sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
[dyskusja] "Każdy fotografem?"
Zapis ciekawej dyskusji z udziałem Bogusława Deptuły, Mikołaja Długosza, Agnieszki Pajączkowskiej, Tadeusza Rolkego i Andy Rottenberg. Rozmowa o tym, że "[...] wszyscy chcą być artystami [...]"

http://www.dwutygodnik.co...fotografem.html

[ Dodano: 2013-02-05, 14:30 ]
No i oczywiście zapraszam do dyskusji :) Może ktoś chciałby dodać coś od siebie czy skomentować?
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
sołtys napisał/a:
Rozmowa o tym, że "[...] wszyscy chcą być artystami [...]
Raczej o tym, że ludzie ze światka artystycznego szukają artystów wśród ludzi, którzy nie chcą nimi być.

Jaki sens ma rozmowa o fotografii i sztuce z perspektywy zdjęć z allegro? Ktoś tu sobie robi żarty.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że fotografia amatorska i użytkowa to bardzo ciekawy temat studiów estetycznych i socjologicznych. Wiemy że po środki spotykane w fotografii amatorskiej sięgają artyści. Ale moim zdaniem to zupełnie inne porządki. I fotografia amatorska, mimo narzucających się wizji napływu cyfry, instagramów, lomografii prezentowanego na flickrze (itd.) fotografii jako sztuce nie zagraża.

Co z tego że tabuny ludzi robi zdjęcia? Oprócz tego, że robi to dla przyjemności robienia, z chęci uwiecznienia czasu i miejsca, spontanicznie, bo obrazek tak silnie zakorzenił się w kulturze i życiu codziennym, to ich ambicje artystyczne polegają na tym, że chcą być sławni i mieć dużo modelek w łóżku :-) I tyle.

Artyści fotografujący z potrzeby tworzenia i innych mniej przyziemnych pobudek nie muszą się martwić o ile zaryzykują i będą dobrzy. Co z tego że takich ludzi jest mało? I co z tego że mało kto chce kupować ich prace? Rynek nie jest przecież miarą artyzmu.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Przeraża mnie miałkość tej dyskusji. Gdy doszedłem do banału o momencie decydującym, to zebrało mi się na nudności. Powinno się chyba wprowadzić jakąś zasadę analogiczną do prawa Godwina. Jak długo można słuchać o Bressonie w dyskusjach o fotografii?

Rottenberg jeszcze ratuje twarz tej dyskusji, ale niestety widać, że fotografią zupełnie się nie zajmuje i konsekwentnie nawiązuje do bezpiecznych dla siebie rejonów, niestety nie zawsze trafnie.

Rolke, choć go lubię, ewidentnie nie nadąża. Wejście o sprzęcie i autofokusie jakby żwycem wzięte z forum.

Długosz ma zdecydowanie zbyt skrajną postawę jak na to gremium - ciężar jego argumentów przeciąga dyskusję w dziwne meandry, a do tego drażni mnie to jego krygowanie się na "nie-artystę". Przecież on w realfoto zrobił to samo co Larry Sultan w "Evidence", tyle, że Sulatan nie miał najmniejszego problemu z występowaniem w roli fotografa, choć nie zrobił ani jednego zdjęcia z wydawnictwa.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
To była ciekawa wypowiedź. Szkoda, że nie została pociągnięta:
Cytat
Anda Rottenberg: Nie wiem, czy statystyczna liczba mieszkańców kraju przekłada się na liczbę artystów. Ale jakoś to się stało, że w XVII wieku, w maleńkiej Holandii nagle pojawiło się bardzo wielu malarzy. To taki banał – jak jest popyt to jest podaż. Modne było mieć obraz, więc malowali i malowali. Setki osób mogło żyć bardzo dobrze z malowania obrazów, w malutkim kraju. I nie umiem tego wytłumaczyć inaczej niż przez ekonomię. U nas artysta nie sprzedaje, a nie sprzedaje zazwyczaj dlatego, że rynek jest bardzo wąski, w porównaniu nawet z nowymi kapitalistycznymi krajami. W Polsce jest mniej galerii niż w małych Czechach, małej Słowacji, nawet w Słowenii, Chorwacji.
Mamy stary i nowy portfel. Artyści z przeszłością z ZPAP oczekują wsparcia i takich przywilejów, jakie mieli przed zmianą systemu. A nowy portfel idzie do reklamy. Nie wiem, co jest lepsze. Nie uważam, że dobry byłby powrót do nadopiekuńczości państwa wobec absolwentów Akademii Sztuk Pięknych. Jednocześnie mamy taki okres, że jeszcze się nie wykształciła potrzeba, snobizm, który powoduje, że każdy chciałby mieć obraz.


Zastanawiam się nad możliwym środowisku i wiązce czynników, która miałaby towarzyszyć temu snobizmowi. I mam problem.

Na to chyba składa się wiele czynników. Kluczową miara to status i świadomość. Status rozumiany w dwójnasób. Na poziomie odbiorcy. Ma kasę, ma potrzebę pochwalenia się odbitką, koresponduje to z jakimś jego lifestylem (no to ten snobizm). Na poziomie twórcy (byle kogo z powodów statusowych się nie kupuje, powody estetyczno-towarzyskie to inna bajka). No ale trzeba mieć, czysto strukturalnie ludzi, którzy za tym statusem gonią i mogą sobie pozwolić na zakup odbitek za 2000 w górę. Tak samo, jak trzeba mieć twórców, którzy nie są anonimowi i zaspokajają różne gusta, mądrze gospodarując swoim talentem.

Jest jeszcze świadomość. Trzeba mieć wiedzę, edukacją, także kręgi ludzi o podobnym poziomie, którzy potrafią odróżnić ziarno od plew, dotrzeć do obiecujących twórców i zaufać im. I tutaj kolejny problem, bo raczej nie ma zbyt wiele ośrodków i osób, które by potrafiły wskazać, nauczyć i wypromować.

I tak na marginesie, czy instytucje muzealne i galeryjne prowadzą zakupy odbitek archiwalnych fotografów, którzy obecnie działają? Nie wiecie? Wiemy że w przypadku sztuki współczesnej polskie ośrodki kultury regularnie kupowały prace wschodzących gwiazd, dzięki czemu śpią na zbiorach. Czy w przypadku fotografii jest tak samo?
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Takie dyskusje nic nowego nie wnoszą do żadnej sprawy. Są to rozważania akademickie, toczone sobie a muzom i nie ma co sobie nimi zawracać głowy. Jeśli już to niech je roztrząsają fotograficy zrzeszeni w ZPAF lub Fotoklubie RP, których to podnieca. My uprawiamy inny rodzaj fotografii i możemy sobie pozwolić by zwisało to nam zwiędłym kalafiorem. Z szanownego gremium jedynie to, co robi Rolke wydaje mi się najbliższe do mojego rozumienia terminu "fotografia". Anda Rottenberg z fotografią nie ma nic wspólnego, a reszta traktuje fotografię jedynie jako jedno z tworzyw swojego warsztatu. Rolke jako najstarszy z tego towarzystwa reprezentuje klasyczne rozumienie fotografii, nie pasuje do tego towarzystwa.
Szanowne grono nie zdobyło się na wymyślenie bardziej zajmującego tematu do dyskusji niż ten stary i oklepany: "czy każdy może być artystą" i "czy każda fotografia może być dziełem sztuki". To kwadratura koła. Pada mnóstwo mądrych słów, każdy z dyskutantów wysila się by powiedzieć coś mądrego, ale żaden nie powie wprost: powiedzcie państwo najpierw co to jest sztuka i kto to jest artysta. Jeśli zostanie udzielona odpowiedź na te dwa fundamentalne pytania, to dyskusje, jak ta linkowana, staną się zbędne. A tak to jest przelewanie z pustego w próżne i służy tylko zaznaczeniu obecności osób biorących udział w "dyskusji".
Pewnie, że dobrze by było, gdyby ta czy inna burza mózgów mogła rozstrzygnąć postawione na wstępie kwestie. Wiadomo by było czego się trzymać i co robić. Ale tych odpowiedzi nie ma. Można jedynie obserwować pewien proces i rejestrować go, ale wnioski wyciągnie już następne pokolenie.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Bzdety

Rewolucja informacyjna oraz większa siła nabywcza pieniądza i nagle wydaje nam się, że wszyscy chcą być artystami, a ja myślę, że ten stosunek aspirujących do bycia artystami na przestrzeni wieków mógł być całkiem podobny ;-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
alekw napisał/a:
a ja myślę, że ten stosunek aspirujących do bycia artystami na przestrzeni wieków mógł być całkiem podobny
Ja mam podobne podejrzenia. Pewnie dzięki dostępności publikatorów wydaje się, że wszyscy nagle wyskoczyli z nor i wieszają zdjęcia w knajpach, pizzeriach i galeriach internetowych i ścigają ostatnich prawdziwych artystów, którzy dawniej byli odgrodzeni drzwiami siedzib ZPAF.

Tymczasem tak nie jest. Tak jak pstrykacze kotletowi biorący kasę za śluby pod stołem nie zagrażają topowym fotografom z uznaną marką i cenami, tak aspirujący fotoamatorzy nie zagrażają garstce uznanych twórców, którzy gdzieś tam sobie wiszą lub wydają książi. Nie zagrażają tym bardziej, że prac tych ostatnich i tak nikt nie kupuje :-)
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Fotoamatorzy nie zagrażają przede wszystkim tym, że ich działalność jest niejako przy okazji, a niestety tworzenie fotografii to głównie czas.
Oczywiście będą wyjątki, ale wiekszość nie ma szans na zbliżenie się nawet do fotografów-artystów (cokolwiek to znaczy: konceptualistów, dokumentalistów itd.).
Bo droga artystyczna uznanego twórcy to nie przypadkowo pstryknięte zdjęcie czy nawet zrobiony projekt, to strategia artystyczna i konsekwencja obliczona na wiele lat oraz budowanie marki.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
To jest wszystko o Szopenie. Chopinie. Szopenie. Ale co to jest to wszystko, to nie powiem, bo wytnie mnie autocenzor ;D
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
I to by było na tyle. Dobranoc ;-)
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
technik219 napisał/a:
I to by było na tyle. Dobranoc ;-)


Za łatwo sie poddajesz :mrgreen:
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
alekw napisał/a:
Za łatwo sie poddajesz :mrgreen:
W tej kategorii nie walczę ;-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
alekw napisał/a:
Bo droga artystyczna uznanego twórcy to nie przypadkowo pstryknięte zdjęcie czy nawet zrobiony projekt, to strategia artystyczna i konsekwencja obliczona na wiele lat oraz budowanie marki.
Jakie to proste, a jak niewielu to rozumie :-)
alekw napisał/a:
tworzenie fotografii to głównie czas.
Osiąganie mistrzostwa w czymkolwiek wymaga czasu.

Jak to było? 10 000 godzin? 10 000 zdjęć? 10 000 km?
 

fuen  Dołączył: 13 Lis 2012
jorge.martinez napisał/a:
10 000 zdjęć?

Teraz to dodaj przynajmniej jedno zero ;-) I bez gwarancji powodzenia.

Na sztuce się nie znam, ale mam aparat, to trochę popiszę, może bzdur.

Zapis rozmowy przeczytałem i z panem sugerującym, że każdy chce być artystą się nie zgadzam. Ja nie chcę, chciałbym znów mieć frajdę z focenia na wyjazdach i jeszcze większą oglądając w zimowe wieczory zdjęcia na papierze lub ścianie.
Rozmawiałem chwilę ze kolegą z sąsiedztwa, kolega - allegrowy handlarz, zacięcia artystycznego nie przejawia, ambicji w tym temacie nie ma żadnych. Ale jest bardzo staranny, ma jakieś tam lampy, statyw, stara się, żeby było ostro, wyraźnie, naturalnie, ale mówi, że na wodotryski nie ma czasu ani chęci. Nie chce mu się uczyć, eksperymentować, fotografia to dla niego tylko narzędzie, żeby sprzedać coś zupełnie innego, a staranność wynika z szacunku do klienta - osoby, która daje mu chleb.

Na drodze fotografii na ściany w korporacjach, gdzie są pieniądze i wolne miejsce widzę dwie przeszkody. O jednej z nich wspomniała Agnieszka Pajączkowska mówiąc o prostych aparatach, przypadkowych kadrach, zbliżaniu się stylem do fotografii amatorskiej. Dla mnie, niewyrobionego odbiorcy, wyglądający niechlujnie kadr z ulicy zrobiony przez pana artystę przedstawia mniejszą wartość, niż ładnie podany wydruk fotki z ładnie skadrowanym masywem górskim (niech to będzie Władca Niebios) o wschodzie słońca. Być może jestem w błędzie, ale mam wrażenie, że większość osób, które mogą podejmować takie, a nie inne decyzje myśli podobnie.
A nawet jeśli ktoś zechce płacić za sztukę, to niekoniecznie wybierze fotografię, gdzie nie ma gwarancji unikalności, pojedynczego i wyjątkowego egzemplarza, szczególnie w kontekście wspomnianego wcześniej "zbliżania" i cen.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
fuen napisał/a:
A nawet jeśli ktoś zechce płacić za sztukę, to niekoniecznie wybierze fotografię, gdzie nie ma gwarancji unikalności, pojedynczego i wyjątkowego egzemplarza, szczególnie w kontekście wspomnianego wcześniej "zbliżania" i cen.
Z tym się nie zgadzam akurat. Tej tezie przeczy popularność obrazków i zdjęć masowo sprzedawanych w Ikei i ochoczo wieszanych w mieszkaniach.

To w mniejszym stopniu kwestia niedoborów fotografii, co raczej niedoborów świadomości ludzi.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
fuen napisał/a:

A nawet jeśli ktoś zechce płacić za sztukę, to niekoniecznie wybierze fotografię, gdzie nie ma gwarancji unikalności, pojedynczego i wyjątkowego egzemplarza, szczególnie w kontekście wspomnianego wcześniej "zbliżania" i cen.


http://www.swiatobrazu.pl/rodzaje_odbitek.html
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
jorge.martinez napisał/a:
zdjęć masowo sprzedawanych w Ikei

Do tej pory sądziłem, że to tylko taka wkładka, żeby sobie wyobrazić jak będzie wyglądała ramka gdy włożymy tam docelowe zdjęcie, a żeby nie było nudno to jest kilka różnych obrazków na wkładki...
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
romeoad napisał/a:
Do tej pory sądziłem, że to tylko taka wkładka
Obawiam się, że nie :-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
romeoad napisał/a:
Do tej pory sądziłem, że to tylko taka wkładka, żeby sobie wyobrazić jak będzie wyglądała ramka gdy włożymy tam docelowe zdjęcie
:-) http://www.ikea.com/pl/pl...coration/10789/

Szczegolnie polecam Ribba i Virserum - porządne, sprytne ramy, świetne paspartu, bardzo dobra cena.
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
No to czas powiesić w końcu coś swojego :-) Może nawet w pracy.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach