M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Roger Ballen
Cytat

http://www.rogerballen.com/

Roger Ballen jest jednym z najważniejszych współczesnych fotografów. Urodził się w Nowym Jorku, jednak od ponad 30 lat mieszka w RPA, gdzie początkowo, zgodnie z wykształceniem, pracował jako geolog. Wtedy powstały jego pierwsze, dokumentalne fotografie wynikające z zainteresowania osobnym światem małych miast (tzw. Dorps). Ballen przedstawia mieszkańców tych miasteczek i niedostępny świat znajdujący się za zamkniętymi drzwiami ich domów, których wnętrza są jedynymi w swoim rodzaju kolekcjami osobliwości.

Od 1994 roku Ballen zaczął poszukiwać tematów do zdjęć w Johannesburgu, w swoim miejscu zamieszkania. Spojrzenie nacechowane krytyką społeczną we wczesnych pracach Ballena, z czasem ustąpiło miejsca kreacji artystycznej i metaforze, mającej swoje źródło w podświadomości. W latach 90. Ballen rozwinął swój własny styl, który określa jako „dokumentalna fikcja”. Ludzie z marginesów południowoafrykańskiego społeczeństwa, których życie początkowo dokumentował, po roku 2000, stali się aktorami pracującymi z nim przy niepokojących cyklach Outland i Shadow Chamber. Granica między światem rzeczywistym a fantazją stała się jeszcze bardziej niewyraźna w najnowszych seriach, Boarding House i Asylum of the Birds. Do tych cyklów Ballen włącza – w charakterze scenografii – rysunki, kolaże, rzeźby. Zdjęcia te są zwykle improwizowane i powstają często pod wpływem nieprzewidywalnego zachowania zwierząt na planie. Charakterystyczne jest też fragmentaryczne przedstawienie postaci ludzkiej poprzez zastępowanie części ciała wizerunkami rysunkowymi, zdjęciami, maskami.

Ballen, który stworzył własny rodzaj estetyki jest także autorem filmów, m.in. wideoklipu I Fink U Freeky południowoafrykańskiego zespołu Die Antwoord.
collegiumartis.pl



"Zdjęcia Rogera Ballena sprawią, że twoje najgorsze koszmary będą jak niewinne bajki", przeczytałam w jednej z recenzji pana prac. To zamierzony efekt?

- Nie. Nigdy nie robię zdjęć w jakimś konkretnym celu. Nie chcę też wywierać jakiegokolwiek wpływu na widzów, uszczęśliwiać ich, zasmucać czy wytrącać z równowagi. Ja tylko zwalniam migawkę, wywołuję zdjęcie i pozwalam mu mówić samo za siebie.

I co ludzie słyszą?

- Zwykle mówią, że moje zdjęcia są głębokie, intensywne, psychologiczne, niepokojące, a nawet, że są absurdalne. W sumie się zgadzam. Zresztą dla mnie dobre zdjęcie musi mieć wiele znaczeń.

Są jak migawki z pogranicza świadomego i nieświadomego, jak obrazy ze snu, którego treść zdążyło się już zapomnieć, ale pojedyncze klatki zostają pod powiekami.

- Dobrze to pani ujęła. Lubię te obrazy. Ciężko je znaleźć, jeszcze ciężej zrozumieć, ale dla artysty to kopalnia złota.

Robię zdjęcia od pół wieku i nauczyłem się, że nie można wstać rano i zdecydować: dziś stworzę sztukę, podobnie jak z dnia na dzień nie da rady wygrać olimpiady. To mieszanka doświadczenia, talentu i może twojej własnej biologii, nie ma na to przepisu.

Kiedy przyjechał pan do RPA w latach 70., najpierw przedstawiał się pan jako geolog, potem jako fotograf, dopiero od niedawna jako fotograf artysta.

- Zdjęcia robiłem, od kiedy skończyłem 14 lat, zawsze była to moja pasja. Ale dopiero po pięćdziesiątce stało się to czymś więcej niż hobby. Początkowo zdjęcia były bardziej dokumentalne: fotografowałem podróże albo wydarzenia w rodzaju Woodstocku czy ruchu praw obywatelskich. W połowie lat 90. zacząłem bardziej wchodzić w interakcje z moimi obiektami, tworzyć swego rodzaju teatr. Z tego powstał album "Outland". A około 2003 roku z moich zdjęć zaczęli znikać ludzie na rzecz rysunków, rzeźby i instalacji. Wtedy poczułem się bardziej komfortowo z etykietką "artysta".


http://www.photoeye.com/B...m?catalog=DQ680

Przed "Outland" zrobił pan album "Platteland", w którym sfotografował pan białą biedotę. W RPA bardzo się nie spodobał.

- Na początku lat 90. była to bardzo kontrowersyjna książka. Biały rząd właśnie tracił władzę, a biała populacja była przerażona i nastawiona konfrontacyjnie. Album wzbudził duże emocje, bo pokazywał białych nie jako silnych i zmotywowanych, ale niepewnych i słabych, biednych i wykluczonych. Wszyscy o nim mówili, zdarzały się wręcz groźby.

Z tego albumu pochodzą zdjęcia bliźniąt Dresie and Casie i sierżanta de Bruina. Cała trójka ma imponujące uszy. Na innych zdjęciach też pojawiają się ludzie oraz fantastyczne stworzenia z dużymi uszami. Czy wybrał ich pan właśnie ze względu na tę cechę?

- Nie sądzę, by to był główny powód.

Większość ludzi, widząc moje obiekty na ulicy, pewnie nie uznałaby ich za dobry materiał na fotografię. Ja ich zmieniam, przefiltrowuję przez mój umysł i moją wyobraźnię. Zdjęcia może wyglądają na bardzo proste, ale wcale takie nie są.


http://www.photoeye.com/B...m?catalog=IB283

Obrabia pan je cyfrowo?

- Nie. Od 32 lat używam tego samego aparatu, rollerflexa, i nic nie zmieniam w Photoshopie.

Mówi pan, że pana zdjęcia nie są wypowiedziami politycznymi, socjologicznymi czy ekonomicznymi, tylko psychologicznymi. Bo wypowiedzi polityczne szybko się dezaktualizują?

- Tak. Mnie interesuje kondycja ludzka i najgłębsze zakamarki podświadomości. Patrzenie na świat przez pryzmat polityki jest dość płytkie. Ważne, owszem, ale życie to dużo więcej.

W latach 60., kiedy byłem młodym chłopakiem, zetknąłem się z pracami psychologa Artiego Langa. Lang pisał o polityce umysłu, o tym, jak jedna część umysłu kontroluje drugą, jak ją tłamsi i wyrugowuje. Taka polityka toczy się w twojej głowie w każdej sekundzie twojego życia i o tym właśnie traktują moje zdjęcia.

Pana modele wiedzą, że mają reprezentować wnętrze ludzkiego umysłu?

- Nie. Większość nie miałaby pojęcia, o co mi chodzi.

Jak pan ich znajduje?

- Po prostu ich spotykam. Czasami zdjęcie wychodzi świetnie, czasami idę do ich domu i okazuje się, że jest tam ktoś nawet bardziej interesujący, a czasami po prostu nie da się z nimi pracować.


http://www.photoeye.com/B...m?catalog=PX206

A co przykuwa pana uwagę?

- Czasem sposób, w jaki ktoś pstryka palcami, albo to, jak otwiera oczy, albo jak są zawiązane jego sznurowadła.

A kiedy zdjęcie jest dobre?

- Kiedy zwalniasz migawkę, nie wiesz tego. Możesz mieć przeczucie, ale dowiesz się dopiero przy wywołaniu. Ja wciąż używam filmu, nie mam ekraniku w aparacie, gdzie mogę sprawdzić, czy mi się udało. Trzeba to czuć.

Jeśli coś jest naprawdę wielkie, czuje się to, nie ma najmniejszych wątpliwości. To tak jak z pięknym kwiatem czy zachodem słońca: wiesz, że jest piękny, nie trzeba się nad tym zastanawiać. Po prostu jest. A jeśli trzeba się nad zdjęciem zastanawiać i mówić ludziom, jak je interpretować, nie jest dobre. Po prostu.
Katarzyna Wężyk

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach