aflinta  Dołączył: 01 Lip 2007
matb napisał/a:
CHodzi o to, że cyfra wyrabia złe nawyki, które nie pomagają w nauce fotografii i tyle

Co jest tym złym nawykiem? Co takiego ma aparat cyfrowy, że zmusza do nich? Co uważasz za skuteczniejszą naukę, wystrzelanie 3 rolek filmu z notatnikiem i ołówkiem (by wiedzieć na jakich parametrach się robiło zdjęcie) by po tygodniu stwierdzić, że to jednak nie to, że straciło się tydzień czasu i z fajnych fotek nic nie wyszło, czy może jednak mieć możliwość korekty błędów na bieżąco i uczenia się na nich? Bez potrzeby żmudnego przypominania sobie już nawet nie w jakich warunkach zdjęcie było robione, a gdzie. Takie podejście do fotografii przypomina nieco korespondencyjny kurs nauki języka obcego.
 

mik  Dołączył: 14 Kwi 2007
Samp napisał/a:
Zupełnie puste są stereotypowe slogany "cyfra zwalnia z myślenia".


ale cyfra daje mozliwosc korygowania zrobionych przed chwila zdjec. to jak uzywanie photoshopa z undo a malowanie farbami, zanim mazniesz pedzlem, 100 razy sie zastanowisz nad rezultatem, a jak zrobisz zle, to zapamietasz swoj blad... analogowo chyba wiecej sie poswieca energii na przewidywanie rezultatow, bo ewentualna wtopa jest nieodwracalna. a do tego dochodzi jeszcze format raw...

mik.
 

aflinta  Dołączył: 01 Lip 2007
mik napisał/a:
a malowanie farbami, zanim mazniesz pedzlem, 100 razy sie zastanowisz nad rezultatem,

Jasne, tak jakby malarze nie poprawiali obrazów.
 

mik  Dołączył: 14 Kwi 2007
jasne, ze poprawiaja, ale co innego kiedy mozesz cofnac kreske a co innego, kiedy musisz ja poprawic / wywabic.

mik
 

Samp  Dołączył: 23 Kwi 2006
Mam to szczęście, że tak samo długo używam Photoshopa, jak i maluję farbami.

Różnica jest w narzędziu, owszem - ale nie wiem, które jest lepsze (chyba nie sposób takowe wskazać).
Sam proces - założenia, przebieg, konsekwencje, odpowiedzialność, skłonność do błędów - moim zdaniem się nie różnią.

Znam studentów, którzy na zajęcia z malarstwa do pracowni Włodzimierza Pawlaka przychodzili z laptopem i tabletem - i w ten sposób pracowali, no i co z tego?

Ale to już OT.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
aflinta, cyfra ma to do siebie, że zdjęcie nic nie kosztuje i można od razu poprawić. Czyli nie trzeba myśleć przez naciśnięciem spustu migawki, bo można poprawić po. Czyli nie trzeba dbać o jakość. Nie trzeba się zastanowić nad kadrem i kompozycją, bo sobie zrobisz zdjęcie i jak będzie nie teges, to zrobisz raz jeszcze. Nie trzeba myśleć nad ekspozycją, bo jak będzie nie teges, to zmienisz parametry i zrobisz raz jeszcze. W sumie w ogóle nie trzeba myśleć, bo można sobie zrobić kilkanaście albo i więcej ujęć tego samego pod różnym na różne sposoby, a w domu się zgra na kompa i wybierze najlepsze. Bo przecież to nic nie boli, więc po co się martwić jakimiś p*****?
I taka jest praktyka robienia zdjęć cyfrówką. Tylko że przy okazji robi się jedna wielka bylejakość. I ta bylejakość zwyczajnie nauce fotografii nie służy. Ani robieniu dobrych, świadomych zdjęć.
Zastanawianie się, co się zrobiło źle jest dużo mniej efektywne niż knucie jak zrobić dobrze. Ot i całe clou problemu. Tym bardziej, że się nad tym, co zrobiło się źle zastanawiać nie trzeba. Bo i po co? W końcu na tysiąc pstrykniętych zdjęć jakieś fajne się znajdą, nie? Tylko jaka w tym zasługa fotografa?
A zresztą - dziwnym trafem na szanujących się kursach fotografii i szkołach fotograficznych naukę prowadzi się na klasycznych manualnych slr-ach. Bo cyfra wyrabia złe nawyki!
 

Samp  Dołączył: 23 Kwi 2006
matb napisał/a:
cyfra ma to do siebie, że zdjęcie nic nie kosztuje

a właśnie kosztuje - chyba nie ma rzeczy, co nic nie kosztują
matb napisał/a:
i można od razu poprawić

niezawsze - a nawet rzadko kiedy :-)
matb napisał/a:
Czyli nie trzeba myśleć przez naciśnięciem spustu migawki

Trzeba.
matb napisał/a:
Czyli nie trzeba dbać o jakość

Stanowczo trzeba.
matb napisał/a:
Nie trzeba się zastanowić nad kadrem i kompozycją, bo sobie zrobisz zdjęcie i jak będzie nie teges, to zrobisz raz jeszcze.

A jak nie pomyślisz, że jest nie teges - to nie zrobisz.
matb napisał/a:
Nie trzeba myśleć nad ekspozycją, bo jak będzie nie teges, to zmienisz parametry i zrobisz raz jeszcze.

j.w.
matb napisał/a:
W sumie w ogóle nie trzeba myśleć, bo można sobie zrobić kilkanaście albo i więcej ujęć tego samego pod różnym na różne sposoby, a w domu się zgra na kompa i wybierze najlepsze.

Jakby w analogu było inaczej? (no oprócz kompa)
matb napisał/a:
Zastanawianie się, co się zrobiło źle jest dużo mniej efektywne niż knucie jak zrobić dobrze.

Głowienie się nad tym, co się zrobiło źle jest dużo mniej efektywne niż pomyślenie, jak zrobić dobrze.
matb napisał/a:
Tym bardziej, że się nad tym, co zrobiło się źle zastanawiać nie trzeba.

A czemuż to, niby, nie trzeba?
matb napisał/a:
dziwnym trafem na szanujących się kursach fotografii i szkołach fotograficznych naukę prowadzi się na klasycznych manualnych slr-ach.

Jakich kursach? W których szkołach?
matb napisał/a:
Bo cyfra wyrabia złe nawyki!

Ależ skąd!
:lol: :lol: :lol:

[ Dodano: 2008-04-14, 01:14 ]
Dobra, matb, sumienie mnie ruszyło - jeśli masz zamiar odpisywać, to nie rób tego :-D :-D :-D

Wiadomo przecież, w jakim kierunku poszła ta dyskusja, a ja wszystko powyżej napisałem nieco prowokacyjnie (choć jak najbardziej prawdziwie)
 

wojtas29  Dołączył: 12 Kwi 2008
Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek przegadał kogokolwiek. A tak wogóle , to co za różnica?
 
hrobass  Dołączył: 05 Mar 2008
Moim zdaniem 200 - 300 rawów to nie jest aż tak dużo. Sam nauczyłem się ustawień aparatu bez żadnych światłomierzy czy innych cudów techniki, nie wspominając o książkach. Moje pierwsze zdięcia robiłem smieną, nie moją i bez światłomierza. Jedyne na co było mnie stać to filmy orwo. Nie pytajcie ile miałem odrzutów :-/ jakieś 90 proc. Teraz mogę się przyjżeć zdięciu od razu, ale 2,5 cala to jest jednak troszeczkę mało by ocenić efekt. Pozwala na sprawdzenie wykadrowania, świetnie że jest histogram. Ale zazwyczaj sprawdzanie ustawień, oglądanie zdięć próbnych zabiera duuuużo czasu, i w rezultacie temat może uciec, a bateria się skończyć. Nie mogę się zgodzić z teorią że cyfrówki są nie rozwojowe, że nie można się niczego nauczyć, że zdięcie nic nie kosztuje... Podróżuję bardzo dużo, i mam tylko jedną kartę, jedną baterię. Często nie mam gdzie zrzucać zdięć, nie mówiąc o przejżeniu, a ten lcd aparatu... toż to takie maleńkie, tak niedoskonałe... Wydaje mi się że dużo zależy od podejścia, od klasy fotografa. Pozatym to czy mi się podobają czyjeś dzięcia wogóle nie zależy od tego czy technicznie są perfekcyjne. :-P

 

seweryn1  Dołączył: 11 Lip 2007
Może zakończyć tę niezwykle pasjonującą-nic nie wnoszącą dyskusje o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą :-? Przecież i tak to od fotografa zależy podjeście do robienia zdjęć. Znam ludzi którzy analoga mieli na stałe zmałpionego i jedyne ich świadome wybory to kadrowanie. Chociaż przyznam matb, że podoba mi się twoje zaangażowanie i stosunek do fotografii, ale rozumiem też takich lamerów jak ja, którzy po ujęciu muszą sprawdziś czy wszystko jest ok, czy potrzeba jakichś korekt, by zrobić lepsze, bardziej świadome zdjęcie zgodnie ze swymi zamierzeniami. Pozdrawiam
 
hrobass  Dołączył: 05 Mar 2008
wojtas29, upgrade k10 do najnowszej wersji to jest czynność bardzo łatwa i szybka. Patche są poprostu łatami w wadach systemu i nie ma co się zastanawiać. Zorientuj się czy nie stracisz przez to gwarancjii chociaż szczerze wątpię. najnowsza wersja 1.30 http://www.pentax.jp/engl...tal/k10d_s.html
<<<to linek do japońskiej strony pentaxa... nie martw się, jest po angielsku, ale na dole strony jest download wybierz pozycję nr.1. Reszty dowiesz się z forum. PZDR. Mniej pytaj więcej kombinuj. K10D nie jest łatwy, ale zdięcia to ta maszyna potrafi robić ;-)
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Jako że nie czuję się kompetentny, to chętnie się wypowiem... Oczywista, spór nie jest rozstrzygalny, bo istocie zależy od punktu widzenia, siedzenia i leżenia. Zwrócę uwagę na dwie rzeczy, hasłowo:

1) Czy dla tych, którzy nigdy nie mieli styczności z lustrem analogowym i mieć nie będą zasady i nawyki z epoki przed-cyfrowej są w istocie tak kluczowe (oczywiście nie mówię o wszystkich nawykach, wszak fotografia cyfrowa to kontynuacja analogowej, a nie jakiś nowy twór)?

2) Czy nie jest tak, że celem fotograficznych starań nie jest wykazanie się skutecznością 1:1 (jeden strzał - jedno udane zdjęcie), lecz uzyskanie owego udanego zdjęcia bez względu na drogę jaką się pokona? Oczywiście, już fotografującego głowa w tym, by ta droga była najkrótsza. Chyba, że ten lubi klapać lustrem i czerpać baterie i ma bardzo dużo czasu na odsiewanie ziarna od plew.
 

Hermes  Dołączył: 04 Lut 2008
matb napisał/a:
Hermes, ile masz odrzutów robiąc zdjęcia aparatem cyfrowym a ile robiąc analogiem?Ile razy powtarzasz ujęcie robiąc slajdy, a ile razy rejestrując je na matrycy?

Bardzo żałuję, ale kilka ostatnich lat spędziłem z cyfrowym kompaktem-to jest dopiero odmóżdżacz. A obecnie jestem na etapie reedukacji lustrzankowej. Moją MTL 5B dawno sprzedałem, czego teraz BARDZO żałuję. Dlatego odrzutów mam obecnie sporo, wiele fotek służy tylko testowi ustawień i próbom.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
To jeszcze moje 3 grosze :-)

Wiem, że teoretycznie nie powinno być różnicy między fotografowaniem analogiem, a cyfrą. Jednak w momencie jak po 2 latach abstynencji wróciłam do analogów, to odsetek zdjęć, któe mogę pokazać ludziom znacznie wzrósł. 2 swoje najlepsze zdjęcia także zrobiłam MXem.

Przypadek?
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
mygosia napisał/a:
Przypadek?

No to ten przypadek jest dość powtarzalny, bo ja mam to samo 8-) .. nie wiem z czego to wynika, nie analizowałem jeszcze tego .. być może również z tego, że jednak zdecydowanie więcej fotek różnych różnistych robi się cyfrą - również tych "kotletowych" dla rodzinki, jak również, tak jak pisał Hermes, testowych i próbnych (czasami "kseruje" sobie książki DLem ;) )

 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
Cytat
Jasne, tak jakby malarze nie poprawiali obrazów.


Pogadaj z akwarelistą.
 

cotti  Dołączyła: 20 Kwi 2006
mygosia napisał/a:
Przypadek?


Też tak mam :-) cyfry używam gdy muszę, gdy biorę analoga, to wiadomo, że to poważna sprawa :-)
 

MarWoj  Dołączył: 15 Mar 2007
cotti napisał/a:
gdy biorę analoga, to wiadomo, że to poważna sprawa

To ja jestem bardzo poważny człowiek(bo nie mam cyfranki) :mrgreen: .Nawet tego nie wiedziałem. ;-)
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
Dancer napisał/a:
Zdecydowanie odradzam lampy. Nie bedzie Ci potrzebna. Dasz rade bez niej. Kolory ladniejsze....... i zdjcia bardziej klimatyczne. Wymusi to od Ciebei troszke wiecej zaangazowania w robienei zdjec a nie jak w kompaktach - kliknij - flesz - zdjecie : )

Jak ja lubię takie stwierdzenia.... :shock: :roll:
Lampy się trzeba nauczyć. Wtedy nie jest straszna i nie gryzie. I często na początku to zdecydowanie lampa a potem kombinowanie bez.

armar napisał/a:
Wojtas29 - zabierz córce/żonie/kochance dziurawą rajstopę [...]

Błąd! To musi być pończocha! ;-)
Ewentualnie wazelina, co nie Michu? :evilsmile:
 

aflinta  Dołączył: 01 Lip 2007
matb napisał/a:
aflinta, cyfra ma to do siebie, że zdjęcie nic nie kosztuje i można od razu poprawić. Czyli nie trzeba myśleć przez naciśnięciem spustu migawki, bo można poprawić po. Czyli nie trzeba dbać o jakość. Nie trzeba się zastanowić nad kadrem i kompozycją, bo sobie zrobisz zdjęcie i jak będzie nie teges, to zrobisz raz jeszcze. Nie trzeba myśleć nad ekspozycją, bo jak będzie nie teges, to zmienisz parametry i zrobisz raz jeszcze. W sumie w ogóle nie trzeba myśleć, bo można sobie zrobić kilkanaście albo i więcej ujęć tego samego pod różnym na różne sposoby, a w domu się zgra na kompa i wybierze najlepsze. Bo przecież to nic nie boli, więc po co się martwić jakimiś p*****łami?

Przedstawiasz jakieś chore podejście do tematu, z takim nastawieniem to sobie można fotografować rosnący pęd bambusa albo słupek betonowy. Niestety zazwyczaj to co ja fotografuję nie jest specjalnie statyczne i nie mam drugiej szansy na zrobienie takiego samego zdjęcia. Więc cała ta teoria o niemyśleniu jest lekko niepoważna. Przyznam, że mi lustrzanka cyfrowa akurat pozwala na nieco więcej niż analog, bo jak nie jestem czegoś pewien to robię zdjęcie i sprawdzam czy dobrze to wykombinowałem, czy też po raz kolejny padłem ofiarą swojej naiwności, na analogu nie naciskałbym spustu i dalej żył w niepewności lub czekał na wykończenie rolki i odbitki w nadziei, że pamiętałem co chciałem sprawdzić.

ps. Zanim nabyłem kasetkę to miałem jeszcze kilka aparatów wcześniej (zresztą mam je do dzisiaj), pośród nich radziecki kompakt Fed 5B oraz pancerny Zenit TTL :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach