jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
[dyskusja] Fotografia a młode pokolenie
Często w dyskusjach dotyczących kondycji fotografii w Polsce podnoszony jest problem kiepskiego poziomu edukacji estetycznej. Drzewiej to wiadomo, jak było... Dziś na poziomie szkoły podstawowej i średniej kształcenie estetyczne leży i kwiczy, zaś edukacja związana z fotografią nie istnieje wcale.

Truizmem jest, że człowiek kształtuje swoją wrażliwość estetyczną oraz ukierunkowuje swe zainteresowania wcześniej niż wpadnie w tryby powszechnego systemu edukacji.

Wiele osób, które dziś są miłośnikami fotografii pierwsze aparaty otrzymywali od ojców, wujków, dziadków i de facto pod ich okiem stawiali pierwsze kroki.

Czy jesteście przewodnikami po fotograficznym świecie dla swoich dzieci? Czy Wasze wysiłki trafiają do nich? Udaje się je tym zarazić? Jakich środków używacie?

Sam nie mam dzieci, ale mam 7-letnią siostrzenicę, która ma kontakt z wujkiem fotografującym od swojego urodzenia. Oglądamy czasem wspólnie albumy i zadziwia mnie zainteresowanie, jakie niektóre zdjęcia wywołują. Zuzanna chętnie także sięga po K-5 fotografując co popadnie. Często z bardzo fajnym efektem. Nie ma w tym jednak żadnego systematycznego wychowania estetycznego. Nie mam pedagogicznego zacięcia, ani też nie chcę na siłę zarażać dzieciaka swoim hobby. Ale może powinienem coś przedsięwziąć?

Jakie macie doświadczenie, refleksje i przemyślenia? Zapraszam do dyskusji.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Mam doświadczenie z własnymi dziećmi, z dorastającym bratankiem zony (załapał bakcyla fotografii) i ze studentami, których uczę. Cóż mogę napisać? Są ludzie (młodzi), którzy odkrywaja wrażliwość późno ale eksplorują świat wzruszeń estetycznych z zapalem i pozytwynym skutkiem. Są te ż tacy, którzy połkneli całą dostępna teorię i potrafią używać wszystkich tych trudnych slów, dyskutować godzinami o punctum i kluczu do czytania dzieł, ale tak naprawdę nic nie rozumieją...
Co do dzieci. Moje mają swobodę twórczą. Mają książki, kredki, farby, instrumenty muzyczne, aparat i kamerę oraz wyjazdy z rodzicami w rożne interesujace miejsca, gdzie mogą poznawać sztukę, twórczosc na swój sposob. Do tego mają jednak edukację estetyczną na niezłym poziomie (IMHO), bo to nie jest polska szkoła. A w jakim pójda kierunku to już ich wybór - ja im daję szansę, by poznały dostępne opcje. I moja córa gra, śpiewa, bawi się w teatr, tworzy plastycznie. Ale fotografia jej nie pociaga. Syn - mózgowiec, matematyk, logik. Uwielbia robic zdjęcia i robi je lepsze z kazdym rokiem. To jest wciąż zabawa, ale twórcza.
Bratanek żony wchodzi w dorosłe życie. Uczy się. Fotografia go pasjonuje. Choc ostatnio bardziej techniczny aspekt fotografii, niz twórczy. Jest zafascynowany tym wszystkim, do czego ja mam dostęp: najlepszymi aparatami, profesjonalnym studiem, kamerami video, szpejami do krecenia filmów... Tłumaczę, że dobre zdjęcie zrobi czymkolwiek, on kiwa głową ale... nie wierzy. Fascynuje go sprzęt. Teraz. Umie zrobić interesujące zdjęcie ale ciągle wydaje mu się, że bez tego czy tamtego - nie zrobi.
A studenci? Ja pisałem - czasem dopiero na studiach odkrywają artytsyczną stronę medium, ale robia to wspaniale. Inni wiedza wszystko i nic nie rozumieją...
Wiele dróg. Nie wszystkie prowadzą do celu.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Trochę z innej beczki. Nie wiem jak w szkole, bo moja córka ma dopiero 5 lat, ale powiem Ci, że w przedszkolu nie jest najgorzej, poza tym jestem pozytywnie zaskoczony prężną działalnością domów kultury (przynajmniej w Katowicach) i bibliotek miejskich. Myślę, że to kasa z UE, spowodowała, że po pierwsze sporo MDK odnowiono, a nawet niedaleko mnie budują nowy dom kultury, więc w niedalekiej okolicy mam ich trzy z bardzo fajną ofertą.

[ Dodano: 2013-02-09, 17:22 ]
Apas napisał/a:
A w jakim pójda kierunku to już ich wybór - ja im daję szansę, by poznały dostępne opcje.


Myślę podobnie, jako rodzice powinniśmy pokazać jak najwięcej możliwości, nauczyć co jest dobre, a co złe (chociaż z Hello Kitty i Pony wygrać sie nie da :-D ), ale nie zmuszać i przerzucać na dzieci swoje niespełnione ambicje.

Póki co moja córka chłonie wszystko jak gąbka i w równej mierze, na dobranoc lubi słuchać bajki o czerwonym kapturku, opowieści o powstaniu ziemi i opowieści o Van Goghu :-D
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Fotografia cyfrowa, dostępność (finansowa i rynkowa) sprzętu, jej "łatwość" spowodowały, że fotografuje każdy. Przy okazji wcześniejszego wątku (czy każdy może być artystą) pomyślałem sobie, że wcześniej, w epoce fotografii klasycznej też było mnóstwo fotografujących, tylko nie mieli możliwości pokazywania swoich wytworów bo nie było Internetu. Dlatego teraz wydaje się nam, że nastąpiła pod tym względem jakaś eksplozja.
Dzieci... Moich nie zmuszam do fotografowania. Był czas, że starsza córka chętnie brała aparat (kompakta) i fotografowała. Wtedy starałem się delikatnie wskazywać jej co zrobiła dobrze, co źle. Ale przeszło jej. Teraz nawet na wycieczki szkolne nie chce brać aparatu. Młodsza jest pod wpływem starszej. Kiedyś brała, teraz jak jej przypomnę.
Czasami proszą mnie o udział w komisjach konkursowych, gdy organizują konkurs z elementami fotografii. To przeważnie dzieci z podstawówek. Chociaż technicznie poziom jest wyrównany (wiadomo - aparat zrobi to sam), to z inwencją jest o wiele gorzej. Rzecz ciekawa, ale kilka konkursów było interdyscyplinarnych i prace plastyczne stały na o wiele wyższym poziomie. Tam niektóre prace aż zapierały dech. Fotograficzne były takie sobie. W ostatnim konkursie "Pokażę ci moje miasto" znalazłem tylko jedną pracę wartą nagrodzenia, a pozostałe już na siłę, bo trzeba było.
Diagnoza: w szkołach na zajęciach plastycznych nie ma fotografii. Nie ma fotografii na zajęciach z estetyki (nie pamiętam nazwy przedmiotu, ale w gimnazjum jest coś takiego - omawiane są dzieła malarstwa, rzeźby, kierunki w sztuce, style architektoniczne, ale fotografii nie ma). Młodzież uczy się fotografii z Facobooka, z jakichś śmieciowych stronek, z koszmarnych reklam. Wzorem są fotografie "mistrzów" weselnych. Ręce opadają. Kilka razy zapraszano mnie do szkół, do których chodzą moje córki. Zawsze to był spęd, na którym może kilka osób wykazywało zainteresowanie tematem. Ostatni raz postawiłem warunek, że przychodzą tylko ci, którzy chcą, że nic na siłę. Przyszło około 20 dzieciaków i zauważyłem, że już inaczej słuchają. Inna sprawa, że takie spotkania potrzebne są bardziej nauczycielom, którzy muszą coś napisać w swoich sprawozdaniach na temat inicjatyw własnych. Poza tym np. w moim ogólniaku, w którym była ciemnia i był nauczyciel, ale kiedy ten odszedł na emeryturę ciemnię zlikwidowano i sprzęty sprzedano. A właśnie tam wykarmiłem mojego bakcyla. W MCK-u są najrozmaitsze sekcje, ale fotografii nie ma.
Jedna z nauczycielek zapytała, czy byłbym gotów poprowadzić kółko fotograficzne. Miała zrobić rozeznanie ilu by było chętnych. Rok minął i się nie odezwała.
Myślę, że działa ty zasada, że potrzeba nieuświadomiona nie istnieje. Czyli: jeśli w szkole nikt nie zasygnalizuje dzieciakom, że jest coś takiego jak fotografia, i że ta fotografia może być traktowana na równi z innymi dziedzinami sztuk plastycznych, że nie jest to jak seks, czyli nikt tego nie uczy, a każdy i tak umie, to potem młodzież i starsi żyją w przekonaniu, że fotografia to taka zabawa tylko, że to nic poważnego, coś niewartego zainteresowania.
Piszą tu koledzy mieszkający za granicą. Może tam jest trochę inaczej? Może lepiej?
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Dla mnie osobiście edukacja fotograficzna jest rzeczą wtórną. Ważniejsze IMHO jest ogólna edukacja estetyczna, żeby w przyszłości nie było "polskiej brzydoty":

http://bryla.gazetadom.pl...LEBISCYTU_.html
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
alekw napisał/a:
Dla mnie osobiście edukacja fotograficzna jest rzeczą wtórną. Ważniejsze IMHO jest ogólna edukacja estetyczna, żeby w przyszłości nie było "polskiej brzydoty":


Prawda, prawda, prawda.
:-B
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
alekw napisał/a:
Dla mnie osobiście edukacja fotograficzna jest rzeczą wtórną. Ważniejsze IMHO jest ogólna edukacja estetyczna, żeby w przyszłości nie było "polskiej brzydoty":
No właśnie.

Ale co może zrobić rodzić kilkulatka, a potem nastolatka?

Otaczanie się estetycznymi przedmiotami, zabieranie dzieciaka w miejsca wyróżniające się estetyką, zachęcanie do malowania i fotografowania, tworzenia.

No ale czy to nie syzyfowa praca?
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
jorge.martinez napisał/a:
No ale czy to nie syzyfowa praca?
Realizacja programu estetyzacji dziecke jest bez sensu. To musi naturalnie wyplywac z twojej wewnetrznej potrzeby i potrzeby dziecka. Z takich swiadomych akcji, to ja jedynie bardzo staralem sie, zeby moj syn nie koajrzyl slowa galeria tylko i wylacznie z kontekstem handlowym.

Trzeba po prostu lazic z dzieciakiem po muzeach, galeriach, wystawach, koncertach - wszystkich, nie tylko tych dla dzieci. Moj syn, ktory normalnie nie potrafi usiedziec spokojnie 2 minuty, na wystawie Gudzowatego w Sopocie spedzil okolo minuity przy kazdym zdjeciu i obejrzal caly 10 minutowy slideshow, a nastepnego dnia mial sny z ludzmi ze zdjec.

W domu musza byc ksiazki, albumy i trzeba je czytac i ogladac. Trzeba robic DOBRE i CIEKAWE zdjecia rodzinne i angazowac do tego dzieci. Trzeba utrzymywac porzadne domowe archiwum, najlepiej na papierze, a jak w komputerze, to po selekcji, a nie 1034 zdjecia z urodzin, a potem dlugo dlugo nic, tak aby mozna bylo do niego wracac i je z zainteresowaniem ogladac. Ogladanie rodzinnych slajdow w zimowe wieczory jest dla kazdego dzieciaka lepsze niz film HD 3D na najlepszej plazmie 80". Warto zainwestowac w polaroida i od czasu do czasu zrobic zdjecie, zeby dzieci zrozumialy, ze fotografia ma takze aspekt materialny i niepowtarzalny. Czary mary w ciemni to tez niesamowite doswiadczenie dla dziecka. Nawet jesli juz tego nie robicie, a umiecie, to warto taki jeden wieczor zorganizowac, specjalnie dla dziecka.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
dzerry napisał/a:
jorge.martinez napisał/a:
No ale czy to nie syzyfowa praca?
Realizacja programu estetyzacji dziecke jest bez sensu. To musi naturalnie wyplywac z twojej wewnetrznej potrzeby i potrzeby dziecka.

(...)

Trzeba po prostu lazic z dzieciakiem po muzeach, galeriach, wystawach, koncertach - wszystkich, nie tylko tych dla dzieci.


W relacji rodzic - dziecko, być może racja, że musi wynikać z naturalnej potrzeby. W przypadku relacji szkoła/przedszkole - dziecko, powinien być jak najbardziej program estetyzacji. IMHO wszystko można dziecku przekazać, kwestia tylko czy zrobi się to interesująco. Niestety jest dużo prawdy w tym, że szkoła zabija jakiekolwiek przejawy zainteresowania tym czego uczy i to na długie lata.

Ad. filmów, to ja wyszukuje np. bajki Disney'a z lat 40 i 50. Są znacznie lepiej przystosowane dla dzieci niż współczesne produkcje.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alekw napisał/a:
Ad. filmów, to ja wyszukuje np. bajki Disney'a z lat 40 i 50. Są znacznie lepiej przystosowane dla dzieci niż współczesne produkcje.
Moja corka jest zakochana we wszystkich polskich i rosyjskich kreskowkach z lat 80 i 70. Co ciekawe, szukajac po YT Wilka i Zajaca, trafilem na wspolczesne rosyjskie kreskowki i one caly czas trzymaja poziom.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
dzerry napisał/a:
alekw napisał/a:
Ad. filmów, to ja wyszukuje np. bajki Disney'a z lat 40 i 50. Są znacznie lepiej przystosowane dla dzieci niż współczesne produkcje.
Moja corka jest zakochana we wszystkich polskich i rosyjskich kreskowkach z lat 80 i 70. Co ciekawe, szukajac po YT Wilka i Zajaca, trafilem na wspolczesne rosyjskie kreskowki i one caly czas trzymaja poziom.


Niestety przedszkole, a szkoła pewnie jeszcze mocniej, kształtują stadny gust: koniki Pony, Hello Kitty, Barbie, róż itp.
Na początku próbowaliśmy z tym walczyć, ale psycholog z którym kiedyś rozmawialiśmy stwierdził, że to nie ma sensu i jedyny efekt to stygmatyzacjaa dziecka w stosunku do reszty grupy. Więc w zasadzie pozostaje tylko pokazywanie innej estetyki i innej kultury, z nadzieją że kiedyś w przyszłości to zaprocentuje :-)

Dla mnie chodzącego do szkoły na początku lat 80tych, gdzie szczytem lansu była chińska gumka, albo plakat Limahla z niemieckiego Bravo to dość egzotyczne :-D (zachowania w sumie te same, tylko ich nasilenie inne)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Cytat
Niestety przedszkole, a szkoła pewnie jeszcze mocniej, kształtują stadny gust: koniki Pony, Hello Kitty, Barbie, róż itp.
Ano, niemniej dzieciaki potrafią z takim samym zaangażowaniem bawić się kolorowymi plastikowymi figurkami, jak wintydżowymi klockami wystruganymi z drewna, czy kredkami udającymi ludzi. Dopóki mają alternatywę.

Tak mi się skojarzyło, karmazyniellowy Antek:

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach