M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
[fotografowie] Kenro Izu
Cytat

https://kenroizu.com/

Kenro Izu urodził się w Osace, w 1949 roku, ale większość swojego życia spędził mieszkając i pracując w Nowym Yorku. Większość z fotografów angażuje się w projekty twórcze, które niekiedy wymagają miesięcy spędzonych z aparatem w ręku. Kenro poświęcił się absolutnie wyjątkowemu projektowi – ponad 30 lat spędził na fotografowaniu świętych miejsc na całym świecie. Projekt rozpoczął się w 1979 roku podróżą do Egiptu i właściwie trwa nadal…

Katarzyna Kędzierska
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


Kenro Izu urodził się w 1949 roku w Osace. Przez rok studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Tokio, jednak w 1970 roku postanowił przenieść się do Nowego Jorku, uważając, że tylko tam dzieją się najważniejsze rzeczy w sztuce współczesnej, którą się bardzo interesował.

W USA zaczął robić zdjęcia modowe i reklamowe; zaczynał od pracy asystenta, z czasem zaczął się usamodzielniać. Szło mu na tyle dobrze, że już 4 lata później otworzył własne studio. Jednak dość szybko młody fotograf doszedł do wniosku, że fotografia komercyjna, choć przynosi dochody, nie daje mu satysfakcji, nie odpowiada jego temperamentowi.

I wtedy "odkrył" fotograwiurę (zwaną też heliograwiurą). Ta popularna w XIX wieku technika - łącząca w sobie fotografię i grafikę - okazała się bardzo odpowiednia do pokazania świata, tak jak Japończyk chciał.

Heliograwiura polega na reprodukowaniu obrazu fotograficznego (lub innego, np. rysunku) na pokryty specjalnym pigmentem papier. Dzięki temu tony stają się bardziej miękkie, przejścia między czernią a bielą łagodniejsze, zaś wykonana w ten sposób odbitka wygląda jak coś pomiędzy zdjęciem a grafiką - sprawia wrażenie jakby bardziej odrealnionej, istniejącej gdzieś poza czasem. Nawet jeśli czas i miejsce na takim zdjęciu da się rozpoznać.

Kenro Izu nie tylko zafascynował się tą techniką ale i połączył ją z niezwykle poetycką tematyką, którą się zajął.
Zaczął bowiem podróżować po Azji i odwiedzać najbardziej historyczne miejsca. Od połowy lat 80. do dziś powstało wiele cykli, poświęconych najróżniejszym zabytkowym miejscom na "rodzinnym" kontynencie artysty. Szczególnie chętnie Izu fotografuje świątynie i obiekty religijne - niezależnie od wyznania, jakiemu służą. Buddyjskie, hinduistyczne, świątynie starożytne, pozostałości pogańskich obrzędów - sfotografowane specyficzną techniką - wszystkie stały się na zdjęciach Izu jeszcze bardziej niezwykłe, tajemnicze i niezwykle uduchowione.

Syria, Jordania, Indie, Kambodża, Wietnam, Indonezja, Chiny - we wszystkich tych krajach Japończyk znalazł "magiczne" miejsca i udokumentował je w sobie tylko charakterystyczny sposób.
"Najważniejsza rzecz to "duchowość" zabytku. Ja nie robię zdjęć budynkom. Oczywiście na zdjęciu on się znajduje, ale mi zależy na odnalezieniu jego "atmosfery". Budynek jest tylko ucieleśnieniem strony duchowej" - powiedział kiedyś w wywiadzie.
I trudno zaprzeczyć, że udaje się to mu doskonale.

Zdjęcia pokazują miejsca, do których wejść może każdy turysta i które z tego właśnie powodu często na pozór tracą swoją pierwotna duchowość. Błyski fleszy i rozkrzyczane wycieczki nie pomagają w poczuciu nastroju miejsca, które naznaczone jest wielowiekową tradycją religijną. Izu zaś skupia się tylko na fragmentach tych miejsc, na kawałku ruin, na figurze Buddy, na korzeniach drzewa, które przez lata wrosło w ruiny. Nie ma na tych zdjęciach ludzi, nie ma banalnego życia, jest zaś miękkie światło i wrażliwość fotografa, który potrafi znaleźć taki fragment świątyni, w którym rzeczywiście mieści się cała jej duchowość.

Izu fotografuje aparatem wielkoformatowym, na klisze 14x20 cala. Wykonanie jednej odbitki zajmuje mu trzy dni - najpierw negatyw zostaje wywołany, następnie pozytyw fotograf przenosi na papier akwarelowy, ręcznie pokrywany platynową emulsją.
Każda odbitka jest unikalna, każdej blisko jest do małego dzieła sztuki.

Japończyk często pytany jest, dlaczego w dobie fotografii cyfrowej cofnął się do XIX-wiecznej techniki, dziś praktycznie nie używanej. Izu zawsze wtedy odpowiada, że nie do końca odszedł od nowoczesnych wynalazków, bo w swojej 140-kilogramowej kamerze (tyle waży aparat, który wozi po świecie!) używa nowoczesnych negatywów na plastikowej kliszy, nie szklanych płytek, jak to mieli w zwyczaju jego poprzednicy w XIX wieku.
Drugim argumentem jest zaś to, że kamienie, które mają po kilka wieków i noszą w sobie pamięć setek lat ludzkości, dużo lepiej prezentują się w obiektywie wielkoformatowego aparatu, są jakby im bliższe. Kenro mówi wręcz, że nie potrafiłby antycznej świątyni sfotografować w żaden inny sposób.

Poza "wydobywaniem duchowości" z zabytków religijnych Azji Izu chętnie fotografuje martwe natury. To kolejny temat fotograficzny, który bardzo "zyskuje" dzięki staromodnej technice. Proste kompozycje z kwiatów i liści na zdjęciach Izu stają się tajemnicze i jakby symboliczne.

Japończyk, czyli przedstawiciel narodu niezwykle technologicznie rozwiniętego, wybrał technikę, o której dziś mało kto pamięta, by udokumentować miejsca, które odwiedzają najczęściej wycieczki turystów. Fotograf cofa się więc nie tylko pod względem techniki, ale i sposobu myślenia. Bo zależy mu przecież na pokazaniu pierwotnego ducha miejsca, nie zaś tego, jak wygląda on dziś.

Kenro Izu jest więc fotografem, który w XXI wieku za pomocą XIX wiecznej techniki robi zdjęcia, na których widać świat sprzed co najmniej kilku wieków.
Autor: Anna Cymer/fotal
 

TM_Mich  Dołączył: 08 Wrz 2009
M.W, wielkie dzięki!

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach