Aspius  Dołączył: 18 Wrz 2006
jeśli mogę podpowiedzieć, nie musisz robić tego za dziecko.. po prostu zrób to z nim. Siądźcie razem, pogadajcie, z czym mu się kojarzy temat.. niech napisze pierwszy wers, podpowiedz mu rym do tego.. niech ma uczucie, że też to robił, a nie dostał gotowca... tak widzę pomaganie w przetrwaniu w szkolnej malignie ;)
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
darmuszka napisał/a:
Mam moralne wątpliwości czy można tak "pomagać" dziecku, mam nadzieję, że żonka wdroży chłopa w detale aby choć częściowo nazwać to jego pracą....
Ja bym tego nie napisał. Lepiej żeby dzieciak napisał po swojemu i dostał 3=, aniżeli przepisał od taty i dostał 6. Szkoła służy temu, żeby się dziecko czegoś nauczyło, a nie żeby dostawało dobre oceny.

Tyle teorii od ojca, który dzisiaj odrobił swojej córce zadanie domowe (prezentację w Powerpoincie o Bieszczadzkim Parku Narodowym)... :mrgreen:
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Metoda podana przez Grześka wydaje mi się najwłaściwsza. Rodzice mają pomagać w rozwoju, nakierowywać a nie odrabiać lekcje za dzieci.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
No tak, pełna zgoda (piszę jako 'winny' sklecenia wierszyka na zamowienie), ale tata - jak sam pisał - w jakims porcie statek rozładowuje, na zapupiu pewnie jeszcze większym, niz moje rejony, więc usiąść z latoroślą i zalatwić sprawy prawilno nie może. I nie wiemy do konca, po co mu ten wierszyk był? Może syn potrzebuje 'ojcowskiej' twórczości jako kontrargumentu na 'nie umiem, nie da się bo jestem chłopcem, a chłopcy wierszy nie piszą' - rzucane zdesperowanej mamie pod nieobecnosc taty?
Na marginesie, jako człowiek żyjący z pisania przez wiele lat stwierdzam, ze NIE JEST ŁATWO napisać wiersz na zadany temat. Miałem przyjemność zgłębiac tajniki rzemiosła pod okiem wspaniałych polonistów (do matury przygotowywała mnie pani z doktoratem z literatury - tak, w szkole średniej!). Nie pamiętam ani w szkole podstawowej, ani w średniej, bym musiał napisać wiersz. Uczono nas raczej rozumieć poezję, delektować się nią - ale nie pisać. Kto chciał i mogł - pisał i tak, niektórzy nawet publikowali. Ale NIE PAMIĘTAM, bym dostał zadanie domowe - napisac wiersz! Choć moze to skleroza...
Pisać dzieci winny jak najwięcej i oczywiscie samodzielnie. Ale jest tyle form rozwijających umiejętność komunikacji na piśmie, tworzenia słowem - że naprawdę akurat wierszoklectwo (bo do poezji to jeszcze kawałek) bym odpuścił, jako nauczycel. Jesli kto ma talent, samo wyjdzie. Zammiast tego pisać rozprawki, pisać opowiadania, pisać raporty z wydarzeń, pisać recenzje, pisać eseje, pisać listy, reportaże, felietony - tak, tak, jak najbardziej, jak najwiecej. I czytać, czytać, czytać. Poezja przyjdzie sama do tych, których sobie wybierze.
 

gonia65  Dołączyła: 06 Sie 2008
Nie znam dziecka, ale jestem nauczycielem z 30-letnim stażem i gwarantuję, że nauczycielka szybko pozna, czy dziecko samo napisało, czy rodzice zabawiali się w wierszokletów i napisali za nie. Sądzę, że raczej powinieneś razem z dzieciakiem usiąść i nakierować go na właściwe tory, nie robić tego za niego, bo to raczej pedagogiczne nie jest. Sama wiele razy pisałam uwagi do rodziców, by nie odrabiali zadań za dzieci, a razem z nimi. Często też stawiałam ocenę rodzicom za wykonane zadanie, by wiedzieli że raczej oszukać się nie dam, nie chcąc jednocześnie wstawiać dziecku złej oceny.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
gonia65 napisał/a:
Sama wiele razy pisałam uwagi do rodziców, by nie odrabiali zadań za dzieci, a razem z nimi. Często też stawiałam ocenę rodzicom za wykonane zadanie, by wiedzieli że raczej oszukać się nie dam, nie chcąc jednocześnie wstawiać dziecku złej oceny.


Wiesz, moi rodzice kilkukrotnie też dostali takie uwagi w dzienniczku od moich nauczycieli, zdarzaly się też dla nich oceny (pozytywne) i jednoczese "pały" dla mnie, za pomoc z ich strony...
Tyle, że to były moje SAMODZIELNE prace...
W szkole średniej pani nauczycielka od biologii (była na kilkumiesięcznym zastepstwie, to fakt) nie tylko postawiła mi pałę za klasówkę, ale też domagała się od wychowawcy obniżenia oceny z tzw. sprawowania. Powód? Bezczelność. Klasówka byla o rybach i płazach, uzyłem łacińskich nazw (co było dla mnie oczywiste, bo uczyłem się z książek dla studentów i święcie wierzyłem, że w NAUCE - a wtedy jeszcze chcialem zostac herpetologiem - operuje się nomenklatura naukową, w czym utwierdzał mnie ojciec...). Pani nazw tych nie znała i uznala, że powypisywałem głupoty jakieś, żeby sobie jaja z niej zrobić... Dopiero gdy ojciec pokazał jej artykuł, który napisałem do branzowego pisma (został opublikowany), zmieniła zdanie, zmieniła też ocene na... tróję :-)
 

gonia65  Dołączyła: 06 Sie 2008
Oczywiście, zdarza się i tak, ale nauczyciel uczący, który jest kompetentny i z doświadczeniem potrafi rozpoznać czy była to praca samodzielna czy nie, ponieważ zna możliwości ucznia i wie czego może się po nim spodziewać.
 

darmuszka  Dołączył: 14 Lut 2010
Apas,
Dyskusje o niższości czy braku użyteczności humanistów sa niestety zbyt częste ostatnimi czasy i masz dużo gorzkiej racji. Ale eutanazji sie nie poddawaj. Sprawiłbyś satysfakcję wielu inzynierom :evil: Trzeba walczyć do końca.
Ja jako inżynier mgr nie wyobrażam sobie świata bez dobrej książki, umiejętności grania na instrumencie, wiersza (czy fotografii :evilsmile: ). Humanizm w obecnych czasach technokracji ekonomicznej ostatnia ostoja samych siebie. Wielu ludzi myli humanizm i humanistów z czczym gadaniem i mędrkowaniem nie wiedząć, że jest to jedyne co nas odróżnia od sinic. Mędrkując dalej: Myslę więc jestem. :evilsmile:

PiotrR,
Będę Apasowi tantiemy płacił :-P Żonka ostrzeżona aby nie iśc na łatwiznę.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
darmuszka,

:-B :-B :-B :-B

Za sojusz inżynieryjno - humanistyczny! Może jakoś przetrwamy w tym nowym, wspanialym świecie...
 

darmuszka  Dołączył: 14 Lut 2010
Dodam jeszcze, że sie zgadzam z Wami w "całej rozciągłości", że lepsza własna "trója" niż cudza "piątka". Jak napisałem wcześniej jednak: trudno jest uczciwie kochać własne dziecko. Jak napisał Apas, oddalenie od rodziny stwarza pokusę rekompensaty straty co nie zawsze jest zdrowe. Nie da się kupić straconego czasu/kontaktu z drugim człowiekiem.
gonia65, Na szczęście nauczycielka to mądra kobitka, wie, że nie jest to proste zadanie i pewien (?) poziom pomocy jest akceptowalny.

Apas napisał/a:
Poezja przyjdzie sama do tych, których sobie wybierze.


i w to trzeba wierzyc..
 

gonia65  Dołączyła: 06 Sie 2008
darmuszka napisał/a:
Poezja przyjdzie sama do tych, których sobie wybierze.

Może to i prawda, mnie chyba raczej nie lubi, bo nie przyszła. Uwielbiam dobrą książkę, ale z poezją raczej mi nie po drodze :mrgreen: :-P
darmuszka napisał/a:
Na szczęście nauczycielka to mądra kobitka, wie, że nie jest to proste zadanie i pewien (?) poziom pomocy jest akceptowalny.

Też uważam, że zdrowy rozsadek jest potrzebny, by nie popadać z jednej skrajności w drugą.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach