Bozia  Dołączył: 05 Wrz 2011
[dyskusja] zgubiłem sens
Cześć. Jestem Dawid i chciałbym podzielić się z Wami moim problemem. Rozpocząłem moją przygodę z fotografią jakieś 4 lata temu od Pentaxa K-r. Na początku było fajnie, był zapał, była nauka, książki, próby, postępy itd. Po czasie zmieniłem puszkę na K-5 II i też było fajnie. Dokupiłem lampę, parasolki, wyposażyłem się w zestaw teł fotograficznych i oczywiście zestaw do ich zawieszania. Byłem podjarany, robiłem zdjęcia po znajomych (dzieci, jakieś 2 śluby, komunie). Później nadszedł czas na żonglowanie sprzętem – kupowałem i sprzedawałem obiektywy w poszukiwaniu „złotego zestawu” – przez chwilę nawet myślałem, że już mam taki (oparty głównie na szkłach manualnych + matówka), ale zaczął denerwować mnie odsetek zdjęć nietrafionych w punkt i wróciłem do AF. Sprzęt przychodził i odchodził a zdjęć (takich, które dają mi satysfakcję) było co raz mniej (żeby nie powiedzieć – wcale). Pomyślałem nawet, że to może przez to, że K-5 to wielki klamot i kupiłem Fuji X-20. Było fajnie na początku bo częściej brałem aparat, ale mój subiektywny odbiór zdjęć był poniżej poziomu oczekiwań i X-20 sprzedałem. Teraz jestem na etapie, że nie chce mi się przykładać do oka aparatu bo w głowie mi siedzi „już mam milion takich zdjęć, które czekają w otchłani dysku aż łaskawie na nie spojrzę i wywołam”. Jednym słowem zgubiłem gdzieś sens…może ktoś z Was również przechodził/przechodzi podobny etap i chciałby się podzielić własnymi przemyśleniami na ten temat…bo fotografować lubię/lubiłem ale co z tego jak brak napędu…
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
1. Odłóż całkiem aparat na 2 miesiące. Nawet go nie dotykaj, żadnych zdjęć, robienia, oglądania ! tak jakby fotografia nie istniała w ogóle.
2. Spróbuj analoga w B/W. Byle jakiego, nawet Zenita. Albo lepiej coś szerokiego. może być Lubitiel.

Obie rady całkiem na serio.

 

Bozia  Dołączył: 05 Wrz 2011
Rozumiem, że ten analog po tych 2 miesiącach?
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
Niestety, wiem o co Ci chodzi.

1. Musisz odpowiedzieć na podstawowo pytanie: po co robisz zdjęcia? W moim przypadku pomogło uświadomienie sobie (niby oczywistej rzeczy), że "na pamiątkę" (m.in). To ustawia wszystko w odpowiedniej hierarchii (także szaleństwa sprzętowe)

2. Nie odważyłem się tego zrobić, ale myślę, że dobrym pomysłem jest manie jednego aparatu i jednego obiektywu (17-50/2.8 lub 30/1.4 - ale inne kombinacje też możliwe)

3 Dada dobrze gada z tym odpoczynkiem
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
Niekoniecznie. Jak będziesz odczuwał głód (taki jak nikotynowy :-P )
 
wyczesany  Dołączył: 26 Cze 2013
To pewnie przez brak FF.


Na serio- jak proponuje Dada- odstawić na chwilę, żeby wrócił "głód". Praktykuję to z różnymi hobby, działa.
 

Penteusz  Dołączył: 28 Mar 2012
Bozia napisał/a:
Rozumiem, że ten analog po tych 2 miesiącach?


Nie patrz w kalendarz. To powinieneś sam wyczuć.
Miałem podobną historię. Cyfrowa lustrzanka, później przeskok na lepszy model i pierdylion "bezkarnie" robionych zdjęć, no bo zawsze "ze stu wybierze się dwa dobre".
Błędne koło.
Stosunek dobrych zdjęć do zrobionych w ogóle był tragicznie niski i wciąż malał. Nic też dziwnego, że przestałem się tym wszystkim ekscytować. Zacząłem wyprzedaże i właściwie bliski byłem tego, żeby dać sobie spokój z fotografią.
Nie pamiętam już, jaką przerwę sobie zrobiłem, ale trochę to trwało.
Aż pewnego dnia robiłem lekkie porządki w szufladach i "odkryłem" stare klisze, robione kilkanaście lat wcześniej. Były podniszczone i wywołane tragicznie niefachowo (facet który to robił na nich debiutował - jak później się okazało), ale postanowiłem je uratować przed przejściem w niebyt.
I to było odkrycie. Fotki jakby z innego świata. Porównałem z dziesiątkami cyfrowych.
Byłem zaskoczony.
W jednej z szuflad tkwił od lat nieużywany analogowy Pentax. Zapałem nagle chęcią do powrotu do przeszłości i zmierzenia się z tradycyjną fotografią. Wybrałem kolor, gdyż sam w domu nie wołam i zbyt mało jest filmów WB w procesie C-41, a w razie potrzeby konwersja koloru do WB nie jest wielkim problemem. Ale "w razie czego" mam w lodówce 3 czarno-białe filmy. I jeszcze jeden aparat analogowy w innej szufladzie, czyli przygotowany jestem na wszelkie ewentualności. Ale to dygresja.
I co się stało?
Nagle okazało się, że tak naprawdę niewiele fotek wylądowało w koszu!
I nie tylko rzecz w tym, że szkoda kasy marnować, ale sam proces robienia zdjęcia zaczął przebiegać w całkiem inny sposób - inny, niż w cyfrze, "bezkarnej", jak wspomniałem wyżej.
Tutaj trzeba było już się bardziej przyłożyć, tym bardziej, że (z powodu oszczędności) przyjąłem sobie regułę: "jedno ujęcie - jedna klatka".
Okazało sie to bardzo dobrym sposobem na poprawę jakości fotografii.
No i ten dreszczyk emocji, który towarzyszy oczekiwaniu na widoczne już efekty działań, a których sprawdzić "na żywo" nie można.
To wszystko spowodowało nową chęć zabawy z fotografią. Wprawdzie fotografuję o wiele mniej, ale już nie jestem zniechęcony. Powiedziałbym, że bardziej rozważnie do tego podchodzę, a do samego robienia zdjęć potrzebuję tej chwili, kiedy naprawdę się chce i towarzyszy temu naturalny impuls. To całkiem nowa rzecz w stosunku do strzelania cyfra, gdzie popadnie. Można to nazwać jakąś nową świadomością.
Napisałem to, gdyż przeczytałem to, co napisał powyżej Dada i dokładnie tak było ze mną, czyli recepta sprawdzona.
Oczywiście znów mam też lustrzankę cyfrową, ale powiem szczerze, że traktuję ją niejako pomocniczo w stosunku do analoga. Czasem trzeba mieć fotkę "na już" i cyfry nic nie zastąpi.
Na razie jednak rola drugoplanowa, gdyż nie chcę psuć od nowa podejścia do robienia zdjęć, takiego, który w skrócie tutaj opisałem.
Drugoplanowa, do czasu, kiedy sprawię sobie 645Z ;-)

[ Dodano: 2015-02-11, 13:39 ]
I nie jest wcale takie oczywiste, że zakupy coraz to droższego i wypasionego sprzętu sprawią, że nasze fotografie z mety staną się lepsze.
Tym niemniej 645Z chciałbym mieć :-P

 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Anal (jak mawia Fafniak) dobry na wszystko. Dobrze jest też poszukać jakiejś lokalnej grupy fotograficznej - może Cię ktoś zainspiruje.
 

Bozia  Dołączył: 05 Wrz 2011
Czyli na przód wysuwa się jedno rozwiązanie: anal przerywany...

Cóz...na pewno nie zaszkodzi...

komisarz napisał/a:
Musisz odpowiedzieć na podstawowo pytanie: po co robisz zdjęcia?


No i właśnie tutaj mam problem...bo z jednej strony chciałbym "cykać se fotki tak o..." a z drugiej czuję jakąś wewnętrzną presję, że skoro wydałem tyle kasy na sprzęt to wypadałoby coś kiedyś na tym zarobić...a na domiar złego mam już zaklepane 2 wesela na ten rok i gdyby nie to już pewnie pogoniłbym pentaxa i kupił Fuji X100s albo X-E2 + naleśnik 27 mm...wtedy to bym robił zdjęcia :mrgreen:
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Bozia, Ty tak poważnie? No to na poważnie - każdy wcześniej czy później stanie nad taką przepaścią. Ja poradziłem sobie z tym w następujący sposób:
- porzuciłem robienie zdjęć na pół roku (organizm stał się wygłodniały)
- następnie porzuciłem cyfrę, bo przeszkadzała w myśleniu
- zacząłem myśleć co mnie w fotografii kręci najbardziej, a później planować co mógłbym zrobić, gdybym miał wszelkie nieograniczone możliwości pozwalające na realizację
- wyrzuciłem to, co zapisałem na etapie opisanym w punkcie poprzednim
- wziąłem do ręki pleśniaka i zacząłem robić to, na co realnie było mnie stać w codziennym gąszczu obowiązków
- zacząłem kreślić długoterminowe plany podzielone na drobne etapy pozwalające się cieszyć postępami (bo nic nie miażdży bardziej, niż góra pomysłów, których realizacja ciągle się przedłuża, a cel jest wierzchołkiem Everestu, choć już zdobywanie samo w sobie równie dobrze mogłoby nim być)

Napaliłem się na zdjęcia jak wiewiórka na orzechy. Nadal mam niedosyt. Małymi krokami realizuję plany, które są wielkie i śmiałe. Choć z perspektywy codzienności nie widać, postępów. Taka mrówcza robota. Ale kamień nie spada jak Syzyfowi :-) Co najwyżej z serca, ale to przecież lżej.
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
Bozia napisał/a:
chciałbym "cykać se fotki tak o..."
Bozia napisał/a:
wypadałoby coś kiedyś na tym zarobić.
Niestety, to przeważnie się ze sobą kłóci. Nigdy, powtarzam nigdy nie chciałem zarabiać na zdjęciach. To jest hobby, a hobby kosztuje. Hobby daje też przyjemność i uprawia się je wtedy kiedy chce i ile chce. Zarabianie jest przymusem, niekoniecznie jest przyjemne (czasem potrafi obrzydzić daną czynność) i musisz je wykonywać przeważnie wtedy kiedy nie masz na to chęci.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Bozia napisał/a:
gdyby nie to już pewnie pogoniłbym pentaxa i kupił Fuji X100s albo X-E2 + naleśnik 27 mm...wtedy to bym robił zdjęcia
Sam sie pogoń. Weź jakąś daleką podróż bez aparatu. Możesz sobie zafundować frustrująco kiepskie obrazki z jakiejś komórki. Od razu zechcesz miać Pętaksa, zechcesz znów być ą ę
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
Cytat
zgubiłem sens
Tak w kwestii formalnej.
A czy wszystko MUSI mieć sens ? Nie możemy traktować tego jak dobrej zabawy ? Musimy się spinać na artyzm, plastykę, zarobek i inne p.i.e.r.d.o.ł.y ? Każdy musi mieć osiągnięcia, galerie, wystawy, setki oglądaczy w internecie. zachwyty tłumów ?
 

squonk  Dołączył: 01 Wrz 2008
No właśnie :-) dla mnie focenie to odskocznia od pracy, stresów. W czasach analogowych też. Nigdy nie zarabiałem i nie będę zarabiał na fotach - to po prostu rodzaj relaksu - baaardzo przyjemny :-)
 
Kot72  Dołączył: 15 Paź 2014
Cytat
mam milion takich zdjęć, które czekają w otchłani dysku aż łaskawie na nie spojrzę i wywołam”.


Skasuj wszystkie oprócz dziesięciu które uważasz za najlepsze i zacznij wszystko od nowa .

Cytat
skoro wydałem tyle kasy na sprzęt


Rozważania typowego sknery ...
Kolego , ciesz się że jesteś jednym z nielicznych na tej planecie których stać było na zakup drogiej zabawki . Weź pod uwagę że niektórzy ludzie umierają z głodu ...
Może zrób coś pożytecznego , adoptuj jakiegoś zwierzaka ze schroniska albo cóś ..
Jak mawia mój psychiatra ,, na wszelkie frasunki najlepsze jest zimne piwko ,, co i ja polecam :-B
 
Blesso  Dołączył: 24 Wrz 2007
Bozia ! Nie bądź rura i nie pękaj !
Co to w ogóle za "babskie" wynaturzenia !? ;)
Trzeba być twardym facetem i nie popadać w fotograficzne kompleksy oraz panikować nad utratą weny i utraty światła nie tylko w obiektywie!
Rady o dwu-miesięcznej wstrzemięźliwości wpakuj do kosza.
Po tym okresie nadal będziesz tą samą osobą z tymi samymi problemami.
Nic się nie zmieni!
Zaakceptuj siebie ! Ciesz się z tego co masz ( nawet jeśli to jest jedna, gniotowa fotka w tygodniu) i nie szukaj na siłę zmiany!
Bo może się okazać, że polegniesz na innym polu - co spowoduje jeszcze większą traumę.
Masz to co masz - coś osiągnąłeś- jesteś na jakimś poziomie - świeżakiem również nie jesteś -> więc doceń to.
Jeśli fotografowanie przestaje być "tym czymś" - nie oznacza to, że trzeba rzucić w diabły aparat i zająć się innymi "doznaniami".
Życie zapełnić można wszystkim - i to ono jest celem a nie cel jest życiem.
Do przodu !

Ps
Byłeś kiedyś na koncercie punk-rockowym ?
Nie ? Idź!
Weź aparat!
 

prybin  Dołączył: 06 Wrz 2010
Bozia, nic tak nie pomaga na zastój jak czytanie o fotografii. Bardziej niż analog czy urlop od aparatu. To inspiracja w pigułce.
 

maregoc  Dołączył: 06 Lis 2010
Rozglądam się za kozetką...nie ma...nie szkodzi. Posłucham...tzn poczytam sobie. Też mam doła. Przez brak słońca czy cuś...
 

olejx  Dołączył: 25 Wrz 2013
Idź na solarium depresja minie ( podobno)
 

maregoc  Dołączył: 06 Lis 2010
olejx, ...kozetka na forum taniej wychodzi!!!! :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach