wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
alkos napisał/a:
Wojtek, prosze cie, skasuj te swoje posty i zachowaj twarz.


Przepraszam wszystkich urażonych, idę na kawę. Może mnie trochę poniosło, ale im więcej czytam, tym mniej rozumiem ;)
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Do poniższego zdjęcia nie trzeba monstrualnego formatu,żeby nawet największego ignoranta sztuki zwaliło z nóg. To tak na temat moich przemyśleń dokąd zmierza gatunek ludzki.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Ale, ale! Mówimy o fotografii, która stara się udawać coś, czym nie jest. Udaje dzieła malarskie, która wkracza na obszaru dla fotografii obce. Dzieło, o którym mówimy w zasadzie niczym nie różni się od obrazy namalowanego przez malarza, tylko zamiast pędzla narzędziem jest Photoshop, sztalugą monitor. Malowano już wszystkim, dlaczego więc nie można "fotoszopem"? Ja tego w ogóle nie uważam za fotografię tylko w najlepszym wypadku za grafikę komputerową. I jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, to istota sporu przestaje istnieć. Czy nie?
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
technik219 napisał/a:
I jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, to istota sporu przestaje istnieć. Czy nie?


Mnie sie wydawalo, ze istota sporu jest to, jak artysta moze brac tyle kasy za pare kresek :-)
A to czy tych pare kresek jest namalowanych farba, swiatlem czy bitami i bajtami to rzecz drugorzedna ;-)
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
No dobrze, ale dlaczego nikt nie odnosi się do zamysłu Gursky'ego, do tego co chce pokazać, jaką częścią swojego wewnętrznego świata chce się podzielić, czy jest to istotne i oryginalne? Patrząc na inne jego prace (tutaj to słowo posiada właściwy sobie sens) widać konsekwencję i ukształtowaną wrażliwość wizualną. Za tymi zdjęciami stoi zatem coś co mozna spróbować zinterpretować i zrozumieć. Można to potem odrzucić w świadomy sposób. Ale jest to zupełnie inny rodzaj negacji, niż ten wynikający z niezrozumienia.

Gursky o swoich pracach:

Cytat
Yes, my pictures really are becoming increasingly formal and abstract. A visual structure appears to dominate the real events shown in my pictures. I subjugate the real situation to my artistic concept of the picture. Apart from the constantly recurring elements I have already mentioned, another aspect occurs to me which explains the way my pictures function. You never notice arbitrary details in my work. On a formal level, countless interrelated micro and macrostructures are woven together, determined by an overall organizational principle. A closed microcosm which, thanks to my distanced attitude towards my subject, allows the viewer to recognize the hinges that hold the system together. Of course, there are adequate reasons to justify such a formal, schematic representation of reality.

[ Dodano: 2011-12-02, 19:47 ]
wojtekk napisał/a:
im więcej czytam, tym mniej rozumiem


Poszerzanie obszaru własnej niewiedzy bardziej skłania do pokory. I taki widzę w tym sens :-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Michu, to nie jest ostatnia praca Gurskiego, ona ma 10 lat i to nie jest smiec, a marka, moda, za naszych czasow bylo inaczej nia sa wlasciwymi arumentami w tej dyskusji. Pisze jedna reka, wiec nie mam sily na pisanie elaboratow, wiec zacytuje: http://www.professionalph...led-photography
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
alekw napisał/a:
technik219 napisał/a:
I jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, to istota sporu przestaje istnieć. Czy nie?


Mnie sie wydawalo, ze istota sporu jest to, jak artysta moze brac tyle kasy za pare kresek :-)
A to czy tych pare kresek jest namalowanych farba, swiatlem czy bitami i bajtami to rzecz drugorzedna ;-)



Wiązanie ilości "kresek" z kwotą jakie się za nie uzyskuje do niczego nie prowadzi, nawet więcej - tylko i wyłącznie zaciemnia sprawę.

To są dwa osobne dyskursy, handlu sztuką, inwestowania w sztukę (większość naprawdę wysokich cen aukcyjnych nakręcana jest przez banki inwestycyjne, nie prywatnych kolekcjonerów) a ocena jakkolwiek pojmowanej jakości.

Niezrozumienie tego prowadzi do takiego nonsensu jak w tym wątku, gdzie piszący prześcigają się w wypracowaniach nie na temat.
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
dzerry, naprawdę uważasz, że cena tego zdjęcia jest uzasadniona czymś więcej niż tylko nazwiskiem twórcy i tym co się z tym nazwiskiem wiąże?
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Cytat
He has described the genesis of this work, saying, ‘there is a particular place with a view over the Rhine which has somehow always fascinated me, but it didn’t suffice for a picture as it basically constituted only part of a picture. I carried this idea for a picture around with me for a year and a half and thought about whether I ought perhaps to change my viewpoint ... In the end I decided to digitalise the pictures and leave out the elements that bothered me’ (quoted in Annelie Lütgens, ‘Shrines and Ornaments: A Look into the Display Cabinet’, Andreas Gursky: Fotografien 1994-1998, p.xvi).

Gursky digitally erased buildings on the far side of the river from his picture. This manipulation enhances the image visually, giving it more formal coherence. Rather than the sense of a specific place, the picture conveys an almost Platonic ideal of a body of water traversing as landscape. Gursky talks about this image in terms of its contemporaneity, saying, ‘I wasn’t interested in an unusual, possibly picturesque view of the Rhine, but in the most contemporary possible view of it. Paradoxically, this view of the Rhine cannot be obtained in situ; a fictitious construction was required to provide an accurate image of a modern river’ (quoted in ‘... I generally let things develop slowly’, Andreas Gursky: Fotografien 1994-1998, p.ix).


http://www.tate.org.uk/se...48&tabview=text


Poświęciłem wystaraczająco uwagi na przemyślenie twórczości Gurskiego żeby nie mozna było mnie nazwać ignorantem w tym temacie. Konkluzja wykluła się dość jednoznaczna: dla mnie to tania medialna szarlataneria. Głupota, której zasięg i moc jest niemal bez precedensu w świecie fotografii. To żerowanie na truchłach Bernarda i Hilli Becher, a nie jakaś dussledorfska szkoła.

Może się człowiek radykalizuje na starość, ale ja odrzucam to zjawisko całkowicie.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
alkos napisał/a:
To żerowanie na truchłach Bernarda i Hilli Becher, a nie jakaś dussledorfska szkoła.


A co myślisz o pracach Becherów? Ciekawy jestem. Nie pytam złośliwie, po prostu z ciekawości.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Fascynuja mnie jakos podskornie, i nie musze widziec ich w wielkim oryginalnym formacie. Jestem w stanie o nich rozmawiac, o zdjeciach Gurskyego w oddzieleniu od otoczki skandalu sie nie da jakos dluzej.
 

arQ  Dołączył: 10 Mar 2011
jak już jest dyskusja o sztuce ;-) zna ktoś może pana imieniem i nazwiskiem Alphonse Allais (1854-1905) ? czytając posty o nowoczesności i pomyśle na sztukę, itd przypomniała mi się jego praca "Bitwa Murzynów w jaskini późną nocą" (sprawdziłem, po raz pierwszy zaprezentowany na wystawie Salon des Arts Incohérents w 1893 roku, czyli przed panem Kazimierzem Malewiczem i jego "Czarnym kwadratem na białym tle" (1915)).



Z resztą facet miał poczucie humoru: tytuły do sprawdzenia :

-Dziewczęta z niedokrwistością idące do Pierwszej Komunii w śniegu
-Apoplektyczni kardynałowie zbierający pomidory na brzegach Morza Czerwonego
-Osłupienie młodych żołnierzy, po raz pierwszy widzących błękit Morza Śródziemnego
-Sutenerzy w pełni sił witalnych, leżący na brzuchach w trawie i pijący absynt
-Korowód pijaków we mgle

czy to jest sztuka ? moim zdaniem tak
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
arQ napisał/a:
czy to jest sztuka ? moim zdaniem tak

mogę dołączyć do tego grona :?:
mając jakieś 10 lat, będąc całkowicie nieświadomy prac przedstawionego przez Ciebie artysty, przesłałem kartkę pocztową z wakacji

pusta biała kartka (były takie bez grafik na przedzie, żeby można było na nich pisać dłuższe teksty) zatytułowana "Londyn we mgle"

;-)

 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
jorge.martinez napisał/a:
Sztuki nie tworzy się przez przypadek.

Zależy jak na to spojrzeć. Zdarza się tak, że przedmiot powstaje przez przypadek (chyba, że wierzy się w przeznaczenia, w tedy przypadek nie istnieje). Może też być tak, że założeniem przy tworzeniu dzieła sztuki jest to, że będzie powstawało przez przypadek. Tylko jak to nazwać? Zaplanowany przypadek?
Jedyne, co nie jest przypadkiem, to wskazanie na dany przedmiot i powiedzenie, że jest on dziełem sztuki. Dopóki ktoś tego nie zrobi, nie będzie on sztuką.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
Dlaczego? - O tym jaka jest wartość fotografii decyduje rynek, czyli po prostu to, ile ktoś chce za nią zapłacić - kwituje Katarzyna Majak, kurator aukcji polskiej fotografii kolekcjonerskiej


5 Edward Steichen Pond-Moonlight, cena: 2,92 mln dol.




- To zdjęcie to kawał historii fotografii - mówi Katarzyna Majak, jedna z dwóch (obok Katarzyny Sagatowskiej) kuratorek projektu Fotografia Kolekcjonerska 9.

Początki XX wieku to czasy upowszechniania tego medium, skrócenia czasu naświetlania, fotograficy nie muszą nosić ze sobą ciężkich płyt, które obrabiają w żrących kwasach. Są to czasy eksperymentów, opracowywania nowych metod obróbki. I ta praca jest tego przykładem.

- To jedna z nielicznych, tak dobrze zachowanych gum arabskich, czyli jednej z bardziej szlachetnych i trudnych technik fotografii analogowej - mówi Katarzyna Majak. Cena tego zdjęcia wynika także z jego rzadkości - znane są tylko trzy odbitki tej pracy, z czego o dwóch nie wiadomo w czyim są posiadaniu. - Prace z początku ubiegłego wieku mają wartość historyczną - podkreśla Majak. To zdjęcie zostało sprzedane na aukcji w lutym w 2006 roku anonimowemu nabywcy.

4 Andreas Gursky 99 Cent II Diptychon, cena: 3,35 mln dol.



- To jedna z dwóch prac Gursky'ego, które zostały sprzedane za rekordową kwotę - mówi Katarzyna Majak. Charakterystyczne są dla niego wielkoformatowe, kolorowe zdjęcia o starannej kompozycji, z licznymi detalami, pozbawione jednego dominującego elementu. Takim zdjęciem jest właśnie 99 centów, które powstało w 1999 roku. Autor ukazał na nim wnętrze sklepu, w którym rytmicznie ułożone towary tworzą kolorową mozaikę.

- To jest krajobraz tandety, masowej produkcji rzeczy typu "No Logo" czy "Made in China", które nas zalewają, można go także odczytywać jako krytykę visual merchandisingu, czyli metody bombardowania konsumenta bodźcami, by kupował więcej - mówi Majak. Gursky jest bardzo cenionym, a przez to i drogim fotografem. Jest uczniem kultowych, niemieckich profesorów fotografii, małżeństwa Bernda i Hilly Becherów, co niewątpliwie ma wpływ na jego pozycjonowanie, gdyż szkoła dusseldorska w fotografii jest wysoko ceniona.

- Pobieranie nauk od uznanego mistrza czy mistrzyni fotografii może być pomocne szczególnie na początku kariery. Artysta przykuwa uwagę krytyków, kuratorów, być może ma szansę na wystawy w bardziej prestiżowych galeriach - tłumaczy Majak. - Gursky miał taki dobry start i dobrze go wykorzystał, o czym najlepiej świadczą dziś ceny jego prac - dodaje kuratorka. To zdjęcie zostało sprzedane na aukcji w lutym w 2007 roku anonimowemu nabywcy.

3 Richard Prince Untitled (Cowboy), cena: 3,4 mln dol.



To zdjęcie powstało w 2001 roku, a na aukcję trafiło w listopadzie 2007 roku. Osiągnęło cenę 3,4 milionów dolarów. Richard Prince zasłynął już w latach 70. fotografiami fragmentów reklam, co w tamtym momencie było nowatorskim i wymownym głosem i komentarzem do rzeczywistości.

- Świat reklamy na jego zdjęciach stawał się samodzielnym światem - światem który nas kusi, jest lepszy niż rzeczywistość, staje się rodzajem spektaklu, w którym wielu bezkrytycznie chce brać udział. Można to odczytywać jako komentarz artysty czy jego grę z kulturą konsumpcjonizmu - mówi Katarzyna Majak.

Jak wpadł na ten pomysł? W połowie lat 70. Prince był aspirującym malarzem, który zarabiał na życie jako researcher w magazynie Time Life. Z czasem stwierdził, że to, co po całym dniu pracy zostaje mu w głowie, to kolorowe reklamy z przeglądanych magazynów. Te zdjęcia ludzi, produktów, które budzą w człowieku potrzebę posiadania. Prince zafascynował się tym zjawiskiem tworząc w ten sposób swój indywidualny, rozpoznawalny styl.

- Obecność rytu autora, stworzenie rozpoznawalnego stylu także może mieć pozytywny wpływ na cenę prac. Nikt, kto choć trochę zna się na fotografii, nie pomyli prac Cindy Sherman, Jana Bułhaka, Nan Golding, czy Ansela Adamsa. Oni mieli swój styl. Dlatego prace mistrzów tyle kosztują... - mówi Katarzyna Majak.

2 Cindy Sherman Untitled # 96, cena: 3,9 mln dol.



Ta fotografia to część cyklu, który Cindy Sherman, amerykańska fotografka, tworzyła od 1981 roku. Są to swego rodzaju autoportrety, ponieważ Sherman fotografowała samą siebie, ale w różnych stylizacjach.

- Cindy Sherman to kobieta o wielu twarzach - pojawia się na swoich zdjęciach wystylizowana na wiele różnych kobiet - nie jest ani sobą, ani nikim konkretnym. Sherman została włączona w feministyczną debatę na temat statusu kobiet w społeczeństwie, a jej prace spotkały się z dużym odzewem ze strony krytyków - mówi Katarzyna Majak.

Stworzyła niezwykle rozpoznawalny styl, nie sposób pomylić jej zdjęć z pracami kogoś innego. - Jest coś takiego w fotografii, jak zresztą przy okazji każdego innego dzieła sztuki, jak obecność rytu autora - rozpoznawalnego stylu. Cindy Sherman ma taką pieczęć, jest nią ona sama pojawiająca się na zdjęciach - także jako kolejne dzieło sztuki - mówi Majak.

Z czego jeszcze wynika wysoka wycena prac niektórych artystów? Jeżeli artysta tworzy w danym momencie dzieło, które zostaje zauważone przez ważne, liczące się osoby - krytyków, kuratorów, którzy o nim lub o niej piszą, to systematyczne jego lub jej pozycja rośnie. Dodatkowo wystawianie prac artysty czy artystki w ważnych galeriach staje się dla ludzi sygnałem że na tego artystę czy artystkę padł istotny wybór, że jego dzieło jest ważne - dodaje Majak.

1 Andreas Gursky, Rhein II, cena: 4,33 mln dol.



A co sprawia, że ktoś jest gotowy zapłacić za pracę ponad 4 miliony dolarów? - To nie zawsze są racjonalne decyzje. Czasem decyduje po prostu szaleństwo kolekcjonera - tłumaczy ze śmiechem Katarzyna Majak.

To druga praca Gursky'ego, która została zlicytowana za rekordową kwotę. Aukcja odbyła się w Christies w listopadzie tego roku. Zdjęcie powstało w 1999 roku i przedstawia brzeg rzeki Ren. Gursky stworzył cały cykl fotografii Renu, na który składało się sześć obrazów.

Rekordowa praca przedstawia rzekę, która widoczna jest równolegle do linii horyzontu. Kolory są czyste i soczyste - niczym nie zakłócona zieleń trawy, szary błękit nieba i szarość wody. Co ciekawe, rzeka nie wygląda tak w naturalnych warunkach - w drodze cyfrowej obróbki artysta usunął z tła fabryki i przechodnia z psem. Jak rozpisywali się krytycy, zrobił to, co robili romantyczni pejzażyści - wyidealizował ten widok, dodał mu dramatyzmu i ciężaru gatunkowego. I za to zainkasował 4 miliony dolarów.
http://platine.pl/cztery-....html#top5_body


Cytat
Nie minął jeszcze szok po rekordzie, jaki padł na aukcji za sprawą pracy Andreasa Gursky'ego "Rhein II", a media zadają pytanie: dlaczego opuszczony, monotonny i nijaki krajobraz stał się najdroższym zdjęciem jakie kiedykolwiek sprzedano na aukcji? Skąd ten fenomen, że za gigantyczną fotografię przedstawiającą brzeg rzeki Ren kolekcjoner zapłacił ponad 4,3 mln dolarów?


Paris, Montparnasse

Autor po raz pierwszy trafił na szczyt fotograficznych aukcji w listopadzie 2001 roku, gdy "Paris, Montparnasse" ustanowiła pierwszy w historii rynku rekord - dzięki cenie 600 tys. dolarów. Od tamtej pory Gursky jest w czołówce liderów. Ostatni jego rekord padł w 2007 roku, gdy za "99 centów" zapłacono 3,3 mln dol.
http://www.tvn24.pl/24467...,wiadomosc.html
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
alkos napisał/a:
Poświęciłem wystaraczająco uwagi na przemyślenie twórczości Gurskiego żeby nie mozna było mnie nazwać ignorantem w tym temacie. Konkluzja wykluła się dość jednoznaczna: dla mnie to tania medialna szarlataneria. Głupota, której zasięg i moc jest niemal bez precedensu w świecie fotografii. To żerowanie na truchłach Bernarda i Hilli Becher, a nie jakaś dussledorfska szkoła.


I takie właśnie opinie oparte na podstawach się szanuje.

guerilla napisał/a:
To są dwa osobne dyskursy, handlu sztuką, inwestowania w sztukę (większość naprawdę wysokich cen aukcyjnych nakręcana jest przez banki inwestycyjne, nie prywatnych kolekcjonerów) a ocena jakkolwiek pojmowanej jakości.


Nie takie znowu osobne. Handlujący sztuką doskonale orientują się o kim krytycy piszą i kto jest aktualnie w modzie. Na tej podstawie potem proponują wymierność tych dzieł na skali walutowej.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Tytułem komentarza i podsumowania: Każdy może być artystą. Że nie każdy jest? Miał po prostu pecha.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
guerilla napisał/a:
alekw napisał/a:


Mnie sie wydawalo, ze istota sporu jest to, jak artysta moze brac tyle kasy za pare kresek :-)
A to czy tych pare kresek jest namalowanych farba, swiatlem czy bitami i bajtami to rzecz drugorzedna ;-)



Wiązanie ilości "kresek" z kwotą jakie się za nie uzyskuje do niczego nie prowadzi, nawet więcej - tylko i wyłącznie zaciemnia sprawę.


Moje słowa były rzecz jasna ironiczne.

alkos napisał/a:

Poświęciłem wystaraczająco uwagi na przemyślenie twórczości Gurskiego żeby nie mozna było mnie nazwać ignorantem w tym temacie. Konkluzja wykluła się dość jednoznaczna: dla mnie to tania medialna szarlataneria. Głupota, której zasięg i moc jest niemal bez precedensu w świecie fotografii. To żerowanie na truchłach Bernarda i Hilli Becher, a nie jakaś dussledorfska szkoła.

Może się człowiek radykalizuje na starość, ale ja odrzucam to zjawisko całkowicie.


Tak na szybko. Gursky też nie jest jakimś specjalnie ulubionym moim fotografem (w podobnym klimacie lubię bardziej Burtynsky'ego). Ale trzeba przyznać, że ma swój unikalny styl, jego zdjęcia są rozpoznawalne.

Poza tym lubię jak fotografia zwraca moją uwagę na nowe zjawiska społeczne, cywilizacyjne. A fotografie Gursky'ego na pewno to robią: konsumpcjonizm i zalew towarów ponad nasze potrzeby w '99 cent', przekształcenia środowiska (chociażby to zdjęcie z torem wyścigowym F1 czy pusta plaża w Rimini), szaleństwo giełdy (Chicago Board of Trade), chłód korporacji (zdjęcia szklanych budynków z mnóstwem ludzi: Bundestag i chyba May Day) itd. (nie mam przy sobie żadnego albumu, a za bardzo w necie nie mogę znaleźć jakiejś dobrej strony z jego zdjęciami, ale pewnie przykładów można pokazać więcej). Oczywiście są też zdjęcia słabsze, albo takie które do mnie nie trafiają, czy ich nie rozumiem, ale sporo jednak na mnie zrobiło wrażenie.

Nie zgadzam się również z tym, że jest to żerowanie na truchłach Becherów, bo moim zdaniem jest to dobre rozwinięcie ich stylu... nadal jest to chłód spojrzenia, ale we własnym stylu i przede wszystkim z sensownie użytymi możliwościami cyfrowego przetwarzania (a używając tego narzędzia nietrudno stworzyć kiczowate koszmarki pod egidą wielkiej sztuki :))
 

Keek  Dołączył: 25 Cze 2008
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
To dobre jest: "Każdy przecież widzi tylko to, co zrozumiał".

Nie jest tak, ze wszystko wlasnie na tym polega? Sprawa odbioru jest indywidualna i z wlasnego pryzmatu wynika.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach