mr.ra66it  Dołączył: 03 Wrz 2011
Idzie Czerwony Kapturek przez las i spotyka wilka.
- Chodź ze mną Kapturku, to pocałuję cię tam gdzie cię jeszcze nikt nie pocałował.
Na to Kapturek:
- No to chyba w koszyk.
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
jorge.martinez, :mrgreen: kto pamięta co było w 2006. No żartowałem ;)

- Jaka straszna dzisiaj pogoda, pani sąsiadko!
- O tak i jakie błoto. Aż pięciu chłopców musiałam wykąpać zanim trafiłam na mojego syna.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
pszczołowaty, :mrgreen: jeden z moich ulubionych odcinków Świnki Peppy to ten, w którym tata Świnka ściera George’owi błoto z ryjka gąbką do zmywania naczyń.
 
MCsubi  Dołączył: 27 Paź 2009
Nauczyciel muzyki do jednego z uczniów: Bądź grzeczny! Bo jak nie, to powiem rodzicom, że masz talent.
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Przyjechał facet na wieś kupić świniaka. Poszedł do gospodarza, wskazał sztukę i każe ją zważyć. Gospodarz złapał wieprzka za ogon, uniósł do góry, poklepał po zadku i mówi:
– 120 kilo.
– Jak pan to ustalił? Nie wierzę.
– To ja zawołam syna, niech potwierdzi.
Przyszedł młody, podniósł, poklepał i rzecze:
– 120 kilo.
– Ciekawe… – stwierdził facet. – Jak jeszcze pańska żona powie, że 120 kilo, to biorę.
Gospodarz posłał syna po żonę, ten po chwili wraca i mówi:
– Mama nie może teraz przyjść, bo właśnie waży sołtysa.
 
MCsubi  Dołączył: 27 Paź 2009
Wiejska dyskoteka, chłopak podchodzi do dziewczyny:
-Tańczysz ?
-Póki co, nie.
-Świetnie, chodź pomożesz ciągnik popchnąć.
 
Soosa  Dołączył: 10 Kwi 2009
Chwilę później na tej samej dyskotece:
- jak się nazywasz?
- Joanna
- a jo Zbychu, tyż z wioski.
 

Marooned  Dołączył: 14 Paź 2006
Soosa, toż to ulubiony dowcip Sroczki ;-)
 
zloty_2000  Dołączył: 27 Wrz 2010
Soosa podobny dowcip na Śląsku operował:

Pierwszy dzień w szkole, dzieci się przedstawiają jak mają na imię:
- Joasia
- Joachim
- A jo Basia
 
Soosa  Dołączył: 10 Kwi 2009
To jeszcze jeden z typu imiennego - liczę że nikt nie poczuje się urażony łaciną słowiańską.

Stoi dres pod blokiem na osiedlu wielkiej płyty i się drze:
- Zaje bałaaa! Zaje bałaaaaaa! Za - je - ba - łaaaaa!
Z okna na czwartym wychyla się dziewczyna i krzyczy:
- Izabela, debilu!
 

sroczka  Dołączyła: 15 Maj 2010
Marooned napisał/a:
Soosa, toż to ulubiony dowcip Sroczki ;-)


Taaaa, ale tylko w twoim wykonaniu Marooned
 
MCsubi  Dołączył: 27 Paź 2009
To jeszcze jeden klasyk w tej konwencji:
Wszyscy moi bracia mają imiona na literę J : Jandrzej , Jadam , Jantoni , Jambrozy , Japolinary , tylko mnie jednemu dali na imię Lulian !
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego, żeby go przetestować. Po zamknięciu sklepu wzywa go do biura:
– No, to ile dziś zrobił pan transakcji? – pyta.
– Jedną, szefie.
– Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
– Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
– Trzy…sta osiem…dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
– Na początku sprzedałem mały haczyk na ryby…
– Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
– Potem namówiłem klienta, żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem, gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go, jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe, aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
– I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden jedyny haczyk na ryby?!
– Nieee… On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu, to może przynajmniej pojechałby na ryby…
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Bym się posikał. Monitor już oplułem po podsumowaniu. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :-B :-B :-B
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
Jakże stare, ale wciąż znakomite :mrgreen:
 
zloty_2000  Dołączył: 27 Wrz 2010
Zdaje się w Angorze było:

Dwie babcie rozmawiają przed kościołem.
- Wierzę, że to Bóg przysłał nam prezesa Kaczyńskiego!
- A co sądzi Pani, że mu się szarańcza skończyła?
 

bakulik  Dołączył: 20 Kwi 2013
U psychiatry.
– Panie doktorze, koledzy się ze mnie śmieją, bo bardzo lubię naleśniki.
– Niech się pan nie przejmuje, to nic niezwykłego. Ja też bardzo lubię naleśniki.
– W takim razie zapraszam pana do mnie, mam całą szafę naleśników!
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
- Puk, puk.
- Kto tam?
- Policja!
- Musicie poczekać, robię kupę.
- Widzimy. Drzwi obrotowe są przecież szklane...
 
Robert  Dołączył: 19 Lis 2006
zloty_2000 napisał/a:
Zdaje się w Angorze było:



Takie też było:

W Sejmie, w Klubie Parlamentarnym PO, słychać głośne "Sto lat, sto lat"? - Ktoś ma imieniny? - Nie, to posłowie PO ustalają wiek emerytalny.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Sto lat? Wiek emerytalny?
Z tlenem - to się nie liczy ;-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach