M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Znalazłem chwilę wolnego....no to zaczynam.
1. Portret i jego wykonanie
Trzeba na wstępie powiedzieć sobie wprost, że osiągnięcie celu w portretowaniu odbywa się na różne sposoby, różnymi technikami, a co za tym idzie różnorakim sprzętem. Trudno jest omówić wszystko, a doświadczenie pokazuje, że nie sposób go przecenić. Jednak garść dobrych informacji i wskazówek dla początkujących i pragnących fotografować lepiej jest jak najbardziej przydatna. Od czego zacząć? Może od posegregowania. A więc mamy takie grupy: portret klasyczny - mający na celu jak najlepsze zaprezentowanie osoby fotografowanej, lub ukazanie jej cech szczególnych np. charakterystycznej urody czy wieku itp. itd; drugą grupą byłby portret środowiskowy - którego celem jest pokazanie osoby portretowanej w szerszym ujęciu, dla uwypuklenia np. jej historii czy rzemiosła jakim się zajmuje. Te dwie grupy - przeplatają się wciąż podczas fotografii albumowej/rodzinnej, sprawiając, że portret jest zmorą wielu fotografów amatorów.
Mawia się, że aby wykonać dobry portret trzeba znać osobę portretowaną. Tylko dlaczego wciąż fotografie albumowe nie wychodzą? Przecież rodzina to najbliższe osoby! Z tego wynika, że nijak ta prawda się ma do rzeczywistości. Owszem znajomość może okazać się wartością dodatnią, ale tak być nie musi. Jedno jest pewne, że aby wykonać przynajmniej dobry portret trzeba mieć trochę wiedzy, trochę sprzętu i nie budować murów w relacjach międzyludzkich. Najczęściej wznosimy mury właśnie w rodzinie. Jak? Ano tak, że nasze pragnienia wykonania wyjątkowego ujęcia nieco nas przerastają, a zaistniała sytuacją obwiniamy nie siebie, a rodzinę. Narasta frustracja, powstaje mur.
Czyli wniosek pierwszy, dbamy o zdrowe i dobre relacje między nami, a osobą portretowaną. Jeśli sobie tego właśnie nie życzy, to nie fotografujemy. Przyjdzie lepszy dzień, który może być początkiem dobrej fotografii, a może nawet i świetnej. Podobnie jest podczas fotografowania kolegów, przyjaciół i dalszej rodziny. Natomiast przy portrecie komercyjnym, takim, dla którego pozyskania ktoś gotowy jest nam zapłacić, poszanowanie czyjejś godności jest sprawą pierwszorzędną. Nikt nie lubi jak wchodzi mu się w życie z butami. Czy trzeba znać taką osobę? Warto poznać choć imię, żeby w czasie pracy mówić do siebie choćby poprzez zwrot grzecznościowy np.: pani Iwono. Każdy z nas lubi, gdy się używa jego imienia. Czy żeby wykonać dobry portret trzeba wiedzieć więcej? Nie wydaje mi się. To do niczego nie jest nam potrzebne. No chyba, że chcesz w wyrazie twarzy zamknąć całe życie, ale bez współpracy osoby portretowanej taka wiedza jest nic nie warta. Jak zmusić kogoś do współpracy? Jak sprawić, żeby zaczęła nam pozować? Ogromne znaczenie ma nasz stosunek do drugiego człowieka. Uśmiech i dobre słowo działają na wszystkich wspaniale i nawet najbardziej zestresowane osoby mogą podjąć bardzo dobrą współpracę. Zobaczmy co już wiemy: po pierwsze dbamy o dobry nastrój, po drugie burzymy ściany i nowych nie stawiamy, po trzecie sami staramy się być mili i uprzejmi, i na koniec warto poznać imię osoby, którą fotografujemy. Jeśli to jest nasz rówieśnik, lub wiek nie jest bardzo zróżnicowany, można zaproponować przejście na ty. W ten sposób zburzysz kolejny mur, za którym stoi całkiem dobry portret.
Czy pisać dalej??? A może ktoś inny dopisze drugą część, jak wykonać dobry portret? W końcu to ma być nasza wspólna praca.
 

majtek  Dołączył: 16 Cze 2011
:-B i pisz.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
M.K, pisz, pisz i pisz. :lol: Pzdr.
 

Sid Gotama  Dołączył: 10 Paź 2013
Ja bym proponował jednak założenie nowego tematu i przypięcie go, bo ten po jakimś czasie przecież zniknie (bo jesteśmy w Pierwsze kroki z Pentaksem ) i szkoda roboty, oczywiście można przypięć i ten.
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Spokojnie, zanim to ktoś zechce przykleić to wątek musi mieć wartość, choćby minimalną.

Ktoś może w duchu zapytać: co za czubek z tego m.k? Atmosfera? Poznać imię? Chwila, chwila. Zaraz spróbuję wam to unaocznić pewnym przykładem. Pytanie: które fotografie(czyt. portrety) podobają się najbardziej ludziom? Często pada odpowiedź, zwłaszcza od tych skonfundowanych, że najbardziej lubią swoje portrety wtedy, gdy są zrobione ukradkiem, bez ich wiedzy. A dlaczego one najbardziej się podobają? Odpowiedź jest prosta i nie będziemy prosić Bakulika o rozwiązanie. Otóż chodzi o naturalność. To właśnie naturalność jest w nas najpiękniejsza i najbardziej ją cenimy. Drugi dowód na to, że naturalność jest najpiękniejsza. Z przedziału wiekowego czyje portrety są najpiękniejsze? Oczywiście, że dzieci. Dlaczego? Bo one nikogo nie udają, nie kryją się ze swoimi wadami, jeszcze w nich nie powstał żaden mur i nie mają kompleksów. Tu nie chodzi o śliczną urodę dzieci. O pięknie za chwilę sobie powiemy. Otóż z całą stanowczością stwierdzam, że aby uzyskać dobry portret, lub mieć choćby na niego szansę, należy stworzyć miłą i przyjazną atmosferę. To nie jest łatwe. Pracuje się przecież z różnymi ludźmi, o różnym stopniu zakompleksienia, o różnym bagażu emocji wyniesionych z domu, z przeżyć w szkole itp. itd. Fotograf nie tylko potrafi panować nad światłem czy to w studio, czy w plenerze, nie tylko potrafi panować nad procesami chemicznymi czy edycją w komputerze. Fotograf portrecista musi być jak barometr nastawiony na uczucia bliźniego i każdy jego ruch, każde mrugnięcie powieką musi umieć przełożyć na język dla siebie zrozumiały. Musi też umieć się porozumiewać, nawiązywać nić komunikacyjną, a przy tym wszystkim musi umieć zniknąć w umyśle portretowanej osoby. Ona musi się poczuć tak dalece odprężona, że w końcu zapomina o swoich wadach, o tym czego w sobie nie lubi, a wtedy jest jak ofiara w potrzasku fotografa, niczego nie świadoma otwiera się swoim obliczem na uwiecznienie.
Co dalej? Zanim w ogóle udamy się do studia, czy na pierwsze stanowisko w plenerze i wykonamy pierwsze ujęcie, warto podjąć rozmowę. Rzucić jakiś temat, który pozwoli zapomnieć osobie portretowanej, że właśnie jest portretowana. Można zapytać czym się zajmuje, co lubi, jeśli jest w podobnym wieku i pochodzi z tej samej miejscowości można zapytać o szkołę, którą kończyła itd - w końcu wiele mamy wszyscy ze sobą wspólnego. Rozmowę warto kontynuować przez całą sesję. Lecz ona nie może być prowadzona od niechcenia, ot dla przypadku. Jeśli tak będzie, nasi rozmówcy szybko pojmą, że to jest gra nastawiona na zysk. Zamkną się szybciej niż zdążysz powiedzieć Old Shatterhand! Wtedy przepadłeś z kretesem. Czyli sesja to nie tylko fotografowanie, ale co chyba równie ważne poznawanie kogoś, stawanie się dla nich kimś, kogo chcą znać. Można powiedzieć, że stare powiedzenie - uderz w stół, a nożyce się otworzą - sprawdza się w 100 procentach. Widząc Twoją otwartość, oni też się otwierają.
Chyba drugim zagadnieniem potrzebnym w tym miejscu i spójnym z powyższym, byłoby omówienie ile wykonać ujęć. Odpowiedź brzmi: jak najwięcej. Jeśli uważasz, że wykonasz dobry portret wykonując 20 ujęć to jesteś w błędzie. Podczas krótkiej sesji w studio, dla otrzymania jednego wyjątkowego portretu wykonuję od 50-200 lub nawet więcej ujęć. Dlaczego tak wiele? Pierwsze ujęcia nigdy nie są dobre. Na nich po prostu widać strach, widać, że jeszcze w umyśle tej osoby figurujesz, jeszcze tam jesteś, a przecież mówiliśmy sobie, że trzeba zniknąć. Robisz więc 20 ujęć, odkładasz aparat na kolana(tutaj dodam, że najlepsze i najbliższe są zawsze swoje) i kontynuujesz rozmowę. Możesz wtedy zadać pytanie, do tego co słyszałeś wcześniej. A więc należy słuchać, co ktoś ci opowiada. Zadając pytanie, dajesz zielone światło, pokazujesz komuś, że interesujesz się tym co mówi - nawiązujesz nić porozumienia. Co się wtedy dzieje? W umyśle osoby portretowanej na pierwszy plan wychodzi rozmowa, a ty jako fotograf lądujesz gdzieś daleko w tyle głowy. Znikasz!!! Cyk ;-)

Czy to wszystko? Hmmm nie sądzę.

[ Dodano: 2017-02-07, 08:52 ]
Kilka słów o postrzeganiu piękna....
Trzeba założyć pewną stałą niezmienną, że każdy człowiek ma w sobie coś pięknego, coś interesującego, coś co warto pokazać. To może być zaledwie kolor oczu, niezwykle dobre spojrzenie, idąc dalej poprzez piękne oczy, piękne usta, piękną żuchwę czy też nos, aż do symetrycznej twarzy o wielu powyższych cechach. Postrzeganie piękna w człowieku jest obowiązkiem portrecisty. Nie może sobie pozwalać nawet na chwilę, aby pomyśleć o kimś, że w nim nie ma piękna. Owszem, są ludzie mniej ładni, ale wciąż można się doszukać w nich piękna. Poza tym biorąc pod uwagę różne przejścia i meandry życiowe, uważam, że portreciście nie wypada oceniać urody w złych kategoriach. Portrecista ma bronić urody człowieka.
I tutaj moglibyśmy już w pewnym sensie zawężać grupę ludzi, którzy mogą myśleć o tym, by zostać portrecistą. Przede wszystkim trudno będzie być komuś właśnie nim, jeśli jest introwertykiem zamkniętym na drugiego człowieka. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że to niemożliwe. Introwertycy mają bardzo wiele pozytywnych cech mile widzianych np. umiejętność słuchania i głębokiego przeżywania tego, co ktoś do nich mówi. Jednak pewne opory przy nawiązywaniu znajomości mogą niweczyć wszelkie pozytywne cechy. Na pewno łatwiej w tej sytuacji będzie ekstrawertykom, którzy nie miewają problemów w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. No i drugi klucz do sukcesu to umiejętność dostrzegania ludzkiego piękna, która przychodzi z czasem, albo po prostu w człowieku siedzi od zawsze. Pamiętaj, że nie wystarczy tylko założyć, że ludzie są piękni. Trzeba umieć to argumentować. Znajomość ludzkich twarzy, sposobu patrzenia, pewnych składowych w mimice to musisz umieć dostrzec. Powtórzę. Trzeba być niczym barometr na ludzkie uczucia.

Kilka słów o kadrowaniu....
Jest pewna złota reguła portretu, mówiąca, że oś oczu powinna być osią układu optycznego. To prawda. Ale od tej prawdy mamy pewne ustępstwa, czyniąc portret ciekawym i niezgłębionym tematem. Ujęcie w jakim będziesz przecinał linię oczu zależy od kilku czynników. Na pierwszy plan od razu wysuwa się uchwycenie piękna. Jeśli osoba ma piękne oczy skupiasz się na nich. Idziesz aparatem nieco ponad linię oczu. Jeśli usta, aparat wędruje poniżej linii oczu. Jeśli chcesz ukryć wady, a powinieneś je dostrzegać jak np. duży nos, małe zaciśnięte usta itp. itd. szukasz pozycji aparatu, w której owe wady się marginalizują, stają się drugoplanowe. Muszę się przyznać, że kiedy znajdę już klucz do dobrego portretu mówię komplement. Wspominam o tym teraz, bo wszystko co robi portrecista musi być autentyczne, bez cienia fałszu. Komplement działa na wszystkich dobrze i nie musi być wyszukany, on ma być szczery. Zwykłe wypowiedzenie zdania w stylu: pięknie pani Iwono, owocuje niezwykłym wyrazem twarzy, i wtedy ona staje się jeszcze piękniejsza, jeszcze bardziej otwarta i naturalna. Ta naturalność gdzieś ma swoje źródło w dziecku, które drzemie w nas wszystkich, a ponieważ dziecięce portrety wykonuję regularnie, bardzo wyraźnie to widzę. Poza tym to moment, kiedy twój palec czeka na spuście migawki, by ją właśnie wyzwolić. W tym momencie. Łagodność twarzy, jaka wtedy występuje jest po prostu idealna dla portretu. Dobre spojrzenie jest tym co chcemy uchwycić, w jakiś sposób pozostawiając człowieka otwartego na oglądających portret. Co jeszcze wpływa na to jak aparat przecina oś oczu? To emocje. Fotografowanie z dołu zawsze daje silniejszą w odczuciu postać, to naturalne, bo ona po prostu nad aparatem góruje, a w efekcie późniejszym nad widzem. I na odwrót. Pozycja ponad oczami daje poczucie łagodności i większej ustępliwości w efekcie końcowym.
Poza tym również w portrecie obowiązuje zasada, że główny temat nie może znajdować się centralnie na środku bez wyraźnego powodu. Jeśli w czasie pracy udaje ci się wykonywać złote ujęcia i jest ich coraz więcej, a których już nie musisz poprawiać kadrując dodatkowo w komputerze to znak, że portret staje się twoją silna stroną. Tak jest w każdej dziedzinie. Jeśli zrzucasz "surówkę" do komputera i większość kadrów należy przyciąć to znak, że musisz ćwiczyć poprawne kadrowanie.

Kilka słów o pozycji....
Tutaj mamy bardzo szeroki wachlarz ustawień. Może być en face, może być półprofil, może być profil, możemy też spróbować przez ramię od boku, od tyłu. Warto zaangażować dłonie. Zawsze wspaniale dopełniają portret. Poza tym samo ustawienie głowy sugeruje i pozwala odczytać emocje. Głowa wysoko - silny charakter, niedostępny, znający swoją wartość, dumny; głowa nisko - to przeciwieństwo. Można też zagrać ustawieniem oczu - prosto w obiektyw - odczytujemy jako osobę otwartą na innych, gdzieś wzrok schowany - osoba niepewna i zakompleksiona. Wzrok w górę - optymizm, w dół pesymizm. Oczy zamknięte - spokój i cisza. Ustawień jest wiele, a biorąc pod uwagę fakt, że można je łączyć powoduje, że na udany portret jest wiele sposobów i ścieżek. Dostrzeganie zalet i wad w osobie portretowanej wymusza na nas pozycję sprawiając, że aparat nie może być kurczowo trzymany osi oczu. To jest tylko pozycja wyjściowa.

[ Dodano: 2017-02-07, 09:56 ]
Kilka słów o świetle.....
Światło jest obecne na każdej fotografii. Portret wymaga światła rozproszonego, a tylko w wyjątkowych sytuacjach stosuje się ostre światło, ma ono bowiem niezwykłą moc wydobywania szczegółów, które w większości wypadków chcielibyśmy ukryć. A więc w studio począwszy od światła odbitego od dużych płaszczyzn, chociażby od ściany po bardziej umiejętne sterowanie światłem odbitym od blendy, stosujemy lampy błyskowe uzbrojone w różnej maści zmiękczacze/rozpraszacze zwane dyfuzorami. Ich mnogość i różnorodność sprawia, że nie będę się nad tym rozwodził. Na chwilę obecną w wielu sklepach internetowych jest zaprezentowane jakie zmiany wprowadza zastosowany dyfuzor strumienia światła. Poza tym trudno byłoby wyrazić słowem i skalą stopniową otrzymane efekty. Odsyłam więc do testów i bezpośrednich fotografii z tychże testów.
Można natomiast poświęcić kilka słów na temat ilości lamp i ich ustawienia. Ilość użytych lamp jest wypadkową zasobności naszego portfela, ale nie ma co przesadzać z ilością. Jeśli powiem, że 5 jest liczbą bardzo dużą to myślę, że 3 jest liczbą wystarczającą. Z lampą błyskową jest jak ze słońcem - to źródło światła. Jak światło się przemieszcza w przestrzeni większość z nas pojmuje, poprzez obserwację cienia. Jeśli użyjemy jednego źródła ustawionego pod kątem 45 stopni przy portrecie en face, łatwo będzie poprzez obserwację cienia na twarzy odgadnąć jak została ustawiona lampa. Jeśli użyjemy dwóch lamp ustawionych pod kątem 45 stopni błyskowych i ustawionych na tę samą moc błysku i przeciwstawnych sobie uzyskamy jednolity rozkład świateł i cieni - czyli przy odrobinie szczęścia fotografię bezcieniową. Trzecia lampa może służyć do niwelowania cienia na tle, lub jako kontra od tyłu jako strumień światła na włosy. Można też zastosować 4 lampę jako rozjaśnienie włosów od góry i 5 jako doświetlenie cienia na podbródku. Oczywiście nie zawsze układ 5 lamp będzie nam potrzebny. 3 lampy na początek to już dużo. Dobrze, żeby to były lampy o przynajmniej średniej mocy, czyli 400-600Ws z możliwością regulacji ich mocy w 8 przesłonach. Taka lampa będzie wtedy niezwykle uniwersalna. Jako podstawowy dyfuzor w związku z relacjami cena do jakości niech będzie biała parasolka o średnicy 80-100cm.
Oczywiście ideałem byłoby, gdyby studio było prawdziwym atelier z naturalnym światłem pochodzącym z okien sufitowych. Natura światła z tychże okien jest nie do pobicia, bowiem w pomieszczeniu zamkniętym zbliżamy się jakością światła do tego co na zewnątrz w dzień pochmurny, jeśli tylko słońce nie świeci bezpośrednio przez te okna. Ale i bez takich okien w suficie można wykorzystywać światło zastane. Warto bowiem korzystać z okien bocznych, a jako kontrę stosując duże blendy. Biała da światło bez zmian kolorystycznych, srebrna ochłodzi, a złota ociepli skórę. Wszystko zależy od natury dostającego się do pomieszczenia światła, pory dnia, pory roku i na końcu odcienia skóry osoby portretowanej. Praca ze światłem zastanym jest niezwykłą przyjemnością. Portrety zawsze zyskują w tym świetle.
Jeśli chodzi o portret w plenerze to najlepszą porą dnia jest - jak w wielu przypadkach - unikanie wysokiego słońca. W portrecie na dodatek ostre słońce zawsze wprowadza nie mało kłopotów. Przepis na dobre zdjęcie na zewnątrz - to dzień pochmurny, w którym światło jest rozproszone przez największe dyfuzory świata - chmury! W dzień słoneczny trzeba sobie pomagać blendami, lub lampami reporterskimi wyzwalanymi i ustawianymi jako kontry do światła słonecznego. I tu pojawia się kolejny element, który powinien być naturalną umiejętnością fotografa - nabytą lub wrodzoną. Mianowicie umiejętność widzenia światła i cienia, i w zależności od tego ustawianie blendy lub lamp. Mogę podpowiedzieć, że najprostszym sposobem jest traktowanie słońca jako pierwszego źródła światła, a blendę lub lampy jako światła kontrującego.

[ Dodano: 2017-02-07, 10:10 ]
Kilka słów sprzęcie.....
Udany portret można wykonać wieloma aparatami, a portret środowiskowy wszystkimi(pomijając jakość). O ile w portrecie klasycznym mile widziane jest dobre rozproszenie w nieostrościach, o tyle w portrecie środowiskowym głębia ostrości powinna być większa. I dlatego w portrecie środowiskowym dla aparatów z matrycami aps-c proponuję ogniskową 21, a dla pełnej klatki 35. Dobrze byłoby, gdyby obiektywy były jasne, tak aby wychwycić naturę światła zastanego, ono ma ogromne znaczenie. Wszelkie modyfikacje światła, jeśli już muszą być to bardzo dyskretne i niezauważalne.
Dla portretu klasycznego ogniskowa dla aps-c to 50-90, a dla fufu 70-135. Oczywiście wszystkie szkiełka jak najjaśniejsze, dla pełnej dowolności ustawień i wyłapania najmniejszych ilości świateł w złych warunkach, ale też dla uzyskania pięknego rozmycia. Marka aparatu - PENTAX. Jesteśmy na forum Pentaxa. I jego promujemy. Oczywiście innymi aparatami też popełnimy wspaniałe portrety.
Dziękuję.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Uff. Ale się naczytałem ! :-) Ale doprawdy ciekawie to wykładasz. Możesz jeszcze ? :-D Pzdr.
 

Tomek B.  Dołączył: 07 Sty 2012
Kapitalny wykład :-B . Nawet dla amatora, który nigdy portretu w studio nie zrobi, a poza studio ogranicza się do zdjęć rodzinnych i czasem uchwycenia ukradkiem ciekawej postaci. Jak dla mnie ten jeden post wystarczy, by wątek przypiąć :!: A oprócz tego postu jest w nim sporo niebanalnych przemyśleń i informacji.
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
powalos, dziękuję, miło to słyszeć. Oczywiście, że mógłbym np. trochę pokrzyżować tematy i poruszyć portret higkey i lowkey, portret nietypowy obiektywami szerokokątnymi, edycja portretu w programie graficznym, i chyba ważne - błędy w portrecie - małe, średnie i duże, stosowanie tła w portrecie, tło w plenerze dla portretu, ubiór osoby portretowanej, kiedy cz-b, a kiedy kolor, głębia ostrości - pułapki, słabe i mocne strony płytkiej głębi, ustawienia aparatu dla portretu - iso, czas, przysłona oraz jaki program zastosować, no i na koniec jak nie dać się zbić z pantałyku, gdy wiesz, że to co robisz jest dobre, a ktoś sugeruje, że niekoniecznie - czyli obrona pracy przed hejtem, lub inaczej mówiąc nauka słuchania wartościowej krytyki, innego punktu widzenia z poszanowaniem własnej pracy i czyjegoś zdania.
To co? Od czego zacząć?
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Może od edycji ? To chyba ciekawy temat przy obecnej cyfryzacji fotografii. Już czekam z niecierpliwością. A low czy hi to też bardzo ciekawe tematy.
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Dziś mam tylko czas i jutro od rana, ale trochę mam roboty. Zobaczę jak ogarnę się z wszystkim. Dobra. No to wio!!!

O edycji słów kilka.....
Edycja w komputerze jest obecnie ciemnią fotografa. Kiedyś zakładało się kitel, gasiło światło białe, zapalało czerwoną żarówkę i długimi godzinami udawało chemika. I nadal ten chemik był fotografem i to często wyśmienitym.

Który program bym wskazał....a może nie. Może zacznijmy od tego jaki zapis pliku wybieramy. Ja mam w aparacie ustawiony Raw 14 bitów - co właśnie przy portrecie jest najbardziej zauważalne. Przejścia tonalne na skórze często są niezwykle złożone, bo oparte na jednej tonacji kolorystycznej. Zatem im więcej w danej tonacji kolorystycznej aparat potrafi zapisać odcieni, tym dla portretu lepiej. Druga sprawa to przestrzeń. Są dwie do wyboru(ja się spotkałem z dwoma): Adobe RGB i sRGB. Na plus dla Adobe jest to, że trochę więcej kolorów ta przestrzeń "łapie", ale z kolei wszystkie urządzenia domowe czyli monitor, drukarka są oprofilowane jako sRBG i powstają nierzadko problemy w konwersji z jednego profilu do drugiego. edytujesz takiego AdobeRGB, zrobisz kolory, dajesz druk - patrzysz - skóra czerwona. Oczywiście istnieją metody konwersji(może ktoś to dobrze opisze - ja w to nie wchodziłem), ale równie dobrze można posługiwać się przestrzenią barwną sRGB i wtedy nie ma wynikających z konwersji problemów z wyświetlaniem i drukowaniem w domowych warunkach. Oczywiście tochę tracąc na ilości kolorów. Teraz mogę powiedzieć nieco o programach. Otóż miałem przyjemność potestować Capture One, a na stałe posiadam Dxo oraz Lr. Generalnie Dxo ma nieco więcej profesjonalnych ustawień, ma możliwość edycji krzywych RGB, ma świetny silnik odszumiający, a w zestawie z Film packiem jest niezwykle uniwersalnym narzędziem. Jednak na minus Dxo można zaliczyć brak filtrów połówkowych, średnio działający stempel(często psujący), brak pędzli, oraz brak filtrów kołowych. To wszystko natomiast posiada Lr, a jeśli uzbroisz go w komplet darmowych wtyczek NIK staje się niezwykle zaawansowanym narzędziem, a w zdolnych rękach zastępuje posiadanie innych programów graficznych. Jedyne co można byłoby wtedy dodać to profesjonalne szparowanie oraz swobodne przekształcenia na węzłach i kratownicy, bo edycja świateł na warstwach i maskach jest do osiągnięcia poprzez wtyczkę do kontroli światła - NIK viveza.
Podstawowym narzędziem dla początkującego będzie kadrowanie obrazu. Zanim zrobimy złotą fotografię trochę upłynie wody w rzece. Nie bójmy się zatem używać tego narzędzia. W ciemni fotograf też kadrował za pomocą masek i w dowolny sposób kreował kadr - wedle jego uznania i wiedzy. Dziś stosujemy narzędzie kadruj. Drugim bardzo potrzebnym narzędziem jest stempel. Akurat ten w Lr ma bardzo dobry silnik uzupełniania struktur. Czasami się myli w doborze i wybiera nie to co byśmy sobie życzyli za punkt klonowania, ale bardzo łatwo ten punkt przestawić i sprawić, że ukrywane wady są niewidoczne. Należy zwrócić uwagę, że narzędzie klonowanie ma dwa tryby pracy oraz kilka prostych nastaw. Jeden to klonowanie bez większego dopasowania struktur i kolorów, czasami się przydaje. Jednak w portrecie ten drugi tryb pracy - retusz - jest o wiele bardziej pożądany. Wtedy każdy stempel jeśli tylko zostanie pobrana podobna próbka zostaje praktycznie dopasowany bez śladu i jest nie do wykrycia przez oko. Co usuwamy tym narzędziem? Wszystko to co nie jest na stałe na twarzy - wypryski, zadrapania, ranki, pęknięte usta, opryszczkę i co tam jeszcze znajdziemy(czasami resztki jedzenia w kąciku ust, cieknące smarki lub "śpiochy" w oczach - na szczęście takie niespodzianki fundują tylko dzieci). Nie tuszujemy - bez wyraźnego żądania - zmarszczek czy pieprzyków. To są rzeczy naturalne, a nam portrecistom nie zależy na produkcji lalek, tylko na ukazaniu ukrytego piękna, wyciągnięciu go na pierwszy plan. Nie jest łatwo opisać jak edytować fotografię w programie bez tutki wideo, ale można przyjąć pewną malarską regułę, że światło wychodzi z obrazu, a cienie się chowają. Jeśli więc zrobiłeś dobre lub jeszcze lepsze ujęcie portretowe to po podstawowych poprawkach opisanych powyżej należy przyjrzeć się czy tło i światło na nim nie konkuruje zbytnio z tematem głównym. Jeśli tak to za pomocą suwaczka cień, światło, biel i czerń uzyskujemy efekt taki, że światło od tła przestaje dominować. Niestety wprowadzone zmiany zachodzą na całym obrazie. Zatem co zrobić, żeby wszystko ładnie scyzelować? Mamy dwie drogi. Najpierw na skróty. Metoda pierwsza mniej dokładna. Używamy narzędzia filtr kołowy. Nie podpowiem Wam od jakiej wersji został umieszczony w Lr, ale można to łatwo sprawdzić. Co robimy z tym narzędziem? Ustawiamy na twarz i dopasowujemy do owalu twarzy. Ten filtr jeśli został użyty pierwszy raz nie powinien wprowadzić żadnych zmian. Jeśli już dopasowaliśmy go do owalu twarzy, chwytamy suwaczek ekspozycja i bardzo delikatnie szukamy ekspozycji, dla której twarz staje się dominująca poprzez uzyskaną wartość światła, a tło zaczyna pełnić rolę dopełniacza obrazu. Dodam, że narzędzie filtr kołowy może działać na dwa sposoby - poddawać edycji wszystko to co jest poza okręgiem/owalem/elipsą, lub odwrotnie, poddawać edycji wszystko to co jest wewnątrz. Zasadę działania zmienia się poprzez kliknięcie na ptaszku z opisem odwróć maskę(męskiej części wyjaśnię, że ptaszek jest w programie pod listą suwaczków) Drugą metodą jest zastosowanie pędzla. Jest to metoda nieco bardziej pracochłonna, lecz chyba nieco dokładniejsza. Piszę chyba, bo często należy wybrać pomiędzy poświęconym czasem, a uzyskanymi efektami. Rozmyślanie nad tym sprawia, że możemy wybierać w różnych sytuacjach różne metody. No więc wybieramy pędzel i malujemy nim twarz. Pędzle w Lr wykrywają krawędzie i kolory, więc można całkiem ładnie dopasować maskę. Można też załączyć wizualizację zaznaczaych obszarów klikając myszką na ptaszku(kurczę o czym ja piszę): pokaż zaznaczone pole maski. Wyświetli się wtedy podświetlone na wybrany kolor pole edycji. Nie będzie widać wprowadzonych zmian, ale będzie widać jakie pole będzie edytowane. W razie chęci wprowadzenia korekt można wymazać część zaznaczonego obszaru stosując kombinację wciśniętego lewego alt z narzędziem pędzel.
Innym i bardzo dobrym sposobem na edycję świateł jest wyedytowanie pliku do NIK Viveza. Tam można wprowadzać zmiany na obszarach za pomocą punktów kontrolnych, które uwzględniają kontury i kolory. Inaczej mówiąc bez grzebania się w warstwach i maskach w kilka chwil otrzymujesz profesjonalnie skorygowane światła i cienie - wg twojego uznania. Jednak tę edycję chyba musimy zostawić na inny opis.
Co jeszcze musimy zrobić? Warto skorygować kolory i sprawić, że kolory skóry będą atrakcyjne i do pewnego stopnia prawdziwe. Dobrze jest się zająć oczami stosując narzędzie pędzel. Znając już metodę działania narzędzia szybko dojdziemy do wprawy w używaniu. Często tęczówka wychodzi na fotografiach bez życia. Należ w nią tchnąć nieco koloru, można nieco czystości clarity, a tęczówka pięknie odpowie feerią barw. Zalecany jest dobry smak przy tej czynności. Przecież nie chcemy tworzyć obrazów nierealnych. Kolejnym krokiem jest delikatne wygładzenie skóry twarzy i dekoltu za pomocą pędzla z wartością ujemną dla suwaczka clarity. Nazywa się on na rozwijanej liście soft - czyli pędzel zmiękczający. I znów malowanko. Każdy filtr w Lr - czy to połówkowy, kołowy czy też narzędzie pędzel możemy dowolnie regulować za pomocą suwaczków z boku. W ramach zadania domowego warto sprawdzić jak działają narzędzia Lr. Można wprowadzać zmiany w światłach na całym obrazie, malować i delikatnie korygować, a jeśli uznamy za słuszne możemy wprowadzić korektę poprzez zastosowanie filtra połówkowego. On bardzo często wprowadza zmiany przyciągające uwagę. Wszystko musi odbywać się z dobrym smakiem i poszanowaniem czyjegoś wizerunku. Przecież nie zależy nam na sztuczności. Szukamy piękna i naturalności w osobach portretowanych, a nasze działania nie mogą przekroczyć czerwonej linii dobrego gustu.

[ Dodano: 2017-02-07, 15:23 ]
Highkey i lowkey w portrecie.....

Może według tego co się ogląda na fotografiach to prosta sprawa. Niestety życie pokazuje, że wcale tak nie jest. Chyba zaryzykuję stwierdzenie, że wykonanie tego typu ujęcia bez przygotowania się jest mało realne, albo prawie niemożliwe. Dlaczego? Nie chodzi tylko o to, żeby coś było prześwietlone czy niedoświetlone. Na tym to nie polega. Chodzi raczej o przemyślane ułożenie obrazu w jasnych lub ciemnych tonacjach. Oczywiście wszystko odbywa się w przestrzeni czarno białej. A więc jeśli chcemy highkey to szukamy jasnego tła, jasnej modelki/modela(wręcz papierowej cery), również strój musi pozostawać jasny. Dopiero wtedy możemy myśleć o tym, żeby stworzyć spójny obraz highkey, naświetlając klatkę na cienie, tak aby najciemniejszy z nich był jasno szary. Wbudowany światłomierz nam tego nie ułatwi w trybie wielosegmentowym. Należy włączyć jak najmniejsze pole pomiaru punktowego światłomierza i tym polem wybrać najciemniejszy obszar dokonując jego pomiaru. Może się okazać, że należy wprowadzić korektę na + dla światłomierza. W ten sposób osiągniemy bardzo lekką fotografię, na granicy prześwietlenia, ale nie prześwietloną. Całą sztuką jest utrzymanie jak największej ilości szczegółów, nie wychodząc poza możliwości rejestracji matrycy. W komputerku bawimy się suwaczkami kontrast, światło i cień, jeśli jest możliwe edytujemy krzywe - tutaj Dxo pokaże pazur. Ideą highkey jest uzyskanie lekkich bardzo jasnych z ograniczoną ilością informacji portretów. Trudna sztuka.
Przy lowkey światłomierz mierzy światło w najjaśniejszych partiach i może się okazać, że należy wprowadzić korektę dla światłomierza na -. Ideą lowkey jest stworzenie portretu ciężkiego, opowiadającego czyjeś perypetie, zafrasowana twarz, zmęczonego człowieka, spracowanego, ale mozna eksperymentować i pokazywać zupełnie inaczej, szukać w ciemnych obrazach miejsca dla pięknych portretów kobiet. Jak w każdej dziedzinie temat jest otwarty i czeka na ponowne odnalezienie. Rownież tutaj, aby obraz stworzony pozostal spójny, należy zadbać o ciemne tło, spojny strój i coś w modelu czy ujęciu co spowoduje, ze lowkey bedzie dobrze wyglądać. Staramy sie tez o to, żeby cienie były prawie czarne, ale wciąż czytelne. Świateł ma być znikoma ilość. Jest to fotografia, która niesie w sobie o wiele większy ładunek emocjonalny, ma o wiele więcej informacji i jest równie trudna co highkey. Przy edycji bawimy się tymi samymi suwaczkami i krzywymi, ale szukamy rozwiązań ciemnych, mrocznych. Znów króluje dxo....

[ Dodano: 2017-02-08, 08:12 ]
Kilka słów o tle w portrecie....i stroju też w związku z tym

Oglądam z przerażeniem to co obecnie się wyprawia w przedszkolach i szkołach. Tła po prostu dominują nad wizerunkiem. No gwiazdki i planety, i kwadraty z trójkątami, wszystko kolorowiaste, że oczy bolą. Oczywiście taki portret jest nastawiony na jak najlepszą sprzedaż. Ponieważ jednak mam doświadczenie w pracy w szkołach i przedszkolach doskonale wiem, że to się rodzicom w większości nie podoba. Często określają taki portret odpustowym. Rzeczywiście nie ma lepszego określenia. Rysy dzieci ostre jak brzytwa, przedmioty na tle ostre jak żyletka, światła na twarzy i tle o podobnym natężeniu - patrzysz i nie wiesz co masz tam zobaczyć - wszystko jest równe, nie ma żadnej segregacji planów, żadnego zróżnicowania świateł, żadnej gry. Cena tak wykonanego "dzieła" powala niejedną rodzinę na kolana, zwłaszcza wtedy, gdy mają troje dzieci w wieku szkolnym.
Więc jakie tło jest stosowne? Każde nie odciągające uwagi od wizerunku osoby fotografowanej. Piękne efekty uzyskuje się na tłach kartonowych. Za ile je kupisz to już zależy od Twojej pomysłowości. Jaki będą miały kolor - tutaj nie ma żadnych granic, oprócz granicy wyobraźni i pomysłowości. Z czego można jeszcze zrobić fajne tło? Ze starych, ciężkich zasłon, z lekkich syntetycznych jedwabnych też wychodzi fajnie. Oczywiście to musi być spójne z portretem. Dlatego teraz powiemy sobie o stroju. Często ludzie pytają jak mają się ubrać. Zawsze mówię: w coś co bardzo pani/pan lubi i wie, że dobrze w tym wygląda. Dlaczego tak? To jest psychologiczne podejście. Jeśli każesz założyć coś w czym ta osoba się nie czuje, to w głowie tej osoby wciąż pytanie się kręci: czy ja dobrze wyglądam? I to pytanie w głowach damskich jest praktycznie nie do usunięcia. U mężczyzn różnie bywa. Bo są tacy, co uwierzcie do swojego wyglądu przykładają więcej uwagi niż kobiety. Tacy mężczyźni są świetnymi klientami...dla mojej konkurencji. Chyba jedynie wtedy współpracuję, gdy dobrze się czuję i mam w sobie bardzo dużo sił, bo po skończeniu zlecenia będę miał ich na tyle dużo, by dotrzeć do domu i doczołgać się do łóżka. W innych przypadkach nie mam wolnych terminów. Przecież nie zależy nam by kogokolwiek urazić.
Taka historia w moim studio się zdarzyła kiedyś: siedziałem razem z cenionym portrecistą-karykaturzystą i wspólnie na komputerku(on był rozkazodawcą, a ja wykonawcą jego pomysłów) projektowaliśmy jego kalendarz. Oczywiście to był kalendarz autorstwa tego mistrza, a ja byłem tylko narzędziem. I fajnie. Dla mnie zaszczyt, że wybrał mnie. No i słuchajcie tego. Przyszedł facet. Oczywiście pierwsze rzuty naszych oczu(moje i mistrza) pozwoliły nam stwierdzić, że ktoś coś chce, ale nie wszystko jest jasne i klarowne. Ten facet do mnie przyszedł(wiadomo moje studio) i pyta: czy on mógłby zrobić sobie portret wraz z małżonką i córeczką. Odparłem: oczywiście. Na co ten facet do mnie mówi: że on by chciał to tak i tak, siak i siak, że on to widzi wspak i na opak. Dobra, myślę: jakoś z tego wybrnę! I co znamienne, bo jego wyliczanie trwało 5 minut, zwrócił się do mistrza. Oczywiście mistrz się przedstawił na dzień dobry temu facetowi. I dlatego facet wiedział z kim ma do czynienia. I mówi do niego tak, wcale grzecznie, pomijając na dodatek różnicę wieku: a może pan by mnie namalował? Że niby to w żartach było i w ogóle (a to był karykaturzysta rysownik, mistrz kreski). Na to mistrz swoim lekko zmęczonym, starym głosem odparł jednym tchem: Ja takich jak pan nie rysuję! Bo ja wiem co mam rysować i nikt nie będzie mi mówił co i jak mam zrobić i jak mam postawić kreskę, zwłaszcza pan!
W środku myślałem, że pęknę ze śmiechu. Facet zrobił się czerwony jak burak.
Oczywiście po tym przecudnym zdaniu już długo nie przebywał u mnie, ale postanowiłem zrobić mu portret z rodziną.....umówiliśmy się na inny termin.
Po jego wyjściu mistrz do mnie powiedział: nigdy nie bierz takich klientów, bo cię zmęczą. Jeśli on wie lepiej od ciebie, jak powinien wyglądać portret to niech sobie go sam zrobi. Święte słowa!
Szczerze: ten facet mnie zmęczył jak nikt. I tak mistrz(a później przypieczętował swoim zachowanie facet) nauczył mnie podczas jednego posiedzenia asertywności i jeszcze kilku innych spraw, o których tutaj pisał nie będę, bo nijak się mają one do fotografii. Na koniec projektu dostałem książeczkę od mistrza z jego aforyzmami a w niej cudowną dedykacją...bezcenne.
Wracając do portretu i tła, bo trochę popłynęliśmy(ja popłynąłem, a kto to czyta też popłynął)wiemy, że tło nie powinno odwracać uwagi od facjaty. A z czego ono będzie, jak je sobie wykombinujesz to już inwencja własna.
W plenerze natomiast warto wybierać tak kadr, aby to co się znajduje na dalekim planie również było spójne i po zastosowaniu jasnego portretowego szkła stworzyło nam bardzo ładne rozmazanie, czyli bokeh. Przy edycji również dbamy o to, żeby światło w tle nie grało pierwszych skrzypiec, a było tylko dopełnieniem.
W plenerze można wykonać efektowne ujęcia całej sylwetki, gdzieś wkomponowanej w jakiś skrawek świata przecudnej urody. Tutaj nie musimy się silić na oryginalność, proste rzeczy jak łąka z kwiatami, polna droga wśród złotych kłosów, wrzosowisko, zwiewne suknie, małe dzieciątka posadzone na ziemi....to naprawdę nie jest takie trudne. A może jest, tylko mi się tak wydaje, że nie jest? Kto to wie, kto to wie? ;) Ja wam tego nie powiem, trzeba spróbować i stanąć oko w oko z portretem. Zachęcam.
 

SlicaR  Dołączył: 28 Kwi 2013
Ależ nam się kolega rozwinął :-B A ja myślałem, że to trzeba tak tylko wziąć i pstryknąć ;-)
Chętnie poczytam (a lepiej poczytam i pooglądam) o błędach w portrecie.
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Do poniedziałku odpoczywam, więc już nic w tym tygodniu nie napiszę, ale ucieszę się jak ktoś podejmie się uzupełnienia A może już kolejny temat ktoś pragnie omawiać? Ja nie jestem w stanie opisać wszystkiego, a i moje doświadczenie na to nie pozwala. A mamy na forum wspaniałych fotografów, którzy mają ogromną wiedzę, tylko trzeba sobie powiedzieć: nagi przyszedłem, nagi odejdę!
Zapraszam serdecznie! Zróbmy coś dobrego wspólnie! :-D
 

Misztu  Dołączył: 19 Mar 2007
M.K, Twój temat portretowy bardzo mnie zainteresował. Zwłaszcza dlatego, że kompletnie nie potrafię ludzi, a Ty podałeś w przyjemniej formie rozsądną strategię działania.

Cóż, żona może mieć niedługo ze mną problem :D
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
40 lat rozmawiam i nadal żona nie potrafi się wyluzować przed aparatem :mrgreen:
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
plwk, mam podobnie. :-) Najczęściej po obejrzeniu przez nią fotki, słyszę: o Boże. Nikomu nie pokazuj. Chętniej pozuje w kasku i goglach (na twarzy), na stoku. :mrgreen: Pzdr.

 

Misztu  Dołączył: 19 Mar 2007
plwk, powalos, teraz już nie mam wątpliwości, że nie będzie lekko. Zwłaszcza znając moją żonę... ;)
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Kurcze przepraszam nie dałem gwiazdki i małego druku. Teraz dodam. *Nie dotyczy żon!
A tak serio, to popełniamy błąd, bo pokazujemy im na ekranie aparatu, bez edycji. Żonie nie pokazujemy. W zasadzie nie powinno się pokazywać nikomu bez edycji, jeśli nie chcemy widzieć gestów w stylu zasłonięte oczy dłonią połączone z tekstem: okropne! Po drugie szanse na zrobienie żonie dobrego portretu jeśli nie akceptuje siebie(a trzeba dodać, że większość nie akceptuje tego jak wyglądają)są małe, :shock: bo nam nie pozwalają wykonać więcej niż 5 fotografii z jednego ujęcia. One też się denerwują i to bardzo. Przekonanie żony, uspokojenie, że wybierzemy później razem, nieco zwodzenia,że przecież zle wyrzucimy, komplement i przekonanie jej w miłym słowie... Może nam dać pewne szanse, nie koniecznie 100 procentowe. Pozdrawiam dziś z Krakowa!
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
M.K napisał/a:
pokazujemy im na ekranie aparatu, bez edycji

Pokazywać można ale bez powiększania. Poza tym najlepiej nie mieć żony. Chyba, że cudzą ale to się nie liczy.
M.K napisał/a:
Jeśli on wie lepiej od ciebie, jak powinien wyglądać portret to niech sobie go sam zrobi

W zaprzyjaźnionym warsztacie, w poczekalni wisi cennik:
- usługa normalna - cena 100%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika - dopłata 50%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika i komentuje - dopłata 100%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika i w dodatku wie lepiej - dopłata 200%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika i próbuje mu pomagać - dopłata 300%.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Enzo napisał/a:
W zaprzyjaźnionym warsztacie, w poczekalni wisi cennik:
- usługa normalna - cena 100%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika - dopłata 50%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika i komentuje - dopłata 100%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika i w dodatku wie lepiej - dopłata 200%;
- usługa, gdy klient patrzy na pracę mechanika i próbuje mu pomagać - dopłata 300%


Kurde. Dobre to ! :mrgreen:
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Kilka słów o błędach.....

Otóż, to temat tak samo długi, jak całe moje powyższe wywody. Zanim napisałem pierwszą literę tego tekstu próbowałem posegregować błędy na małe, średnie i duże, ale nie potrafię tego zrobić ani uczciwie, ani sensownie, bo przecież dobry portret wchodzi w skład sztuki fotograficznej i jak to w sztuce dopuszcza się małe, średnie i duże kontrowersje - czyli coś co nie jest przez wszystkich akceptowane i może być postrzegane jako błąd. Pytanie na ile cię stać, żeby świadomie popełnić błąd i umieć go wytłumaczyć? To wszystko musi być dobrze "zagrane" i nie może być mowy o przypadkowości.
A więc może napiszę czego unikać, żeby mieć spokojny sen, że wykonany portret jest ok. Chyba na pierwsze miejsce postawię pułapkę ostrości. Jeśli ostrość jest tam gdzie nie trzeba, a w portrecie to oczy są pierwszorzędnym elementem ostrości, to niestety, w tym przypadku trudno obronić portret z takim błędem. Jeśli zatem ostrość powędrowała na uszy, a oczka są już mięciutkie, to nie wiem jakbyś się starał nie obronisz tego portretu, mówiąc, że uszy były takie piękne. To oczy są zwierciadłem człowieka i to one w powiązaniu z mimiką są w stanie przekazać emocje czy piękno.
Na drugim miejscu postawię błąd kadrowania. Nie chodzi mi tutaj o błąd umiejscowienia postaci - to w pewnym sensie tez jest błąd, ale bardzo łatwo go naprawić w większości przypadków w postprocesie. Jak już wcześniej sobie powiedzieliśmy, są do tego odpowiednie narzędzia, a niepopełnianie takich błędów wskazuje na coraz lepszy warsztat. Więc o co chodzi z tym błędem kadrowania? Chodzi o właściwy punkt widzenia względem osoby portretowanej. Taki punkt, który uwidacznia zalety, upiększa - to ten właściwy. Natomiast ten niewłaściwy to taki, który powoduje karykaturalne wyolbrzymienie wad. Dla przykładu fotografia kobiety o szerokich, silnych ramionach. Jeśli wykonasz fotografię na wprost jak do paszportu to niestety, ale uwidocznią się właśnie te cechy, które niekoniecznie chcielibyśmy pokazać. Na odwrót - mężczyzna o wątłej budowie - to samo ujęcie spowoduje, że będzie niezbyt męski na takim ujęciu. Tutaj, w pewnym sensie, portrecista ma pole do popisu i może tworzyć portrety karykaturalne, lecz to chyba nie jest dobrą ścieżką dla początkującego fotografa portrecisty.
Trzeci błąd, to niewłaściwa ogniskowa obiektywu. Ne oszukujmy się. Najlepsze ogniskowe już zostały podane, a wykonywanie klasycznych portretów innymi jest albo obarczone znów karykaturalnymi zniekształceniami w ujęciach klasycznych, lub jest po prostu niewygodne - w przypadku bardzo długich ogniskowych.
Czwarty błąd, to źle naświetlony portret - zła gra świateł. Jeśli twarz jest ciemniejsza od tła, no cóż, można powalczyć w postprocesie, ale kosztem przejść tonalnych skóry. Generalnie jest to przegrana walka, okupiona sporym spadkiem jakości.
Piąty błąd to banalne ustawienie portretowanej osoby. Czyli: chodź "zrobię" ci portret, o tutaj gdzie siedzisz, nie ruszaj się. Nie. To nie tak. Takie fotografie, to nie są portrety. To jest uwiecznianie rzeczywistości. Na portret jest mnóstwo świetnych miejsc naokoło, ale trzeba umieć te miejsca wykorzystać, a przede wszystkim widzieć, na dodatek umieć wkomponować tę twarz czy postać w otoczenie i znajdujące się w nim światło. I oczywiście, że jest cień szansy, że akurat wszystko zagrało tam gdzie siedzi ta osoba, ale rzeczywistość jest brutalna i pokazuje, że jednak tak nie jest nazbyt często. Po prostu. To tak samo jak z krajobrazem, w którym wciąż kuleję. Nie możesz po prostu przejść się z aparatem i uważać, że zrobisz świetny krajobraz. Oczywiście, jak w portrecie istnieje cień szansy, że się uda, ale życie pokazuje, że jednak więcej jest fotografii z krzaczkami niż krajobrazów. Dlaczego? Bo trzeba widzieć i portret, i krajobraz. Trzeba poświęcić mu chwilę uwagi, ustawić się, użyć właściwą ogniskową, obrać dobry punkt, odpowiednią porę dnia, widzieć i światło, i cień itp. itd. To wszystko nie jest przypadkowe. Wciąż wierzę, że nadejdzie ten dzień w mojej fotografii i będę trzaskał przynajmniej choć dobre krajobrazy.
Szósty błąd to technikalia post procesu, czyli brak warsztatu w edycji. Oczywiście tutaj chyba mamy najszerszą możliwą amplitudę wykroczeń i możliwości, ale generalnie warto na początku trzymać się jakichś standardów, chyba że chcemy od razu należeć do awangardy. Pytanie czy awangarda będzie chciała się do nas przyznać?
Oczywiście, można wymienić inne błędy i zapewne jest ich wiele, ale ostatni, o którym chcę napisać to coś na wzór całkowitego niechlujstwa i wykonywanie czegoś(czyt.fotografii) co ma wyglądać jak portret, ale nijak się do portretu ma. Coś, co jest obarczone tyloma błędami, że trudno wytłumaczyć od czego zacząć.

[ Dodano: 2017-02-16, 08:34 ]
Chyba omówiłem wszystko co chciałem omówić. Możemy podyskutować, możemy popatrzeć na jakieś przykładowe ujęcia i zastanowić się co jest nie teges. A poza tym są kolejne tematy. Znajdzie się ktoś, kto pociągnie kolejny?

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach