Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Do zobaczenia w zaświatach. Ciekaw byłem tego filmu w końcu deszcz Ceazarów dostał. I cóż... Jeśli ktoś tęskni za kinem spod znaku Jean-Pierre Jeunet`a to trochę poczuje znajomy klimat (sposób filmowania, gadżety). Niestety tylko trochę, bo ma się wrażenie, że zbyt dużo ciekawych wątków upchnięto w zbyt krótkim czasie. Do tego Albert Dupontel nie ma talentu reżysera Amelii, czy Bardzo długich zaręczyn i film szczególnie widza nie zaskakuje. Jednak sama historia jest na tyle ciekawa, że można jej poświęcić dwie godziny życia.
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
opiszon, to się zgraliśmy - oglądałam w ostatnią sobotę w nocy. Podpisuję się pod Twoją opinią.
 

vesper  Dołączyła: 19 Gru 2006
opiszon napisał/a:
Wiem że staroć ale dopiero wczoraj miałem okazję obejrzeć Manchester by The sea.

Co za czasów dożyliśmy, żeby film z 2016 roku w dwa lata później określać starociem.

Bardzo dobra rzecz, oglądałam w kinie i co najbardziej mnie zdziwiło to cisza i nastrój, jakie w nim panowały. Żadnych chrupków, popcornów, siorbania z rurek, chichotów w nieodpowiednim momencie, jarzących się ekranów komórek czy idiotycznych komentarzy. Znaczy: robi wrażenie. Można przy nim odetchnąć.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
vesper, jak to pisałem to wiedziałem że trochę kontrowersyjnie.

Dla mnie data nakręcenia nie ma kompletnie znaczenia - no chyba że jest w tematyce dotykajacej aktualnych zdarzeń. Wtedy film może się przeterminować.
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Kurde, a ja przysiadłem do niego z polecenia i słabo u mnie wypadł [5/10].
Film to kwintesencja obyczajowości, podciągnięty pod gatunek do granic możliwości. Powolna analiza każdej błahej sytuacji. Samo życie bez zaskoczeń i zwrotów.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Co do staroci, to mogę dwa polecić (oba na HBO GO).
- Amerykański splendor - obejrzałem ze względu na wysoką ocenę i Paula Giamattiego w roli głównej. Można w skrócie napisać, że to taki "Paterson" w depresji. Dobrze się to ogląda, fajne jest pomieszanie aktorów z rzeczywistymi postaciami, które wspomniani aktorzy grają. Film zrobiony na luzie, z dystansem i to jest jego wielką siłą.

- Giulietta od duchów - czyli staroć prawdziwy, będący klasyką. Gianni Di Venanzo za kamerą robi tak niesamowitą robotę, że w połączeniu z muzyką Nino Roty mamy wrażenie tańca z obrazem. Do tego kolor, który nie bardzo mi się z Fellinim kojarzył, a tu jest użyty dokładnie tak jak trzeba, wycyzelowany, idealny (jeśli Almodovar nie wzorował na nim kolorystyki swoich filmów, to nie wiem na czym się wzorował). Po prostu PPF (Prawdziwa Perła Filmowa) wywołująca banan na mojej twarzy.
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Enzo napisał/a:
oba na HBO GO
Jakie to szczęście, że porzuciłem słabiutkiego Netfliksia na rzecz platformy, z której mój osobisty recenzent filmowy co rusz podrzuca rekomendacje :-)
Enzo, dziękuję.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Cytat
Film to kwintesencja obyczajowości, podciągnięty pod gatunek do granic możliwości. Powolna analiza każdej błahej sytuacji. Samo życie bez zaskoczeń i zwrotów.

Ciężko mi się nie zgodzić.
A jednak mi pykło (albo dzięki temu ;-) ) Szczególnie że strona audiowizualna współgra z takim przedstawieniem tematu.
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Enzo napisał/a:
Czy ktoś polecał Tamte dni, tamte noce ? To ja bardzo. Luca Guadagnino czuje taśmę filmową (tak, nakręcono ten film na 35mm Kodaka) jak mało kto. To film o zmysłach i miłości. Po prostu. Nakręcony tak sprawnie, że czujemy się zanurzeni w środku włoskiego lata, na beztroskich wakacjach. Obejrzyjcie, bo warto.
W weekend obejrzałem i bardzo mi się podobał. Bardzo ładnie pokazana młodzieńcza miłość i różne takie tam perypetie z nią związane. A za dbałość o to, żeby rok 1983 wyglądał w filmie jak rok 1983 należą się osobne owacje na stojąco. Tylu fajnych fiacików dawno nie widziałem (modele: 126, 127 i 128).
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Wczoraj obejrzałem klasyk nad klasyki czyli Metropolis. Pokaz był z muzyką na żywo, co bardzo polecam. A film... Zaskoczony byłem jego nowoczesnością. Nawet po tylu latach niektóre sceny robią spore wrażenie. Scenografia, praca kamery, montaż, efekty, zabawa światłem - podczas seansu zastanawiałem się, w ilu późniejszych filmach to widziałem. Oczywiście aktorstwo jest na miarę swojej epoki, czyli niemego filmu i w tej chwili potrafi rozbawić (to chwytanie się za serce, głowę i wybałuszanie oczu!). Polecam, bo połowa filmów SF z niego czerpała, a druga połowa też czerpała, ale pewnie o tym nie wie.

Ps. A wiecie, że fragmenty tegoż filmu wykorzystał Queen w swoim teledysku?
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
Enzo napisał/a:
Giulietta od duchów

To ZAWSZE było "Gulietta i duchy" :-(
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
Harakiri (1962) w reżyserii Masakiego Kobayashiego- oczywiście, jak to w japońskim filmie, na koniec wszyscy giną, ale nim do tego dojdzie, poznajemy historię życia ronina, który przybył do dworu popełnić rytualne samobójstwo- tak, są wplecione liczne retrospekcje, ale wszystko ma sens, i (wartko) prowadzi do rozwiązania. W pewnym momencie nawet przeżyłem zaskoczenie. :->
Film czarno-biały, "fotograficzne" czytelne, ładnie skomponowane kadry (większość obroniłaby się jako zdjęcie)- nic nie przeszkadza w odbiorze, żadnego przeładowania zbędnymi elementami (czego we współczesnym kinie zwykle brakuje).

A śmiech głównego bohatera będę odtwarzać studentom, kiedy coś sknocą (żartowałem).
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
To powinieneś obejrzeć "Kwaidan czyli opowieści niesamowite", też Kobayashiego.
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
Jest na liście.
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
Skoro przy Kobayashi jesteśmy, to stanowczo Bunt - wraz z Harakiri stanowią najdoskonalsze wcielenie kina samurajskiego, a co ciekawe, sam reżyser nie przepadał za tym gatunkiem.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Dobrze, że padł jakiś akcent na taką klasykę - zobaczyłem kawałek sceny walki w plenerze - falujące na wietrze trawy (a może turzyce?) mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły. Uff, a już myślałem, że trzeba będzie zaspokoić potrzebę filmowej rozp***duchy ekranizacją komiksu, którego zwiastun mi się niedawno wyświetlił - Rejwach w akwarium, czy jakoś tak.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Zama czyli groteskowa opowieść o beznadziei. Jeśli lubicie snujące się leniwie obrazy, brak szybkiej akcji wam nie straszny, to jest to film w sam raz dla was. Oglądanie tego, co działo się po 1492 roku za oceanem jest bardzo zabawne. Zagubieni władcy Nowego Świata, autochtoni patrzący na przybyszów z politowaniem i siejący strach, tajemniczy Vicuña Porto. Film bardzo specyficzny, ale zdecydowanie warty uwagi.

[ Dodano: 2018-12-09, 11:01 ]
Na złość Kytutrowi (bo się z Netfliksem rozstał) polecę Opowieści o rodzinie Meyerowitz. Reżyser filmu, Noah Baumbach, lubi klimat nowojorskiej inteligencji, czyli kino (prze)gadane. Nie bez kozery porównuje się jego twórczość do Woody Allena. Może pan Baumbach nie ma tak wielkiego talentu komediowego, jak jego starszy kolega po fachu, ale trudno odmówić jego filmom lekkości i dowcipu. W "Opowieści...", jak sam tytuł wskazuje mamy historię rodziny pewnego nowojorskiego artysty (w tej roli Dustin Hoffman) i jej dysfunkcjonalności. Trochę już takich filmów powstało, ale to jak opowiada o tym Baumbach jest godne uwagi (polecam zresztą jego wcześniejszą "Walkę żywiołów"). Dobre, inteligentne kino, z bardzo dobrą obsadą (tak, Adam Sandler i Ben Stiller pokazali, że znają się na aktorstwie). Polecam.
 

Zbynio  Dołączył: 07 Maj 2007
Nowe przygody Kopciuszka - twórcy odeszli nieco od tradycji. Kopciuszek gubi stanik zamiast buta... .
 

Kerebron  Dołączył: 10 Mar 2016
Zbynio napisał/a:
Kopciuszek gubi stanik zamiast buta... .

No to musiała nieźle wyrżnąć na tych schodach. :roll:
 

Michu  Dołączył: 18 Kwi 2006
The Quake. Trzęsienie Ziemi. Kino katastroficzne w świetnym wydaniu - połączenie tego, co najlepsze w kinie amerykańskim i europejskim.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach