski na festiwalu disco-polo i pewnie by zostal wygwizdany. Czy to by znaczylo, ze zle gra?

zgadzam się, też bym swoich fot nie powiesił w toalecie dworcowej... :-)
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Kosmo napisał/a:
Poza tym takie egocentryczne podejście może zaprowadzić na manowce samouwielbienia: "robię zarąbiste foty, a Ci co ich nie doceniają, niech idą na grzyby..." :-)


To nie jest samouwielbienie. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo krytyczny jestem w stosunku do swoich zdjęć i jak olbrzymi procent z nich nie został i nie zostanie nigdy zobaczony przez nikogo poza mną...

Tu chodzi o weryfikację. To ja 'oceniam' ich przydatność do spożycia, a nie jakiś wyimaginowany ogół. Tenże jest tylko odbiorcą wiadomości i albo ją złapie, albo nie. Nie jest jednak weryfikatorem wartości mojej pracy (chyba, że jest to praca komercyjna, w stosunku do której całe to gadanie i tak jest kupę warte).
 
tomek_j  Dołączył: 04 Lis 2010
Sebastian napisał/a:

Teraz wyglada to tak: jedzie Kowalski na wakacje, robi po 100 zdjec dziennie, wraca z 1500 zdjeciami na karcie, zgra je na kompa, na przejrzenie od razu bo "nie ma czasu", mowi sobie "pozniej zobacze i wybiore te lepsze", nie robi tego nigdy. Dwa lata pozniej pada mu dysk albo kradna mu laptopa i tyle, koniec. Zostaje miniaturka wrzucone na n-k albo fejsika. Odbitek nie ma, nie ma albumu.
Ilu masz znajomych, ktorzy po wakacjach robia odbitki a ilu takich, ktorzy swoje zdjecia maja tylko na komputerze?
Za 10-20 lat bedzie wiecej zdjec z konca XX niz z poczatku XXI wieku.


Kazdemu wolno robic co zechce ze swoimi zdjeciami, ale je nie o tym. Chodzi mi głównie o to,ze masowośc pstrykania nie ma zadnego wpływu na to jaka jest ta właściwa fotografia. Własciwa to znaczy taka na której komuś zalezy. A zależy profesjonalistom, ambitnym amatorom i moze jeszcze komuś. Bo jakby nie zależało to na przykład kto genrowałby olbrzymi ruch na forach foto - przytoczony juz pan Józek?

BTW posiadanie zdjęcia " komputerze" nie oznacza ze znikną. Coś raz wrzuconego "do netu" pozostaje tam na zawsze. :evilsmile:
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
jorge.martinez, świetnie to opisał geniusz standupu George Carlin w jednym z ostatnich wywiadów przed śmiercią, od 2:28
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Cytat
Kosmo, ale wazny jest dobor audytorium. Wystapil by Waglewski na festiwalu disco-polo i pewnie by zostal wygwizdany. Czy to by znaczylo, ze zle gra?


Ale przyjedzie drugi raz w to samo miejsce i ludzie będą mądrzejsi o to kim jest Waglewski. Część posłucha jego muzyki gdzieś tam, inni powiedzą o tym znajomym, przybędzie nowych ludzi. Gwizdy będą słabsze. Aż zanikną.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
jorge.martinez napisał/a:
A Fafniak? Nosz powiedzcie, że nie inspiruje?


Ciekawe, ilu jest takich, których nie inspiruje (nic nie mam do Fafniaka, zaznaczam, dobry rzemieślnik z niego i każdy robi co chce, peace)...

Nie ukrywam, że mnie nie inspirują prace piszących na tym forum. Albo czynią to niezwykle rzadko. Ale to nie przeszkadza mi tu zaglądać, licząc na kopalnię linków i ciekawe - choćby jak ta - dyskusje.

Uczę się z nich, a nie ze zdjęć. Uczę się, próbując zrozumieć.

Fotografia to moje narzędzie, to mój język, ale pożywkę do przemyśleń daje mi co innego.
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
jorge.martinez, my sie tu mniej lub bardziej znamy, wiemy kto co potrafi, kto co umie, komu sie co podoba. Inaczej chyba potraktujesz ocene i wypowiedz Micha czy Fafniaka niz ziutka2000 (mam nadzieje, ze nie istnieje taki nick :) ), ktory to sie np. wczoraj zalogowal na forum.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Sebastian napisał/a:
nie przywiazywalbym zupelnie wagi do oceny pracy przez czesto przypadkowe osoby je ogladajace

Michał Ogórek w jednym ze swych felietonów napisał o pewnym polityku: jeśli wszyscy mówią ci, że coś jest z tobą nie tak to idź i się zastanów. Dlatego czasem warto coś pokazać dla dobra swojego i przyszłych oglądających. Fotografia nie istnieje bez widza.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
wojtekk, chodzi o to, że fotografia to nie linki, dyskusje, napinki, sprzęt i parasolki. To zdjęcia.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
jorge.martinez napisał/a:
wojtekk, chodzi o to, że fotografia to nie linki, dyskusje, napinki, sprzęt i parasolki. To zdjęcia.


Tak. Ale zdjęcie to tylko kulminacja, efekt procesu. O tym się często zapomina, sprowadzając zdjęcie i całą Fotografię do rangi przedmiotu, a nie aktywności intelektualnej.
 

Kosmo  Dołączył: 11 Mar 2008
wojtekk napisał/a:
Tu chodzi o weryfikację. To ja 'oceniam' ich przydatność do spożycia, a nie jakiś wyimaginowany ogół. Tenże jest tylko odbiorcą wiadomości i albo ją złapie, albo nie. Nie jest jednak weryfikatorem wartości mojej pracy (chyba, że jest to praca komercyjna, w stosunku do której całe to gadanie i tak jest kupę warte).

z tym się zgadzam, to fotograf odpowiada za ostateczny kształt tego, co i jak pokazuje...

jednak chyba potem pozostaje przestrzeń na odbiorcę.. :-)
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Kosmo napisał/a:
jednak chyba potem pozostaje przestrzeń na odbiorcę.. :-)


Ta przestrzeń tworzy się sama, wypełnia się też sama. Odbiorcy sami sobie przesieją i zweryfikują to, co chcą i jak chcą. To jest piękne, bo w momencie, kiedy człowiek przestanie się przejmować tym, co ktoś powie, może wreszcie poczuć się wolny i sfotografować temat tak, jak sam czuje - a odbiorca znajdzie się sam (zakładając oczywiście ekspozycję w odpowiednim miejscu/przestrzeni/środowisku, którym forum z rzadka bywa ;)
 

Kosmo  Dołączył: 11 Mar 2008
Swoją drogą, cieszę się, że jest taka dyskusja. Niezależnie od rezultatu, bo i tak nikt nikogo nie przekona, ale sobie przynajmniej w głowie poukładamy pisząc... :-)
Bo to najważniejsza część fotografii, jak mawiał ś.p. Stanisław Woś

[ Dodano: 2011-09-12, 15:41 ]
wojtekk napisał/a:
Kosmo napisał/a:
jednak chyba potem pozostaje przestrzeń na odbiorcę.. :-)


Ta przestrzeń tworzy się sama, wypełnia się też sama. Odbiorcy sami sobie przesieją i zweryfikują to, co chcą i jak chcą. To jest piękne, bo w momencie, kiedy człowiek przestanie się przejmować tym, co ktoś powie, może wreszcie poczuć się wolny i sfotografować temat tak, jak sam czuje - a odbiorca znajdzie się sam (zakładając oczywiście ekspozycję w odpowiednim miejscu/przestrzeni/środowisku, którym forum z rzadka bywa ;)

kupuję to.. :-)
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Eldred napisał/a:
analog uczy, niejako przymusza do myslenia, cyfra nie.


Pamietam, parenascie lat temu, mialem analogowa lustrzanke Minolty, przed wakacjami kupowalem 10 filmow w supermarkecie, potem kompletnie nie myslalem robiac zdjecia, byly to typowe wakacyjne pstryki z moja dziewczyna na srodku i zabytkiem w tyle. Gdybym je robil cyfra nie byloby zadnej roznicy, poza faktem, ze te z analoga mam w postaci odbitek 10x15 pochowane gdzies w albumie. Moze jedyna roznica jest taka, ze przelkniecie 360 gniotow na papierze jest latwiejsze niz 3000 na kompie.

IMHO podstawowy warunek, to ze ktos musi chciec robic lepsze i bardziej swiadome zdjecia, sprzet nie ma nic do rzeczy.
 

Kosmo  Dołączył: 11 Mar 2008
alekw napisał/a:
to ze ktos musi chciec robic lepsze i bardziej swiadome zdjecia, sprzet nie ma nic do rzeczy.

najpierw musi ktoś chcieć, zgoda
ale potem jest dobór sprzętu, który pomaga - łatwiej osiągnąć rezultat
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
alekw napisał/a:
[...] Moze jedyna roznica jest taka, ze przelkniecie 360 gniotow na papierze jest latwiejsze niz 3000 na kompie.

IMHO podstawowy warunek, to ze ktos musi chciec robic lepsze i bardziej swiadome zdjecia, sprzet nie ma nic do rzeczy.


Zgadza sie z tym zatrzezeniem, ze tych na kompie za kilkanascie lat nie bedzie wcale.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Kosmo napisał/a:

ale potem jest dobór sprzętu, który pomaga - łatwiej osiągnąć rezultat


ale to jest IMHO kwestia drugorzedna

[ Dodano: 2011-09-12, 16:01 ]
Sebastian napisał/a:

Zgadza sie z tym zatrzezeniem, ze tych na kompie za kilkanascie lat nie bedzie wcale.


i o tym mowi Rolke
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Trochę OT od cyfry, ale spodobało mi się to co wojtekk napisał, więc się odniosę.
wojtekk napisał/a:
odkąd przestałem wrzucać zdjęcia na fora internetowe, robię je mądrzej i lepiej (według poprzeczki ustawionej samemu sobie).
wojtekk napisał/a:
Ale zniknął niezwykle irytujący element słuchania o tym, jak to ktoś wie lepiej niż ja o tym, co chciałem na zdjęciu uwiecznić :)
Masz rację, ale to dotyczy osób, które już wiedzą co chcą zrobić, czego od siebie oczekują i w jaką stronę obecnie* (!) podążają.

(*) obecnie - ewolucja może czasem prowadzić do rewolucji w myśleniu i postrzeganiu - to, jak patrzę teraz może się znacznie różnić od spojrzenia sprzed roku oraz od tego, jak popatrzę na świat za rok.

Teraz konkretnie. Ja nie lubię stylu w fotografii, który z kolei Ty sobie cenisz. Obaj mamy "jakieś" fotograficzne doświadczenie, więc podskórnie będziemy się doszukiwać tego fascynującego elementu w nurcie, który na pierwszy rzut oka nam nie odpowiada (przynajmniej ja tak robię). Ale jeśli ktoś ma inne podejście, mniejsze/większe/nijakie doświadczenie i ogólną percepcję wyłącznie książkowo-akademicką wytknie przysłowiowy krzywy horyzont. I dlatego ja również nie pokazuję zdjęć w necie, bo nie zależy mi na opinii percepcjonistów z okiem ustawionym pod innym kątem. Zdjęciem chcę zadowolić samego siebie, czyli zapisać to, co zobaczyły oczy, zniekształciło medium transmisyjne na odcinku oczy-mózg i zapisała z błędami komórka pamięci.

W momencie, gdy fotograf świadomie zaczyna patrzeć i obserwować to on wie najlepiej co i dlaczego chciał pokazać i czy mu to wyszło, czy nie.
Jak nie wyszło, a pokazuje - nie pojął selekcji.
Jak wyszło i pokazuje - miał potrzebę podzielenia się albo łudzi się, że ktoś również spojrzy na to identycznie (niewykonalne, każdy patrzy inaczej - podobnie nie znaczy identycznie)
Jak wyszło i nie pokazuje - zaspokoił siebie, oklaski słyszy od siebie, bo się spełnił.

Dlatego fotografia jest piękna, bo jest sztuką subiektywną. Przy czym trzeba wiedzieć, po co się migawkę wyzwala, nawet jak ktoś robi 200 zdjęć dziennie.

[ Dodano: 2011-09-12, 16:03 ]
A teraz sobie zaprzeczę:
alekw napisał/a:
przelkniecie 360 gniotow na papierze jest latwiejsze niz 3000 na kompie.
Ale przełknięcie gniotów w galeriach jest awykonalne. Kuratorzy - do roboty :evilsmile:

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach