M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
KUPIC - SPRZEDAC
Cytat

fot. Helmut Newton

“W życiu fotografa istnieją dwa okresy: okres kiedy wszystko chce kupować i okres kiedy wszystko chce sprzedawać” – to cytat ze strony bash.org.pl, na której wpisywane są najśmieszniejsze dialogi zaczerpnięte z internetowych komunikatorów. I niby śmieszne to sformułowanie, ale jak się głębiej nad nim zastanowić – bardzo prawdziwe.

Można przeprowadzić eksperyment: wejść na dowolnie wybrane forum internetowe poświęcone fotografii i zwrócić uwagę, ile wątków poświęconych jest sprzętowi, a ile o pozostałym zagadnieniom (inspiracje, pomysły, ulubieni fotografowie, wystawy itp). Przewaga pytań sprzętowych jest druzgocąca.
Moje obserwacje wskazują dość jasno, że ta pasja w stronę wymiany sprzętu i wymiany opinii na temat aparatów-nowości zdecydowanie wzrosła w chwili upowszechnienia się fotografii cyfrowej. Sama zajmuję się fotografią od 10 lat, więc pamiętam jeszcze czasy, kiedy szczytem marzeń była własna ciemnia i informacje, jakimi się wymieniało, dotyczyły gatunków wywoływaczy.
Dziś wygląda to zupełnie inaczej i podobnie zarazem. Oczywiście takiego wyboru aparatów, które każdy umie obsługiwać do tej pory nie było (mówimy oczywiście o aparatach dostępnych cenowo dla większości ludzi); to jasne, że skoro teraz każdy może robić zdjęcia (kiedyś wymagało to więcej wysiłku), więcej osób o tym mówi, a jako że co miesiąc pojawia się kilka nowych modeli aparatów, każdy należy omówić i porównać z poprzednikami.
Oczywiście nadal początkujący fotografowie marzą o szybkiej wymianie sprzętu na coraz lepszy, każdemu się wydaje, że jak się ma lepszy aparat to się zaczyna automatycznie robić lepsze zdjęcia.

Całe to rozumowanie ma wiele wątków – odwieczne pytanie: czy rzeczywiście sprzęt jest aż tak ważny, czy jak się ma dobry pomysł, to bez najnowszego sprzętu się go nie zrealizuje? Czy zdjęcie robi aparat, czy tak naprawdę najważniejszy jest jednak fotograf i jego wyobraźnia? Odpowiedź niby jest oczywista, ale "ciśnienie" na wciąż nowy sprzęt trochę zniekształca te proporcje.
Drugi wątek: dlaczego tak rzadko się fotografujący wymieniają inspiracjami, dlaczego tak mało mówią o swoich mistrzach (czy ich w ogóle mają?), nie ma wielu śladów, że rozpoczynający przygodę z fotografią chodzą na wystawy. Nie mam wrażenia, że kogoś, kto kupił sobie właśnie cyfrówkę i zaczął się nazywać fotografem interesują dzieje tej sztuki. I wcale nie chodzi tu o dogłębne studia nad historią fotografii, od dagerotypów po najnowsze osiągnięcia, ale o to, żeby robiąc zdjęcia mieć świadomość, że to sztuka z niezbyt może długą, ale "treściwą" tradycją, i że warto się z tą tradycją zapoznać, bo oglądanie zdjęć niezwykle inspiruje.

Ale wracając do kwestii sprzętu i dzikiej chęci jego posiadania. Oczywiście czuć z tego tekstu, że jestem ślepym wyznawcą (a raczej ślepą wyznawczynią) teorii, że to fotograf robi zdjęcie, nie aparat i nowy sprzęt niewiele jest w stanie pomóc, jak komuś brak pomysłów (oczywiście nie mówię o fotografii komercyjnej, reklamowej, do której może potrzebny jest dobry aparat). Ale to sprawa drugorzędna, pomysły i zdjęcia i tak zweryfikuje publiczność.
Dużo ciekawsze jest to, że chyba większość fotografujących rzeczywiście po jakimś czasie ostudza swoje zapędy sprzętowe.
Czyli wracamy do cytatu z początku: "W życiu fotografa istnieją dwa okresy: okres kiedy wszystko chce kupować i okres kiedy wszystko chce sprzedawać".
Można by chyba przyjąć, nieco upraszczając, że początkujący fotografowie dzielą się na tych, którzy po jakimś czasie poznawania tajników tej sztuki albo się z niej wycofują (ewentualnie ograniczają się do zdjęć okolicznościowo-wakacyjnych) i tych, którzy przechodzą "na wyższy poziom". Ci drudzy dorastają do wybrania sobie jednej dziedziny, która ich najbardziej fascynuje, i do niej dobierają sobie "zaplecze techniczne", wyrastają więc z kupowania każdej nowości. A i część sprzętu, który mają, przestaje być im potrzebna. I przechodzą do drugiej części cytowanego zdania – po etapie kupowania zaczynają sprzedawać.
A kupują to kolejni początkujący, których nie stać na nowości i "nówki", a potem z nich znów wyrastają ci dojrzali, wiedzący czego chcą fotografowie… i tak to się kręci…
Anna Cymer
http://www.fotal.pl/uzycnie-uzyc-kupic-warto/


Felieton z:
Cytat
2006-08-05


A jakże aktualny 8-)
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Święte słowa. Z obłędu kupowania "wyrosłem" gdzieś tak wchodząc w "wiek chrystusowy". Wcześniej to był szał po prostu. Zauważyłem, że sprzęt przestał mnie absorbować. Nie obchodzi mnie już ten wyścig zbrojeń, te piksele, te rozdzielczości obiektywów, szumy itp.
Pewnego razu, kiedy poproszono mnie o pomoc w ocenie zdjęć w jakimś konkursie lokalnym dla gimnazjalistów, podszedł do mnie taki jeden adept fotografii i zafrapowany zadał mi pytanie: "Proszę pana, mam teraz NIkona 80-D i czuję, że rozgryzłem już wszystko w tym aparacie i jest dla mnie za słaby. Nie mogę nim robić zdjęć, bo ma za małe możliwości. Co by pan mi polecił lepszego?" Zauważcie: 12-latek czuje się ograniczany przez sprzęt w postaci Nikona 80D. Straciłem wszelki koncept, co odpowiedzieć smarkaczowi. "Polecam Canona EOS 5D Mark II, albo jeszcze lepiej trójkę bo niedawno wypuścili". No bo co mu odpowiedzieć? Nie zdziwiłbym się, gdyby go już miał.
Nie wszyscy odpuszczają z wiekiem. Znajoma z salonu foto opowiadała, że przychodzi do nich regularnie co kwartał pewien emeryt, który dopytuje się o nowinki sprzętowe. Szef z tej okazji sprowadza je, ona zachwala, a facet bez mrugnięcia okiem kupuje. Mało tego, do każdego aparatu dokupuje zalecane przez producenta dodatki. W ten sposób stał się nieszczęśliwym posiadaczem chyba pięciu aparatów. "Nieszczęśliwym" bo zdjęcia robi coraz gorsze i dlatego wciąż szuka aparatu, który by zaspokoił jego aspiracje.
Ten kolega, któremu nie udało się "wyrwać" mnie na giełdę też ściągał sprzęt. W epoce przedcyfrowej posiadał starannie spakowaną torbę z EOSem 50E i "szklarnią" od 28 do 300 plus dedykowany flesz, ale żeby sprzęt mu się nie zniszczył, dokupił sobie małpkę-kundelka, którym wszystko fotografował. Teraz ma G10 (ale marzy o G12), któremu obciął rozdzielczość na 5 mega (bo po co mu więcej). A torba dalej stoi w szafie spakowana. Efektów w postaci zdjęć nie widać. Równie dobre mógłby robić telefonem... :idea: Muszę mu podrzucić ten pomysł!
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Dla mnie osobiście, jedyny problem polega na tym, że w wyniku tego wyścigu często powstają produkty niedopracowane, vide fuji x10 i fuji x100 :-D
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
alekw napisał/a:
Dla mnie osobiście, jedyny problem polega na tym, że w wyniku tego wyścigu często powstają produkty niedopracowane, vide fuji x10 i fuji x100 :-D


Nie marudź tylko używaj ;D
 
MichalR  Dołączył: 31 Maj 2011
wydaje mi sie ze ludzie skupiaja sie na sprzecie bo maja wrazenie ze im wiecej $ w niego wsadza tym lepsze zdjecia zrobia. nic bardziej mylnego jak sie okazuje, bo to wciaz fotograf te zdjecia robi i od fotografa zalezy czy beda dobre czy niedobre.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach