zuka68  Dołączył: 31 Maj 2010
Wersja słabo zimowa


i wersja bardzo bardzo zimowa


modelka ta sama
 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
zuka68 - modelkę masz świetną. Dawaj więcej zdjęć, szczególnie takich jak 2 - w ruchu :-B

A ja - yoreczka, z ostatniej wystawy, w Będzinie. Jeszcze przed oceną a już się rozczochrał.
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
Stare dzieje, obojga bohaterów już tu nie ma.

Fil471 by Tomasz C, on Flickr

Dwa_dupki_09 by Tomasz C, on Flickr
 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
Dzisiejsze, z międzynarodowej wystawy psów.

 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Nie widzę.
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
plwk napisał/a:
Nie widzę.


Również.

PS. Dziwię się że wciąż walczycie z udostępnianiem zdjęć z Googla, to że plwk potrafi to zrobić - wiem, ale obserwując forum dziwię się że wciąż podejmujecie tą nierówną walkę. Dla mnie przyjazne udostępnianie zdjęć z Googla skończyło się z zamknięciem projektu Picassa.
A argumenty typu że flickr pozwala dodać tylko 1000 zdjęć trochę mnie dziwi.
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
Jakaranda napisał/a:
Dzisiejsze, z międzynarodowej wystawy psów.

Obrazek


Ale skoro nie widzę to dodam od siebie również zdjęcie z międzynarodowej wystawy psów, macie to, jestem na zdjęciu, a nawet mój pies również jest, znaczy suka.

IMGP7157 by Tomasz C, on Flickr

PS.
CTRL+C, CTRL+V - tyle mnie kosztowało wstawienie tego zdjęcia do posta, ale jak kto woli.
 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
Cały czas wstawiam z Gugla i wykonuję te same czynności a co któryś raz zdjęcie jest niewidoczne. Ostatnio jakby częściej.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Moi drodzy - będzie bez zdjęcia, ale ważne, bo o kochanych przyjaciołach na dobre - i na złe...
Jak może niektórzy pamiętają, u nas w rodzinie od zawsze są boksery. Obecnie mamy dwa: starszego, Kietona i liczącego sobie nieco ponad rok, białego Maxa. Mamy też od piątku sztorm, którego obawia się cała Europa a u nas to poniekąd norma o tej porze roku...
Sekwencja zdarzeń była mniej więcej taka: wczoraj wieczorem poszedłem z psiurami na stosunkowo krótki spacer (pogoda naprawdę jest paskudna) i zapewne po przyjściu do domu nie zablokowałem drzwi. Albo może zablokowałem, ale żona wyszła potem na chwilę upewnić się, że kosze na śmieci są zabezpieczone przed wiatrem i to ona nie przekręciła blokady - trudno to teraz ustalić. Dość, że drzwi były zamknięte i zablokowane pierwszym stopniem blokady (która ustępuje po mocniejszym naciśnięciu klamki), ale nie zamkiem patentowym. Krótko po 10 wieczorem położyliśmy się spać, bo oboje mamy za sobą ciężki tydzień w pracy, a i nadchodzące dni do łatwych należeć nie będą: ja lecę do Londynu, żona ma audyt z tutejszego ministerstwa finansów...
Ze snu wyrwały nas psy, które - normalnie będąc uosobieniem czułości, przyjaźni i chęci do zabawy z każdym gościem - zaczęły szczekać bardzo agresywnie. Zerwałem się z łóżka i ruszyłem na dół (sypialnie mamy razem z pracownią na drugim piętrze domu), żona za mną. W korytarzu na dole znaleźliśmy dwóch ubranych na czarno dżentelmenów w kominiarkach, jeden z nich trzymał w ręce prawdopodobnie nóż (lub duży śrubokręt), obaj przyciśnięci do drzwi skaczącymi im do gardła bokserami... Na nasz widok ten z nożem wrzasnął piskliwie, żeby mu oddać pieniądze i... koniecznie zabrać te cholerne psy. Sądząc po akcencie byli to panowie reprezentujący grupę kulturową zwaną Travellers, potocznie zaś - scumbags. Kątem oka zobaczyłem, ze moja dzielna żona wzięła stojący na stojaku nad kominkiem drewniany miecz treningowy, tak zwany bokken, którego przez lata używałem zgłębiając tajniki aikido a dziś przechowuję jako drogocenną pamiątkę, bo dostałem go od mojego nieżyjącego już japońskiego Nauczyciela. Mój bokken jest wykonany z odpowiednio sezonowanego drewna bukowego i... jest solidnym kawałkiem drewnianej pały de facto :-)
Widząc to spełniłem drugą z próśb panów włamywaczy, to znaczy odciągnąłem psy, zaś moja żona w baaardzo niecenzuralnych słowach (przyznam, ze nie sądziłem, iż zgłębiła te zakamarki angielszczyzny tak dokładnie...) zażądała od nich, by opuścili nasze progi bo jak nie, to ona użyje 'kijeczka', zaś ja nie będę w stanie utrzymać Maxa i Kietona... Panowie wykazali się rozsądkiem i wyszli.
Kilka minut później był u nas wezwany patrol Gardy (tutejsza policja) i nasze psiaki - mimo, że oficerów widziały pierwszy raz na oczy - mało ich nie zalizały w ramach okazywania przyjaźni. Policjanci po spisaniu naszych oświadczeń wyjaśnili, że podobny modus operandi jest im znany: przy huraganowym wietrze, grzmotach i ulewnym deszczu panowie chodzą od domu do domu i naciskają klamki, szukając niezabezpieczonych drzwi - hałas sztormu zagłusza wszelkie odgłosy przed drzwiami. Gdy takie znajdą - wchodzą i terroryzując mieszkańców (w domu była też czwórka naszych dzieci) kradną, co się da. Czasem jeden zostaje z zakładnikami a drugi jedzie z jednym z domowników do bankomatu wybrać tak dużo, jak limit pozwala...
Na odchodnym jeden z policjantów, głaszcząc Maxa powiedział, że mamy cholerne szczęście, że mieszkają z nami takie kochane psiaki... Ma rację, cholera...

 
KasiaMagda
[Usunięty]
Apas, dla Twoich wspaniałych psów :-B :-B :-B

Nie pierwszy raz słyszę historię, że pies ratuje swojego właściciela, daje sygnał, że coś jest nie tak.
Miałam raz taką sytuacje, że byłam z psem u mamy, rzecz działa się w bloku. Mama starsza leżąca osoba, do której przychodziła opiekunka na kilka godzin. Mimo iż opiekunka ma klucze do mieszkania, wychodząc z domu nie zamknęła drzwi na klucz. Pies leżał w przedpokoju gdzie na szafie były torebki i inne rzeczy. Ja w drugim pokoju coś robiłam i słyszę, że pies warczy, zbagatelizowałam. Za chwilę pies znowu warczy. Zaciekawiona wychodzę do przedpokoju. Nic sie nie dzieje tylko drzwi wejściowe uchylone. Podchodzę, a za drzwiami stoi kobieta z mężczyzną, którym udało się otworzyć już po cichu drzwi. Gdyby nie pies mogli by choćby tylko wziąć moja torebkę, w której mam wszystkie dokumenty, karty, czipy itd. Także nie na darmo mówi się, że pies największym przyjacielem człowieka. Od tego zaczęło się właśnie udomowienie psowatych. W skrócie: człowiek dawał im jeść, a one broniły jego dobytku.

Jeszcze raz duże mizanko dla dzielnych bokserków. Niestety nie ma serduszka, bo bym wkleiła. :-)
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Piwo dla Państwa i coś dobrego dla piesków. :-B
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
KasiaMagda, w naszej rodzinie to już był drugi raz... Za pierwszym razem, dawno, jeszcze w Polsce mieszkaliśmy na parterze w bloku, dzieci jeszcze z nami nie było, ale był nasz pierwszy Max, zwany Rudym - oczywiście bokser (wcześniej mieliśmy jego matkę, Elzę). W bardzo podobnej sytuacji do mieszkania weszła nam pani, która normalnie zajmuje się wróżeniem - też zapomnieliśmy zamknąć drzwi na klucz. Max się na nią nie rzucił, tylko grzecznie przed nią usiadł i powarkiwał, ilekroć wykonywała najmniejszy ruch. Wtedy wyprosiłem panią z mieszkania i nawet nie dzwoniłem po policję... Teraz sytuacja była inna, bo te patafiany jednak były uzbrojone - nieważne, czy to był nóż, czy śrubokręt, krzywdę można tym zrobić. No i w domu były dzieci...
Przyznam, że gdy żona decydowała się na drugiego psiaka - miałem trochę oporów. Fakt, mieszkamy w domu, mamy kawałek ogródka i dzieci na tyle duże, że też mogą się psami zająć (w sensie spaceru po powrocie ze szkoły, bo my z pracy wracamy późno), jednak dwa psy to jest inna dynamika 'stada', trzeba im więcej czasu poświęcić, przynajmniej w okresie wzajemnej socjalizacji. Jednak po dzisiejszej nocy cofam wszelkie 'ale' - to, co zwierzaki zrobiły w nocy było niesamowite: bez zastanowienia zaryzykowały życie (nóż czy śrubokręt tak samo może zrobić krzywdę zwierzęciu...), by nas obronić. A potem jakby nigdy nic poszły grzecznie spać na swoje posłania, nie oczekując niczego w zamian....
Konkluzje są dwie: po pierwsze jutro muszę zamówić w naszym firmowym warsztacie jakiś mały układ elektroniczny, który będzie migał czerwoną diodą przy drzwiach, jeśli zamek nie będzie 'przekręcony', po drugie muszę poważnie porozmawiać z żoną na temat zasobu wulgaryzmów, jakim dysponuje po angielsku - i gdzie się tego nauczyła :-)
plwk, przed chwilą wróciliśmy z zakupów w sklepie zoo - wykupiliśmy im chyba cały zapas ulubionych przekąsek naszych Chłopaków :-)

[ Dodano: 2020-02-09, 13:57 ]
A oto nasi bohaterowie (zdjecie sprzed kilku miesiecy):

 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
Apas - gratuluję świetnych psiaków! Pół sklepu zoologicznego słusznie im się należało.
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
Mały piesek w tłumie nóg :mrgreen:
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Jakaranda napisał/a:
Apas - gratuluję świetnych psiaków! Pół sklepu zoologicznego słusznie im się należało.

Dzięki!
Chciałem wykupić cały, ale żona zdroworozsądkowo stwierdziła, ze karmy dla ryb oraz proso dla kanarków raczej nie wzbudzą ich entuzjazmu :-D
A tak na serio - od dawna wiedziałem, ze boksery, jakkolwiek przyjazne i sympatyczne by nie były, potrafią być bardzo stanowcze gdy ktoś chce zrobić krzywdę 'swoim', zwłaszcza dzieciom. Przekonałem się o tym, gdy nasza najstarsza córka miała parę tygodni - poszliśmy z Małą w wózku na spacer a z nami Max Rudy. Gdy bobas trafił do domu, psiak był lekko skonfudowany, ale błyskawicznie załapał, że to małe wrzeszczące to coś cholernie ważnego i trzeba o to dbać. Zatem idziemy na spacer i mamy tego pecha, ze co chwilę napotykamy jakichś znajomych, więc jest zaglądanie do wózka i zachwyty. Piesek nie reagował, zachowując totalną obojętność - ot, merdnął ogonem i nasłuchiwał śpiewu ptaków. Ale gdy znowu natknęliśmy się na grupkę koleżanek żony z pracy, ona była już tym zmęczona i chyba podświadomie dała temu wyraz miną, czy może mową ciała, gdy kolejna 'ciotka' zaczęła zaglądać do wózka, pakując tam ręce. Max odczytał niezadowolenie pani i natychmiast zareagował - dobrze, że miałem go na smyczy, bo by chyba kobiecie rękę amputował...
Jednak wczoraj zobaczyłem dwa boksery działające razem w obronie reszty stada i to było niesamowite - my nigdy naszych psów nie 'szkolimy na agresję', są raczej szkolone do zadań kanapowo-zabawowych, w czym zresztą odnoszą ogromne sukcesy będąc nad wyraz pojętnymi uczniami, tymczasem one w nocy błyskawicznie uformowały 'zaporę' miedzy zepchniętymi do narożnika włamywaczami a resztą domu - każdy zabrał się za 'swojego' delikwenta i nie dał mu szansy na najmniejszy ruch, ciągle wywierając na nich presję tak, ze byli sparaliżowani strachem. A gdy już było po wszystkim - momentalnie się uspokoiły, i gdy za kilka minut odwiedzili nas policjanci, oba psiaki zachowywały się tak, jak zawsze czyli chciały się bawić z gośćmi, zaś po wyjściu policjantów - poszły spać. Do teraz jestem pod wrażeniem, zachowały się jak rasowe psy obronne...
 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
Apas - moim zdaniem psy zachowały prawidłowe instynkty i mają mocną psychikę, bo prawidłowo oceniły sytuację jako zagrożenie dla stada i w obronie stada zablokowały intruzów. A gdy niebezpieczeństwo minęło to emocje z nich opadły i znów były towarzyskie, zabawowe miśki.

Twoje psy broniły swojego stada i to wydaje się być oczywiste. Dla mnie zadziwiająca jest reakcja pewnej jamniczki, która udaremniła swoim szczekaniem włamanie do naszego domku letniskowego. Nasza działka jest oddzielona pastwiskiem od działki właściciela owej jamniczki, a podniosła taki alarm, że właściciel się zainteresował, dlaczego pies ujada w narożniku posesji a nie przy drodze. Również inny sąsiad, już w bezpośrednim sąsiedztwie, wyszedł sprawdzić co jest powodem takiego jazgotu. Okazało się, że na naszym tarasie już był nieproszony gość. Sąsiad użył pistoletu hukowego i gość się zmył. W lesie, tuż za płotem był drugi, który trzymał rowery. Siatka od strony lasu była rozcięta.
Nic nie zagrażało bezpośrednio ani właścicielom jamniczki ani ich mieniu. No, i nasze działki nie graniczą ze sobą a suczka oceniła, że dzieje się coś nietypowego i alarmowała.
Podobną sytuację przeżyła koleżanka, której sznaucery olbrzymy wszczęły w nocy alarm. Nic nie zagrażało bezpośrednio ani jej, ani niczemu w obrębie posesji. Włamanie było do znajdującego się w pobliżu sklepu.
Większość psów to naprawdę inteligentne stworzenia.
 

bbartlomiej  Dołączył: 10 Wrz 2007
Świetnie się to czytało. Całę szczęście nikomu się nic nie stało - brawa dla psów! :-B
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
Apas napisał/a:
Do teraz jestem pod wrażeniem, zachowały się jak rasowe psy obronne...


Najważniejsze że dobrze się skończyło, pewnie fama już poszła że nie warto do Was zaglądać (oby).
Współczuję samej sytuacji, ale brawa dla psów, no i dla Was, również nie spanikowaliście.

Ciekawe jak by moja "ciapa" się zachowała, obym nie musiał się przekonać.

IMGP5444 2 by Tomasz C, on Flickr

IMGP0667 kw by Tomasz C, on Flickr

IMGP0482 by Tomasz C, on Flickr
 

bbartlomiej  Dołączył: 10 Wrz 2007
dybon, pierwsze i ostatnie z posta :-B
 
KasiaMagda
[Usunięty]
dybon, pierwsze i ostanie super :-B

Sobotni spacer. Rio ma już 10 lat...jak ten czas szybko leci.

Weekend walk. Rio is 10 years old. by Katarzyna Popczyk, on Flickr

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach