diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
  Ulubiona książka z dziecinstwa
bylo juz o kobietach, muzyce, piwie, kotach wiec ja zapodam taki temat
ktora bajke, ksiazke, komiks najlepiej wspominacie

moj top to

Bromba i inni Maciej Wojtyszko - rewelacja czasami sobie czytam i za kazdyn razem placze ze smiechu...
" Fumy chodzą parami albo całymi rodzinami wydając przy tym charakterystyczne fumkanie i cipienie. Fumkanie jest oznaką niezadowolenia, natomiast w przypadku zadowolenia zwierzę cipieje."

Edmund Niziurski
Szkolny lud, Okulla i ja
Osobliwe przypadki Cymeona Maksymalnego
i wiele innych

seria Pan Samochodzik

Alfred Szklarski - seria z Tomkiem

i komiksy Tadeusza Baranowskiego
Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko
Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa
Antresolka profesorka Nerwosolka
Podróż smokiem Diplodokiem

no i wiece juz skad mam nicka :mrgreen:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
diplodok napisał/a:
" Fumy chodzą parami albo całymi rodzinami wydając przy tym charakterystyczne fumkanie i cipienie. Fumkanie jest oznaką niezadowolenia, natomiast w przypadku zadowolenia zwierzę cipieje."


No tak - wszystko jasne - moja świnka morska jest Fumą...

A moim ulubieńcem był Gluś - potem słuchałam nocami radiopiratów bielskich i jeden z gości miał ksywkę Gluś... Był też Inspektor, Goryl, Kojak, Siur, Faraon... Ech... stare czasy.

Z książek - spróbuję chronologicznie:

- Dziesięć bałwanków - seria "Poczytaj mi mamo"

- baśnie braci Grimm - konkretnie bajka o królewnie Śnieżce.

- "Chcę być taksówką..." - tez z serii "Poczytaj mi..." - o fiaciku 126p, który pragnął być taryfą, ale był za mały i zazdrością patrzył na parkujące w pobliżu fiata 125p i Syrenke [chiba], które codziennie rano odpalały silniki i jechały "na miasto". Dopiero jak w weekend cała rodzina się w niego zapakowała i pojechali "w trasę", to mu kompleksy przeszły. Po przeczytaniu tej książeczki uwierzyłam, że auta maja dusze. I wierzę w to do dziś :-)
A książeczka stoi u mnie na półeczce.

- pierwszą w całości przeczytaną przeze mnie 'książką' był, o ile pamiętam, komiks z serii Kajko i Kokosz - "Cudowny lek"

Na razie starczy - potem cos dopiszę. Muszę coś wybrać, bo mniej więcej od drugiej klasy SP zaczęłam "połykać" książki...
 

White_Horse  Dołączył: 26 Cze 2007
To Ja też może się pochwale co tam czytałem kilka lat temu :-)

Pierwszą ksiazka która zapadła mi w pamięć była opowieść o szopie praczu (nie pamiętam tytułu) który uciekał z zoo. Naprawde bardzo Ją przeżywałem ;-)
A przy innej - "Brzydkim kaczątku" podobno płakałem :mrgreen:
Wrażliwe dziecko byłem :-D
Później już sam czytałem ksiązki znalezione na mojej pułeczce:
"Pingwin Pik Pok" - chyba pierwsza z nich
"Śpiewająca Lipka" - uwielbiałem te baśnie słowiańskie. Dziś też czasem je wyciągam z szafy, żeby przeczytać "Kije samobije", "O cudownym młynku", "Bieda".
Niziurski jak najbardziej "Przygody Marka Piegusa", "Przypadki Cymeona Maksymalnego".

A później już tylko się skrzywiałem, w wieku 9 lat trylogia Tolkiena kilka razy :oops: "Hobbit", "Wiedźmikołaj" T. Pratchetta i tu chyba się kończy moje dzieciństwo.

Dziś dalej ciągne ogólnopojętą fantastyke (ze wskazaniem jednak na Pratchetta i Pilipiuka) ale też staram się czytać coś z klasyki, ostatnio "Paragraf 22" strasznie mnie wciągnął.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Przypomniało mi się:

"O psie, który jeździł koleją" - o Lampo [wł. błyskawica]. Ryczałam jak bóbr.
 

White_Horse  Dołączył: 26 Cze 2007
O! Ja też. I pamiętam jak chyba w 5 klasie przy "Janku Muzykancie" chciało mi się płakać :roll:
O kurczaczek! Jaki Ja jestem 'miętki' :cry:


:-P
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
White_Horse, to świadczy o mocno rozwiniętej empatii - mam nadzieję, że Ci to nie zanikło ;-) jak u 90% osobników z chromosomami XY :-D
 

White_Horse  Dołączył: 26 Cze 2007
Mygosia
Nie, raczej nie zanikło. Właśnie to że u 90% osobników nie występuje, jest powodem uznawania tej cechy za nieporządaną :roll:
Na szczęście najbliższa mi osoba nie jest o to zła ;-)
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
White_Horse napisał/a:
jest powodem uznawania tej cechy za nieporządaną


Logicznie rzecz biorąc - ludzie, którzy mają większy poziom empatii mniej zdradzają i starają się nie rzucać partnerów życiowych [oczywiście do czasu], żeby przypadkiem kogoś nie zranić = ich geny nie ulegają tak wielkiemu namnożeniu, jak ludzi [facetów], którzy bez skrupułów uwodzą niewinne kobietki [które się w nich ch***], robią im dzieci, a potem zostawiają... I tak się rozsiewa gen "Zimnego drania" ;-)

Taka jest moja pokrętna teoria ;-)
 

White_Horse  Dołączył: 26 Cze 2007
Mygosia
Możliwe że prawdziwa, żaden z moich "przodków" się nie rozwiódł ani nie zdradził swojej żony, a staż wszyscy mieli długi. (Inf. pewna o trzech pokoleniach do tyłu :-P )

Ha! Nie jestem zimnym draniem :->

A co do większego poziomu emaptii, tacy ludzie nie tylko starają się nie ranić ludzi najbliższych, ale też i znajomych albo nawet osób wogóle obcych. Dopóki tamci nie zrobią naprawde dużej krzywdy tejże osobie.
(Wniosek wyciągnięty z obserwacji)
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
diplodok napisał/a:
Bromba i inni Maciej Wojtyszko

zdeeeeeecydowaaaaanie :!: :-B :-B :-B :-B
poza tym wiąże się ta książka z miłymi wspomnieniami, bo przez kilka lat cyklicznie brałem ją "do pociągu" jak jechałem na wakacje nad morze .... chyba normalnie ją sobie znów przeczytam :mrgreen:

aaa tak chronologicznie to pierwsza, którą pamiętam to była książeczka, nie pamiętam dokładnie tytułu, ale chyba "Niebieski ptak" czy coś takiego, który był bardzo szczęśliwy, wolny itd. ale źli ludzie chcieli go upolować i tam był taki rysunek jak zły pan strzela z dubeltówki i "niebieski ptak" spada postrzelony ..... iii do tej pory nie wiem jak ta bajka się kończyła, bo w tym momencie był płacz ogromny, że ptaszek był taki wolny, szczęśliwy i ktoś mu to odebrał :cry:

później była książeczka "Roczniak" (dość gruba, coś ponad 300stron a nie jakaś tam nowelka ;-) ) o tym jak pewna rodzina przygarneła młodego jelonka, bo ktoś upolował jego mamę :cry:

 

zaroowka  Dołączył: 06 Mar 2007
A ja jestem chyba trochę nienormalny - w 2 klasie podstawówki "pożarłem" całego "Władcę Pierścieni" i przez pewien czas to właśnie była moja ulubiona książka... w 3 tomach. ;-)
Będąc dziecięciem zaczytywałem się jeszcze w "Mikołajkach" Goscinnego i Sempe. Seria "Tomków" Szklarskiego, "Pan Samochodzik" Nienackiego... Książki K. O. Borhardta (marynistyczne). No i dwie perełki - "Na imię jej było Lily" B. Tymienieckiego (wojenna - wspomnienia oficera VIII armii ze szlaku bojowego), "Zośka" - wspomnienia z Powstania Warszawskiego (...tak na czasie). Wracam do nich czasami...

A potem... różnie - ciężko wybrać ulubioną książkę, jeśli pochłania sie je stosami... Ale uwielbiam Pratchett'a, lubiam Sapkowskiego, Tolkiena, Pilipiuka. Fantasy, S-F, czasami horror jakiś.
 

cypis  Dołączył: 18 Gru 2006
Fajny temat, choć na gorąco, ciężko wszystko sobie przypomnieć... W miarę dobrze pamiętam fascynacje wczesnopodstawówkowe - książki o Tapatikach (takie kosmiczne historyjki dla dzieci), Muminkach, wszystkie o Tomku rzecz jasna, o Panu Samochodziku też i Czarnych Stopach, trylogię indiańską Szklarskiego, bardzo długo uwielbiałem oglądać takie rozkładane bajki, gdzie tworzyły się trójwymiarowe, barwne, ładnie malowane światy, a część postaci można było poruszać, kochałem Tytusy (te starsze kocham nadal), fascynowała mnie książka "Sygnały z gór" o dramatycznych akcjach GOPR-owców ;-) (czytałem po kawałku), fajny był Koziołek Matołek i małpka Fiki-Miki, było też coś podobnego (taki quasi-komiks) o misu, tylko nie pamiętam jakim :-( , i śmieszne historyjki o psie Pifie... ach, fajnie było... szkoda, że to z każdym dniem coraz dawniej :cry:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Podstawówka, to głównie okres "pionierów". czyli:
- Timur i jego drużyna [Timur i ebo komanda - sorry, nie mam bukw ;-) ].
- Jack London - wszystko co dostałam, z wyjątkiem Martin Eden [tylko końcówkę przeczytałam - smutne było]. Najbardziej w pamięć zapadły: "Czerwona zaraza" [albo "Czerwona gorączka"] - zupełnie nietypowe dla JL; "Biały kieł", "Bellew zawierucha" - uwielbiam to; no i opowiadania [chyba dzięki niemu pokochałam krótką formę]
- Curwood - wszystko co dostałam...
- Karol May - Winnetou i coś jeszcze
- Cooper...
- z lektur: "Chłopcy z placu Broni"
- oczywiści wszystkie Anie, Emilki, Pollyanny itp itd...
- Aleksander Dumas - różne [Królowa Margot, muszkieterowie...]


-"Znaczy Kapitan", to dużo, dużo później - REWELKA! - i reszta tegoż człowieka też

Na razie tyle pamiętam :-)
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
o o o właśnie, Curwood i mu podobni (kurcze, tytułów nie pamiętam :oops: ) ... obudzili we mnie w tamtym czasie to za czym tęskni dusza mężczyny czyli chęć przeżycia przygody i stoczenia bitwy (z czymś? z kimś? z samym sobą?) ...... póki co skończyło się chyba na obudzeniu :roll: :roll: :roll:
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
"Kluska wlazła na sosnę i powiedziała do Kefira:
- Cielęcina z Ciebie, mój drogi!"

"...a kot Pacułka nakrył nos ogonem, a ogon milczeniem (...)" i pewnie usnął :mrgreen:

Książka stoi na honorowym miejscu w witrynce, obok "Pana Tadeusza" z 1888 r.

Jerzy Broszkiewicz "Kluska, Kefir i Tutejszy".
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
sołtys napisał/a:
obudzili we mnie w tamtym czasie to za czym tęskni dusza mężczyny czyli chęć przeżycia przygody i stoczenia bitwy


We mnie też...
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
.... ostatnimi czasy w ten sam sposób czułem się jak pojawiła się propozycja wyjazdu na Syberie :roll: .... to by było coś :roll:

aa poza tym fajnie, że i w Tobie mygosia obudziło się to za czym tęskni dusza mężyczny :-P :mrgreen: :-B
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
A ja do Mongolii...

Teraz trochę zaspokajam swoje potrzeby "pionierstwa" eksploracją terenów koło Bystrej - ścieżki, ścieżynki... Czasem z głupia frant pojadę drogą, którą jeszcze nie jechałam, żeby zobaczyc gdzie wyjadę. Jak wpadam w jakis gigantyczny korek, to skręcam w pierwszą lepszą drogę i jadę "na azymut" ;-)
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
ooo właśnie, a ja odkrywam swoje okolice ... aż dziw bierze ile jest miejsc, zakamarków, ścieżek, scieżynek, o których się nie miało pojęcia, a które znajdują się w promieniu 5-10km od domu a czasami i bliżej :shock: :roll:

 

costa  Dołączył: 11 Maj 2006
"Grinka w krainie parasoli" - tę zapamiętałem z dokładnością do wierszy, które tam były. Niedawno przypadkowo znalazłem na allegro i dziś czytam do snu swojej córze (za jej namową).

P. S. Szklarskiego nie tolerowałem :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach