dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alekw, te porównania do Shore'a są troche uproszczone. Jeśli już, to jest Shore z American Surfaces, tyle, że z narzędziami z Uncommon Places. Oglądając American Surfaces, też nie chce mi się wierzyć, że Shore w podróży korzystał wyłącznie z toalet podobnych do tych w której zginał Tarantino na początku Desperado. Uncommon Places albo American Prospects Sternfelda jest znacznie szersze w wyrazie, choć to spojrzenie jest konieczne ze względu na szerokość tematu.

Schutmaat fotogafując nawiedzony cmentarz na peryferiach Tonopah, nocował zapewne w hotelu Mizpah widocznym na street view powyzej, jak zresztą i na śmieciowym zdjęciu, które podrzuciłem tamże.

Uprzedzając zarzuty, fotograf ma święte prawo do takiej manipulacji i to jest po prostu narzędzie jak każde inne. Mam po prostu osobisty problem z takim podejściem, bo dla mnie to jest przeciwny wektor, jednak ten sam kierunek co teledysk "Black Hole Sun" Soundgarden.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
dzerry napisał/a:
Naprawdę wierzysz, że Ci wszyscy ludzie o tym wszystkim myślą i to ich zajmuje?

Nie. Uważam, że takie myśli zajmują głowę Schutmatta i dlatego wybrał takie a nie inne wyrazy twarzy.
Świadomie bądź nie, ci ludzie są po prostu aktorami w opowieści wyreżyserowanej i zmontowanej przez fotografa.
co do "twarzy gościa z Ustrzyk", to trochę mało elegancko sprowadzasz moje słowa do absurdu wyrywając fragment z kontekstu. Bo tu nie chodzi o jakiekolwiek zdjęcie brodatego gościa w koszuli w kratę zawieszonego w bezmyśli, tylko o zdjęcia istniejące w kontekście całego "Grays..."
Schutmatt nawet w wywiadzie mówi, że fotografując piktorializm na ścianach nawiązuje do 19-sto wiecznych stylów i "młodego narodu".
Ludzie sfotografowani w "Grays..." pewnie o pionierach nie myślą, ale Schutmatt owszem.

dzerry napisał/a:
Chodzi mi o to, że taka interpretacja, którą zresztą sam autor narzuca w wwyiadzie i cytatem na okładce książki, jest zbyt romantyczna i wyidealizowana, bym mógł w nią uwierzyć.

I właśnie w tym chyba tkwi siła tego przekazu - od samego początku autor wyraźnie daje do zrozumienia, że to jest jego punkt widzenia, że pokazuje to tak, jak jemu się wydaje, że jest. Pojechał tam, gadał z ludźmi i tak to widzi. Możesz mu wierzyć, albo nie. To jest uczciwie postawiona sprawa. Osobiście wolę to, niż jakiekolwiek próby pretensji do mówienia "obiektywnej prawdy".
Z drugiej strony ludzie lubią uproszczone historie i uproszczone wizje świata, więc czemu się dziwić, że łykają "Grays..." z takim smakiem?
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Świetne, klapki mi spadły. Sothowe, jasne, ale co tam, skoro świetne.

Jak nie lubicie zastanych fot z mętnymi wyrazami twarzy to moje nowe paskustwo Was odrzuci. ehehehe. Ale to za czas jakiś dopiero.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
wojtekk napisał/a:
Świetne, klapki mi spadły. Sothowe, jasne, ale co tam, skoro świetne.

Jak nie lubicie zastanych fot z mętnymi wyrazami twarzy to moje nowe paskustwo Was odrzuci. ehehehe. Ale to za czas jakiś dopiero.


Ubijasz każdą dyskusję. Po co dyskutować skoro mnie się podoba.

[ Dodano: 2013-09-27, 16:16 ]
dzerry napisał/a:
alekw, te porównania do Shore'a są troche uproszczone. Jeśli już, to jest Shore z American Surfaces, tyle, że z narzędziami z Uncommon Places.


Ale ja nie porównuje tego z Shore, wręcz przeciwstawiam.

dzerry napisał/a:
Uprzedzając zarzuty, fotograf ma święte prawo do takiej manipulacji i to jest po prostu narzędzie jak każde inne. Mam po prostu osobisty problem z takim podejściem, bo dla mnie to jest przeciwny wektor, jednak ten sam kierunek co teledysk "Black Hole Sun" Soundgarden.


Oczywiście, że tak.
Mój problem polega na tym, że to piękna acz romantyczna i mocno wyestetyzowana wizja.
Ad. pionierów... to o wiele ciekawszy, acz o wiele mniej spektakularny, jest materiał przygotowywany przez Andrzeja Maciejewskiego: https://plus.google.com/photos/114373507015052766823/albums/5919091184242432305 (i rozmowa o projekcie: http://www.fototekstura.p...m-maciejewskim/ )
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
Podobny pomysł, a każe inne wykonanie. Co Was bardziej przekonuje w warstwie merytoryki?:)
http://www.refendi.com/#a...i=10000&s=0&p=0
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
iczek napisał/a:
Co Was bardziej przekonuje w warstwie merytoryki?:)

To jest bardzo podchwytliwe pytanie, jeśli nie policzone na przechytrzenie.
Schutmaat mówi o czymś bardziej uniwersalnym, międzyludzkim w znaczeniu socjologicznym. Effendi mówi o czymś osobistym, międzyludzkim w znaczeniu psychologicznym.
Oczywistym jest, że gdy oboje fotografów użyło subiektywnej formy, będziemy bardziej wierzyć Effendi, bo mówi o swoich emocjach.
Jasne, że też pokazuje biedne tereny (post)industrialne i też robi to w sposób, który oburza Gregorego Halperna (o czym wspomniał w wywiadzie dla ASX ), ale to są tereny, w których się wychowała, nie jest przyjezdną jak Schutmaat, więc i odruch u odbiorcy jest taki, żeby do jej świadectwa przykładać większą wagę.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
alekw napisał/a:
Ubijasz każdą dyskusję. Po co dyskutować skoro mnie się podoba.


Ostatnio się coraz więcej zastanawiam, po co w ogóle dyskutować, dlatego mało dyskutuję. Bogdan Konopka powiedział (nie mogę namierzyć tego wywiadu, ech) coś jak to: 'z wiekiem coraz mniej chce się o tych fotografiach gadać, a coraz więcej ich robić'.

Masz rację. :)
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
wojtekk napisał/a:
alekw napisał/a:
Ubijasz każdą dyskusję. Po co dyskutować skoro mnie się podoba.


Ostatnio się coraz więcej zastanawiam, po co w ogóle dyskutować, dlatego mało dyskutuję. Bogdan Konopka powiedział (nie mogę namierzyć tego wywiadu, ech) coś jak to: 'z wiekiem coraz mniej chce się o tych fotografiach gadać, a coraz więcej ich robić'.

Masz rację. :)


A ja mam wrażenie, że wiele osób kojarzy dyskusję od razu z hejterstwem i być może dlatego nie chce dyskutować.

A wielka szkoda, że nie potrafimy dyskutować o fotografii, opowiadać o niej. Pamiętam jeszcze z czasów robienia FotoIndexu jak często trudno było od fotografa wydusić coś więcej, podczas gdy np. hiszpanie czy francuzi potrafili opowiadać godzinami.
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
Mnie się wydaje, że tak na końcu to te dyskusje naprawdę wiele nie wnoszą poza tym, że Jaś i Staś (czyli Ty i ja :) wypowiadamy swoje racje. Szkoda energii. Odkąd zacząłem ją kierunkować w tworzenie a nie rozmawianie, czuję się lepiej i efekty jakby lepsze. Ale może ja mam jej deficyt.
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
tatsuo_ki napisał/a:
iczek napisał/a:
Co Was bardziej przekonuje w warstwie merytoryki?:)

Schutmaat mówi o czymś bardziej uniwersalnym, międzyludzkim w znaczeniu socjologicznym. Effendi mówi o czymś osobistym, międzyludzkim w znaczeniu psychologicznym.

:-B
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
iczek napisał/a:
:-B

:-B

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach