M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] James L. Stanfield
Cytat

http://www.vpphotogallery.com/photog_stanfield.htm

Wskrzeszanie historii

Jim Stanfield przyznaje, że wkłada w każdy temat zbyt wiele pracy. Nieraz długo fotografuje jakieś plemię lub pojedynczego człowieka, po to tylko, żeby uzyskać ten jeden ostateczny obraz: kiedy jakiś gest, czynność lub chwilowa interakcja dadzą dokładnie pożądany efekt. Wykonywanie dużej liczby zdjęć jest istotą jego techniki. „Właśnie w ten sposób zestruguję ten nadmiar czy też te z góry powzięte pojęcia i dochodzę do wiernego odzwierciedlenia osobowości modela".
O pejzażach i architekturze: „Nie chodzi o samo znaczenie fotografowanego miejsca; ważna jest interpretacja - oko fotografa", mówi. „Im dłużej patrzę na obiekt, tym bardziej zachodzę w głowę, jak by tu zrobić go lepiej". W tym celu próbuje różnych obiektywów i powraca na miejsce o różnych porach dnia, zmieniając, zależnie od rozkładu światła i cienia, pozycję, z której fotografuje. Jak stwierdził, najbardziej nasycone osobistą interpretacją zdjęcia, o właściwym nastroju, wychodzą przy złej pogodzie. „Na przykład deszcz i mgła nadają ten mistyczny woal, tak zawsze poszukiwany przez artystów", powiada.
Ponieważ na ogół jego praca z ludźmi wymaga mobilności, nosi ze sobą tylko dwa Nikony N90s z jednym kompletem obiektywów: niezawodnym zoomem 20-35 mm oraz zoomami 80-200 mm i 28-70 mm. Kieszenie kamizelki ma wypchane dziesiątkami rolek Kodachrome 200, Fujichrome Provii 100 i Velvii 50. Dodatkowo nosi superszerokokątny obiektyw 18 mm. Zazwyczaj posługuje się trybem manualnym pracy swych aparatów i fleszy, korzystając z automatyki tylko do rozwiązywania problemów: autofocusem do uchwycenia jakichś szczególnie ruchliwych obiektów i matrycowym pomiarem światła przy szybko zmieniającym się oświetleniu na bazarze.
Do najwyższych umiejętności Jima Stanfielda należy zdolność wywoływania przeszłości - z wykorzystaniem współczesnych ludzi jako personifikacji tych, którzy żyli przed wiekami. „Nawet jeśli tematem jest jakaś potęga z przeszłości czy głównie architektura, staram się tchnąć w nią życie; sprawia to czynnik ludzki", wyjaśnia. Kluczem do sukcesu jest znalezienie odpowiedniego miejsca zdjęciowego, gdzie ludzie nie poddali się jeszcze wpływom współczesnej kultury. Ważne są tradycyjne stroje, sposoby uprawy roli i środki transportu.



Podczas wyprawy śladami Aleksandra Wielkiego badania źródłowe naprowadziły go na pomysł odwiedzenia Gwadaru w Pakistanie. „Nadal przechodzą tamtędy karawany wielbłądów, ten sam co przed wiekami środek transportu. Więc wyruszyłem z nimi i zacząłem studiować twarze poganiaczy. Są niezwykłe, jakby wygarbowane, tutejsze z dziada pradziada, prawie nie ma możliwości pomyłki. To mogło być równie dobrze dziś, jak tysiąc lat temu"



W czasie pracy na ulicy Stanfieldowi udaje się robić mnóstwo zdjęć, chociaż często jest mu trudno zmieszać się z tłumem. „Wyglądam niewinnie; ludzie są w stanie strasznie dużo wyczytać z twoich oczu, ruchów i zmian wyrazu twarzy", wyjaśnia.
Aby głębiej wniknąć w temat, Stanfield musi wyjść poza fotografowanie ukradkiem przypadkowych osób i samemu wpleść się w materię życia innych ludzi. Może to oznaczać życie przez wiele tygodni w społeczności Beduinów w celu dotarcia pod podszewkę ich kultury.
„Nie mówię wieloma językami", przyznaje, „ale to wszystko zależy od charakteru, od osobowości. Widzą, jak dobrze sobie radzisz z ich dziećmi, w ich namiotach, jedząc z nimi kolację, śpiąc pod ich kołdrami." Robi kilka zdjęć dla przełamania pierwszych lodów, powoli pozyskuje przychylność, fotografując panie i pokazuje egzemplarze miesięcznika. W społeczeństwach, w których panują silne przekonania religijne lub tabu plemienne, zachowuje się z wyczuciem i poszanowaniem miejscowych zwyczajów. „W końcu dochodzą do wniosku, że nie jesteś taki zły, nie jesteś zagrożeniem i nie masz zamiaru pozostać tam na zawsze. Wówczas po prostu przestają mieć się na baczności i zabierają się za swoje sprawy; żeby zrobić takie zdjęcia warto się potrudzić".
Stanfield uważa, że sięgnął szczytu swych możliwości, pracując nad materiałem o Ibn Battucie (grudzień 1991), uczonym muzułmańskim, który przemierzył Azję i Afrykę. „Był to najlepszy zestaw zdjęć, jaki kiedykolwiek wręczyłem wydawcy, a fotografowanie tego tematu było dla mnie prawdziwą przyjemnością". Wspomina: „W tym momencie pomyślałem sobie: to właśnie po to jestem w National Geographic". Materiał ten ugruntował również reputację Stanfielda jako specjalisty od interpretacji historii i postaci historycznych, pociągając za sobą wiele innych zamówień tego typu - najnowszym był trzyodcinkowy materiał o starożytnej Grecji, który ukazał się na przełomie roku 1999 i 2000.
Peter K. Burian


1987, James L. Stanfield

Porady fotograficzne Stanfielda

1 Jako punkt wyjścia do poszukiwań w nieznanym sobie mieście przejrzyj najlepsze pocztówki i przewodniki ilustrowane. Wybierz się w interesujące cię miejsca na rekonesans w porze, gdy światto jest niedobre, i zanotuj, żeby wrócić o świcie lub o zmierzchu. Poszukaj innego punktu widokowego niż ten, z którego fotografują wszyscy inni. W najważniejsze miejsca wracaj kilkakrotnie, ze względu na zmiany światła i zachowań ludzi w różnych porach dnia.

2 Najpotężniejszym narzędziem fotografa jest światto; wykorzystaj w pełni atuty, jakie daje
wschód i zachód słońca oraz niepogoda. Jeśli podróżujesz w zorganizowanej grupie, wróć w najlepsze miejsca sam, taksówką; niech ci przepadnie śniadanie; spóźnij się na kolację. Piękne rzeczy dzieją się wczesnym rankiem: ciepłe światło albo zjawiska atmosferyczne, takie jak mgła, śnieg, deszcz lub szron.

3 Żeby znaleźć koloryt lokalny do fotografowania ludzi, w dowolnym kraju wybierz się na bazar. Jeśli masz nadzieję spotkać ludzi ubranych w tradycyjne stroje, znajdziesz ich bardzo wczesnym rankiem na bazarze.

4 Używając flesza we wnętrzu, postaraj się, żeby wyglądał naturalnie; świeć nim przez odbicie. Dopełniaj nim światło zastane, ale nie zniszcz go kompletnie; załóż łososiową folię na lampę błyskową, żeby zbalansować jej temperaturę barwową lampami, tworzącymi światło zastane. Światło z okna podeprzyj wypełnieniem fleszowym aby zamrozić ruch lub złagodzić kontrast.

5 Ambitny fotograf stawia sobie pewne wymagania. Zbieraj informacje; zadawaj pytania; kładź się późno; wstawaj wcześnie. Oraz z bystrym okiem i ciekawością umysłu, czatuj na spontanicznie nadarzające się okazje.
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
to ostatnie zdjęcie... prof. Z. Religa?
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Tak, Religa. Było w Magazynie GW z 10 lat temu.
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
no właśnie gdzieś je widziałem... i zrobiło na mnie niesamowite wrażenie
 

deepee  Dołączył: 28 Cze 2011
pszczołowaty napisał/a:
no właśnie gdzieś je widziałem... i zrobiło na mnie niesamowite wrażenie

Czytając o filmie "Bogowie" dowiedziałem się, że na planie filmowym zrobili zdjęcie odtwarzające tę scenę. Sama rekonstrukcja jakoś mnie nie interesuje, ale jest okazja, żeby przypomnieć kilka szczegółów dot. fotografii Stanfielda: historia jednego zdjęcia.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach