silkypix  Dołączył: 12 Sie 2012
filtry ochronne na obiektyw
cześć,

zastanawiam się nad wyborem filtra, który miałby pełnić rolę ochronną dla obiektywu. Konkretnie mam na myśli dwie cechy:

1. brak szkody dla obrazu (jak największa przepuszczalność światła oraz brak zniekształceń)
2. niedrogi.

Macie coś do polecenia?
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Każdy filtr wprowadza szkody dla obrazu. Te bardzo drogie nieco mniej. To kolejny, nieprojektowany element w torze optycznym. Lepiej używać głębokich (w miarę możliwości) osłon przeciwsłonecznych. Pzdr.,
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Jak zwykle w tym temacie są dwie szkoły. Jedna mówi to, co napisał powalos – że nie warto psuć sobie jakości obiektywu dodatkową szybką. Druga twierdzi, że w razie bliskiego spotkania z twardą przeszkodą wymiana zbitego filtra kosztuje mniej niż naprawa obiektywu.

Jeśli koniecznie chcesz nakręcać filtry na swoje obiektywy, tu http://www.optyczne.pl/5....%C3%B3w_UV.html i tu http://www.optyczne.pl/9....5%82nienie.html znajdziesz laboratoryjne testy kilku różnych modeli.

powalos napisał/a:
Te bardzo drogie nieco mniej.

To nie zawsze tak jest, vide powyższe linki.
 

errorbypixel  Dołączył: 07 Kwi 2014
Co do filtra to polaryzacyjny kołowy polecam i do tego tulipana na obiektyw.

bakulik napisał/a:
w razie bliskiego spotkania z twardą przeszkodą

Czyli co? Murujemy okna bo jeden na milion przypadków ktoś nam je zbije?

bakulik napisał/a:
wymiana zbitego filtra kosztuje mniej niż naprawa obiektywu

Tu się zgodzę
Rafi napisał/a:
Bo errorów ten nie popełnia, kto pikseli nie obrabia

 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
errorbypixel napisał/a:
Czyli co? Murujemy okna bo jeden na milion przypadków ktoś nam je zbije?

No bez przesady, ale są sytuacje, w których uszkodzenie obiektywu jest prawdopodobne, np. przy fotografowaniu rajdów spod koła może wyskoczyć kamień, w czasie pracy w tłumie możemy od kogoś „dostać z łokcia” w obiektyw, a fotografując jednym aparatem i mając drugi zawieszony na ramieniu możemy uderzyć nim w… coś. Różnie bywa. Oczywiście nie dotyczy to każdego fotografującego.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
bakulik napisał/a:
w razie bliskiego spotkania z twardą przeszkodą wymiana zbitego filtra kosztuje mniej niż naprawa obiektywu.
Używam różnych aparatów od 40 lat i nie pamiętam, żeby chociaż raz któryś z aparatów zaliczył takie spotkania. Jeden jedyny raz zmuszony byłem nakręcić filtr UV: kiedy fotografowałem dzieciaki w domu dziecka. Nie wiem jak do tego doszło, ale już po 10 minutach od pierwszego wyjęcia aparatu obiektyw miałem "wypaluszony" jak nigdy dotąd i nigdy później ;-)
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
technik219 napisał/a:
Używam różnych aparatów od 40 lat i nie pamiętam, żeby chociaż raz któryś z aparatów zaliczył takie spotkania.

Cóż, ja też nie pamiętam, bym kiedykolwiek obił sobie sprzęt. To, co napisałem powyżej, nie jest moją opinią, tylko przytoczeniem dwóch różnych teorii nt. stosowania neutralnego filtra na stałe. Może bardziej niż przed uderzeniem taki filtr chroni przed zabrudzeniem/zachlapaniem – w przypadku nagłej sytuacji można zdjąć brudny filtr i fotografować dalej, zamiast mozolnie czyścić obiektyw w terenie.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
technik219 napisał/a:
bakulik napisał/a:
w razie bliskiego spotkania z twardą przeszkodą wymiana zbitego filtra kosztuje mniej niż naprawa obiektywu.
Używam różnych aparatów od 40 lat i nie pamiętam, żeby chociaż raz któryś z aparatów zaliczył takie spotkania. Jeden jedyny raz zmuszony byłem nakręcić filtr UV: kiedy fotografowałem dzieciaki w domu dziecka. Nie wiem jak do tego doszło, ale już po 10 minutach od pierwszego wyjęcia aparatu obiektyw miałem "wypaluszony" jak nigdy dotąd i nigdy później ;-)


Jeden aparat na ramieniu z 70-200, drugi na szyi z 17-70, impreza, tłum ludzi, dużo przemieszczajacych sie przedmiotow (samochody, plecaki, torby noszone przez ludzi) i ty sam z konieczności ciągle zmieniający miejsce w poszukiwaniu najlepszych ujęć, kucający, unoszacy aparat nad głowę, często zmieniajacy puszki - jeśli w ciągu kilku lat takiego fotografowania nie uderzysz przednia soczewka obiektywu, ktorego w tej chwili nie używasz w coś twardego kilka razy - to graj w lotto, wygrana przy twoim szczęsciu gwarantowana...
Wiele osob tak pracuje, ja tak pracowałem i czasem nadal pracuje - za żadne skarby nie zdejmę ochronych filtrów z moich szkieł...
Ludzie celebrujący kazde zdjecie w spokoju może nie potrzebują. Ale to nie oznacza, że sama idea ochrony soczewki jest do odrzucenia w imię mitycznej jednej linii na mm więcej...
 

komtur  Dołączył: 04 Cze 2008
silkypix napisał/a:
brak szkody dla obrazu (jak największa przepuszczalność światła oraz brak zniekształceń)

Hoya HD - albo UV, albo ochronny. Ciężko zauważyć negatywne skutki w sensie optycznym. Aczkolwiek oczywiście bywają ;-)
 

ggdh  Dołączył: 06 Sty 2008
Mam Marumi DHG na S10-20 i widzę spadek ostrości. Jedyny powód dlaczego z niego korzystam to wystająca soczewka przednia. Nawet zakładając dekielek jest spora szansa przejechać po szkle.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Apas napisał/a:
i ty sam z konieczności ciągle zmieniający miejsce w poszukiwaniu najlepszych ujęć, kucający, unoszacy aparat nad głowę, często zmieniajacy puszki
Nie zdarzyło mi się - słowo. Ale myślę, że to dlatego, że ja... nie kucam :mrgreen:
A na poważnie: na sprzęty trzeba uważać. Nie ma tak, że jeden sobie dynda na ramieniu, a drugim robię. Albo dynda na szyi, albo leży w torbie. Nie przez przypadek Bóg umiejscowił męskie klejnoty w tym właśnie miejscu, gdzie akurat są. Gdyby je przyczepił do ramienia, trzeba by specjalnych ochraniaczy, żeby faceci się w nie wciąż nie trącali. Dlatego nie noszę aparatu na ramieniu.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
technik219 napisał/a:
Apas napisał/a:
i ty sam z konieczności ciągle zmieniający miejsce w poszukiwaniu najlepszych ujęć, kucający, unoszacy aparat nad głowę, często zmieniajacy puszki
Nie zdarzyło mi się - słowo. Ale myślę, że to dlatego, że ja... nie kucam :mrgreen:
A na poważnie: na sprzęty trzeba uważać. Nie ma tak, że jeden sobie dynda na ramieniu, a drugim robię. Albo dynda na szyi, albo leży w torbie. Nie przez przypadek Bóg umiejscowił męskie klejnoty w tym właśnie miejscu, gdzie akurat są. Gdyby je przyczepił do ramienia, trzeba by specjalnych ochraniaczy, żeby faceci się w nie wciąż nie trącali. Dlatego nie noszę aparatu na ramieniu.

W ujęciu biologicznym znam kilka innych wytłumaczeń, czemu jądra są tam, gdzie są, ale w ujęciu fotograficznym uzyłeś argumetu, z którym dyskutować się nie da :-D

Na poważnie - widac naprawde nie pracowales nigdy pod presja sytuacji i czasu. Mój kolega fotografował niedawno w Autonomii Palestyńskiej - popłynął tam z irlandzkimi aktywistami praw człowieka, ktorzy organizowali kilka konwojów z pomoca dla Hamasu. Przed tym wyjazdem Joe także był wyznawca przekładania aparatow z - do torby, jednak po raz pierwszy znalazł sie tam, gdzie ułamek sekundy moze zadecydowac o zrobieniu zdjęcia na Pulitzera i jego pierwszym zakupem po powrocie były szelki na dwa 'dyndające' na ramoionach aparaty. Zresztą - BTW - po cos się te szelki robi, podbnie jak kamizelki fotograficzne z systemem 'naramiennego' noszenia dwóch puszek, nie sądzisz?
 

errorbypixel  Dołączył: 07 Kwi 2014
Ok, my tu pitu pitu a silkypix dalej nie wie jaki filtr ochronny ma kupić i czy w ogóle go kupić. Niech się wypowie do jakich konkluzji doszedł i wtedy coś zaradzimy.
Rafi napisał/a:
Bo errorów ten nie popełnia, kto pikseli nie obrabia

 
Rober  Dołączył: 09 Sty 2014
Chyba wszystko jasne.
Gdy obiektyw jest zagrożony warunkami/okolicznościami fotografowania to sprawa pogorszenia optyki /dobrym filtrem ochronnym/ staje się drugorzędna.
Obiektyw ważniejszy.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
errorbypixel napisał/a:

Czyli co? Murujemy okna bo jeden na milion przypadków ktoś nam je zbije?

No nie murujemy. Ale też okna nie nosisz, nie zabirasz z soba w tłum, nie kierujesz w stronę rajdowych aut, sypiacych szutrem spod koł, nie przciskasz się z oknem przez gęsty las...

W kwestii filtra - pisałem już to wielokrotnie - są dwie szkoły i każdy musi wybrać, ktorą preferuje. Ja, po paru dziesiatkach lat z aparatem, w tym dosc długim okresie pracy jako fotograf prasowy WIDZIAŁEM tyle, że wiem, iż ochrona soczewki obiektywu warta jest minimalnego spadku jakości. Ktoś natomiast byc moze nie jest w stanie patrzeć na zdjęcia zrobione przez filtr, bo drażnią go spadki jakości.
Co do argumentów, że ktoś ileś tam lat robi zdjęcia i NIGDY nie zdarzyło mu się znaleźć w sytuacji niebezpiecznej. Cóż, znam ludzi, którzy cale życie przejeździli autami i nigdy nawet stłuczki nie mieli. Ale mimo to zawsze zapinali pasy bezpieczeństwa....
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
bakulik napisał/a:
razie bliskiego spotkania z twardą przeszkodą wymiana zbitego filtra kosztuje mniej niż naprawa obiektywu.

Po takim spotkani istnieje spore prawdopodobieństwo, że obiektyw i tak trzeba będzie naprawiać, bo się mechanicznie poprzestawia.

MZ, filtry "ochronne"/UV to marketingowa sztuczna potrzeba, w 90 % sytuacji zbędne (z cyfrówką oczywiście). Soczewkę przed spotkaniem z mechaniczna przeszkodą chroni osłona p/słoneczna, która dodatkowo poprawia jakość zdjęć (w przeciwieństwie do dodatkowej szybki).
UV tak, ale tylko w kurzu, żużlu, deszczu, błocie i fotografii dzieci (itp.).
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
PK napisał/a:

MZ, filtry "ochronne"/UV to marketingowa sztuczna potrzeba, w 90 % sytuacji zbędne (z cyfrówką oczywiście). Soczewkę przed spotkaniem z mechaniczna przeszkodą chroni osłona p/słoneczna, która dodatkowo poprawia jakość zdjęć (w przeciwieństwie do dodatkowej szybki).
UV tak, ale tylko w kurzu, żużlu, deszczu, błocie i fotografii dzieci (itp.).


Skoro zbędne w 90 procentach przypadkow, to w 10 procentach... niezbędne?
I jak ocenić, czy sie jest tym przypadkiem wiekszoścowym, czy nie?
Co do marketingu - mylisz się. To fotografowie zaczęli stosować (i doradzać to innym) filtry UV czy 'haze' jako zabezpieczenie soczewki w czasach, gdy zarowno filtry UV jak i 'haze' byly sprzedawane, bo była fotograficznie uzasadniona potrzeba ich używania ze względu na artefakty pozoztawiane na naświetlonych klatkach filmu w określonych sytuacjach. Mówiło się wtedy młodym, takim jak ja - nie zdejmuj filtra, unikniesz porysowania, obicia soczewki. I mowili to ludzie, ktorzy zeby zjedli na fotografii i wiedzieli, o czym mówią...
 

errorbypixel  Dołączył: 07 Kwi 2014
Apas napisał/a:
No nie murujemy. Ale też okna nie nosisz, nie zabirasz z soba w tłum, nie kierujesz w stronę rajdowych aut, sypiacych szutrem spod koł, nie przciskasz się z oknem przez gęsty las...

Nie oszukujmy się, przy systemie Cokin P tak czy siak latasz z oknem :mrgreen:
Rafi napisał/a:
Bo errorów ten nie popełnia, kto pikseli nie obrabia

 
silkypix  Dołączył: 12 Sie 2012
Zacząłem ten temat jednak będąc bardziej przekonanym do zakupu filtra. Miałem kilka sytuacji w których przypadkiem coś stuknęło w obiektyw. Stosowałem filtr już wcześniej z KITowym obiektywem, ale wtedy nie zwracałem zbytnio uwagi na jego jakość. Fakt, że obserwowałem flary na zdjęciach robione pod źródła światła.
Dlatego chciałbym tego uniknąć.
Przeglądając testy - Hoya HMC UV(0) wydaję się być ok, a średnicę 49 mm widziałem na cyfrowe.pl za 55 zł.
 

kojut  Dołączył: 13 Kwi 2011
silkypix napisał/a:
Hoya HMC UV(0) wydaję się być ok, a średnicę 49 mm widziałem na cyfrowe.pl za 55 zł.
IMO pieniądze wyrzucone w błoto. Lepiej dołożyć dwie czy trzy dychy i kupić coś, co się przyda- polara albo ND. À propos zarysowań i brudu http://kurtmunger.com/dirty_lens_articleid35.html

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach