triger  Dołączył: 23 Lut 2009
Postcards From America
Ciekawa (mz.) i trochę romantyczna inicjatywa 5 fotografów z agencji Magnum
(Paolo Pellegrin, Jim Goldberg, Susan Meiselas, Alec Soth, Mikhael Subotzky) i pisarza Ginger'a Strand'a.

W skrócie i w wolnym tłumaczeniu ze strony: http://postcards.magnumphotos.com/

W maju 2011 roku, piątka fotografów wraz z dziennikarzem wybrała się w podróż kamperem z Austin w Teksasie.
Po dwóch tygodniach i przejechaniu 1750 mil dotarli do Oakland w Kalifornii.

Zapisem tej trasy jest album ze zdjęciami i tekstami (500 sztuk, dostępne na powyższej stronie).

Prowadzony był również blog: http://postcardsfromamerica.tumblr.com , na którym można zobaczyć kupę dobrych i ciekawych zdjęć z tej ekspedycji. Miks dokumentu/landszaftów/portretów i socjologii.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Ad Aleca Sotha, to jestem zauroczony:

http://alecsoth.com/photo...he-mississippi/
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
alekw napisał/a:
Ad Aleca Sotha, to jestem zauroczony:

http://alecsoth.com/photo...he-mississippi/

...jest taki... dekadencki.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Trafne określenie

http://vimeo.com/23007373
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Ad Aleca Sotha, to jestem zauroczony


Ale nie Tomasz Tomaszewski:

Cytat
O czym warto jeszcze dzisiaj pisać?
Życzyłbym sobie, żeby ktoś napisał na przykład o tym, co się dzieje w obecnej fotografii. Przyjrzał bliżej temu, jaki jej rodzaj jest promowany na świecie. Podczas ostatniego pobytu w Nowym Jorku pytałem ludzi, którzy są odpowiedzialni za nagrody typu Lucia Award, E.Smith Award, dlaczego promują fotografie, na których generalnie nic się nie dzieje. Ów nurt nazywam osobiście nowym realizmem. Fotograf staje w jakimś miejscu, podnosi aparat do oka, wykonuje zdjęcie tego, co przed sekundą zobaczył, bez żadnej krytycznej refleksji. Powstają zdjęcia, które przeczą wszelkim dotychczasowym kanonom czy wartościom, jakie przez lata pielęgnowali zawodowi fotografowie. Zdjęcia o których mówię, nie mają kompozycji, nie mają żadnego momentu, właściwie dokumentują chaos a nie porządek, którym fotografia jeszcze do niedawna się zajmowała. Nie mają ani koloru, ani barwy, ani światła, nie są rozegrane na zapisie niezwykłego kontrastu, nie wykorzystują głębi ostrości, czy języka ciała, gestu człowieka. Po prostu nie mają nic. I ten rodzaj dokumentu uzyskuje w tej chwili niezwykłą rangę. Tego typu zdjęcia zdobywają bardzo liczące się nagrody. Ja tego nie rozumiem. Pokornie się temu przyglądam, ale po prostu nie rozumiem.

Padła odpowiedź na Pana pytanie "dlaczego"?
Poniekąd tak. Młode pokolenie odczuwa wielką niechęć do fotografowania w sposób tradycyjny. Ci ludzie chcą czegoś kompletnie innego. Mnie ten pomysł generalnie się podoba. Wszelki postęp bierze się właśnie z negacji. Jestem cały za tym, żeby negować niemal wszystko, ale nie może być to negacja mechaniczna, za którą nic nie podąża. Jeśli pani coś neguje, to ja oczekuję, że zaoferuje mi pani jakąś inną jakość, nową wartość. Poza negowaniem nie czuję, żeby za tym podążało cokolwiek nowego czy mądrego. By to nadal była próba prawdziwego wyrażenia siebie. Może my żyjemy w takim momencie przejściowym, w którym ludzie szukają nowych środków wyrazu i jeszcze niczego interesującego, intrygującego po prostu nie znaleźli. Być może to jest ten problem. Osobiście nie odczuwam, by oferowano coś naprawdę głębokiego, innego, prowokującego czy po prostu ciekawego.
Powraca również myśl, którą osobiście uważam za bardzo niebezpieczną. Uważa się czasem, że na świecie sfotografowano już tak wiele rzeczy, że właściwie nie ma co się przejmować tym, jak dane zdjęcie zostanie wykonane, w jakich okolicznościach, z udziałem fotografa czy też bez niego, chodzi jedynie o to, by wyglądało inaczej niż wszystkie do tej pory. Moim zdaniem musi mieć pani jednak coś do powiedzenia, żeby zrobić dobrą fotografię. To nie może polegać tylko na tym, że pani niechlujnie podniesie aparat do oka i w dowolnym momencie naciśnie spust migawki.
Są fotografowie, którzy poruszają serca i emocje, oraz tacy, którzy kierują swoje fotografie bardziej do intelektu i umysłu. Myślę, że te dwa porządki muszą występować jednocześnie. Co więcej, wspierać się, tak żeby zdjęcie reprezentowało pewną harmonię, było przygodą zarówno dla intelektu jak i dla oka. Jeśli znajduję zdjęcie, które jest realizacją tej myśli, oko jak i umysł są zadowolone. Jeśli jest to tylko próba zaadresowana do jednej z tych sfer, satysfakcja jest już dużo mniejsza.

Który z autorów Pana zdaniem reprezentuje ową tendencje nowego realizmu?
Alec Soth jest w tej chwili gwiazdą w Magnum. To niezwykle inteligentny człowiek, głęboki humanista. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pokazywał natomiast zdjęcia, które nie zapadły w moim sercu w ogóle. Nie byłbym w stanie opowiedzieć pani nawet o jednym z nich. Nie działają na mnie w żaden sposób. Może poza wywołaniem zdziwienia, dlaczego mam na nie patrzeć. Moim zdaniem niewiele w nich z tego, co uważałem do tej pory za istotę obrazu czy języka fotograficznego. Patrzę na te zdjęcia i nie dostrzegam nawet próby uwiedzenia pustą formą. Daleko jej do estetyki, która intryguje moje oko. Ale jak mówiłem, być może ja tego po prostu nie rozumiem.
http://www.fotopolis.pl/index.php?g=34
6
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Bo myślę, że dla wielu reportażystów takie spojrzenie jest nie do przyjęcia.
"Sleeping by the Mississippi" to jak powieść, zaczynająca się u źródeł rzeki a kończąca w jej delcie, poruszająca nie tylko kwestie sytuacji materialnej, ale również religii, rasy, relacji międzyludzkich. Z jednej strony dokument, z drugiej bardzo symboliczny i często bez podpowiedzi krytyka czy samego autora niezrozumiały. To nie jest szybka i łatwa narracja reportażu.
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Bodaj bracia strugaccy ukuli termin "przenicowanie rzeczywistości" (może coś poplątałem..) i to właściwie dzieje się aktualnie.
Z jednej strony mamy pewien sposób opowiadania gdzie także forma jest przekazem - nazwijmy ją tradycyjną. Z drugiej mamy uproszczone do podstaw technicznych obrazy gdzie forma nie gra żadnej roli.
I co się dzieje - zaczyna nam się wmawiać ze w tym tkwi głębszy przekaz - nie tak prosty jak dotychczasowe.
Przypomina mi to scenkę z reklamy skody ;) gdzie parka wyglądająca na intelektualistów ogląda z zachwytem wieszak z ubraniami na wystawie sztuki współczesnej ;)
Stała się według mnie dziwna przemiana - osoby grające w serialach nazywa się aktorami i celebrytami. Powstają tekie jakieś dziwne gwiazdki i gwiazdeczki. Plama czarna na dywanie w galerii może opowiadać o rozterkach matki szukającej pracy a pstryki urastają do rangi powieści znacznie bardziej subtelnej niz tradycyjny prostacki reportaż.
Wolę zostać prostakiem

(i żeby nie było - na szczęście mam okazję do oglądania części sztuki współczesnej i jest sporo prac które nie zaliczają się do "wieszaków" ;) )

Nie neguję formalnego założenia prostoty - tylko ze nie każdy projekt tego typu z samej zasady musi urastać do rangi dzieła
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Parę dni temu mówiłem do jednego z forumowiczów, że jakakolwiek dyskusja o współczesnej fotografii kończy się zawsze tak samo: przekonywaniu, że tak, to jest sztuka i ma wartość oraz, że takie zdjęcia pozornie proste, jest zdecydowanie trudniej zrobić niż gołe baby cudacznie oświetlone.
 

TM_Mich  Dołączył: 08 Wrz 2009
alekw napisał/a:
Bo myślę, że dla wielu reportażystów takie spojrzenie jest nie do przyjęcia.
"Sleeping by the Mississippi" to jak powieść, zaczynająca się u źródeł rzeki a kończąca w jej delcie, poruszająca nie tylko kwestie sytuacji materialnej, ale również religii, rasy, relacji międzyludzkich. Z jednej strony dokument, z drugiej bardzo symboliczny i często bez podpowiedzi krytyka czy samego autora niezrozumiały. To nie jest szybka i łatwa narracja reportażu.


Chętnie bym obejrzał taki fotoreportaż pod tytułem „Sleeping by the Vistula river”. Myślę, że płynąc od źródeł do delty Wisły i fotografując ciekawostki po drodze (ciekawe miejsca, ludzi, obiekty kultu i brzydoty, pokazując życie codzienne mieszkańców rożnych regionów kraju byłby o wiele ciekawszy niż ten o Mississippi.
Ale to takie marzenie.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
http://www.mikolajnowacki.com/

i material River Odra

niezły, ale różnica spora
 

TM_Mich  Dołączył: 08 Wrz 2009
Dzięki. Już patrzę.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Tomaszewski faktycznie nic nie rozumie. Skoro jednak nie rozumie, to po co wystepuje ex cathedra i ukuwa swoje nazwy na nurt, ktory juz dawno jest opisany, udokumentowany i konsekwentnie rozwija sie od poczatku lat 70tych. Fotografie Sotha mozna odbierac na wielu plaszczyznach. Mozna w nia wejsc jak w strumien swiadomosci, czytac ja jak poezje, w oderwaniu od kontekstu spolecznego, historycznego czy geograficznego. Wystarczy jednak miec naprawde srednie pojecie o miejscu, jego historii, kulturze, by czytac te cykle jak reportaz literacki. Trzeba sie tylko troche wysilic. Naprawde nie wiem jak mozna w odniesieniu do tak subtelnej i wyrafinowanej fotografii znizac sie do poziomu dyskusji o glebi ostrosci, kontrascie i barwie. Zarzuty o pstryki, brak kompozycji sa po prostu kuriozalne.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
W Polsce w tej chwili Sputnikowi chyba najbliżej do tego typu fotografii
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alekw napisał/a:
W Polsce w tej chwili Sputnikowi chyba najbliżej do tego typu fotografii
Tak, takze na poziomie wydawniczym. Ich ksiazki swietnie sie oglada, nawet jesli nie kupujemy do konca samej fotografii.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Problem w tym że o ile część tych fot jest ciekawa i faktycznie czytelna to jest także całkiem sporo projektów które nie są w stanie być na podobnej półce a nei znacznie niżej. A mam wrażenie ze ponieważ zaliczają się do "nurtu" - automatycznie nabierają wartości.

Mam wrażenie że uczestniczenie w niektórych wątkach jest niebezpieczne - tym bardziej gdy powie się wprost że się nie podoba :-P
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Tak jak wszędzie są dobre prace i złe, to truizm.

Jasne, że może się nie podobać, ale to ty powiedziałeś 'pstryki', a my z Dzerrym nigdy nie powiedzieliśmy 'prostacki fotoreportaż'. Bo nie w tym rzecz, a jedynie w tym, że do próby pokazania pewnych zjawisk fotoreportaż zwyczajnie się nie nadaje.

[ Dodano: 2012-05-24, 20:13 ]
Między "Sleeping" a "Uncommon" jest różnica dwudziestu paru lat. Porównuje te 2 rzeczy, bo obie traktują o drodze i o Ameryce. Czy wg. Was są jakieś rzucające się w oczy różnice? (bo patrząc na Franka i Shore widać je od razu :-) )
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Cytat
pytałem ludzi, którzy są odpowiedzialni za nagrody typu Lucia Award, E.Smith Award, dlaczego promują fotografie, na których generalnie nic się nie dzieje. Ów nurt nazywam osobiście nowym realizmem. Fotograf staje w jakimś miejscu, podnosi aparat do oka, wykonuje zdjęcie tego, co przed sekundą zobaczył, bez żadnej krytycznej refleksji. Powstają zdjęcia, które przeczą wszelkim dotychczasowym kanonom czy wartościom, jakie przez lata pielęgnowali zawodowi fotografowie.

No właśnie: "przeczą wszelkim dotychczasowym kanonom (itd)". Czyż nie na tym zasadza się postęp w sztuce? Na podważaniu dotychczasowych kanonów? Że TT tego nie rozumie, to znaczy, że już się zatrzymał w rozwoju, że się zestarzał, zramolał (niepotrzebne skreślić) ;-) Właściwie niepotrzebnie - dzerry wyłuszczył co i jak.

Zresztą to taka dziwna maniera artystów i ludzi pozujących na artystów - powściągliwość w pochwałach dokonań innych. Jeszcze się nie spotkałem z tym, żeby jeden pochwalił to, co zrobił drugi (nb. właściwość te nie jest obca również lekarzom, murarzom i hydraulikom). Nie pochwali, bo tym samym ktoś mógłby pomyśleć, że ten pochwalony jest co najmniej równy, albo i lepszy od chwalącego. Woli więc nic nie powiedzieć, albo najlepiej zganić, no bo przecież!
Ogólnie w sztuce, a też i w fotografii najistotniejsze jest poszukiwanie nowego widoku dobrze znanych rzeczy, dążenie do ukazania ich w sposób nowy i świeży. Ten, kto okopuje się na swoich pozycjach, kto nie szuka "nowego wyglądu rzeczy" i jeszcze twierdzi, że nie rozumie, że to i tamto jest wbrew kanonom, przyznaje się do porażki.
Sam już nie wiem co sądzić o TT. Raz coś spartoli, innym razem zrobi coś fajnie. Raz jak coś powie, to słucha się z uwagą, a innym razem chlapnie coś jak gołąb na parapet i czar pryska.
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
alekw, widzisz - nie wiem na czym polega różnica ale :
http://postcards.magnumphotos.com/
działa
a
http://alecsoth.com/photo...he-mississippi/
nie działa - dla mnie to właśnie pstryki (oprócz jednej foty)
takie zestawy odrzucają mnie od takiej fotografiii to pomimo to że są one znacznie bliższe formą temu co właściwie jest istotą dokumentu filmowego.Ale w filmie opowiadamy planami,ujęciami itd. - tu jest jedno zdjęcie , które swoją formą jest nijakie a opowieścią mnie nie przekonuje i nie dorasta według mnie temu co prezentuje link wcześniej
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Sam już nie wiem co sądzić o TT. Raz coś spartoli, innym razem zrobi coś fajnie. Raz jak coś powie, to słucha się z uwagą, a innym razem chlapnie coś jak gołąb na parapet i czar pryska.


Cały Tomasz Tomaszewski :-D

Cytat
A stres i niebezpieczeństwa, co Pan przeszedł przez te lata?

- Chyba wszystko co można przejść. Spadłem w helikopterze - wszyscy zginęli, ja jeden przeżyłem. Przysypała mnie lawina, 9 godzin leżałem bez przytomności. Strzelali do mnie kilkanaście razy. Przyłożyli mi karabin maszynowy do głowy i pociągnęli za spust, nie wypalił. W Salwadorze próbowano mnie zabić 12 razy i było tak prawie, prawie. Samochód, który wynająłem był tak postrzelany, że nie mogłem go oddać. Odbili mi nerkę. Zatrułem się grzybami tak, że straciłem przytomność. Odwodniłem organizm, ważyłem o 10 kilogramów mniej. Ugryzł mnie skorpion w dżungli i w ostatniej chwili mnie odratowano…

Jakie są najniebezpieczniejsze miejsca na świecie?

- Z moich doświadczeń - najniebezpieczniejszy był Johannesburg! Jeśli piekło istnieje, to właśnie tam. Nawet na wojnie istnieją jakieś reguły, ale Johannesburg to gigantyczny chaos. Na drugim miejscu: Salvador – tam cena za ludzkie życie jest niska, można zostać zastrzelonym za butelkę piwa.

Panie Tomaszu, jak robi się dobre zdjęcie?

- Nie ma uniwersalnej formuły. Dobre zdjęcie to na pewno takie, które nas porusza, prowokuje, pokazuje świat w nowy, ciekawy sposób. Niezbędna jest na pewno wizualna wrażliwość. W 1936r. Cartier Bresson określił coś, co obowiązuje do dziś: decisive moment - decydujący moment. Jest to moment, w którym harmonijnie schodzą się elementy takie jak: światło, kolor, kontrast, tło, gest, ułożenie ciała, dynamika kadru, itp. Jeśli fotograf umie i ma szczęście dostrzec to wszystko w ułamku sekundy, wtedy jest szansa na wykonanie tego jednego dobrego zdjęcia.

Może Pan podać przykład.

- Jest takie słynne zdjęcie Bressona, na którym mężczyzna w czarnym płaszczu i w meloniku na głowie, z parasolem w ręku skacze przez kałużę. Widziałem oryginalne styki. To jest szesnaście filmów naświetlonych tylko po to, by zrobić tę jedną unikalną klatkę. Tę, na której jest po pierwsze właściwy mężczyzna, po drugie ma wspaniały układ ciała, po trzecie jest w rewelacyjnym rozkroku, po czwarte właściwie trzyma parasol i po piąte melonik ma ułożony w doskonałym punkcie głowy. Ale przede wszystkim on skacząc przez kałużę, dotyka ją kantem obcasa w momencie, w którym jeszcze nie powstają kręgi na wodzie. I to jest to! Dla takiego efektu Bresson musiał stać tam wiele godzin.

Co z zachowaniem prawdy w fotografii i pokusą poprawiania ich z wykorzystaniem technik komputerowych?

- Zasada jest taka: niczego nie można poprawiać, kadrować, retuszować. To jest albo dobre, albo NG to nie interesuje. Któregoś razu, pracując nad edycją wydawało mi się, że kompozycja byłaby lepsza gdyby pies na zdjęciu biegł inaczej. Powiedziałem tylko: jaka szkoda, że ten pies nie biegnie w przeciwnym kierunku. Edytor spojrzał się na mnie tak, że gdyby nie betonowy strop, zapadłbym się te sześć pięter w dół i jeszcze kilka metrów pod ziemię. Poczerwieniałem na twarzy jak sztubak.

Czy to znaczy, że dobra fotografia broni się sama?

- Fotografia jest ułomna. Świat ma trzy wymiary, a fotografia dwa. Świat poza tym ma zapach, smak, a fotografia nie. Mimo to ludzie oczekują od fotografii niestworzonych rzeczy. Myślą na przykład, że fotografia przemówi. Otóż ten brakujący głos, na który wszyscy czekają to jest podpis pod zdjęciem. Żeby zrozumieć fotografię prasową potrzebny jest tekst. Ale tekst na tyle inteligentny, żeby nie zasugerował za dużo. Nie zawęził znaczenia. Poza tym znaczenie zdjęcia bardzo zależy od kontekstu, w którym występuje. Inaczej rozumie się to samo zdjęcie na pierwszej stronie Gazety Wyborczej, inaczej w galerii za szkłem, a jeszcze inaczej w policyjnym archiwum.

Świat się zmniejsza i kurczy. Czy nie zużyje się jako temat? Czy w końcu nie zrobi się zdjęć już wszystkich zakątków?

- Nikogo nie interesuje fotografia, która jest dowodem na istnienie rzeczy. My wiemy jak wygląda słoń, małpa, plankton, nawet płód ludzki przed narodzeniem w łonie matki. Chodzi raczej o interpretowanie świata. Trzeba dostrzegać zależności w wielu planach, poszukiwać za fasadą.
http://turystyka.wp.pl/ka...ml?ticaid=17511

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach