jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
dzerry, gdzie mam sobie nakleić tę taśmę? Szpula jobo ma taki ogranicznik gumowy, by nie nachodzily na siebie rolki. A jednak czasem coś pojdzie nie tak, taśma trzymajaca film z papierem się odklei pod czas wolania, itd. td.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Zawsze tak wołam w Krokusie Tanku (2x120 na szpuli) i nigdy mi się nie skleiły. Może to Jobo jest do de? ;-)
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
Mam Petersona :-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
jorge.martinez napisał/a:
dzerry, gdzie mam sobie nakleić tę taśmę?
No jak to gdzie. Wystarczy skleic po prostu koncowki filmu. Dla pewnosci mozna z obu stron.



Nie wiem jak to wam sie robi. Wiele razy tak wolalem w Korokusie i Patersonie. Nawet o mm nigdy mi nie zaszlo. Krecicie czy obracacie?
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
dzerry napisał/a:
No jak to gdzie. Wystarczy skleic po prostu koncowki filmu. Dla pewnosci mozna z obu stron.
Wow. Nie wpadłem na to. Taśma przezroczysta czy papierowa?

[ Dodano: 2013-04-22, 10:59 ]
dzerry napisał/a:
Krecicie czy obracacie?
Ja bełtam.
 

MAX581  Dołączył: 18 Mar 2010
Zamiast sklejać (cho...a wie kiedy lepiec puści i gdzie się przyklei ) to proponuję zrobienie dwóch nacięć na filmie od strony lepca , tak by za lepiec nie wyszło (ten klejący kliszę do papieru/nośnika) - to nacięcie nie pójdzie dalej, a klisze "zazębione" o nacięcie się nie nałożą.
 

squonk  Dołączył: 01 Wrz 2008
Wieki temu jak zaczynałem fotografować (filmy 120, początkowo 6x9cm, potem 4,5x6cm) też robiłem nacięcia.

teraz o wpadce - jednej z wielu. Wróciłem z wycieczki w technikum (wczesne lata 80-te), już robiłem pożyczonym Zenithem E, kilka rolek, jedyne miejsce do załadunku filmu do koreksu to była łazienka (ślepa), wyłączyłem też palnik od gazowego piecyka i nawijam filmy na szpule koreksu. Wraca mama, puka do łazienki czy tam ktoś jest, ja wrzeszczę, co by nie otwierała drzwi, mama otwiera drzwi i zapala światło, pytając - co mówiłeś??

Na szczęście siedziałem w pozycji "japońskiej" na podudziach, rękami zakrywałem szpulę koreksu w okolicach przyrodzenia, ale się udało, kilka drobnych zadymień na końcowych klatkach...
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Ale co sobie o Tobie pomyślała... :mrgreen: bezcenne!
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Cytat
Zamiast sklejać (cho...a wie kiedy lepiec puści i gdzie się przyklei ) to proponuję zrobienie dwóch nacięć na filmie od strony lepca , tak by za lepiec nie wyszło (ten klejący kliszę do papieru/nośnika) - to nacięcie nie pójdzie dalej, a klisze "zazębione" o nacięcie się nie nałożą.
Nic nie rozumiem.
 

squonk  Dołączył: 01 Wrz 2008
jorge.martinez - robisz 2 nacięcia na końcu 1-filmu założonego do koreksu, circa w 1/3 i 2/3 od brzegu, środkowy "języczek" odginasz i tworzy Ci się jak by "zakładka - następny film do niej dojedzie i dalej nie pójdzie na spirali :-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
squonk, dzięki, teraz łapię :-)

Jak wspominałem w Jobo jest taki ogranicznik, który właśnie ma temu zapobiegać. Jednak bywa że film się jednak z drugim na jakimś etapie zetknie i jest zło.

Ale nigdy nie straciłem więcej niż 1 czy 2 klatek.
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
Dlatego pierwsza i ostatnia idą na byle co ;-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
wuzet napisał/a:
Dlatego pierwsza i ostatnia idą na byle co
No, na Manhattany czy inne Central Parki :-P

Zwykle problem wychwytuję na samym początku. Tzn. jeśli coś nie idzie, to potem będzie problem. Ale czasem i bezproblemowe nawijanie się tak kończy.

Nie ma reguły. Zresztą, są różne filmy. Np. w tych nieszczęsnych Shanghaiach odrywałem taśmę. W innych markowych filmach zazwyczaj zawijam pod spód. I bywa się to jest problemem przy nawijaniu na szpulę.

Z drugiej trony wystarczy się film nieco zawinie się do środka i już szuka romansu z drugim :-)

 

squonk  Dołączył: 01 Wrz 2008
przecież na końcówce na brzegu ok.1cm masz przylepiony papier... znaczy na początku - mocujący film do czarnego papieru...
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
Ja już na pewno będę się zabezpieczał, to nacinanie wydaje się byc dobrym pomysłem ;-)
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
squonk napisał/a:
przecież na końcówce na brzegu ok.1cm masz przylepiony papier... znaczy na początku - mocujący film do czarnego papieru...
Z Shangaiów ten papier trzeba koniecznie odkleić, bo w wywoływaczu i tak "odlizie" i może przylgnąć gdziekolwiek na filmie.
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
squonk napisał/a:
jorge.martinez - robisz 2 nacięcia na końcu 1-filmu założonego do koreksu, circa w 1/3 i 2/3 od brzegu, środkowy "języczek" odginasz i tworzy Ci się jak by "zakładka - następny film do niej dojedzie i dalej nie pójdzie na spirali :-)

Do takiej operacji trzeba chyba mieć medyczne przygotowanie ;-)
Mnie sie to nie udało.
Zdecydowanie lepiej wychodzi
dzerry napisał/a:
Kaealek tasmy klejacej i problem z glowy.

 

Grendel  Dołączył: 31 Gru 2006
(tak w ogóle to hejaaaaa! bo chyba z rok mnie tu nie było :))
Moja ostatnia wpadka ciemniowa to chyba sprzed 3 dni. Za dużo wina, za mało uwagi...Wszystko było nie tak... Ilfosol już chyba utleniony (ciemniejszy się zrobił :( ), ale co tam... Rozrabiamy. Stop i fixer użyty już ze 4 razy, ostatni raz z miesiąc temu... Ale nic to... Używamy...Temperatury też takie bardziej na oko (nowy nieprzetestowany termometr elektroniczny, który chyba nie do konca wie co robi). Nic to, zalewamy... Czasy to też tak chyba sobie z czachy wziąłem, agitacja jak popadnie (mniej wina!!!!). Koniec końców film wyszedł, ale chyba lekko niedowołany, mocno przydymiony. Jeszcze nie skanowałem na poważnie więc nie wiem co wyjdzie :D To się nazywa jazda bez trzymanki :D Na szczęście na kliszy nie ma niczego, czego nie dałoby się raz jeszcze sfotografować.
 

triger  Dołączył: 23 Lut 2009
Proponuję nową kategorię: największe straty wywołane wpadkami okołociemniowymi. I od razu zgłaszam własny start.

Jestem mniej więcej "po" przeprowadzce, wszystkie potrzebne rzeczy (czyli ok. połowy ;-) ) przeniesione do nowego mieszkania, w starym zostały niepotrzebne graty + część mebli.

3 dni temu wzięliśmy się z wujkiem do roboty z resztą towaru - wytargałem i wywiozłem z 3ciego piętra bloku wszystkie meble i graty z mojego pokoju oraz przedpokoju.

Dzisiaj poszedłem wywoływać filmy w tymże starym mieszkaniu filmy (kibelek ma drzwi bez otworów i łatwo go przerobić na ciemnię działającą nawet w dzień, tylko pół godziny oklejania krawędzi drzwi workami na śmieci ;) ) . Wcześniej przez godzinę łaziłem w 40stu stopniach upału, żeby znaleźć w mojej rodzinnej pipidówie wodę demineralizowaną. Uzbrojony w 10l wody demi i cały osprzęt do wywoływania poleciałem do starego mieszkania (jakieś 2km).

Będąc już na miejscu, szczęśliwy, że przeżyłem ten skwar, odkręciłem zawór wody ciepłej i zimnej (bo nikt tam od 3 miesięcy nie mieszka, to zakręcone były). Po oklejeniu drzwi do toalety (ciemni!), założyłem 2 filmy do koreksu, poszedłem do łazienki, wywołałem, powiesiłem do schnięcia. Już miałem składać koreks do kupy i zarzucać następne filmy, gdy zadzwonił kumpel, z którym byłem umówiony na pogaduchy. No to zamknąłem mieszkanie i poszedłem z kumplem z osiedla w stronę centrum miasta (ok. 2,5km). Miałem zamiar później wrócić i się cały wieczór relaksować z rodinalem i xtolem. Miałem.

Po godzinie telefon od ojca. Zalewa sąsiadów z dołu w starym mieszkaniu, ojciec poza miastem. No to 2,5km z buta szybciorem.

Po drodze na 3cie piętro łapie mnie sąsiad "z dołu", pokazuje jak ładnie woda kapie z sufitu w 3 różnych pomieszczeniach. Wchodzę do mieszkania - w przedpokoju centymetr wody, jakimś cudem zalana jest jeszcze tylko wykładzina w moim pokoju (tak ze 4-5 metrów kwadratowych prawe pływało...), reszta pomieszczeń ocalała dzięki progom wysokości 1,5 cm.

Co się stało?. Odkręciłem zawór ciepłej wody w toalecie, nie założyłem na miejsce "ścianki maskującej rury". Zamknąłem za sobą drzwi. Po moim wyjściu z tegoż pomieszczenia i włączeniu ciepłej wody w łazience rypnął wężyk koło zaworu i zaczęło z niego lecieć jak z fontanny. Nic nie słyszałem, woda jeszcze nie wyciekała pod drzwiami (dobrze uszczelniłem przed światłem, ha!) przez ponad pół godziny mojego pitolenia się z filmami. Jakbym wszedł do tej zakichanej toalety, to bym to dziadostwo zauważył.

Wynik: musiałem wywalić dywan (na szczęście mocno już wiekowy był) z mojego pokoju (nasiąknięty 5x3,5m + 3cie piętro, erghm), jakieś półtorej godziny zbierania wody ręcznikami, zalanych 2 sąsiadów i cały nastrój do wołania filmów poszedł w 3,14zdu.
Szczęście w nieszczęściu, że meble i komputer z mojego pokoju te 3 dni wcześniej wyniosłem i że chociaż ubezpieczenie jest...

I na co mi to wywoływanie było?

W sumie teraz boję się otworzyć piwo, bo się jeszcze potnę i wykrwawię :-P
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Eh, gdyby to było w ciemni pozytywowej, to by się chociaż powiększenia wypłukały... Współczuję, niezła tragedia. Oto dowód, że fotografia nie tylko wciąga, ale może podtopić.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach