M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Dokąd to wszystko zmierza?

Samsung Galaxy NX Android camera

Kiedyś tak to wyglądało



“Wbudowane w aparat elektryczne światłomierze – nie mam pojęcia po co one są. To lenistwo. W ciągu dnia nie potrzebuję światłomierza. Potrzebuję go tylko wtedy, gdy światło szybko się zmienia o zmierzchu, gdy jestem w innym kraju, na pustyni albo gdy jest śnieg. Zawsze na początku zgaduję (nastawy), potem sprawdzam, to dobry trening”.
http://fotoblogia.pl/2013...rzem-fotografii
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Czy naprawdę uważasz, że to istotne?
 

Nieostry  Dołączył: 08 Kwi 2010
w stopce jednego z naszych forumowych kolegów jest taki napis:
Cytat
Powrotu do jaskiń nie ma. Jest nas za dużo

Moim zdaniem to powinno rozwiać Twoje rozterki.
 

jannad  Dołączył: 22 Kwi 2006
Może już nie długo będzie można z aparatu dzwonić. Fajnie by było. Komóra do kosza ziutt.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
jannad napisał/a:
Może już nie długo będzie można z aparatu dzwonić. Fajnie by było. Komóra do kosza ziutt.


Raczej google glas z full frame :-P
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Kiedyś wizjer aparatu fotograficznego był "goły". Najwyżej pojawiała się gdzieś z boku strzałka galwanometru. Potem było już tylko gorzej: zaczęły pojawiać się coraz to nowe elementy. Wskazówkę zastąpiły diody, których ilość rosła bardzo szybko, aż uszeregowały się w drabinkę. Następnie pojawiły się okienka pokazujące ustawioną przysłonę i czas. Potem oznaczenia trybów programowych, wskaźników baterii, pól autofokusa i informujących o wielu innych niepotrzebnych sprawach. Kiedyś wizjery lustrzanek były duże jak ekran kinowy z trzeciego rzędu. Teraz patrząc przez wizjer ma się wrażenie, że podgląda się świat przez dziurkę od klucza. Kiedyś fotografowanie było misterium, było aktem tworzenia, komponowaniem. Teraz jest już tylko "edycją". Komponowany obraz schodzi na plan dalszy, staje się mniej istotny od informacji o jego parametrach.
Może dlatego ogarnia nas tak błogi spokój, kiedy pochylamy się nad kominkiem starego Rolleiflexa, Starta lub Flexareta?
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
Bez przesady z tym misterium. Nie robmy z fotografii religii, ktora nigdy nie byla. Wiekszosc dawniej i dzis potrzebuje fotorgafii tylko jako czegos spelniajacego okreslona role, a nie wartosci samej w sobie.
I bardzo dobrze. Bardzo zdrowo. Fotografia powinna czemus sluzyc.
Natomiast zgodze sie, co do kultu exifa. Ale tez tylko w swiatku ludzi, ktorzy wiedza co to takiego ten exif.

Co do androida w aparacie, to po prostu historia zatoczyla kolo, bo android, gdy sie rodzil, byl projektowany jako system do aparatow cyfrowych wlasnie, wiec odpowiedz na pytanie dokad to wszystko zmierza w tym kontekscie powinna brzmiec: do korzeni...
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
tatsuo_ki napisał/a:
Bez przesady z tym misterium.
tatsuo_ki, Ty tego nie czujesz, boś Ty już Now-generation
tatsuo_ki napisał/a:
Wiekszosc dawniej i dzis potrzebuje fotorgafii tylko jako czegos spelniajacego okreslona role, a nie wartosci samej w sobie.
Nie zawsze chodzi o to by złapać. Czasami przyjemność sprawia samo gonienie ;-)
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
technik219 napisał/a:
Może dlatego ogarnia nas tak błogi spokój, kiedy pochylamy się nad kominkiem starego Rolleiflexa, Starta lub Flexareta?
(i całość)

Typowa wypowiedź kogoś, kto zaczynał cokolwiek w czasach gdy wykonywanie danej czynności wymagało "magicznej" trudnej do zdobycia (względnie) wiedzy. Dotyczy to starych samochodziarzy, ~inforamtyków zaczynających w czasach DOS i wcześniej (ach ten Norton Commander! do dziś używam do wszystkiego Total Commandera :-) ), użytkowników linuksa z czasów, gdy bez znajomości konsoli nie dało się nic zrobić, itd, itd.

Stary, to nie magia, to nostalgia i tęsknota za czasami gdy umiejąc pewne rzeczy byłeś kimś, a teraz sąsiad Zenek jednym przyciskiem robi coś co kiedyś wymagało odpowiedniego przygotowania i pomyślunku.

technik219 napisał/a:
Nie zawsze chodzi o to by złapać. Czasami przyjemność sprawia samo gonienie


A to święta prawda, bo nie zrozum mojej wypowiedzi źle - doskonale Cię rozumiem, sam tak bardzo często mam, tylko Ty też musisz zdawać sobie sprawę, że takie myślenie bardziej ma przyczynę w nas samych a nie w istocie sprawy.
 

kelus  Dołączył: 15 Lip 2012
Poprzeczka obecnie postawiona jest znacznie wyżej poprzez m.in. lepsze narzędzia (aparaty, szkła, soft). Niektórym po prostu już nie chce się skakać i z nostalgią wspominają czasy, gdy za wyjście w plener z MF już było się super.
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
kelus, no, nie wiem. Wg mnie nie poprzeczka jest wyżej, tylko zawodników więcej. (dzięki temu, że pewne rzeczy, które kiedyś stanowiły dobrego fotografa obecnie załatwia sprzęt).

A może i z drugiej strony, rzeczywiści poprzeczka wyżej - może zupełnie inaczej niż mówi technik219, obecnie, dzięki temu, że duża część warstwy technicznej jest załatwiana przez aparat, właśnie teraz dopiero liczy się szeroko rozumiane "dopracowanie kadru"?
 

kelus  Dołączył: 15 Lip 2012
Tylko perfekcja w każdym aspekcie jest naprawdę dostrzeżona, czy w momencie zrobienia zdjęcia czy w obróbce.
 

DeTe  Dołączył: 14 Maj 2008
komisarz napisał/a:
Stary, to nie magia, to nostalgia i tęsknota za czasami gdy umiejąc pewne rzeczy byłeś kimś, a teraz sąsiad Zenek jednym przyciskiem robi coś co kiedyś wymagało odpowiedniego przygotowania i pomyślunku.

HOWGH!
Podpisuję się ręcami i nogami!

Czy teraz poprzeczka jest wyżej? Nie wiem. Kwestia umiejętności wykorzystania nowoczesnych narzędzi. Pewnie stąd wywodzi się przekonanie, że dobry fotograf zrobi dobre zdjęcie nawet zabłoconym kompaktem czy telefonem :-)

[ Dodano: 2013-06-28, 00:38 ]
A inną drogą, ciekaw jestem co M.W o tym sądzi... :-P
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
technik219 napisał/a:
tatsuo_ki napisał/a:
Bez przesady z tym misterium.
tatsuo_ki, Ty tego nie czujesz, boś Ty już Now-generation

Nie do konca. Raczej umiejscowilbym sie gdzies pomiedzy. Glowe mam tu i teraz, troche w przyszlosci, ale nogami ciagle stoje gleboko w tradycji.

Byl taki okres, gdy zachwycalem sie samym procesem tworzenia fotografii, bylem nawet gotow uwazac siebie za magika. Tylko no wlasnie... co z tego, ze wyciagasz krolika z kapelusza, jesli to jest sztuka dla sztuki, w dodatku nawet bez publicznosci? To jest przypadlosc wyznawcow exifa...skupiaja sie na samym tworzeniu, nie zadajac sobie tak naprawde pytania, po co tworza?...
co istotne, zbior wyznawcow exifa wcale nie zamyka sie w zbiorze fotografujacych cyfrowo...


technik219 napisał/a:
tatsuo_ki napisał/a:
Wiekszosc dawniej i dzis potrzebuje fotorgafii tylko jako czegos spelniajacego okreslona role, a nie wartosci samej w sobie.
Nie zawsze chodzi o to by złapać. Czasami przyjemność sprawia samo gonienie ;-)

Tak jak mowie, to jest czesta przypadlosc fotografow internetowo-forumowych- szukanie egoistycznej uciechy w czynnosci robienia zdjec i obrazanie sie na swiat, ze wiekszosc nie dosc, ze nie traktuje robienia zdjec w ten sam sposob, to jeszcze nie klaszcze na widok fotografa in flagranti.


komisarz napisał/a:
Typowa wypowiedź kogoś, kto zaczynał cokolwiek w czasach (...) tylko Ty też musisz zdawać sobie sprawę, że takie myślenie bardziej ma przyczynę w nas samych a nie w istocie sprawy.

bardzo sie zgadzam z ta wypowiedzia.


kelus napisał/a:
Poprzeczka obecnie postawiona jest znacznie wyżej poprzez m.in. lepsze narzędzia (aparaty, szkła, soft). Niektórym po prostu już nie chce się skakać i z nostalgią wspominają czasy, gdy za wyjście w plener z MF już było się super.

poprzeczka jest caly czas tam, gdzie byla. Malo tego, jej w ogole nie ma. Tzw. fotoamatorzy ja sobie sami ustawiaja, skupiajac cala swoja uwage na tym sprzecie i na tych narzedziach, na jakims dziwnym wspolzawodnictwie i biegu na wynik, zamiast na istocie fotografii tzw. amatorskiej - opowiadaniu historii.


komisarz napisał/a:
kelus, no, nie wiem. Wg mnie nie poprzeczka jest wyżej, tylko zawodników więcej. (dzięki temu, że pewne rzeczy, które kiedyś stanowiły dobrego fotografa obecnie załatwia sprzęt).

A może i z drugiej strony, rzeczywiści poprzeczka wyżej - może zupełnie inaczej niż mówi technik219, obecnie, dzięki temu, że duża część warstwy technicznej jest załatwiana przez aparat, właśnie teraz dopiero liczy się szeroko rozumiane "dopracowanie kadru"?

po pierwsze, gdy pozbedziemy sie bezsensownego zalozenia, ze fotografia to wspolzawodnictwo, to rozwiaze sie sztucznie nadmuchany problem w sumie to sam nie wiem czego, ale tego czegos, co ma wysoko podniesiona poprzeczke.
po drugie, dzieki temu, ze aparat zalatwia lwia czesc technicznych problemow, mozemy skupic sie na beztrosce fotografowania, na uwiecznianiu chwil itd.
naprawde, zostawmy "dopracowywanie kadru" tym, ktorzy sie tym zajmuja zyciowo, a nie hobbystycznie.


kelus napisał/a:
Tylko perfekcja w każdym aspekcie jest naprawdę dostrzeżona, czy w momencie zrobienia zdjęcia czy w obróbce.

naprawde dostrzezona to bedzie ciekawa historia. Jakakolwiek perfekcja jest kwestia wtorna.

Powtorze sie, ale innymi slowami. Skupianie sie na osiaganiu jakiejkolwiek perfekcji w warstwie formalnej jest slepa uliczka. Nie macie szans, nigdy nie dogonicie najwiekszych, nie dacie rady.
Ale opowiedziec ciekawa historie o tym, co jest wokol, co jest blisko, i taka historia zafascynowac, jest zdolny kazdy.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
tatsuo_ki napisał/a:
Skupianie sie na osiaganiu jakiejkolwiek perfekcji w warstwie formalnej jest slepa uliczka. Nie macie szans, nigdy nie dogonicie najwiekszych, nie dacie rady.
Ale opowiedziec ciekawa historie o tym, co jest wokol, co jest blisko, i taka historia zafascynowac, jest zdolny kazdy.


Akurat jest dokładnie na opak
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
tatsuo_ki, ale zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś (typowym) amatorem? Nie chodzi tu o wartościowanie osoby czy twórczości, tylko o podejście do fotografii.
Fotoamator BAWI SIĘ w robienie zdjęć. I dotyczy to wszystkich etapów powstawania zdjęcia: sprzętu, szeroko rozumianej poprawnej ekspozycji i kompozycji, obróbki i wreszcie treści samego zdjęcia. Ty skupiasz się na ostatnim punkcie, a wg mnie jest to podejście już nie amatorskie.

tatsuo_ki napisał/a:
Tylko no wlasnie... co z tego, ze wyciagasz krolika z kapelusza, jesli to jest sztuka dla sztuki, w dodatku nawet bez publicznosci


chodzi o przyjemność, porcję endorfin wydzielanych w mózgu.

tatsuo_ki napisał/a:
nie zadajac sobie tak naprawde pytania, po co tworza?


to nie jest podejście amatora; tworzą (?) bo to lubią (lubimy)

tatsuo_ki napisał/a:
szukanie egoistycznej uciechy w czynnosci robienia zdjec


Ale dlaczego to wartościujesz? Co jest w tym złego, oczywiście jeżeli nie przeradza się w fetyszyzm?

tatsuo_ki napisał/a:
Byl taki okres, gdy zachwycalem sie samym procesem tworzenia fotografii, bylem nawet gotow uwazac siebie za magika


A nie dopuszczasz możliwości, że nie wszedłeś wyżej, tylko wybrałeś inna gałąź?

A co do poprzeczki, w połączeniu z narzekaniem na postęp sprzętowy - kiedyś ktoś kto robił zdjęcia (i jego otoczenie) uznawał udane zdjęcie za dobre, obecnie, gdy kuzynka kompaktem robi co najmniej podobne okazuje się, że król jest nagi - oprócz poprawności technicznej na tych zdjęciach nic nie ma. I dlatego nowoczesne aparaty są be :-)
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
alekw, ostatnio ktos mi uswiadomil, ze robienie zdjec jest w duzej mierze jednym z wymiarow naturalnej ludzkiej potrzeby opowiadania historii.
Gdy spotykamy sie z ludzmi, w domu, w pubie, przy ognisku, na PPDzie, to co odruchowo robimy? Rozmawiamy o zawilosciach fizyki kwantowej? Nie! Opowiadamy co nam sie przydarzylo, albo komus znajomemu!
Czy porzeba do tego byc utalentowanym i slawnym pisarzem?
Opowiadanie historii, czesto ubarwione, to jest cos, co robimy od zarania dziejow, od momentu gdy nauczylismy sie uzywac jezyka.

Natomiast perfekcja formalna... no sorry, ale jak chcesz dogonic Salgado, Shora, Sam'a Abble'a, jesli nie masz takiego talentu jak oni, a fotografia zajmujesz sie w chwilach wolnych od pracy, zony i dzieci?
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
tatsuo_ki napisał/a:
alekw, ostatnio ktos mi uswiadomil, ze robienie zdjec jest w duzej mierze jednym z wymiarow naturalnej ludzkiej potrzeby opowiadania historii.


Opowiadanie historii wymaga umiejętności, wrażliwości, spostrzegawczości, talentu. Nie każdemu to jest dane.
Umiejętności techniczne są dostępne dla każdego, kwestia wytrwałości, czasu i kasy.
Moją tezę potwierdzają fora amatorów fotografii. W pierwszej kolejności dyskutuje się o sprzęcie (najłatwiejszy element), w drugiej kolejności dyskutuje się o formalnej stronie zdjęć (krzywy horyzont, nieostre, zły balans bieli, za duży szum), o historiach nikt nie rozmawia.

;-)
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
chyba jednak zarówno opowiadanie, jak i kwestie techniczne wymagają talentu i umiejętności, a co bardziej to już dyskusja metaficzna.

Nawiasem mówiąc idea fotografii jako formy opowieści nie tyle do mnie nie przemawia, co wg mnie stanowi jedynie część "zastosowań" fotografii.
 
Grzechotnik  Dołączył: 27 Paź 2008
Jako to dokąd to dąży?

Fotografia ogólnie dąży do kiczu. Większośc zdjęć to kicz. Kicz nie jest zły o ile jak to już ktoś zauważył opowiada jakąs historię. Ale fotografia ostatnio sprowadza się tylko do NIENATURALNEGO KICZU - nie dośc, że kicz, to nienaturalne barwy, pseudo HDR, jakieś szalone kontrasty, nasycenia barw jak z baśni czy snu narkomana.

A ja oglądając zdjęcia np z podróży chce widzieć historię i oglądać realne widoki.
Oglądając reportaż, chce widzieć prawdę, a nie doklejane/usuwane gołąbki czy postacie, przerabiane ujęcia, czy fotomontaże.
A jak widzę "profesjonalny serwis foto" który nie wymaga od osoby wstawiającej zdjęcie podania choćby podstawowych parametrów i opisu zdjęcia, zadowalając się tylko szumnym tytulem, to on taki profesjonalny jak narzędzia z tesco.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach