szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Staram się optymalnie wykorzystać ten czas, dużo się uczę z książki dla przedszkolaków oraz innych materiałów zadanych dzieciom przez nauczyciela.
Cytat
Przeczytaj. Napisz X pod wyrazem tak, jeśli wypowiedzenie jest prawdziwe. Napisz X pod wyrazem nie, jeśli wypowiedzenie jest fałszywe.


Cytat
Przeczytaj, co mówią o sobie zwierzęta. Skreśl fałszywe wypowiedzenia. Pokoloruj rysunki.
 
andyspring  Dołączył: 21 Lis 2011
dybon napisał/a:
Samotnie pobiegać nie mogę, ale w pracy na zmianie jakieś 500 osób.....
Przy wejściu pomiar temperatury, ostatnio namierzyli mi 33,9 'C.......

Pewnie mają taki termometr jak ja, z lidla ;-) .
Mierzy dobrze (porównywałem z takim pod pachę), ale trzeba odczekać po wejściu z dworu z 10 minut.
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
mr.ra66it napisał/a:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Natura miała odetchnąć, a jak widzę taką ilość zbędnego plastiku, to się za głowę łapię. U nas tylko taśmą otoczone od >~2 tygodni

pszczołowaty napisał/a:
Jechałem dzisiaj ścieżka rowerową do pracy, czteroosobowy patrol ( policja, żandarmeria.... ) mnie zatrzymał
Mam nadzieję, że utrzymali >2m odstępu? Bo jak tak patrolują i co chwila kogoś zatrzymują, to roznoszą bardziej niż listonosz ulotki Lidla

dybon napisał/a:
ostatnio namierzyli mi 33,9 'C.......
No właśnie, jeśli standardowo mam 35,4°C to czy jakbym miał 36,6 to oznacza, że mam gorączkę, czy nie? :roll: :mrgreen:


Z ciekawostek technicznych - zawsze lubię, gdy nawet z każdej katastrofy naukowcy umieją wyciągnąć coś ciekawego. Okazało się, że przez wstrzymany ruch ucichł szum sejsmiczny pozwalający dokładniej mierzyć trzęsienia Ziemi:
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/zaskakujacy-skutek-ograniczen-z-powodu-koronawirusa-zmniejszyl-sie-szum-sejsmiczny,319048,1,0.html

Od razu moje pierwsze skojarzenie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Friendly_Floatees
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Wieści z prowincji...

No w końcu!
Wyraźne zmniejszenie ruchu klientów.

Czyżby dlatego, że w ciągu 3 dni pojawiło się 22 zakażeń w gminie Bielsk???
I teraz wszyscy zdziwieni wielce 8-)
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
mygosia, może przyjechali z miasta na wieś :roll:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Tak. "wysyp" 2 tygodniu po ściągnięciu tysięcy Polaków z zagranicy. Całe Siemiatycze siedzą w Belgii - no to teraz wychodzi.

Nieciężko było to przewidzieć, ale nikt mnie nie słuchał ;-)
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
mygosia, z ciekawości, bo często o tym wspominasz. O jakich klientach mowa? W sensie, w jakimś sklepie pracujesz?
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
mygosia, w tym wątku też tacy siedzą :-P

A minister zdrowia Szkocji spadła z rowerka bo pojechała na weekend "na wieś".
Także tego ;-)
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Marooned napisał/a:
O jakich klientach mowa? W sensie, w jakimś sklepie pracujesz?

http://pentax.org.pl/view...1369969#1369969
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
A ja się zaczynam zastanawiać czy nie daliśmy się wpędzić w psychozę. Trafiłem sobie na ciekawą stronkę, same liczby, wnioski każdy może sobie powyciągać jeśli chce i zachował resztki niezależności w myśleniu
https://www.worldometers.info/
Wniosek pierwszy z brzegu - liczba ofiar "koronki" jest dwukrotnie mniejsza niż normalnej, sezonowej grypy [w skali świata, stan na dzisiaj]. Jest też o rząd wielkości mniejsza od ofiar papierosów i wódy. Nie słyszałem żeby z powodu grypy ktoś ogłaszał stany wyjątkowe :-?
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
greentrek napisał/a:
Nie słyszałem żeby z powodu grypy ktoś ogłaszał stany wyjątkowe

Mamy co roku szczepionki.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Ale te Kitajce głupie... Dwie Polski w lepiankach zatrzymać.
A taki Pingpong to już zupełnie durnowaty.
;-)

[ Dodano: 2020-04-06, 18:38 ]
Szczepionki to raz. Dane epidemiologiczne to dwa. Teraz to żaden problem poznać genom wirusa. Mając wyizolowane cząsteczki wirusa to pewnie góra dwa dni, trochę dłużej poznanie struktury otoczki itd. Ale informacje jak nowy wirus zachowuje się w dużych populacjach spływają dłużej. Znacznie dłużej.
 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
greentrek napisał/a:
A ja się zaczynam zastanawiać czy nie daliśmy się wpędzić w psychozę. Trafiłem sobie na ciekawą stronkę, same liczby, wnioski każdy może sobie powyciągać jeśli chce i zachował resztki niezależności w myśleniu
https://www.worldometers.info/
Wniosek pierwszy z brzegu - liczba ofiar "koronki" jest dwukrotnie mniejsza niż normalnej, sezonowej grypy [w skali świata, stan na dzisiaj]. Jest też o rząd wielkości mniejsza od ofiar papierosów i wódy. Nie słyszałem żeby z powodu grypy ktoś ogłaszał stany wyjątkowe :-?

Dobrze, że to ktoś napisał. Codziennie tam zaglądam i jeszcze na EuroMOMO i jestem autentycznie skołowana, bo z jednej strony liczby a z drugiej widoki ze szpitali z Włoch i Hiszpanii. Dlaczego nie ma zdjęć chorych na grypę, leżących na podłodze korytarza szpitalnego - takie były fotki z Hiszpanii. I to lodowisko zamienione w kostnicę. Gdzie są ci chorzy i zmarli na grypę, w ilości prawie dwukrotnie większej niż na koronkę. Naprawdę nie wiem co myśleć. Z pewnością firmy farmaceutyczne na tym zarobią, ale czy to one wywołały światową panikę? Cały świat dałby się tak zbałamucić?
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
plwk napisał/a:
Mamy co roku szczepionki

No właśnie. Pomijając już fakt, że szczepionki są opracowywane na podstawie genomu delikwenta z "poprzedniej edycji", pomyśl jaki byłby odsetek ofiar przy braku szczepień. A to tylko byle grypa :roll:
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
plwk napisał/a:
Mamy co roku szczepionki.

Na zasadzie trafimy albo nie, trafiają w 50%, więc ludzie i tak umierają na grypę.

[ Dodano: 2020-04-06, 19:13 ]
Jakaranda napisał/a:
Cały świat dałby się tak zbałamucić?

Nie cały świat tylko poszczególne rządy.
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
Jakaranda napisał/a:
Cały świat dałby się tak zbałamucić?

Kwestia sterowania mediami i opinią publiczną vel masami to temat zupełnie innej bajki :-? Ale fakt, grypa jest mało medialna...
 

Zdano  Dołączył: 23 Paź 2006
Może Was zainteresuje:
"Z pierwszej linii frontu

Rozmawiamy z dr Markiem Prusakowskim, ordynatorem oddziału obserwacyjnego w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku.

- Panie doktorze minął miesiąc od odnotowania w Polsce pierwszej osoby zakażonej koronawirusem. Liczba zarażonych przekroczyła 4100 osób, zmarło ponad 90 pacjentów. Co obecnie wiemy więcej o tej chorobie?

- Wiemy, że sytuacja się rozwija, to znaczy epidemia się rozwija i moim zdaniem będzie trwała tak długo, aż wszyscy się zetkną z wirusem. Część z tych ludzi przejdzie chorobę bezobjawowo i to znaczna część, ułamek, procent czy tam 10 procent będzie miało objawy wirusowe górnych dróg oddechowych i znowu 10 procent z tych osób będzie miało ciężki przebieg, który się może skończyć zgonem z powodu niewydolności oddechowej w przebiegu infekcji koronawirusem. Tak naprawdę wszyscy musimy się z tym wirusem zetknąć, by wyrobić sobie odporność, bo inaczej nawet jak ktoś się schowa w szklany klosz i wyjdzie za dwa lata, to się na tego wirusa natknie i zachoruje.

- Nadal jesteśmy na początku epidemii?

- Myślę, że tak. Natomiast na szczęście u nas te zachorowania narastają wolno. Nie ma takiego piku, jak był we Włoszech, w Hiszpanii, w Stanach i w Anglii, ponieważ staraliśmy się ludzi od początku jednak izolować, ograniczać kontakty międzyludzkie. Oczywiście, że globalnie cała populacja przejdzie infekcję, natomiast nie będzie tego jednorazowego dużego wyrzutu, który by zamordował szpitale polskie.

- Dochodzą słuchy, że wraz z nadejściem słonecznych dni aktywność wirusa spadnie?

- Sezonowość infekcji wirusowych jest, ale nie można wykluczyć, że i latem się zdarzą zachorowania. Może mniej często i nie tak spektakularnie, ale nie można tego wykluczyć, bo i grypę niektórzy łapią w środku lata, zwłaszcza osłabieni.
W kwestii „osłabieni”: główne kłopoty zdrowotne pacjenci mają z powodu powikłań, bo sam wirus nie zabija, zabijają powikłania, które on indukuje, np. u osób z przewlekłą niewydolnością oddechową czy krążeniową, zwłaszcza oddechową, bo ten wirus jest powiązany głównie z tkanką płucną, więc te osoby muszą bardziej uważać, bardziej się pilnować i bardziej unikać kontaktu, zwłaszcza z chorymi objawowymi, bo jest wiadomym, że kontakt z nosicielem jest mniej niebezpieczny, niż kontakt z osobą w aktywnej chorobie wirusowej, ale także może doprowadzić do zachorowania. Dlatego unikajmy, tam gdzie nie trzeba, kontaktu z innymi, zwłaszcza z obcymi. Starajmy się, jeśli mamy do czynienia z osobami obciążonymi, nie kontaktować ich z małymi dziećmi, bo taka jest teoria, że dzieci zazwyczaj nie chorując, przenoszą jednak tego wirusa. No i trzeba pamiętać o osobistej profilaktyce. Główną, najważniejszą metodą profilaktyki jest mycie rąk „przed”, „po” i „w trakcie”. Wodą z mydłem. Trzeba też dezynfekować ręce oraz przedmioty z którymi się stykamy (klamki, przyciski w windzie, poręcze, telefony, piloty do sprzętu rtv. Nie trzeba kupować tych drogich płynów po sto złotych, gdzie ktoś chce zrobić biznes. Każdy alkoholowy roztwór powyżej 70 procent, jak na przykład płyn do spryskiwaczy, oczywiście ten zimowy, jest nie mniej skuteczny od tego, co się kupuje za grube pieniądze. Powtarzam: każdy alkohol powyżej 70 procent jest dobry, skuteczny, ale i ciepła woda z mydłem załatwia sprawę, bo ten wirus nie cierpi detergentów.

- Ale do tego potrzebny jest zdrowy rozsądek…

- A to po pierwsze. I tutaj moja olbrzymia uwaga pod adresem rządzących. Już tam mediom daruję, bo media od tego są, żeby robić wokół wszystkiego afery. Natomiast to, co zrobiły polskie władze w pierwszym okresie epidemii udając, że jej nie ma... Czy Główny Inspektor Sanitarny, który przecież powinien być osobą kontrolującą sytuację, nawołujący wówczas, żeby ludzie, którzy u siebie podejrzewają koronawirusa zgłaszali się natychmiast do oddziałów zakaźnych, to albo nie miał wyobraźni albo nie miał wiedzy. Albo jedno i drugie, ponieważ to jego hasło mogło się zakończyć tym, że na oddziały w Polsce, którą opanowała histeria jeśli chodzi o stan zdrowia, pojawiłoby się po 200, 300 osób dziennie. Bardzo panu Pinkasowi za to dziękuję. Pominę litościwie jego sugestię, żeby „panikujący niepotrzebnie w temacie epidemii” wsadzili sobie lód do majtek.

- Zatem, jeśli mówimy o odciążeniu szpitali, czego nie powinniśmy robić?

- Tak jak mówią wszyscy mądrzy od początku – do szpitala zgłasza się osoba z wysoką temperaturą (powyżej 38 st. C.), która jednocześnie ma objawy duszności, ale nie to, że ma histeryczne trudności ze złapaniem oddechu, tylko rzeczywistą duszność. Kto miał duszność, to wie jak to wygląda. No i niech nie zgłaszają się osoby, które widziały Chińczyka (autentyczny przypadek). Przyznać jednocześnie muszę, że 80% osób, które są przysyłane do naszej Izby Przyjęć (niestety przez terenowe placówki Sanepidu z tzw. ostrożności procesowej), to jest 70% niepotrzebnych pacjentów, mówię o moim szpitalu zakaźnym. Oni w większości nie powinni w ogóle być do nas kierowani. Jeżeli było podejrzenie o kontakt z chorym, to powinni pozostać w domu na kwarantannie. Ale metoda niektórych pracowników Sanepidu była taka: na wszelki wypadek jedźcie do zakaźnego, tak jakby był to śmietnik, ale przecież pacjenci nie są śmieciem i trzeba używać mózgu kierując kogokolwiek, gdziekolwiek, bo taka osoba, która jedzie z Chojnic tylko dlatego, że wróciła z Egiptu, a nie ma żadnych objawów chorobowych (jeżeli jedzie swoim samochodem to pół biedy, gorzej jak pojedzie autobusem, pociągiem, później wsiądzie do tramwaju) i przyjedzie do mnie do szpitala, to siłą rzeczy po drodze musiała zetknąć się z osobami, które mogły ją zarazić. Był moment, że z powodu takich „histerycznych wysyłek” mieliśmy kilkunastu pacjentów koczujących wokół szpitala, w szpitalu i koło izby przyjęć.

- Jak w tej sytuacji radzicie sobie w szpitalu?

- Sytuacja jest bardzo zła, bo wszyscy „jadą na rezerwie sprzętowej”, m.in. dlatego, że mamy za dużo przypadków, które nie powinny do nas trafić, a zostały przysłane, więc muszą być diagnozowane z zachowaniem wszelkich reżimów, przez co zużywamy znacznie więcej sprzętu. W ubiegłym tygodniu okazało się, że Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny kazał naszej izbie przyjęć, gdzie normalnie jest 50-70 przyjęć na dobę i gdzie pracuje tylko jeden lekarz wspomagany jednym lekarzem z oddziału, dodatkowo zbadać kilkadziesiąt osób z kwarantanny i ustalić, czy mogą na kwarantannę wrócić, czy muszą być położone w szpitalu; jak będzie robił tak dalej, to za kilka dni wszyscy moi koledzy „padną na nosy”, więc Pan Wojewódzki Inspektor Sanitarny, a tak naprawdę my wszyscy, będziemy mieli duży problem, bo nie będzie leczących.
- Czego brakuje w szpitalu, czy są problemy ze sprzętem?
- W moim szpitalu nie ma z tym problemu. Jest to zasługa pani dyrektor ds. pielęgniarstwa, która robi wszystko, a nawet więcej, żeby ściągać sprzęt. I ten sprzęt na razie mamy. Ale przy tak dużej liczbie niepotrzebnych pacjentów, my tego sprzętu zużywamy za dużo i w pewnym momencie się on skończy, bo wszystko się kiedyś kończy, i wtedy dopiero się obudzą władze zwierzchnie, ale z ręką w nocniku, który będzie już, niestety, napełniony fekaliami.

- Jak wiem, szpital wspomagają wolontariusze?

- Wolontariusze - tak. My się trochę o nich boimy. To są ludzie pełni dobrej woli, ale my przebywamy cały czas w kontakcie z chorymi zakaźnie (każdy pacjent w naszym szpitalu przez nas wszystkich traktowany jest jako osoba zarażająca), w związku z tym pewne czynności wykonujemy odruchowo. Natomiast osoba, która przyjdzie z zewnątrz, nie ma pewnych odruchów, które my mamy wyćwiczone niczym odruchy Pawłowa, tzn. my bez przerwy myjemy ręce, bez przerwy zakładamy sprzęt ochronny tam gdzie trzeba i po prostu wiemy, że dookoła nas są bakterie i wirusy. Osoby z zewnątrz mogą tego nie wiedzieć, mogą o tym zapomnieć, popełnić szereg błędów niezawinionych. Oni są bardzo przydatni, ale staramy się ich kierować na takie stanowiska, gdzie nie grozi im bezpośredni kontakt z chorym zaraźliwym. Poza tym chcę powiedzieć, że społeczeństwo, z wyjątkiem tych niepotrzebnie pchających się do izby przyjęć, jest fantastyczne. Różni ludzie i firmy dostarczają wszystko: od owoców, przez obiady, zupy, słodycze, kwiaty; jeszcze dostajemy wiersze, laurki, podziękowania, takie zupełnie spontaniczne oznaki wspierania nas.

- Zbliżają się święta Wielkanocne. Na społeczeństwo zostały nałożone dodatkowe rygory, będziemy mieli dużo czasu dla siebie i swoich rodzin…

- Szczerze? I tak, i tak powinniśmy ograniczyć kontakty z innymi poza najbliższymi. Po drugie, bardzo jestem podejrzliwy, bo jak znam polityków, to przed samą Wielkanocą poluzują rygory, żeby ludzie mogli z sobą być, bo to tak dobrze wygląda na papierze. Wszystko dobrze wygląda na papierze. Dzisiaj dostaliśmy papier z centrali, który zobowiązuje szpital w przypadku wypisywania pacjenta po wyleczeniu, ale jeszcze z dodatnim koronawirusem, do opieki nad tym pacjentem w domu, co polega na tym, że pielęgniarka jest u niego dwa razy dziennie i lekarz - przynajmniej dwa razy dziennie. Ktoś, kto to napisał jest albo chory psychicznie, albo nie wie jak wygląda służba zdrowia w Polsce. Albo jedno i drugie. Proszę sobie wyobrazić, że wysyłam pacjenta dodatniego wyleczonego do Chojnic. I co? Dwie pielęgniarki jadą za nim i dwóch lekarzy? Przy trzech specjalistach chorób zakaźnych, zatrudnionych w oddziałach mojego szpitala? Przecież to jest obłęd! Jeżeli tacy ludzie będą nami sterować, to przy najlepszej naszej dobrej woli, wiedzy i fachowości oraz dystansie do tego wariactwa wokół nas, to się skończyć musi tragicznie. Ktoś siedzi i pisze, więc na papierze to wygląda mu przepięknie, a w rzeczywistości jest to obłęd. Paranoja!

- Wobec tego jak Pan rozwiązał ten problem?

- Bardzo długo z moim prezesem nie mogliśmy poradzić sobie wszyscy z tym, że ratownicy przywozili pacjenta do izby przyjęć, np. w nocy z Leźna. Pacjenta, który nie powinien być przywieziony, ale Sanepid kazał, więc „wrzucali” go do izby i odjeżdżali. Pacjent nie wymagał pobytu w szpitalu. I co z nim zrobisz o 3 w nocy? Do Luzina czy do Leźna pójdzie piechotą? Na taksówkę go przecież nie stać, więc uważam, że powinien być odwieziony tym samym transportem. Ale ratownicy mieli zakaz!. Żądaliśmy przez wiele tygodni, żeby ktoś u góry podjął decyzję, co robić z odwożeniem pacjentów z tego typu przypadkami. Oczywiście, nikt nic nie mógł zrobić, dopóki nie poprosiliśmy pani redaktor z „Dziennika Bałtyckiego Gazety Prawnej”, aby zadzwoniła do odpowiednich instancji w tym województwie. I natychmiast okazało się, że „od ręki” ten problem można załatwić. Ale to nie my, nie moi szefowie, nie nasze apele, tylko dziennikarz może pokonać tego typu bariery. I od tamtej pory nauczyłem się, że jak będę czegokolwiek potrzebował „na górze”, to poproszę moją koleżankę Redaktor, żeby stawiała te kwestie w rozmowach z Władzą. Ale to jest niestety tragedia! Nas nikt nie słucha!

- I co w takiej sytuacji robić?

- Pozostaje pracować. Po prostu nie dać się zwariować i jak śpiewał Młynarski: robić swoje, a reszta, jeśli nam przeszkadza, to ją zlekceważyć. Starajmy się nie dać sobie przeszkodzić w tym wszystkim. I apel do pacjentów: bądźcie rozważni, nie uznawajcie izby przyjęć za miejsce spotkań towarzyskich, naprawdę powinni przychodzić tylko ci, którzy powinni. I apel do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej: skończcie z wypisywaniem skierowań, tylko leczcie pacjentów, bo od tego jesteście. Pacjenta leczy lekarz pierwszego kontaktu. Kolejny apel do placówek w terenie – nie wysyłajcie bez odrobiny refleksji do nas wszystkich, którzy zadzwonią, oczywiście, jak się dodzwonią, z wątpliwościami co do swego stanu zdrowia. Dobrze zebrany wywiad podpowie, czy rzeczywiście muszą jechać do naszego szpitala. Zawsze powtarzam, że czuję się jak pracownik śmietnika – nie wiemy co zrobić z pacjentem – wysyłamy do Zakaźnego. Tylko, że pacjent nie jest śmieciem. W tej sytuacji wszelkim trzeba życzyć rozwagi i spokoju, bo w nas na szczęście rozwaga i spokój pozostały."
 

TM_Mich  Dołączył: 08 Wrz 2009
Od 14 kwietnia Austria znosi obostrzenia
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
Zdano napisał/a:
Z pierwszej linii frontu

Brawo. Prosto, rzeczowo i bez mamienia. Chylę czoło :idea:
 
andyspring  Dołączył: 21 Lis 2011
greentrek napisał/a:
A ja się zaczynam zastanawiać czy nie daliśmy się wpędzić w psychozę. Trafiłem sobie na ciekawą stronkę, same liczby, wnioski każdy może sobie powyciągać jeśli chce i zachował resztki niezależności w myśleniu
https://www.worldometers.info/
Wniosek pierwszy z brzegu - liczba ofiar "koronki" jest dwukrotnie mniejsza niż normalnej, sezonowej grypy [w skali świata, stan na dzisiaj]. Jest też o rząd wielkości mniejsza od ofiar papierosów i wódy. Nie słyszałem żeby z powodu grypy ktoś ogłaszał stany wyjątkowe :-?


Jest tam gdzieś, że w tym roku więcej kobiet zmarło przy porodzie, aniżeli ludzi na korone.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach