M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Czyli jesteś profesjonalistą tak? Ale takim prawdziwym co ma papiery i się dobrze uczył?
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
No przecież wiadomo, że maca to amator. Za to specjalista, ew. artysta... Eh! Czy Wy wiecie, jaką ja mam wyobraźnię? :mrgreen:
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
M.K, żadne papiery i szkoły nie zastąpią praktyki. Oczywiście pomogą w obraniu właściwego kierunku oraz unikania błędów, które mogą być nieakceptowane.
 

Rivelv  Dołączył: 17 Sie 2008
i z profesjonalnej dyskusji znowu rozmowa po męsku zeszła na rozważania o "cyckach"
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
I od razu sobie wyjaśnimy o co chodzi w słowie amator i profesjonalista- trzeba było tak od razu - tylko inne zajęcie musiało się pojawić.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Jestem amatorem, bo nie mam żadnej (chyba) książki o fotografii ze słowem "Pro..." W pracy na pewno:

A w domu to jeszcze sprawdzę.
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
M.K napisał/a:
w moim postrzeganiu słowo amator jest negatywne(to moje prywatne skrzywienie jak widać),
Sądzę, że każdy ma jakieś skrzywienia. Dla mnie określenie to opisuje bardziej pasjonata, niż osobę nieznającą się. Sam się w temacie fotografii określam właśnie jako amator i nie widzę w tym żadnego pejoratywnego wydźwięku.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Jeśli chodzi o negatywny wydźwięk, to posiada go to słowo użyte samodzielnie, np. „Zrobiłeś to jak amator”, „To chyba składał jakiś amator” itp. Jeśli użyje się jego w połączeniu z jakimś zawodem, mamy znaczenie pierwsze (wg słownika), czyli osobę robiącą coś dla przyjemności: fotoamator, rzeźbiarz-amator, mechanik-amator itd. Jeśli zaś połączy się je z jakąś rzeczą, pojęciem, zjawiskiem, to mamy wielbiciela tegoż (niekoniecznie samemu się daną sprawą zajmującego): amator fotografii, amator rzeźby, amator motoryzacji, amator kina… No i czwarty przypadek, gdy użyjemy połączenia „amator na…”, mamy osobę (a raczej osoby, liczba mnoga jest tu chyba częściej używana), np. amatorzy na czyjeś usługi (niekoniecznie amatorskie), amatorzy na nowe bezlusterkowce NIkona i Canona. ;-)

„Janek był wielkim amatorem motoryzacji i jako mechanik-amator naprawiał samochody. Bynajmniej nie robił tego jak amator, wiec na swoje usługi znajdował wielu amatorów.” – brzmi trochę sztucznie, ale chyba oddaje sens wszystkich znaczeń. ;-)
 

Tomek B.  Dołączył: 07 Sty 2012
bakulik napisał/a:


„Janek był wielkim amatorem motoryzacji i jako mechanik-amator naprawiał samochody. Bynajmniej nie robił tego jak amator, wiec na swoje usługi znajdował wielu amatorów.” – brzmi trochę sztucznie, ale chyba oddaje sens wszystkich znaczeń. ;-)


Świetne podsumowanie :-B
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Cała ta dyskusja obnaża Wasze kompleksy. Uświadomione lub zepchnięte do podświadomości. Jeden uważa określenie "amator" za wręcz obelżywe, inny gardzi "profesjonalistami" bo w ten sposób wypiera ze świadomości kompleks niespełnionego zawodowca, a być może artysty. Jakie znaczenie ma to do jakiej szufladki kogoś włożymy? Może za kryterium przyjmijmy rozliczenie VAT? Będzie prościej. Bo to jak kogoś się nazywa nie ma żadnego związku z efektami jego działań. Zwłaszcza w obecnej rzeczywistości, kiedy sprawy techniczne już wcale się nie liczą, bo to co jeszcze kilkanaście lat temu było przedmiotem długich studiów, wytężonej nauki, lat praktyki i doświadczeń załatwia dzisiaj sam aparat lub, w najgorszym przypadku aplikacja komputerowa. To się dzisiaj nie liczy. A co się w takim razie liczy? To, co i wcześniej się liczyło, tylko było niejednokrotnie przesłaniane właśnie technikaliami: inwencja twórcza, estetyczne obycie, świeżość spojrzenia i "ujęcia" tematu. Jeśli tego brakuje to nawet płatnik VAT utrzymujący się z "profesjonalnego" fotografowania będzie tylko pstrykaczem, chociażby na wizytówkach tytułował się "professional fine-art photographer".
Teraz pewien wtręt:
Mój kolega z pracy pyta mnie kiedyś, czy dam sobie radę sam, bo on by chciał wziąć tydzień bezpłatnego urlopu. Nie ma sprawy, ale na co ci bezpłatny, przecież masz niewykorzystany wypoczynkowy? No to mi mówi, że szwagier zajmuje sie wstawianiem i wymianą okien. Właśnie jeden pracownik mu się "wykruszył" a są zamówienia i oni by z tym szwagrem te okna wstawiali. Przez tydzień zarobi tyle, że nawet jak mu potrącą za bezpłatny to i tak będzie sporo do przodu. A czy ty umiesz te okna wstawiać" - pytam, bo nawet jak sam "się budował", to do wstawiania stolarki wziął firmę. "A co w tym trudnego?" obruszył się. "Podpierasz okno na klinikach, opsikujesz pianką montażową i "gites-majones". No i teraz popatrzcie na to z punktu widzenia klienta: zamawia firmę remontową, poważną, zdawałoby się, z wizytówkami, zarejestrowaną, odprowadzającą podatki, z samochodem oklejonym firmowo. Fachmani pełną gębą. A jak przyjrzeć się bliżej, to dwa szwagry, z których jako takie pojęcie (chociaż nienachalne) ma tylko jeden z nich. A potem pretensje, że wiatr mocniej zawiał i okno wyleciało.
Kiedyś na kafelkarza trzeba było dwa lata terminować, zdawać egzamin czeladniczy, umieć ze składników przygotować zaprawę, kafelki, poznać zawodowe tajemnice, żeby za dwa dni glazura nie odpadła ... Od kiedy pojawiły się kleje "Atlas"każdy może kleić glazurę. Nawet firmę założyć i być profesjonalistą... I tak to teraz się kręci. O czym my tu deliberujemy? To już nie te czasy.
Może ktoś poczuł się obrażony tym co napisałem, z góry przepraszam.
 
KasiaMagda
[Usunięty]
technik219, ależ nie obraziłeś, ten temat traktuję jako dyskusję, a słowo dyskusja cyt. Wikipedia: (od łac. discussio 'roztrząsanie') – jeden ze sposobów wymiany poglądów na określony temat, popartych argumentami, prowadzona w gronie dwóch lub więcej osób.

Oczywiście, że w życiu spotkałam się z amatorami, którzy okazali się profesjonalistami i z profesjonalistami (z papierami), którzy okazali się amatorami-partaczami, ale nie będę tego uogólniać - bo takie są czasy i nie margines będzie dla mnie stanowił normę.
Sama z różnych względów nie pracuję w swoim zawodzie, na który mam „papiery” ale uważam, że w nowym wyuczonym jestem profesjonalistką.
Każdy może przedstawić swoje zdanie i mnie trochę bawi różnica w interpretacji i to jest fajne, że w umyśle zaczynam drążyć temat, nie ma dla mnie jednoznacznej odpowiedzi, pomimo przedstawionych definicji, bo życie i tak weryfikuje i wykracza poza schematy.
 

mh2012  Dołączył: 05 Wrz 2012
Byłem przez kilka dni odcięty od internetu...
Uzupełniam teraz:

# amator - może to być zarówno patrykacz jak i fotograf; poziom "jakości" zdjęć różnych amatorów jest tak różny, że nie sposób ująć je wszystkie w jednej definicji - trafiają się zarówno bardzo słabe technicznie jak i bardzo zaawansowane;
# profesjonalista - to określenie jest używane zazwyczaj przez innych wobec konkretnego osobnika; profesjonalistą może być nazwany amator, który w konkretnej dziedzinie fotografii (makro, krajobraz, reportaż i inne) osiągnie pewien wysoki poziom i (co chyba ważniejsze) jest w stanie utrzymać ten poziom na dłużej;
# zawodowiec - zazwyczaj amator lub fotograf, który założył własną działalność gospodarczą; co ciekawe rzadko ktoś się chwali, że jest zawodowcem, ale bardzo często używa określenia o oferowaniu "profesjonalnych usług";
# pasjonat - w każdej z tych grup trafić się mogą pasjonaci wąskich kręgów zainteresowań - np. liczący piksele, poszukiwacze najlepszego ziarna, itp. ; pasjonatem jest też każdy kto nie tylko jest w stanie wykonywać zdjęcia ale i o nich dyskutować/zabierać głos;
 

M.K  Dołączył: 26 Sie 2007
Czesto rozmawiam ze starszym panem, którego wujek był fotografem - profesjonalista. To było w latach, kiedy fotograf był rzadszy niz ksiądz. Nadmienię, ze był fotografem w miejscowości z której pochodził mój ojciec. Fotograf pił, zdjęcia robił byle jakie, uczniów brał minimum z odległości 100km od swego atelier, zeby nie robić sobie konkurencji. Poniewaz nie było wyboru był profesjonalista i zeby czymś miał sie zając należało prawie pocałować go w pierścień. W kieszeni miał księdza, ktory zlecał mu wszystkie wesela i uroczystości. Obaj pili, Mam po tym człowieku-fotografie-profesjonaliście dwa pentacony six i dwa szkła do nich. Nie mam jednak poczucia, ze "kiedyś panie to sie swoją prace wykonywało". Bo dzisiaj to jest lipa. Ja widzę, ze dzisiaj to zeby byc fotografem i z tego żyć musisz naprawdę sie wykazywać i dawać z siebie. Inaczej wylatujesz z rynku. Tak mi sie wydaje przynajmniej.
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
M.K napisał/a:
dzisiaj to zeby byc fotografem i z tego żyć musisz naprawdę sie wykazywać i dawać z siebie. Inaczej wylatujesz z rynku

Poruszyłeś bardzo istotną sprawę - rynek, przestrzeń, krąg zainteresowanych, docelowych odbiorców. Częstokroć pokazując swoje zdjęcia spotykam się z opinią, że powinienem zająć się tym poważniej. Znam te osoby i ich powiedzmy wyrobienie w temacie, dlatego też nie poszedłem za sugestiami. Gdybym pokazał zdjęcia klientowi któregokolwiek z tu prezentujących zdjęcia np. ślubne, czy jakiekolwiek, w najlepszym wypadku by mnie wyśmiał.
Grupa docelowa. W jednych kręgach będziesz webeściakiem w innych chałturnikiem, bez względu czy to będzie amatorszczyzna czy profesjonalizm.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach