kaes  Dołączył: 23 Wrz 2006
Ja nie wiem, czy właśnie nie zaliczyłem wpadki. Okaże się za niedługo, w tej chwili film się płucze. Problem z tym, że nie jestem pewien co do wywoływacza. Otóż stał rozrobiony od dłuższego czasu, otworzyłem go, powąchałem, wydawał się być w porządku. Załadowałem film do koreksu. Rozcienczam wywoływacz, no i okazało się, że nabrał on koloru hmm... moczu. Ponieważ film miałem w koreksie pomyślałem: zaryzykuję ...
Może ktoś wie czy, co z takim wywoływaczem. Będzie w porządku ?
 

PiotruśP  Dołączył: 09 Sty 2007
Cytat
MX tego nie ma :-)
A to przepraszam ... :-) .
PiotrR napisał/a:
Ale tu nie było o liczniku, tylko o okienku z tyłu aparatu, w którym ruch kreseczek jest powiązany z przesuwem filmu właśnie.
Dokładnie :-) . Okienko przydaje sie (razem z korbką) po założeniu nowego filmu. Można w ten sposób uniknąć niespodzianki, o której pisał kiedyś bEEf (jakoś dawno się nie odzywał) - 36 zdjęć na jednej klatce.

kaes, napisz jaka chemia, pewnie ktoś będzie wiedział ocb.
 
kaes  Dołączył: 23 Wrz 2006
[quote="PiotruśP"]
Cytat

kaes, napisz jaka chemia, pewnie ktoś będzie wiedział ocb.

Kodak D76
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
trzeba było sprawdzić na kawałku kliszy a nie na węch :mrgreen: po roku d76 pachnie tak samo jak świeży, a nawet intensywniej, mimo ,że juz nie działa.

jeśli zbrązowiał to jest spora szansa, że wyjdzie słabiutko.. ale to się okaże po prostu
 
kaes  Dołączył: 23 Wrz 2006
guerilla napisał/a:
trzeba było sprawdzić na kawałku kliszy a nie na węch :mrgreen: po roku d76 pachnie tak samo jak świeży, a nawet intensywniej, mimo ,że juz nie działa.

jeśli zbrązowiał to jest spora szansa, że wyjdzie słabiutko.. ale to się okaże po prostu

Film właśnie schnie i tragedii chyba nie ma. Co prawda wyszedł trochę blado, jakby niedoświetlony, ale może był niedoświetlony :roll:
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
może być kiepsko pod skanerem czy pow. potem, tzn na oko jest w miarę ok, ale tak naprawdę wcale nie jest ok, ziarno tragedia i szaro szare brunatne nic.. jednak życzę żeby tak nie było :)
 

PiotruśP  Dołączył: 09 Sty 2007
No i pierwsza wpadka za mną ... a najlepsze jest to, że zorientowałem się po prawie miesiącu czasu :). Dwa ostatnio wywołane filmy moczyłem w czasie dla xtola 1:2, ale w rzeczywistości miałem stężenie 1:1. Pomyłkę zauważyłem dopiero teraz przy wywoływaniu trzeciego filmu wg nowego workflow ... a dziwiło mnie trochę dlaczego takie czarne te filmy były ... aha, pod skanerem no problemo, a przynajmniej jak dotąd na forum nikt nie pisał, że przewalone :).
 

DDspeed  Dołączył: 03 Wrz 2007
A ja dziś rano obudziłem się wybitnie niewyspany, mimo że wczoraj poszedłem do łóżka wcześnie. Gdy zjadłem śniadanie pomyliłem komórkę z torebką po herbacie i prawie wyrzuciłem ją do kosza. Potem poszedłem porobić foty na mieście i dopiero po paru zdjęciach (na szczęście dość wcześnie) się zorientowałem, że nie przestawiłem czułości z 50 na 400...

Te wpadki to był znak niebios, że nie należy się w taki dzień brać za jakiekolwiek wywoływanie. Ale mimo to się wziąłem.

Pierwszy problem pojawił się gdy nawijałem film na szpulę. Nawinąłem już solidną porcję filmu i szpula zaczęła stawiać opór. Nie wiem czemu, ale tak czasem mam... Tak czy inaczej nawijałem dalej i w pewnym momencie SZAST - film wyskoczył z tych kulek blokujących. Rzecz jasna przy tym się trochę wygiął, a ja z doświadczenia już wiedziałem, że skończy się to łukowatymi śladami na zdjęciach.

Jakoś udało mi się w końcu zamontować kliszę w koreksie, więc zabrałem się za rozrabianie Rodinala. Odmierzyłem 6 ml wywoływacza i odpowiednią ilość wody, zadowolony przelałem Rodinal do menzurki z wodą i... zonk. Czemu tak jakoś dużo wyszło?

Po chwili sprawa stała się jasna. Odmierzyłem wodę według podziałki do masy soli. Tak to jest jak się używa przyborów kuchennych do zabawy w wywoływanie... Postanowiłem, że jedynym wyjściem z sytuacji jest dolanie 1 ml Rodinala. Tak też zrobiłem, ale trochę na czuja musiałem lać, bo moja mała menzurka zaczyna się od 2,5 ml.

Potem szło w miarę dobrze, jeśli pominąć fakt, że wylałem bez sensu połowę rozrobionego utrwalacza, bo (nie wiadomo po co) chciałem go nieść do łazienki :shock: . Gdy wyjąłem film z koreksu odetchnąłem z ulgą - coś widać!

Potem jednak przyszedł czas skanowania i okazało się, że film, nie wiedzieć czemu, był masakrycznie usyfiony! Już parokrotnie wieszałem filmy u siebie pod prysznicem i zawsze było (w miarę) ok, ale dziś to jakaś tragedia... Gdy próbowałem przetrzeć izopropanolem okazało się, że moja mikrofibra czyni więcej złego niż dobrego, widocznie też się zakurzyła. Na dodatek na filmie jest momentami jakiś jakby fioletowy zafarb, też nigdy nic takiego nie miałem.


Podsumowując - ogłaszam że dzisiejszy dzień był zryty. Aby się szybko skończył...

EDIT:

Acha, gdy ciąłem kliszę w paski jeden pasek wyszedł mi pięcioklatkowy.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
DDspeed napisał/a:
A ja dziś rano


język angielski określa to przezgrabnym słowem, będącym w czołówce moich ulubionych: JINXED.

:-D
 

Spinner  Dołączył: 22 Mar 2006
mygosia napisał/a:
film się jednak rozwija w kasetce i tak naprawdę rzadko się zdarza [przynajmniej u mnie], że jka naciągam film, to mi się korbka kręci. Za każdym razem bym musiała lekko zwijać film korbką i dopiero naciągać i patrzeć czy się obraca


Niestety ale to dobry sposob - lekko "cofnac" film i wtedy juz od pierwszego naciagniecia widzisz czy Ci sie korbka zwijania powrotnego obraca przy naciaganiu... jesli temu nie towarzysza jakies piski, trzaski i calosc odbywa sie plynnie mozesz byc spokojna - film jest zalozony profesjonalnie :-P

Pzdr
Spinner
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Spinner napisał/a:
lekko "cofnac" film i wtedy juz od pierwszego naciagniecia widzisz czy Ci sie korbka zwijania powrotnego obraca przy naciaganiu...

Teoretycznie tak ;-)
Ale praktycznie - chyba znów się potem ten film rozkęca w kasetce, bo po kilku klatkach, aby znów sprawdzić czy mi się kręci [bo mój MX przyprawił mnie o mała schize już - ale o tym kiedy indziej :-) ], to znów muszę cofać korbeczką...
 

cotti  Dołączyła: 20 Kwi 2006
moj me super zawsze nie ciagnie za pierwszym razem... tzn. wkladam mu film, a on zonk - nie ciagnie. Wtedy pelna obaw musze go otworzyc, by zobaczyc, ze nic sie nie dzieje :-) a przeciez nauczyłam się już wkładać film :-/
 

kamakar  Dołączył: 28 Lut 2008
To i ja się "pochwalę"...
W zamierzchłej przeszłości (tak z 15 lat wstecz) w ramach cięcia kosztów (a może z racji większej dostępności w miasteczku - nie pamiętam) zrobiłem podczas klasowego wypadu w Tatry dwie rolki "gołego filmu" - takiego bez kasetki.
Mieszkałem wówczas w szkolnym internacie gdzie ciemnia była dość okupowanym miejscem, więc miałem "urządzoną" szafę, uszczelnioną i przepięknie ciemną.
Zabrałem się więc do wyciągania filmu przygotowawszy u wrót tejże szafy koreks, kolega czynił chemię, ja tu gadu gadu, zwijam korbką film (aparat - Smiena Symbol - mam do dzisiaj :mrgreen: ) i po zwinięciu ciach - otwieram odruchowo pokrywę... Niewiele się uchowało :evil:
A drugą rolkę miałem w Zenicie, który okazał się być uszkodzony - kicha na całego.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
O!!! Nie wiedziałem, że tak można było używać tych fimów. Też swego czasu nabywałem takie filmy "135" bez kasetki (były sporo tańsze), ale zawsze przed użyciem ładowałem je do kasetki po wykorzystanym filmie (najlepiej ORWO, bo kasetki były plastikowe i łatwo się rozbierały i składały).
 

kamakar  Dołączył: 28 Lut 2008
powalos napisał/a:
O!!! Nie wiedziałem, że tak można było używać tych filmów.

A jakże, tylko gdy przychodziło wymienić rolkę w środku dnia gdzieś w terenie to zaczynał się hardcore :mrgreen:
A tak serio to zwykle też ładowałem w kasetki, ale wówczas byla szybka akcja i nie zdążyłem.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Kur...!!! wlasnie mi sie koreks otworzył przy bełtaniu przerywacza i struzka octu przeleciała pół metra prosto do lejka siedzacego w szyjce butelki wywolywacza... litr zestawu C41 do zlewu, po 3 kliszach... :evil: :evil: :evil: :evil:
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
Ale pech...
 
dagio  Dołączył: 29 Lis 2006
przeje_ch_ane..
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
A tam wywoływacz, ważne że film ocalał. Ocalał?
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
dybon napisał/a:
Ocalał?

A co mial nie ocalec, jak juz sie przerywal? :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach