jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
szpajchel napisał/a:
To prawda, nie da się zwirtualizować całej oświaty, gospodarki i administracji.
Da się bardzo dużo, ale nie wiem czy tego chcemy.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
A my zorganizowaliśmy naszym dzieciakom edukację w domu: młodsze, które są jeszcze w podstawówce, dostały podręczniki do domu (normalnie książki zostają w szkole, dzieci biorą do domu tylko zeszyty i ćwiczenia) oraz listy materiału do przerobienia od nauczycieli, my im rozplanowaliśmy każdy zień do końca marca i uczą się pod nadzorem dwójki starszych, które są w szkole średniej. Starszaki natomiast mają swoje zadania na Google Classroom, tam też kontaktują się z nauczycielami w razie potrzeby. A że w efekcie i tak jest tego wszystkiego mniej, niż by mieli w szkole, więc dodatkowo dostali kursy multimedialne języków, których się uczą do przerobienia, plus listę lektur, zarówno literackich, jak i popularnonaukowych z domowych zasobów, na szczęście bogatych (biblioteka zamknięta). Są zajęci nauką przez około 5 - 6 godzin dziennie a bonusem jest zwolnienie z zadań domowych. My po przyjściu z pracy tylko sprawdzamy, czy plan na dziś zrealizowany co jest o tyle łatwe, że każde dostało zeszyt, w którym robi notatki do każdej przerabianej lekcji z danego przedmiotu, który jest w planie na dany dzień - po pierwsze, jest dowód że pracowało, po drugie zawsze można zadać jakieś zwiazane z tematem pytanie :-) . Największym problemem był oczywiście irlandzki, bo ani ja, ani żona zbyt biegle się nim nie posługujemy, więc codziennie wieczorem wszystkie nasze pociechy mają godzinę wzajemnych konwersacji w tym języku - starsze, które mówią już płynnie przy okazji powtarzają materiał, młodsze uczą się od nich, bo ewentualne błędy gramatyczne są od razu poprawiane. Jak dotąd system działa na tyle dobrze, że nie wiem czy poślę ich ponownie do szkoły :-D
 

Asik  Dołączyła: 30 Maj 2019
Mój syn jest w klasie maturalnej i zaczynam czarno to widzieć :-( Fakt, dostali sporo zadań do zrobienia i muszą się z nich rozliczać wysyłając odpowiedzi mailem. Nawet z w-f dostali zadanie domowe ;-)
 
kuba120000  Dołączył: 05 Maj 2015
Mój brat ma domową kwarantannę i policja przyjeżdża przynajmniej raz dziennie i sprawdza czy siedzi w domu. Nawet dzwonili do niego z pomocy społecznej czy nie trzeba mu zakupów zrobić.
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
Ja mam takie powazne przemyślenia. Siedze w domu, w pracy ograniczyliśmy widzenia. Z zewnątrz wchodzimy tylko my wychowawcy. Jeżeli potrzebuje zrobić zakupy to robienie szybko i wybieram taki sklep żebym mogła w nim dostać wszytko. Ale po moim osiedlu od rana do wieczora dzieciaki jeżdża na rowerach, bawią sie razem w parku, grają w piłkę. Chyba nie o to chodziło jak zawieszano zajęcia w szkole. Straszna to jest nieodpowidzialność ze strony rodziców. Ja rozumiem że dzieciaki mają dość siedzenia w domu. W pracy mamy 14 dzieciaków. Materiały do nauki dużo. Jest co robić..... Nudzą się, bywa że wchodzą w konflikty między sobą. Marudzą że się nudzą. Ale nie oszukujmy się kwarantanna to teraz podstawa.
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
https://medium.com/@biesiadmichal/koronawirus-dlaczego-musimy-dzia%C5%82a%C4%87-teraz-37539a6383bf

Proponuję zmianę nazwy wątku na "kopnięcie". Najlepiej jeszcze "z półobrotu".
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Brawo koralik. Przydałaby się emotka wzniesionego kciuka. ;-)
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
Dziwne jakieś te kolejki ;)

virus by Grzesiek Trojak, on Flickr

a w niedziele w lesie koło L. to nawet podobno policję wzywali - tyle ludzi było.
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
koralik napisał/a:
Ja mam takie powazne przemyślenia. Siedze w domu, w pracy ograniczyliśmy widzenia. Z zewnątrz wchodzimy tylko my wychowawcy. Jeżeli potrzebuje zrobić zakupy to robienie szybko i wybieram taki sklep żebym mogła w nim dostać wszytko. Ale po moim osiedlu od rana do wieczora dzieciaki jeżdża na rowerach, bawią sie razem w parku, grają w piłkę. Chyba nie o to chodziło jak zawieszano zajęcia w szkole. Straszna to jest nieodpowidzialność ze strony rodziców. Ja rozumiem że dzieciaki mają dość siedzenia w domu. W pracy mamy 14 dzieciaków. Materiały do nauki dużo. Jest co robić..... Nudzą się, bywa że wchodzą w konflikty między sobą. Marudzą że się nudzą. Ale nie oszukujmy się kwarantanna to teraz podstawa.

Niestety, podobne zachowania widzę z balkonu mieszkania.

Ja dzisiaj spotkałem się z ciekawą opinią, że nie należy bać się zarażenia, tylko tego, że można samemu zarazić innych. I postępować tak, jakby samemu było się zarażonym. Czyli unikać kontaktu z ludźmi.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
U nas nadal tłumy ludzi.
Zazwyczaj formułka "Proszę nie podchodzić tak blisko, nie chciałabym państwa zarazić" trochę włącza myślenie.
Ale tylko trochę...

Czasem w sklepie [5x5m?] jest i 5-7 osób. Przerwy w kolejce - zapomnijcie...
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
mygosia, Zauważyłem, że oczo... wyraźne ;) duże napisy już od wejścia działają. Im jest ich więcej tym lepiej :) Dotyczy to wielu miejsc.
I kolejna ciekawostka.... byłem dzisiaj pierwszy raz u wirtualnego - telefonicznego lekarza i dostałem receptę smsem, szkoda, że pani doktor mnie nie osłuchała. Po 3 tyg. nierównej walki wygonili mnie dzisiaj z pracy 8-)
A tym pasażerom pociągu o których wspominałem kilka stron wcześniej dołożyli kwarantannę. Do przemyślenia - jechać ... nie jechać ;)
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
koralik napisał/a:
Ale po moim osiedlu od rana do wieczora dzieciaki jeżdża na rowerach, bawią sie razem w parku, grają w piłkę.

W tym kontekście muszę pochwalić Irlandczyków - dzieciaki zniknęły z ulic, nawet nasz lokalny McDonalds świeci pustkami, choć normalnie tam tłumy. Także nastolatki, normalnie tłumnie obserwowane popołudniami czy w weekendy w parku i na ulicach - siedzą w domach.
Zabawnie było dzisiaj, w irlandzkie święto narodowe: tradycyjne parady odwołano, ale ludzie i tak się bawili - będąc na spacerze z psami widziałem pana, który gra w miejscowym pipe bandzie, normalnie przygrywającym na paradzie. Dziś ów dżentelmen siedział sobie w ogródku przed domem i grał skoczne melodie ilekroć ktoś przechodził koło jego domu. Potem wymieniliśmy kilka zdań z odległości kilkunastu metrów, życzyliśmy sobie miłego dnia i poszedłem dalej, a on za chwilę grał dla kolejnego przechodnia. Przez okna domów widziałem dzieci - wprawdzie 'uziemione' w domach, ale z pomalowanymi na zielono buziami, w tradycyjnych strojach, z chorągiewkami - machały mi i innym sporadycznym przechodniom.
Trochę szkoda, że obchody Patryka odwołano - to bardzo radosne święto i Irlandczycy potrafią naprawdę się nim cieszyć w sposób szalenie miły i radosny, witając szczerze każdego, kto chce do nich dołączyć, niezależnie od tego, kim jest, w co wierzy, skąd pochodzi... Jak to porównuję z polskimi obchodami Święta Niepodległości to... szkoda słów.
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
koralik, ale nie mylmy w tym wątku (ostanie zdanie;)
kwarantanny i zwolnienia L4...z lekcji... zajęć, pracy... tak niektóre zakłady wstrzymują produkcję ( nie wszyscy pracują zdalnie ;)
 

koralik  Dołączyła: 16 Sty 2009
pszczołowaty,ale sens jest ogólnie taki żeby siedzieć w domu i sie nie gromadzić co by przypadkiem kogoś nie zarazić. Ja się swoją drogą zastanawiem kiedy te dzieciaki lekcje robią. Moje mają tyle zadane że masakra. :-D
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
koralik, sens jest słuszny ;)
ale jeśli odrobią te lekcje... :-P Nie wierzę... Ale to nie zadziała w przypadku młodych. Stary.. no dobra starszy będzie biegał.. sam w lesie, jeździł na rowerze, rolkach - sam... i jak nie będzie kasłał nikt na niego nie zwróci uwagi :mrgreen:

[ Dodano: 2020-03-17, 21:46 ]
Gdybym nie był zagrypiony, pojechałbym w ustronne miejsce, gdzie mogę zakasłać i cieszyłbym się spacerem, bieganiem, jeżdżeniem na rowerze itd... ale nie wiem czy o to chodzi w tym wątku ;) a nie tylko graniem w planszówki lub sobie na nerwach - w domu :-P
 

potraff  Dołączył: 22 Maj 2016
Dziś polazłem z córą na spacer. Pustki między blokami. Owszem ktoś tam chodził, ale na jednym placu spotkaliśmy 3 dziewczyny z psami.
 

Jakaranda  Dołączyła: 29 Maj 2013
Po chleb czy do apteki ludzie stoją w rozstrzelonej kolejce - co 1,5m człowiek, a potem wsiadają w trójkę, czwórkę do windy, która ma 1,5 x 1,5 metra. Na szczęście mieszkam na piątym, to chodzę pieszo.
 

dybon  Dołączył: 05 Gru 2007
Pracuję na kopalni, przy zjeździe każą zakładać nam maski przeciwpyłowe (ciekawe kto wpadł na to że wirusa zatrzymują?), wchodzimy do szoli (windy) po max 20 na piętro (u mnie są 4 piętra).....
Na wejściu mierzą nam temperaturę, ale nie widziałem by ktoś dezynfekował klamki. (ludzie zadowolenie bo ochrona nie ma czasu na badanie alkomatem....)
Każdy pobiera aparat ucieczkowy, większość metanomierz, które poprzednia zmiana zdała, też bez żadnej dezynsekcji.......
A higiena na dole to osobny temat, choćby telefony, moje podstawowe narzędzie pracy.........
A łaźnia górnicza, kto nie widział tego tworu, to..... niewiele widział........
Zastanawiamy się nad pracą zdalną :mrgreen:
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
dybon, :mrgreen: :-B
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
pszczołowaty napisał/a:
auważyłem, że oczo... wyraźne ;) duże napisy już od wejścia działają.

Niestety tylko ja w pracy zauważam problem, a inni uważają, że przesadzam. I że dopóki nie wróciłam z L4, to wszystko było normalnie...

Ale mi to lotto. Ja tutaj nie mam żadnych starszych krewnych/znajomych.
A w sumie im szybciej przechoruję tym szybciej będę mogła pojechać do ojca, babci i cioci :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach