White  Dołączył: 31 Paź 2008
Kiedyś kupowałem prasę codzienną i czasopisma średnio za 200 zł miesięcznie. Teraz w ogóle prasy nie kupuję, a na czasopisma schodzi mi z 50-80 zł. Nie ma po prostu wiele do wyboru. Telewizora praktycznie też nie oglądam.
 

triger  Dołączył: 23 Lut 2009
Arti napisał/a:
triger napisał/a:
Link do info o pierwszej większej fali protestów na tvn24
Jedyny większy protest odbył się we Wrocku, wszędzie indziej po kilkaset osób maks. Wydźwięk dla mnie był więcej niż oczywisty...

Nadal nie rozumiem, że co, było dużo a oni kłamali? W moim mieście akurat tak było, że zamiast tysięcy ludzi przyszło kilkadziesiąt. Że nie mówili o protestach? Kurde a ja o niczym innym przez miesiąc chyba nie słyszałem. A nadal nie wiem kim są ci tajemniczy "internauci".


Chodzi mi o pominięcie największego protestu, opisanie w większości tych mniej udanych - nie zarzucam kłamstwa, ale nie powiesz mi, że to nie jest rodzaj manipulacji... Trąbić trąbili, zawsze jakaś sensacja do nakręcenia. A co do Bydgoszczy, to chyba ciut więcej było niż "kilkadziesiąt" tutaj widać

Jorge Ja osobiście tylko jedno czasopismo kupuję, gdy mam czas i najdzie mnie ochota, a mogę brać każdy numer w ciemno - National Geographic. I nigdy się nie zawiodłem ;-)
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
Ile osób z chóru oburzonych kupuje dzienniki, tygodniki, miesięczniki? Ile płaci za treści publikowane w internecie?

Wiesz, kiedyś regularnie kupowałem pewnego "szmatławca". Ale wtedy naczelny wylał z roboty redaktora, bo musiał za niego jakiś tekst odszczekiwać. Przestałem czytać gdy takie odszczekiwania zaczęły pojawiać się co tydzień, a redaktorzy nadal pracowali. A teraz w sumie to miesięcznik jeden kupuję a i tak nie mam czasu przeczytać
Ja wiem do czego zmierzasz, że sami jesteśmy sobie winni bo nie chcemy płacić za wartości... możliwe. A z drugiej strony, to ja przecież płacę. Pośrednio, bo ilość reklam na byle stronie informacyjnej zaczyna by większa od przekazu.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
alekw napisał/a:
Fafniak napisał/a:

Brak zasad - dodajmy do tego dziennikarstwo obywatelskie.... :roll:


Pewnie tak, ale internet jako medium jest bardzo wymagający. Wymaga myślenia, umiejętności wyboru i sporej dozy sceptycyzmu. 30 lat temu opis hasła w encyklopedii to był pewnik, w tej chwili przeglądając hasło w wikipedii mamy tylko spore prawdopodobieństwo, że opis jest ok.


Trafiasz w sedno. Media tradycyjne nie tylko manipulują przekazem, ale też go WZAJEMNIE legitymizują. Niby jest konkurencja, wbijanie szpil, ale na pewnym poziomie chłopaki i dziewczyny jada na tym samym wózku (bo laska z TVN może za chwile być w TVP, koleś z GW za rok moze pracować w Rzepie...) i wzajemnie daja sobie plecy. Tak jest choćby z piciem i dragami - pracowałem w Polsce w mediach na tyle długo, by poznać trochę ówczesnych i obecnych "gwiazd". Wiem doskonale, kto z nch ma poważny problem z piciem, kto nie jest w stanie funkcjonować bez proszku czy skręta. I widze potem tych ludzi na wizji, jak z poważną, zatroskaną mina gadają o zagrożeniach związanych z picienm i dragami, strofują "expertów", że coś trzeba z tym zrobić...
Fafniak pisze, że takich rzeczy się nie robi. I wiem, czemu Fafniak tak pisze, bo kiedyś siedziałem w tym środowisku i też takich rzeczy nie robiłem. Dzisiaj pytam sam siebie - czy to dobrze? Tym bardziej, że mam teraz dystans i z perspektywy innej kultury (również medialnej) wiem, że bywają inne szkoły...
Wracając do sedna. Internet jest pełen syfu, pełen kłamstw i manipulacji, ale autentyzm informacji w Necie tkwi w społeczności, która wali między oczy, obśmiewa i weryfikuje szybko i bez znieczulenia. Oczywiście, trzeba nie lada doświadczenia w czytanu informacj, by wyłapać sensowny obraz z zalewu trollizmów, chamstwa, wulgaryzmów i spamu, ale da się. W mediach tradycyjnych - czasem już nie. I piszę to z pełną świadomością jako były dziennikarz, redaktor i facet w mediach i komunikacji nieźle wykształcony.

[ Dodano: 2012-05-30, 22:58 ]
jorge.martinez napisał/a:

Z jednej strony jest pewna mentalność, niedouczenie, brak dobrych standardów, brak autorytetów, a z drugiej terminy, kasa, praktyki w stylu (nikt się nie zorientował, to róbmy tak dalej).


Wiesz ilu swietnych ludzi, naprawdę znających warsztat i zasady odeszło z pracy w mediach ptrzede mną albo tuż po mnie? Ja odszedłem, bo oni odeszli i straciłem wiarę w sens tego, co robiłem. Na ich miejsce przyszli młodzi, rzutcy, wydajni, elastyczni, odporni na stres, dynamiczni i nastwieni na sukces - spełniający wszelkie te bełkotliwe wymagania współczesnych head-hunterów. Tyle, że brakuje im wiedzy ogólnej, brakuje im warsztatu, brakuje języka i nie mają od kogo się uczyć. Są za to tańsi.

jorge.martinez napisał/a:

Taka bylejakość. Niby wszyscy się oburzają, ale nikt nie przestaje tego łykać, albo prócz gadania nie robi nic. Ile osób z chóru oburzonych kupuje dzienniki, tygodniki, miesięczniki? Ile płaci za treści publikowane w internecie?


Naprawdę winisz czytelników? Prasa od dawna nie utrzymywała się ze sprzedaży, tylko z reklam. Sprzedaż była potrzebna dla pokazaniu słupków i targetu reklamodawcom. Tak było jeszcze za dobrych lat. Ktoś przeliczył, że pokazanie cycka Dody podniesie słupek bardziej, niż zapłacenie reporterowi za dwa tygodnie pracy nad reportażem. Problem wyszedł od wydawców, zlali czytelnika wymagającego, a niewymagający poszedł do telewizji i do netu - tam cycki Dody mają tę zaletę, że się ruszają.
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
triger napisał/a:
A co do Bydgoszczy, to chyba ciut więcej było niż "kilkadziesiąt" tutaj widać

No widzisz, media kłamią, Arti kłamie, ja jeszcze pamiętam taki napis na murze mniej więcej gdzieś tam, gdzie ci ludzie przechodzili on był nabazgrany "Brzechwa kłamie".
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Właściwie to było pytanie nieco retoryczne. I w zasadzie po przemyśleniu zdałem sobie sprawę, że nic prócz erystyki w tym nie ma. To żaden argument. Przynajmniej bardzo słaby. Bo od czasu królowania prasy i fotografii w prasie, tak wiele się zmieniło w mediach i w świecie, że spraw tych nie można rozpatrywać używając starych pojęć i podawać analogowe rozwiązania.

Była mowa o dziennikarstwie obywatelskim. Każde dziennikarstwo masowe jest do bani, jest słabe, ma wady. Czy to robi dziennikarz kształcony, za którym stoi potężna redakcja, czy jakiś bloger, który ma tylko laptopa i własne nogi, statystyka sprawi, że tylko ułamek treści, autorów, źródeł będzie miała wysoką jakość, Reszta będzie miałka i słaba.

Internetowa wolność nie załatwia wszystkiego. Bo na jakiej zasadzie działa jakiś opiniotwórczy bloger? Czy niszowy zin z dzielnicy X? Ktoś się przykłada, jest dobrze, jest radość, jest jakość, przybywa fanów, zaczynają się plany, ambicje, zaczynają się pieniądze, presja tychże, coraz więcej przypadkowych fanów, przypadkowych tematów, pokusa by iść na łatwiznę, itd.

Prasę czy media elektroniczne też to dotyka. Ale skoro branżowe zasady nie sprawiają, że dziennikarze zawodowi trzymają fason, o jakie zasady miałyby ograniczać blogera czy portal niezależny? Skoro dziennikarz opiniotwórczego dziennika z USA potrafi pisać relacje z Iraku nigdy tam nie jadąc, to co miałoby powstrzymywać od tego blogera Y? Zresztą już takie przypadki były, nawet w działce foto, że ktoś niby zrobił jakieś autentyczne zdjęcia gdzieś na bliskim wschodzie, co okazało się blagą.

Internet jest dobrym miejscem do komentowania treści, robienia do nich przypisów (od dawna nie czytam tego co napisane jest na portalach informacyjnych, tylko po przeczytaniu nagłówka lecę do komentarzy, bo z nich więcej się dowiem od kiepsko napisanego artykuliku). A treść muszą generować poważne media. Które mają problem, bo morduje je TV i darmowe ciągniecie treści przez internet. Ale przesilenie musi nadejść.

Z fotografią jest gorzej. Ruchomy obrazek w TV pożera ją od co najmniej 40 lat. Wyjściem jest esej, album, książka, autorski blog, wystawy. Reporterka nie jest nikomu potrzebna. Wystarczy kilka agencji polskich i zagranicznych oraz kilka stocków, uzupełnionych przez życzliwych amatorów z komórką prosto z miejsca urodzenia cieląt.
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Apas napisał/a:
alekw napisał/a:
Fafniak napisał/a:

Brak zasad - dodajmy do tego dziennikarstwo obywatelskie.... :roll:


Pewnie tak, ale internet jako medium jest bardzo wymagający. Wymaga myślenia, umiejętności wyboru i sporej dozy sceptycyzmu. 30 lat temu opis hasła w encyklopedii to był pewnik, w tej chwili przeglądając hasło w wikipedii mamy tylko spore prawdopodobieństwo, że opis jest ok.


Trafiasz w sedno. Media tradycyjne nie tylko manipulują przekazem, ale też go WZAJEMNIE legitymizują. Niby jest konkurencja, wbijanie szpil, ale na pewnym poziomie chłopaki i dziewczyny jada na tym samym wózku (bo laska z TVN może za chwile być w TVP, koleś z GW za rok moze pracować w Rzepie...) i wzajemnie daja sobie plecy. Tak jest choćby z piciem i dragami - pracowałem w Polsce w mediach na tyle długo, by poznać trochę ówczesnych i obecnych "gwiazd". Wiem doskonale, kto z nch ma poważny problem z piciem, kto nie jest w stanie funkcjonować bez proszku czy skręta. I widze potem tych ludzi na wizji, jak z poważną, zatroskaną mina gadają o zagrożeniach związanych z picienm i dragami, strofują "expertów", że coś trzeba z tym zrobić...
Fafniak pisze, że takich rzeczy się nie robi. I wiem, czemu Fafniak tak pisze, bo kiedyś siedziałem w tym środowisku i też takich rzeczy nie robiłem. Dzisiaj pytam sam siebie - czy to dobrze? Tym bardziej, że mam teraz dystans i z perspektywy innej kultury (również medialnej) wiem, że bywają inne szkoły...

Chyba wyciągnąłeś błędne wnioski, ale o tym możemy pogadać przy piwie :)
 

nemo  Dołączył: 21 Wrz 2007
triger napisał/a:
Ja osobiście tylko jedno czasopismo kupuję, gdy mam czas i najdzie mnie ochota, a mogę brać każdy numer w ciemno - National Geographic. I nigdy się nie zawiodłem
No i tu kurde też można by podyskutować czy owe pismo jest rzetelne. Ja jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że NG niepotrzebnie pogłębia stereotypy, pokazuje oklepane kalki, taka ładnie podana manipulacja. Pokazują Ci to co chcesz oglądać. Masaja i lwa na sawannie albo czerwone okna familoków. I tyle się dowiesz o Afryce i Śląsku.
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
triger napisał/a:
mogę brać każdy numer w ciemno - National Geographic

To chyba żart był.
 

triger  Dołączył: 23 Lut 2009
nemo napisał/a:
triger napisał/a:
Ja osobiście tylko jedno czasopismo kupuję, gdy mam czas i najdzie mnie ochota, a mogę brać każdy numer w ciemno - National Geographic. I nigdy się nie zawiodłem
No i tu kurde też można by podyskutować czy owe pismo jest rzetelne. Ja jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że NG niepotrzebnie pogłębia stereotypy, pokazuje oklepane kalki, taka ładnie podana manipulacja. Pokazują Ci to co chcesz oglądać. Masaja i lwa na sawannie albo czerwone okna familoków. I tyle się dowiesz o Afryce i Śląsku.


Ja bym to raczej nazwał specyficznym romantyzmem, związanym z historią i założeniami tego pisma. Niemniej jednak masz rację.

White, jeszcze się nie naciąłem widać ;-)
 
An_wrocławianka  Dołączyła: 25 Paź 2010
nemo napisał/a:
Ooooo to dobry przykład. Mam brata na emigracji, jak słyszy co w tefałenie co mówią o jego kraju to płacze ze śmiechu :)


Ja też mam brata na emigracji i pewną ciekawostkę odnośnie manipulacji medialnej. Kiedy w Stanach zaczął się na poważnie kryzys, do miasta w którym mieszka mój brat (rzekomo było to miejsce, w którym kryzys był najbardziej widoczny), przyjechał reporter tvn, niejaki Marcin W. I czegóż to można się było dowiedzieć z jego relacji? M. in. że bezrobocie wzrosło tam o 100%, a ludzie pozbawieni wskutek kryzysu dachu nad głową, mieszkają w przyczepach kempingowych i że powstało już prawie całe miasteczko złożone z tych przyczep (co rzecz jasna pokazała kamera). Przerażona, na skraju załamania nerwowego, siedziałam przed tv i wypatrywałam między tymi przyczepami mojego biednego brata, zastanawiając się jednocześnie co włożyć do paczki żywnościowej, którą zamierzałam mu niezwłocznie wysłać.
A jakie były fakty (nomen omen ;-) )? Że bezrobocie owszem, wzrosło o 100 %, ale z 1,5 do 3 (no ale nie czepiajmy się), a ci ludzie których pokazał, w przyczepach owszem, mieszkają, ale nie wskutek kryzysu, a od dłuugich, poprzedzających go lat.

A tutaj jeszcze tekst Agaty Passent, na który natknęłam się wczoraj, Sensacje i Kontynuacje to niezła myśl ;-)
http://www.agatapassent.pl/zlyserwis.html

 

nemo  Dołączył: 21 Wrz 2007
Oglądam TVN: Powódź w Kamiennej Górze!!! Miasto zalane, straż walczy!
Cholera, dzwonię do kuzynki:
- Co tam u was się dzieje? Was też zalało?
- Co? Zalało? Aaaaaaaaaaa, to TVN kręcił u nas dziś materiał na tle studzienki która wybija po każdym deszczu :lol:
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Apas napisał/a:
Naprawdę winisz czytelników? Prasa od dawna nie utrzymywała się ze sprzedaży, tylko z reklam. Sprzedaż była potrzebna dla pokazaniu słupków i targetu reklamodawcom. Tak było jeszcze za dobrych lat. Ktoś przeliczył, że pokazanie cycka Dody podniesie słupek bardziej, niż zapłacenie reporterowi za dwa tygodnie pracy nad reportażem.
Rozgrzeszam czytelników, choć nie tych, którzy nie myślą, by płacić za treści wartościowe, o wysokiej jakości.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
A ja tam nie mam telewizji ani radia, czytam tylko forum Pentaxa i czasem w wannie papierową Politykę :-D
 

nemo  Dołączył: 21 Wrz 2007
Buahahahaha, wiesz jaką mam w domu kolekcję wymoczonych Polityk? :lol:
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
nemo napisał/a:
mam w domu kolekcję wymoczonych Polityk
W latach 80tych zaczytywałem się Polityką. Ale to była inna (nomen omen) Polityka. Tamta wymagała pewnego własnego wkładu intelektualnego czytelnika, obecna ... już się nie zaczytuję. Zresztą pod prysznicem trudniej się czyta niż w wannie :mrgreen:
W sytuacji prasy lepiej, niż gdzie indziej (może oprócz TV) widać równanie w dół. Kto pamięta zaangażowane fotoreportaże, fotooeseje, fotofelietony (klasyfikacja moja) ze starych "Itd", "Radarów"? Jeszcze mam przed oczami "6 metres avant Paris" i "Lumieres de Chartres" Kossakowskiego z Radaru, które skłoniły mnie do ćwiczenia fotograficznego oka. Jeszcze Magazyn GW (obecnie Duży Format) z lat 90 tych trzymał poziom, do którego starał się dociągąć "duży format" Rzepy. A teraz co ma rozwijać moje fotograficzne oko? Cycki Dody? Majtki Muchy? Kpina. Już nie czytam, nie oglądam.
Już pisałem o tym ze dwa lata temu, przypomnę. W '97 miałem okazję liznąć warsztatów prasy regionalnej. Jako "biblię" postawiono tam pewną publikację dziennikarza amerykańskiej gazetki z małego miasteczka. Zbulwersowały mnie jego dobre rady na temat fotografii prasowej. W skrócie: należy dążyć do zamieszczania zdjęć na których są duże zbiorowiska ludzkie, bo ludzie chcą widzieć swoje podobizny w gazetach i większość z nich taką gazetę kupi (zysk). Zdjęcia upozowane tak, podchwycone nie (eliminacje protestów, procesów o niekorzystny wizerunek itp.). Zdjęcia ładne tak, brzydkie (cokolwiek to oznacza) zdecydowanie nie, z wyjątkiem zdjęć interwencyjnych. Zdjęcia jako przerywnik tekstu - kwiatki, miłe zwierzaczki, ładne dzieciaczki, słodkie idiotki, bo to poprawia samopoczucie czytelników, jest bezpieczne i w ogóle fajne. Zastanawiałem się długo jakim kretynem jest autor. Wygląda na to, że ten "podręcznik" miał wiele wznowień i przeczytany został przez wszystkich wydawców, edytorów i pismaków w kraju. A! I była również złota rada, by artykułów nie dzielić pomiędzy stronami. Artykuł miał się zmieścić na stronie, a jak się nie mieścił, to należało go tak skrócić, żeby się zmieścił. Padały nawet liczby - tyle słów, tyle znaków bo inaczej czytelnik będzie musiał włożyć zbyt duży wysiłek w czytanie i może się zniechęcić.
Trochę żałuję, że poskąpiłem (jeśli dobrze pamiętam) 30 złotych na tę publikację. Teraz byłoby to dzieło na miarę biblii Gutenberga.
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
An_wrocławianka napisał/a:
Ja też mam brata na emigracji i pewną ciekawostkę odnośnie manipulacji medialnej. Kiedy w Stanach zaczął się na poważnie kryzys, do miasta w którym mieszka mój brat (rzekomo było to miejsce, w którym kryzys był najbardziej widoczny), przyjechał reporter tvn, niejaki Marcin W. I czegóż to można się było dowiedzieć z jego relacji? M. in. że bezrobocie wzrosło tam o 100%, a ludzie pozbawieni wskutek kryzysu dachu nad głową, mieszkają w przyczepach kempingowych i że powstało już prawie całe miasteczko złożone z tych przyczep (co rzecz jasna pokazała kamera). Przerażona, na skraju załamania nerwowego, siedziałam przed tv i wypatrywałam między tymi przyczepami mojego biednego brata, zastanawiając się jednocześnie co włożyć do paczki żywnościowej, którą zamierzałam mu niezwłocznie wysłać.
A jakie były fakty (nomen omen ;-) )? Że bezrobocie owszem, wzrosło o 100 %, ale z 1,5 do 3 (no ale nie czepiajmy się), a ci ludzie których pokazał, w przyczepach owszem, mieszkają, ale nie wskutek kryzysu, a od dłuugich, poprzedzających go lat.
nemo napisał/a:
Oglądam TVN: Powódź w Kamiennej Górze!!! Miasto zalane, straż walczy!
Cholera, dzwonię do kuzynki:
- Co tam u was się dzieje? Was też zalało?
- Co? Zalało? Aaaaaaaaaaa, to TVN kręcił u nas dziś materiał na tle studzienki która wybija po każdym deszczu :lol:


triger, coś dla Ciebie :mrgreen:
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Fafniak napisał/a:

Chyba wyciągnąłeś błędne wnioski, ale o tym możemy pogadać przy piwie :)


Jak tylko wpadnę do Polski to z przyjemnościa najwyższą się przypomnę ;-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach