komisarz napisał/a:tatsuo_ki, ale zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś (typowym) amatorem? Nie chodzi tu o wartościowanie osoby czy twórczości, tylko o podejście do fotografii.
Fotoamator BAWI SIĘ w robienie zdjęć. I dotyczy to wszystkich etapów powstawania zdjęcia: sprzętu, szeroko rozumianej poprawnej ekspozycji i kompozycji, obróbki i wreszcie treści samego zdjęcia. Ty skupiasz się na ostatnim punkcie, a wg mnie jest to podejście już nie amatorskie.
komisarz napisał/a:tatsuo_ki napisał/a:Tylko no wlasnie... co z tego, ze wyciagasz krolika z kapelusza, jesli to jest sztuka dla sztuki, w dodatku nawet bez publicznosci
chodzi o przyjemność, porcję endorfin wydzielanych w mózgu.
komisarz napisał/a:
tatsuo_ki napisał/a:nie zadajac sobie tak naprawde pytania, po co tworza?
to nie jest podejście amatora; tworzą (?) bo to lubią (lubimy)
komisarz napisał/a:tatsuo_ki napisał/a:szukanie egoistycznej uciechy w czynnosci robienia zdjec
Ale dlaczego to wartościujesz? Co jest w tym złego, oczywiście jeżeli nie przeradza się w fetyszyzm?
komisarz napisał/a:tatsuo_ki napisał/a:Byl taki okres, gdy zachwycalem sie samym procesem tworzenia fotografii, bylem nawet gotow uwazac siebie za magika
A nie dopuszczasz możliwości, że nie wszedłeś wyżej, tylko wybrałeś inna gałąź?
komisarz napisał/a:
A co do poprzeczki, w połączeniu z narzekaniem na postęp sprzętowy - kiedyś ktoś kto robił zdjęcia (i jego otoczenie) uznawał udane zdjęcie za dobre, obecnie, gdy kuzynka kompaktem robi co najmniej podobne okazuje się, że król jest nagi - oprócz poprawności technicznej na tych zdjęciach nic nie ma. I dlatego nowoczesne aparaty są be
nie ma mnie w internecie
komisarz napisał/a:
Co do "prężenia muskułów", nasuwa się pytanie "przed kim?", odpowiedź jest dziwna , bo mi wychodzi, że przed samym sobą
nie ma mnie w internecie
Świat już wszystko połknął, strawił, wysrał i prezentuje to jako materiał twórczy.
technik219 napisał/a:czy to wszystko, co oferują nam producenci sprzętu rzekomo fotograficznego, jest fotografowi rzeczywiście niezbędne by zrobić zdjęcie.
alekw napisał/a:
Opowiadanie historii wymaga umiejętności, wrażliwości, spostrzegawczości, talentu. Nie każdemu to jest dane.
Umiejętności techniczne są dostępne dla każdego, kwestia wytrwałości, czasu i kasy.
Moją tezę potwierdzają fora amatorów fotografii. W pierwszej kolejności dyskutuje się o sprzęcie (najłatwiejszy element), w drugiej kolejności dyskutuje się o formalnej stronie zdjęć (krzywy horyzont, nieostre, zły balans bieli, za duży szum), o historiach nikt nie rozmawia.
nie ma mnie w internecie
Świat już wszystko połknął, strawił, wysrał i prezentuje to jako materiał twórczy.
technik219 napisał/a:Rozprawiacie o "uciesze", o samozadowoleniu z fotografowania, jakby to było coś , czego należy się wstydzić jak onanizmu. Zwykłem mawiać, że jeden hoduje gołębie pocztowe, inny podrywa i zalicza kobitki, jeszcze inny gustuje w egzotycznych trunkach... Im to sprawia zadowolenie też wyłącznie osobiste, dokładają do tego interesu nie mniej kasy niż fotoamatorzy. Ja fotografuję. Czy mam to robić z obrzydzeniem? Ukradkiem? Wstydzić się tego? Bo sprawia mi to wielką przyjemność?
technik219 napisał/a:Niedawno T. Lis zrobił program o dzieciaku, który zmarł w szpitalu klinicznym, bo lekarze nie umieli postawić właściwej diagnozy
bredniekomisarz napisał/a:Porównanie ma dowodzić tego, że obecnie sprzęt załatwia wiele z tego co kiedyś było wyznaczniekiem dobrego fachowca
Masz rację, czasami lepiej mniej wiedziećkomisarz napisał/a:Nie znam szczegółów
Dobrze, że nie jesteś "chłopcem z miasta"; Aż strach pomyśleć kogo byś wtedy "wmieszał".komisarz napisał/a:Mieszam lekarzy, bo jestem neurologiem.
Świat już wszystko połknął, strawił, wysrał i prezentuje to jako materiał twórczy.
Świat już wszystko połknął, strawił, wysrał i prezentuje to jako materiał twórczy.
technik219 napisał/a:Dlatego, że rozpatrując tę kwestię w takich kategoriach, można postulować zniesienie studiów medycznych (jeśli już koniecznie posługiwać się przykładem lekarzy), i wziąć ludzi z pośredniaka, przyuczyć ich do obsługi tych super urządzeń i będą stawiali diagnozy
technik219 napisał/a:Raczej załatwia dopóki parametry sceny mieszczą się w normie
M.W napisał/a:Samsung Galaxy NX Android camera
panoramio.com - ubite przez Google
picasaweb - ubite przez Google
K100D + kit + HD DA 55-300 ED WR + Pentax 50/1,7
CytatTemat zaczął się od porównania: kiedyś do zrobienia zdjęcia (nawet bardzo dobrego) wystarczał goły aparat, do którego stopniowo dodawano coraz to nowe "dodatki", aż do współczesności, kiedy właściwie nie wiadomo co mamy w rękach - aparat? Komputer? telefon? konsolę do gier? Ja skupiłem się na kwestii informacji jakimi bombarduje nas ten nowy sprzęt, a które na dobrą sprawę jedynie rozpraszają fotografującego.
CytatA co do słowa "misterium", które dotknęło niektórych jak rozpalona żagiew, to nie odczytujcie tego dosłownie jako tęsknoty za czasami, kiedy fotograf uchodził za magika. To raczej odnosi się do stanu ducha jaki ogarnia mnie gdy podnoszę aparat do oka.
CytatJeździłem wynajętymi samochodami. Nie było wtedy magnetofonów, słuchałem więc radiowych stacji , dla rozrywki deklamowałem Szekspira. Po kilku dniach osiągnąłem niezwykły stan psychiczny, był to chyba skutek ciągłego napięcia uwagi. Skupienia się na obserwowaniu drogi. Patrzyłem się przed siebie a świat przepływał obok. Po dwóch dniach kipiałem energią, byłem bardzo skupiony. Ten stan trwał całymi tygodniami. Stephen Shore
1-8 Yuma Stephen Shore
Opowiem wam jak było. Jeździłem starą furgonetką Volkswagena , miałem łyse opony, 40$, torebkę z ziarnem słonecznika i kilka pudełek z filmem. Przeżywałem najbardziej ekscytujący okres w moim życiu. Każdy dzień od zmierzchu do świtu był fascynujący. Robiłem tylko dwa zdjęcia dziennie, na tyle mnie było stać. Może się wydawać że się nudziłem skoro tylko dwa razy naciskałem spust migawki, ale każda sekunda była wypełniona. Joel Sternfeld
Joel Sternfeld, After a Flash Flood, Rancho Mirage, California, July 1979
CytatMoją tezę potwierdzają fora amatorów fotografii. W pierwszej kolejności dyskutuje się o sprzęcie (najłatwiejszy element), w drugiej kolejności dyskutuje się o formalnej stronie zdjęć (krzywy horyzont, nieostre, zły balans bieli, za duży szum), o historiach nikt nie rozmawia.
CytatKiedy fotografowie dyskutują o fotografii w Internecie, czy gdziekolwiek indziej, rozmowa niemal zawsze dotyczy sprzętu i technik zdjęciowych. To nawet całkiem logiczne. Wszyscy umiemy wynajdywać okazje, ale nigdy nie jesteśmy w pełni zadowoleni z naszego sprzętu. Tylko fotograf jest w stanie zrozumieć drugiego fotografa. Małżonkowie, którzy sprawdzają się w innych sytuacjach, nie potrafią pojąć naszej fascynacji sprzętem.
Ale o jednym niezwykle ważnym aspekcie fotografii nie rozmawiamy prawie nigdy. Chodzi o metody pracy.
Pisząc "metody pracy" mam na myśli konceptualne podejście do projektu połączone z procesem, który zachodzi od chwili zwolnienia migawki do otrzymania ostatecznej wersji zdjęcia lub zdjęć.
Kiedy Lee Friedlander używał jeszcze aparatów małoobrazkowych, miał w zwyczaju na bieżąco robić odbitki i wrzucać je do pudeł oznaczonych wcześniej hasłami np. pomniki albo graffiti. Nieco później, kiedy pudła wypełniały się odbitkami, fotograf wybierał te najlepsze i wydawał je w formie monografii - od dość skromnych albumików na początku kariery, aż po ekskluzywne wielkoformatowe publikacje z lat późniejszych.
Fotografowie magazynu National Geographic , przynajmniej w dawnych czasach, jeździli na zlecenia kilka razy, albo byli na miejscu bardzo długo, lub jedno i drugie. W tym czasie zużywali kilkaset rolek slajdów - lepiej więcej niż mniej; słyszałem kiedyś, że było to średnio około 600 filmów. Selekcją zdjęć, które zostaną opublikowane zajmował się nie fotograf, a fotoedytorzy.
http://vimeo.com/38505124
Joel Meyerowitz wymyślił sobie kiedyś, że będzie fotografował rudzielców na plaży. Z czarnym suknem na jednym ramieniu i Deardorffem 8 x 10 cali z rozłożonymi nogami statywu na drugim patrolował plaże w poszukiwaniu modeli. Żeby przekonać ludzi, że nie jest bandziorem, w brązowej papierowej torbie nosił ze sobą egzemplarz swojego albumu Cape of Light .
Ogólnie rzecz biorąc, właśnie to są metody pracy. Najpierw wpadasz na pomysł, następnie starasz się go zrealizować przy pomocy technik, które uznasz za stosowne; potem w ten czy inny sposób porządkujesz efekty pracy i oddzielasz ziarno od plew, a na koniec wybierasz sposób opracowania i prezentacji rezultatów.
To dość ważny element tworzenia fotografii. Czemu więc tak rzadko o nim rozmawiamy?
http://www.fotopolis.pl/i...we-metody-pracy
"W sztuce może być coś dobrze zrobione albo źle, nic więcej." Stanisław Lem
Rzecz w tym, że Mike Johnston nie mówi jaka metoda pracy jest dobra. Mówi jedynie że warto ją mieć, zarówno jak jest się artystą, zawodowcem lub fotoamatorem.Uszak napisał/a:Metody pracy - jakie kto sobie wypracuje, takich używa. Świat jest piękny, różnorodny. Jeden stalkuje rude laski, drugi łazi po mieście, trzeci wjedzie na jakiś pagórek autkiem, czwarty zaprosi kalekę do domu. Efekt się liczy.
120 | 135 | APS-C
C330s 67 45 75 105 165 | MXx2 MES (nie działa) MZ-5n (nie działa) 28 50 35 43 (nie działa) 50 | GRII K-5 21
JORGE.MARTINEZ@PL | Jeden Aparat 7.0 | Instagram
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl