perl  Dołączył: 24 Wrz 2006
  Nie dajcie się omamić - czyli bitwa o 1 grosz.
Wielu z Was zapewne miało w sklepie sytuację, że przy wydawaniu reszty usłyszeliście "Czy mogę być winna/y 1 grosz?"
Zwykle jest tak, że myślimy, że miła pani nie ma grosza w kasie i nie ma czym wydać.
Nieprawda.

Ceny są ustalone tak, żeby reszta była jednogroszowa, to wiadomo od dawna.
Strategia jest taka, żeby klientowi było nawet głupio się upomnieć, a co dopiero odpowiedzieć "tak" na pytanie zadane przez kasjerkę. Bo w każdym z nas siedzi coś takiego, że wydaje mu się, że głupio się upomnieć bo wyjdziemy na biednego.

Jest jeden sklep, w którym spotykam się z tym notorycznie, ale to nie znaczy że w innych jest to przypadek :)
KFC na pierwszy rzut. Czasami trzeba coś zjeść :) Zwykle jest tak że jak płacę gotówką to nie chcą wydawać mi 1 grosza. Najłatwiejszym wyjściem z tej sytuacji jest oczywiście zapłata kartą.
Veromoda. Akurat ja osobiście tylko raz w życiu coś tam kupiłem - marynarkę, ale jak się idzie z kobietą, wiadomo jak jest =)

Tego typu sieci dostają takie wlasnie wytyczne.
A grosze to oni mają. Kiedy dość mocno się o grosz upomniałem w KFC, dziewczyna sprawdziła sąsiednie kasy i nie było, to wyciągnęła spod lady papierowy rulonik z jednogroszówkami :)

Zachęcam do walki o swój 1 grosz, ale trzeba znać też umiar. Ja na przykład w małym osiedlowym sklepie, jeśli pani nie ma, to zwykle nie walczę jak lew. Ale w dużych sklepach - zawsze.

Dlaczego warto walczyć o swój 1 grosz?
Ponieważ załóżmy że sklep ma takich klientów 200 przez godzinę. Rachunek jest prosty:

2zł do przodu / godz

10 godzin pracy sklepu to 20 zł dziennie.

I w końcu: 30 dni pracujących w miesiącu, mnożymy przez 20zł i wychodzi 600 zł.

Mnożymy przez 12 miesięcy i wychodzą piękny roczny darmowy przychód 7200

Te pieniądze są nieopodatkowane!

 

gebi  Dołączył: 05 Maj 2006
Trochę się rozpędziłeś. 200klientów po 1gr to 2zł/h, a nie 200zł, co i tak według Twoich wyliczeń da 7200zł na rok.
Mimo wszystko też denerwuje mnie to wystawianie cen z końcówką 99gr, skoro rzeczywiście na 98 przypadków kiedy sprzedawca/sprzedawczyni na ogół (ostatnio) oznajmia będę winna 1,2,5gr (już nawet nie pyta), a tylko w dwóch przypadkach mówi będzie mi pan winny 2gr, odda następnym razem.
Na ogół staram się balansować tak aby mieć drobne w portfelu, a z drugiej strony nie nosić kilograma bilonu, ale wymaga to ciągłej obserwacji czy w kasie są drobne, jeśli tak to daję grubsze banknoty (z tym często też jest problem bo bankomat koło mnie często wydaje banknoty po 100zł).

 

perl  Dołączył: 24 Wrz 2006
Przepraszam, faktycznie :)
Juz poprawione.

Dziekuje za zwrócenie uwagi.

 

gebi  Dołączył: 05 Maj 2006
Co nie zmienia faktu, że mnożąc to przez wiele kas w hipermarkecie daje całkiem ładne pieniądze.
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Mnie wkurzają za to ciągłe prośby kasjerów o danie końcówki w drobnych bo im się nie chce gmerać w kasie :evil:
 

figureliusz  Dołączył: 31 Gru 2009
Faktycznie, jest to notoryczne, ale w sklepie na roku jest szansa, że się usłyszy: to będzie Pan winien, a w KFC nigdy :-)
Jak sobie to kiedyś uświadomiłem, to od tej pory, na pytanie czy mogę być winien grosz odpowiadam: nie, a jak słyszę, że nie ma wydać, to odpowiadam, że może mi dać 2 grosze lub 5 a ja będę winien grosz lub 4 grosze, albo może rozmienić u menadżera :)
Zawsze grosz się znajduje :mrgreen:
 

gezeb  Dołączył: 26 Maj 2007
Jak tylko mam końcówkę w drobnych to chetnie daję , zawsze to lżej a śrut nie ciąży w kieszeni ;-)
A co do notorycznych przypadków pamiętam jeszcze z czasów PSSowskiego SAMu , jak kumpel ( oburzony zaokrąglaniem ) specjalnie zbierał drobnicę i wywalał przy kasie , kasjerka nie była zachwycona a i ludzie w kolejce się nie uśmiechali :-/
Gdzie trafiają te " nadwyżki " , bo chyba kasjerka ich nie odkłada na bok , dostaje premię ?
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Mi czesto brakuje kilku groszy do "koncowki" i sie pytam - "Brakuje mi 2 groszy. Moge byc winna, czy woli pani wydac ze stowy? :evilsmile:
 

H.M.  Dołączył: 25 Kwi 2006
a mi tam jeden grosz, za przeproszeniem, wisi.
Równie często w sklepach, w których kupuje codziennie pani nie ma wydać kilku groszy, albo ja nie mam końcówki i pani mi zaokrągla w dół, bo nie ma, albo nie chce sie pozbywać wszystkich drobnych z kasy. Bilans wychodzi pewne na zero.

A co do marketów - wcale mnie wątroba nie ściska, że panienka na kasie zarobi złotówke więcej dziennie, bo paru klientów jej zostawi po groszu. A daj jej Boże i 10 złotych dziennie!

Nie dajmy sie zwariować....
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
H.M., rzeczywiście zazwyczaj nie robię problemu - stać mnie, aby stracić tego grosza ;-)
Ale jak mi brakuje kilku, to wówczas przeprowadzam powyższy "test" - reakcje są różne :-)
 

H.M.  Dołączył: 25 Kwi 2006
mygosia, ja przeważnie sie spotykam z machnięciem ręką "to kiedyś tam", albo "no to od firmy"... ale to w małych sklepikach - w wielkich sieciówkach pewnie już tak nie jest. Zresztą jestem to w stanie zrozumieć.
 

thrackan  Dołączył: 08 Lut 2007
Hmm... Miałem epizod pracy na kasie w wolnocłowym na Okęciu. Sieciówka "Relay". Takie tam czasopisma, polskie jedzenie (ale jakieś produkty dziwnych marek, których w spożywczaku poza lotniskiem to ze świecą szukać, Żywiec, Tyskie, Warka w puszce po 9zł/szt...) i pamiątki. Serio, tam były 3 kasy i naprawdę potrafiło ostro brakować drobnych. Baaaardzo często się zdarzało, że załoga samolotu wbiegała chwytała gumę do żucia albo papierosy i tyle z całych zakupów (mieli w dodatku obsługę bez kolejki ;-) ). Na tym zjeżdżało sporo drobnych. A normalni pasażerowie albo nie mieli bilonu (głównie wylatujący Polacy), albo (obcokrajowcy) z rozbrajającą szczerością stwierdzali, że mamy ładne monety i chcą kilka na pamiątkę :-D . Z tym, że często zdarzało się wśród rodaków, zwłaszcza lecących na wczasy z biurami podróży (wiem po etui od biletów - musieliśmy wklepywać numery lotów i miejsca na każdy paragon), że wykłócali się o każdą pophierdółkę. A to piwo za drogie (fakt, ale po ch.j pić sikacza akurat na lotnisku? Czysta była w normalnych cenach :evilsmile: ) a to mięso z lodówki za zimne albo że nie ma jutrzejszego wydania gazety (!). A zagraniczniacy byli zawsze uprzejmi, kulturalni i albo olewali te drobne stwierdzając, że to napiwek albo po prostu dobierali towar tak, żeby był jak najbliżej ceny okrągłej. Polakom też to się zdarzało, ale zdecydowanie rzadziej.
I nie, nie mieliśmy menniczych zapasów pod ladą. :roll:
 

Aspius  Dołączył: 18 Wrz 2006
A ja przez rok pracowałem w Empiku. Każdy miał wtedy obowiązek siedzenia na kasie koło 2 godzin z swojego czasu pracy. Uważam Perl, że to co piszesz to tylko i wyłącznie teoria spiskowa ;) Począwszy, że obsłużenie 200 klientów w ciągu godziny na kasie lub nawet na trzech czterech kasach jest praktycznie niemożliwe a skończywszy na tym, że trzeba by sobie zadać pytanie kto bierze te pieniądze ? Kasjer ? Praktycznie nie ma takiej możliwości, jeśli tak by robił, to po prostu wyleciałby za kradzież wcześniej czy później. Właściciel ? Musiałby się przyznać że okrada klientów przed kasjerami.. jak sądzisz ilu jest takich którzy to zrobią ?
Życie kasjera jest na prawdę trudne. Brak drobnych w kasie do wydawania reszty, manko tak zwane albo superata która znacznie gorszym przewinieniem. Ciągłe napięcie związane z pracą z klientem oraz z gotówką. Pomyłki. Wiesz jaki wstyd jest przed klientem, jak się pomylisz przy wydawaniu reszty a klient patrzy na ciebie jak na złodzieja ? Nie zazdroszczę tym ludziom, dlatego zawsze staram się być wyrozumiały dla nich.
Oczywiście nic nie jest tylko białe ani nic nie jest tylko czarne ;) Oprócz biednych i zaszczutych kasjerów są też ci na prawdę źli i czyhający na naszą gotówkę :evilsmile: Nie mniej nadal uważam, że to niewydawanie 1 grosza to nie zmasowane działania mające na celu uzyskanie nieopodatkowanego przychodu ale najnormalniejsza w świecie próba uproszczenia sobie życia

Pozdrawiam
Grzesiek
 

l_uka  Dołączył: 20 Kwi 2006
perl, przecież tak jest wszędzie! W eurolandzie wielokrotnie spotykałem się z cenami co do eurocenta, a najmniejsze monety w obrocie to 5 centów - owszem, trafiają się 1 i 2 centy, ale stosunkowo rzadko i większość sklepów zaokrągla.
 

JackDeJack  Dołączył: 21 Gru 2007
O ile ten jeden grosz jakos przeżywam, w KFC to Standard - może Weisowi z RZ podrzuci.
To te końcówki i pytanie o drobne mnie zawsze trochę irytuje.
Nie jestem globtroterem ale z racji pracy troszkę europu zjechałem i nigdzie (krzyknę sorki) NIGDZIE nie proszono mnie o jakieś drobne.
Nie ważne czy to Ukraina, byłe demoludy czy East ojropa wszędzie wydawano mi reszty bez zająknięcia i co do grosza (czy co tam maja w walucie)
 

thrackan  Dołączył: 08 Lut 2007
JackDeJack napisał/a:
Nie jestem globtroterem ale z racji pracy troszkę europu zjechałem i nigdzie (krzyknę sorki) NIGDZIE nie proszono mnie o jakieś drobne.
Nie ważne czy to Ukraina, byłe demoludy czy East ojropa wszędzie wydawano mi reszty bez zająknięcia i co do grosza (czy co tam maja w walucie)

To albo miałeś farta albo oni tam mają prywatne mennice na zapleczach. Nie uważasz, że to co opisałeś nie jest analogiczne do "Jak Kali ukraść krowa - dobrze, Kalemu ukraść krowę - źle"? :roll:
 
dlugas1982  Dołączył: 07 Lis 2008
White napisał/a:
Mnie wkurzają za to ciągłe prośby kasjerów o danie końcówki w drobnych bo im się nie chce gmerać w kasie :evil:

e to widać żeś nigdy nawet nie był blisko pracy na kasie. Ja się bardzo chętnie pozbywam bilonu i daję im sam końcówki zanim poproszą.

Mnie za to wkurza jak nie chcą drobnych :evilsmile:

[ Dodano: 2010-01-14, 11:20 ]
thrackan, byłem kilka lat w UK, nigdy nie chcieli drobnych by im dać, coś w tym jest.
 
kierdel  Dołączył: 20 Lip 2007
A powiedzcie mi, dlaczego w ogole istnieja ceny konczace sie na .99? Po cholere takie cos, jezeli nie dla wyciagania kasy (no bo ma sie wydawac, ze 1.99, to przeciez zlotowka z hakiem a nie 2)?
 

tomekz  Dołączył: 10 Kwi 2007
No, akurat jeśli chodzi o Ukrainę to dość powszechnym zwyczajem jest wyrzucanie tych 1, 2 czy 5-cio "groszowych" (nie pamiętam już jak się nazywa 1/100 hrywny) monet na ziemię, tuż po odejściu od kasy :mrgreen:
Jak pierwszy raz zobaczyłem te kilka monet na ziemi to się ucieszyłem, bo myślałem, że zaraz będę bogaty. Po paru dniach to sam się zastanawiałem czy ich nie wyrzucać bo zapłacić się praktycznie tym bilonem nie da.

A jeśli chodzi o nasze realia to konieczność "kolekcjonowania" tych pchełek to raczej kłopot
niż zysk/pożytek.
 

Aspius  Dołączył: 18 Wrz 2006
kierdel, po to że jak coś kosztuje 12.99 to na drugi dzień będziesz pamiętał że kosztowało 12 z groszami.. a nie 13 ;)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach