thrackan  Dołączył: 08 Lut 2007
Benek napisał/a:
Hmm, co ma historia do rzeczy?! Stara, pomarszczona, łysawa i bezzębna babcia nie będzie piękna, tylko dlatego, że była piękna 70 lat wcześniej.

Ale to od niej najwięcej się można nauczyć. Jej opowieści warto słuchać. Ona potrafi wychować.

Benek napisał/a:
I jaki wpływ na ocenę aktualnego wyglądu miasta ma jego dawny wygląd?
Warszawa dzisiaj to tylko cień Warszawy sprzed 1945.


Nie chodzi mi o wygląd. Nie o powierzchowność.
Gdy wychodzę z domu wiem, że idę ulicami, na których ludzie młodsi ode mnie walczyli o swoje miasto. Dawali przykład patriotyzmu. Ot, przechodzę sobie przez skrzyżowanie Żelaznej i Jerozolimskich. Dotykam dłonią dziur po kulach w Domu Kolejarza, do którego przylegała barykada powstańcza. Przy skrzyżowaniu Krochmalnej i Waliców przechodzę przy skwerku, na który rzucają cień okoliczne bloki z wielkiej płyty, na którym gromadka dzieci właśnie gra w piłkę. Wiem, że ponad sześćdziesiąt lat temu, stała w tym miejscu komenda polskiej Policji, zamieniona na kwaterę SS. Wiem, że Niemcy szykowali zasadzkę na polskich żołnierzy, zaminowując budynek przed jego opuszczeniem. Gdy nasi już gotowali się do szturmu - budynek zniknął w chmurze pyłu. Saperzy niemieccy popełnili jakiś błąd przy pracy... Gdy idę, jak zwykle na zajęcia, przechodzę przez bramę uczelni. I znowu mam świadomość, że tu, gdzie właśnie stawiam krok, właśnie tu walczyli Powstańcy o Uniwersytet. Znajomy do tej pory potrafi zatrzymać się pod płotem jednej posesji i patrzeć na stare drzewo, które na niej rośnie. Wie w którym dokładnie miejscu działki zakopano zabezpieczonego maxima tuż przed kapitulacją. Niestety, nie ma tam wstępu - działka nie należy już do jego rodziny.

To nie jest cukierkowe miasto. Ale ma silnego ducha.

I mam takie małe pragnienie - żebym w razie potrzeby znalazł w sobie dość siły, by godnie naśladować przodków.

MacRayers napisał/a:
Szkoda, że np. Starówkę i nie tylko odbudowano z cegieł i materiałów żywcem zabranych z "Ziem Odzyskanych" i nie tylko (Wrocław, Gdańsk i wiele wiele pomniejszych miejscowości).

Zgadzam się. Gdy jestem w miejscowościach poświęconych dla odbudowy Warszawy jest mi w pewien sposób wstyd i czuję żal.

argawen napisał/a:
MacRayers napisał/a:
....aaaaa to Pan z prowincji.."
Aż się głupio poczułem. Przepraszam w imieniu rdzennych warszawiaków.

Ja też...
:oops: :roll:

Cytat
Element napływowy psuje zdanie o mieszkańcach stolicy.

Na szczęście znam chlubne wyjątki. Szkoda, że tylko wyjątki...
 
Robert  Dołączył: 19 Lis 2006
Benek napisał/a:
Opole (...) Przecież tutaj element napływowy to równe 100% mieszkańców :lol:


tutaj się grubo mylisz
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
Robert napisał/a:
Benek napisał/a:
Opole (...) Przecież tutaj element napływowy to równe 100% mieszkańców :lol:


tutaj się grubo mylisz


A było inaczej?
Mówię o samym Opolu. Czytałem w jakimś poważnym źródle (nie pamiętam gdzie - Davies, Thum ?? - ale jeśli to ważne mogę poszperać), że w chwili wkroczenia Armii Czerwonej do Opola, w mieście ostało się trzystu kilkudziesięciu autochtonów (prawie wyłącznie Niemców, którzy w ciągu krótkiego czasu szybko wyjechali do Niemiec). Nie mówię oczywiście o podopolskich wsiach i małych miasteczkach, gdzie ludności autochtonicznej zostało sporo. Zresztą podobnie jak na całym Górnym Śląsku. Np. Gliwice z których pochodzę wyludniło się niemal w 100% w centralnych dzielnicach, podczas gdy na peryferiach (np. Ostropa, Sośnica, Trynek, Wilcze Gardło, Łabędy) zostało wielu autochtonów. (Polacy, Ślązacy, Niemcy).

[ Dodano: 2009-02-07, 21:05 ]
thrackan napisał/a:

Ale to od niej najwięcej się można nauczyć. Jej opowieści warto słuchać. Ona potrafi wychować.


Zgoda. Ale historia uczy wszędzie. Nie tylko zresztą historia miast odwiecznie polskich. Moim zdaniem historia miast które przynależały do wielu narodów i wielu państw, potrafi więcej nauczyć. A na pewno jest ciekawsza :-D Gdańsk, Wrocław, Lwów, Wilno...

thrackan napisał/a:
Nie chodzi mi o wygląd. Nie o powierzchowność...
Gdy wychodzę z domu wiem, że idę ulicami, na których ludzie młodsi ode mnie walczyli o swoje miasto. Dawali przykład patriotyzmu. Ot, przechodzę sobie przez skrzyżowanie Żelaznej i Jerozolimskich. Dotykam dłonią dziur po kulach...

To prawda. Tego nikt Warszawie nie zabierze i to jest coś, czego Warszawie można zazdrościć.

Paradoksalnie Wrocław ma wiele wspólnego z Warszawą. Podziurawione kulami fasady domów, namalowane farbą na kamienicach białe krzyże oznaczające zejście do schronu, regularnie wydobywane podczas kopania fundamentów niewypały i niewybuchy.

Wrocław i Warszawa to miasta, gdzie historia łączy się nierozerwalnie z teraźniejszością. Dzisiejszy Wrocław niczym młode drzewo korzeniami pije soki ze starego Wrocławia. Siła nowego Wrocławia tkwi w jego starym, minionym obliczu. Podobnie chyba jest z Warszawą... Siła dzisiejszej nowowczesnej Warszawy tkwi w historii tego miasta.

I Warszawa i Wrocław były bohaterskimi twierdzami, które broniły się do końca. Miastami, których pierwotny duch nigdy nie został złamany. Miastami które oswajają przybyszów, a nie miastami, które może przybysz oswoić. Tyle tylko, że Wrocław był bohaterską twierdzą i ostatnią mogiłą nie dla Polaków, ale dla Niemców. W Warszawie zawsze będzie tętnić polski duch, a we Wrocławiu zawsze będzie się czuć austrowęgierski barok, pruski ład i wielkonimiecki gigantyzm.

Tutaj jednak kolosalna różnica - Wrocław vs Warszawa

 
Robert  Dołączył: 19 Lis 2006
Benku, piszesz o pewnej dacie, na początku 1945 roku rzeczywiście zostało w Opolu zaledwie kilkaset osób, jeśli zagłębisz się w temat to zrozumiesz dlaczego tak było, jednak przed tą datą około 80% ludności miasta stanowili Niemcy, okolice były już w ok. 65 % "słowiańskie". Grubo mylisz się pisząc o 100% napływowej ludności w Opolu. To, że ktoś ze wsi/miasteczka pod Opolem przeniósł się do miasta nie pozwala go nazwać elementem napływowym

P.S.

Jestem wielkim fanem Torunia i oczywiście uważam, że Warszawa nawet koło niego nie może stanąć ;). Warszawiacy nie obrażać się, Wawa jest ciekawa ale Toruń to ekstraklasa.
 

Pentagram  Dołączył: 21 Wrz 2006
MacRayers napisał/a:
Element napływowy w przypadku Warszawy to młodzi, gniewni nie patrzący na drugiego człowieka, goniący za kasą bez skrupułów ludzie (i jak to bywa, nie można tego przypiąć do wszystkich osób). Coś w stylu utworu Kazika "Malcziki". Ludzie, którzy dla stołka i tzw. "kariery" utopią drugą osobę. Niestety nie jest to inteligencja w większości wypadków. :-/
Chyba troszkę przesadzasz. A co do pani sekretarki, wystarczyło odpowiedzieć jej z humorem, że całe szczęście, bo w tak zadymionym i zakorkowanym mieście nie sposób żyć. I z całą pewnością oboje śmialibyście się z tego.
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
W sumie różni nas tylko drobiazg:
Robert napisał/a:
Grubo mylisz się pisząc o 100% napływowej ludności w Opolu. To, że ktoś ze wsi/miasteczka pod Opolem przeniósł się do miasta nie pozwala go nazwać elementem napływowym

No właśnie... Pozwala, czy nie pozwala? :mrgreen:

 
Robert  Dołączył: 19 Lis 2006
Wg mnie nie pozwala, ja od urodzenia mieszkam w Katowicach, teraz przenoszę się do Mikołowa ale będę mieszkał praktycznie w Rudzie Śląskiej...

Będę elementem napływowym ? Pozostanę w tym samym kręgu kulturowym, na tej samej wyżynie, jeśli wsiądę w autobus to będzie ten sam, którym mogę pojechać w Katowicach.

Mieszkańcy Krapkowic czy Opola, nie było różnicy między nimi. Mieszkańcy ze Wschodu byli inni, z innego świata, byli elementem napływowym.
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
Robert napisał/a:
Wg mnie nie pozwala, ja od urodzenia mieszkam w Katowicach, teraz przenoszę się do Mikołowa ale będę mieszkał praktycznie w Rudzie Śląskiej...

Będę elementem napływowym ? Pozostanę w tym samym kręgu kulturowym, na tej samej wyżynie, jeśli wsiądę w autobus to będzie ten sam, którym mogę pojechać w Katowicach.


Ale to jest trochę inna rzecz. To jest cudowna, nigdzie indziej w Polsce niepowtarzalna specyfika Górnego Śląska. Rozmyte granice miast. Granica między Zabrzem a Gliwicami w pewnym miejscu biegnie wzdłuż jednego krawężnik ulicy, a potem za przejściem dla pieszych przechodzi na drugą stronę ulicy... Miejscowy nie pobłądzi, ale dla kogoś spoza Śląska przejechać kiedyś przez Górny Śląsk, albo trafić w jakieś konkretne miejsce (np. Ruda Chebzie) to jest koszmar. Jadąc prosto drogą często na odcinku kilku kilometrów wjeżdżasz i wyjeżdżasz kilka razy z tego samego miasta.

Robert napisał/a:
Mieszkańcy Krapkowic czy Opola, nie było różnicy między nimi.

Nie wiem, dokładnie nie znam sprawy czy tak było.

Robert napisał/a:
Mieszkańcy ze Wschodu byli inni, z innego świata, byli elementem napływowym.


Tu zgoda. Dla miejscowych przybysze ze wschodu to bardzo często były "gorole i ruskie hadziaje", a dla przybyszów miejscowi to byli "szwaby i krzyżaki". :lol:
Takie życie :->

 

MacRayers  Dołączył: 07 Wrz 2008
Pentagram napisał/a:
zadymionym i zakorkowanym mieście

Bez urazy, ale taka chyba jest Łódź też (żeby takie miasto nie miało obwodnicy - jedynka leci przez całe miasto!). W Łodzi lubię lofty, stare fabryki i ...specyficzny klimat.

[ Dodano: 2009-02-07, 21:41 ]
Benek napisał/a:
krzyżaki

Nic o nas bez nas :) Krzyżaki to takie popularne określenie torunian. :-B
 

Kuszelas  Dołączył: 12 Lis 2006
No to podajmy sobie rączki MacRayers :mrgreen:
W Bytowie stoi ostatni wybudowany przez zakon krzyżacki zamek. Na planie kwadratu. Warto zobaczyć.
Pązdrówka
 

Pentagram  Dołączył: 21 Wrz 2006
MacRayers, podobno jesteś z Torunia, nie z Łodzi. Poza tym, wystarczyło wykazać się odrobiną poczucia humoru, a nie reagować jakbyś rzeczywiście miał kompleks prowincjusza.
 

MacRayers  Dołączył: 07 Wrz 2008
Kuszelas napisał/a:
No to podajmy sobie rączki MacRayers :mrgreen:
:-B
Jak krzyżak z krzyżakiem :mrgreen:

Pentagram napisał/a:
MacRayers, podobno jesteś z Torunia, nie z Łodzi.

...ale wielokroć jeżdżę przez Łódź (niestety) - bywa, że rocznie w sprawach firmy robię 80 tysięcy km. Po Polsce.

Pentagram napisał/a:
Poza tym, wystarczyło wykazać się odrobiną poczucia humoru, a nie reagować jakbyś rzeczywiście miał kompleks prowincjusza.

Poczucie humoru mam i to chyba niezłe, natomiast umiem rozróżnić żart od chamstwa, mądrzących się od mądrych czy też wyczuwam osoby z BWMoS (Bardzo Wysokim Mniemaniem o Sobie).
EOT
 

Pentagram  Dołączył: 21 Wrz 2006
MacRayers napisał/a:
...ale wielokroć jeżdżę przez Łódź (niestety)
To może czas zmienić trasę, po co się męczyć. ;-)
 

MacRayers  Dołączył: 07 Wrz 2008
Pentagram napisał/a:
To może czas zmienić trasę, po co się męczyć.
upierdliwy jesteś Pentagram, bez urazy. Spróbuj objechać Łódź - mam walić na Stryków i dołem objeżdżać, czy też może na Poddębice/Pabianice ? Próbowałem jednego i drugiego i nie jest to żadne rozwiązanie.
Jak będziesz dalej taki marudny, to gwarantuję, że będę jeździł przez Łódź i zostawiał dużo, dużo spalin w Twoim mieście. ;-)
 
Hihnt  Dołączył: 06 Wrz 2008
Benek napisał/a:
Najgorsze było to, że - podobnie jak w przypadku Wrocławia - w Nysie rozkazano wyburzyć i rozebrać kilkadziesiąt ocalałych, zabytkowych budynków. Uzyskane z rozbiórki cegły posłużyły do odbudowy Warszawy. Ważna była stolica, nie jakieś tam podejrzane poniemieckie Neisse, Breslau, Gleiwitz, Liegnitz itd. itp.


Przewrotnie pociesze - w Warszawie po wojnie tez wysadzano w powietrze zachowane budynki, bo nie pasowaly nowej wladzy. Zniknela na przyklad ambasada francuska, taki calkiem ladny neo-barokowy palacyk, ale trzeba bylo oczyscic pole, wiec choc byl on w calosci zachowany (tylko wnetrze wypalone), to na polecenie "gory" podrzucono kilka skrzynek dynamitu :/

Hm, z widokow Wroclawia i jego przeszczlosci, jako Festung Breslau najbardziej lubie budynek cukrowni z napisem, ktory przetrwal az do jej rozbiorki w latach 90-tych: "Kapituliren? Nein!".
 

thrackan  Dołączył: 08 Lut 2007
Hihnt napisał/a:
Przewrotnie pociesze - w Warszawie po wojnie tez wysadzano w powietrze zachowane budynki, bo nie pasowaly nowej wladzy


Taaa... Lubię Pałac Kultury, bo to solidny i fajny budynek, ale strzela mnie coś przysłowiowego, jak pomyślę, że tu gdzie stoi, była stosunkowo dobrze zachowana grupa kamienic rzemieślników i kupców. Można sobie obejrzeć na ortofotomapach urzędu miasta :evil:
 

Kapar  Dołączył: 29 Sty 2008
Krótki wywiad, ale pomiędzy wierszami można wygrzebać "rodzynki" :)

http://miasta.gazeta.pl/w...trzeci_kes.html
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
Kapar napisał/a:
Krótki wywiad, ale pomiędzy wierszami można wygrzebać "rodzynki" :)

...niestety nie gwarantuje to drogi na skroty, do wygrzebania rodzynkow z Warszawy ;-) Mi to zajelo 4 lata liceum tzn. wagarow :-P

Jesli ktos tu szuka klasycznego piekna na kazdym rogu, to tak jakby na trufle wybral sie TIR-em z zamiarem zapelnienia go zbiorami w krotkim czasie :-P
 

Raven  Dołączył: 03 Gru 2007
Hihnt napisał/a:
Hm, z widokow Wroclawia i jego przeszczlosci, jako Festung Breslau najbardziej lubie budynek cukrowni z napisem, ktory przetrwal az do jej rozbiorki w latach 90-tych: "Kapituliren? Nein!".


Z tego co gdzieś czytałem, to napis ten powstał na potrzeby filmu tutaj realizowanego.
A tak w ramach ciekawostek, jak to piszę to siedzię jakieś 200m od tego miejsca :-)

O znalazłem, za www.wroclaw.hydral.pl: Hasło powstało w 1985 roku podczas kręcenia polsko-czechosłowackiego filmu "Kukułka w ciemnym lesie".

A sama cukrownia była też miejscem przymusowej pracy Polaków na rzecz III Rzeszy.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach